Ostatnia wizyta: Obecny czas: 28 Kwi 2024, 22:22


Wszystkie czasy w strefie UTC + 1 godzina




Napisz nowy temat Odpowiedz  [ 12 posty(ów) ]  Idź do strony 1, 2  Następna
Autor Wiadomość
 Temat postu: KAPŁANI DAREM DLA LUDZI
PostWysłany: 05 Kwi 2012, 14:19 

Rejestracja: 29 Kwi 2011, 19:45
Posty: 435
KAPŁANI DAREM DLA LUDZI

“Gorąco pragnąłem spożyć Paschę z wami, zanim będę cierpiał.” (Łk 22,15).

Tymi sławami Jezus rozpoczął spożywanie swojego ostatniego posiłku oraz ustanowienie Świętej Eucharystii.

Ostatecznym celem przemiany Eucharystycznej jest nasza własna przemiana w komunii z Chrystusem. Eucharystia jest skierowana do nowego człowieka, nowego świata, co może sie dokonać jedynie od Boga, poprzez posługę Sługi Bożego. ( papież Benedykt XVI)


„Wieczerza Pańska”:

Był wieczór Paschy: w milczeniu głębokim

Siedli napoju pożywać i jadła -

Wieczernik szarym napełnił się mrokiem, (...)



Pośród rybitwów tych ubogich siadłszy,

Chleb w obie ręce wziął i kielich wina

I zadumany w twarze uczniów patrzy.(...)



Z ich oczu - serca patrzała prostota:

Pierwsi pić mieli z Kielicha Miłości,

Pierwsi pożywać mieli Chleb Żywota,
Iż byli, jako ptaki leśne - prości.
Lucjana Rydla (1870-1918)

Wielkoczwartkowy wieczór obok ustanowienia Eucharystii, wspominamy ustanowienie sakramentu kapłaństwa.

Ks. Jan Twardowski w jednym ze swoich wierszy pisał: ” Własnego kapłaństwa się boję, własnego kapłaństwa się lękam”.

Co znaczy być kapłanem?

Według św. Pawła kapłan jest przede wszystkim szafarzem Bożych tajemnic. Kapłan przez swoje sakramentalne posługiwanie sprawia, że Chrystus dalej działa w Kościele. A jego posługa słowa, to troska aby Chrystus mógł wciąż być słuchany i rozumiany w dzisiejszym świecie.

Tak o tajemnicy kapłaństwa pisze Jan Paweł II w książce “Dar i Tajemnica” : “Powołanie kapłańskie jest misterium. Jest ono tajemnicą szczególnej wymiany – pomiędzy Bogiem a człowiekiem. Człowiek oddaje Chrystusowi swoje człowieczeństwo, aby mógł się On nim posłużyć jako narzędziem zbawienia. Chrystus zaś przyjmując ten dar, czyni owego człowieka jakby swoim”.

Niech ta dzisiejsza uroczystość stanie się dziękczynieniem za dary: Eucharystii i Kapłaństwa oraz okazją do szczerej modlitwy za kapłanów.

Mój Mistrzu

http://youtu.be/BADJ_K3q0Ew


Góra
Offline Profil  
 
 Temat postu: Re: KAPŁANI DAREM DLA LUDZI
PostWysłany: 12 Kwi 2012, 17:24 

Rejestracja: 29 Kwi 2011, 19:45
Posty: 435
WYKŁADY TEOLOGICZNE KSIĘDZA DR MICHAŁA KASZOWSKIEGO

Polecam stronę internetową księdza dr Michała Kaszowskiego - TEOLOGIA DLA WSZYSTKICH W PYTANIACH I ODPOWIEDZIACH.

Zawiera ona wiele ciekawych tekstów z zagadnieniami naszej wiary katolickiej,między innymi:
prawdy wiary, eschatologia, doskonałość chrześcijańskiego życia, różnice między religiami niechrześcijańskimi a chrześcijaństwem, o doskonaleniu kontaktu z drugim człowiekiem przez rozmowy, błędne nauki: New Age itp….


RELIGIE NIECHRZEŚCIJAŃSKIE A CHRZEŚCIJAŃSTWO

Ważniejsze zagadnienia z tej tematyki:

• Zasady porównywania różnych religii

• Różnica między chrześcijaństwem a religiami pogańskimi

• Uprzedzająca miłość Boga prawdziwego ukazana w religii objawionej

• Miłość sercem moralności chrześcijańskiej

• Sakramenty a obrzędy religijne pogańskie

• Okruchy prawdy Chrystusowej w religiach niechrześcijańskich

• Relacja Świętych ksiąg różnych religii do Pisma Świętego


BŁĘDNE NAUKI - New Age:

KOŚCIÓŁ O NEW AGE

Ważniejsze zagadnienia z tej tematyki:

• I. PRÓBA ZDEFINIOWANIA NEW AGE

• II. NURT NEW AGE BAZUJĄCY NA RELIGIACH WSCHODU

• III. EKOLOGICZNY ODŁAM NEW AG

• IV. SPIRYTYSTYCZNY NURT NEW AGE

• V. ASTROLOGICZNE ODGAŁĘZIENIE NEW AGE

• VI. NEW AGE PRAWDZIWYM ZAGROŻENIEM


Link do strony:

Ks. Michał Kaszowski: Nauka Kościoła w pytaniach i ... - Teologia
www.teologia.pl/m_k/start.htm


Góra
Offline Profil  
 
 Temat postu: Re: KAPŁANI DAREM DLA LUDZI
PostWysłany: 15 Kwi 2012, 11:00 

Rejestracja: 29 Kwi 2011, 19:45
Posty: 435
Z „DZIENNICZKA” ŚWIĘTEJ SIOSTRY FAUSTYNY


Święto Miłosierdzia

Pragnę, aby święto Miłosierdzia, było ucieczką i schronieniem dla wszystkich dusz, a szczególnie dla biednych grzeszników. W dniu tym otwarte są wnętrzności miłosierdzia Mego, wylewam całe morze łask na dusze, które się zbliżą do źródła miłosierdzia Mojego. Która dusza przystąpi do spowiedzi i Komunii świętej, dostąpi zupełnego odpuszczenia win i kar (Dz. 699)



"Im większa nędza, tym większe ma prawo do miłosierdzia mojego, a namawiaj wszystkie dusze do ufności w niepojętą przepaść miłosierdzia mojego, bo pragnę je wszystkie zbawić. Zdrój miłosierdzia mojego został otwarty na oścież włócznią na krzyżu dla wszystkich dusz - nikogo nie wyłączyłem"
(Dz.1182).

….


"Sternik ziemskiego życia" - Św. Faustyna


"Płynie łódź życia mojego
Wśród mroków i nocy cieni
I nie widzę wybrzeża żadnego
Jestem na głębi morskiej przestrzeni

Najmniejsza burza zatopić mnie może
Pogrążając mą łódź w wód odmęcie
I gdybyś Ty Sam nade mną nie czuwał, Boże
W każdej chwili życia mego, w każdym momencie.

Wśród wycia huku fal
Płynę spokojnie z ufnością
I patrzę jak dziecię bez lęku w dal
Boś Ty mi Jezu światłością

Wokoło groza i przerażenie
Lecz głębszy spokój mej duszy, niż głębina morza
Bo kto jest z Tobą, Panie, ten nie zginie
Tak mnie upewnia Twa miłość Boża

Choć niebezpieczeństw pełno wokoło
Nie lękam się ich, bo patrzę w niebo gwiaździste
I płynę odważnie, wesoło
Jak przystoi na serce czyste

Lecz ponad wszystko dlatego jedynie
Żeś Ty jest sternikiem moim, o Boże
Tak spokojnie łódź życia mojego płynie
Wyznaję to w najgłębszej pokorze..."


…..

ISKRA BOŻEJ ŁASKI

Z HOMILII JANA PAWŁA II PODCZAS KONSEKRACJI ŚWIĄTYNI
MIŁOSIERDZIA BOŻEGO W ŁAGIEWNIKACH ORAZ
AKT ZAWIERZENIA ŚWIATA MIŁOSIERDZIU BOŻEMU,
17 SIERPNIA 2002


„Drodzy Bracia i Siostry! (...) nie ma dla człowieka innego źródła nadziei, jak miłosierdzie Boga. Pragniemy z wiarą powtarzać: Jezu, ufam Tobie!
To wyznanie, w którym wyraża się ufność we wszechmocną miłość Boga, jest szczególnie potrzebne w naszych czasach, w których człowiek doznaje zagubienia w obliczu wielorakich przejawów zła. Trzeba, aby wołanie o Boże miłosierdzie płynęło z głębi serc ludzkich, pełnych cierpienia, niepokoju i zwątpienia, poszukujących niezawodnego źródła nadziei. Przychodzimy do łagiewnickiego sanktuarium, aby na nowo odkrywać w Chrystusie oblicze Ojca, który jest "Ojcem miłosierdzia oraz Bogiem wszelkiej pociechy" (por. 2 Kor 1,3). Pragniemy oczyma duszy wpatrywać się w oczy Miłosiernego Jezusa, aby w głębi Jego spojrzenia znaleźć odbicie własnego życia oraz światło łaski, którą już wielekroć otrzymaliśmy i którą Bóg zachowuje dla nas na każdy dzień i na dzień ostateczny. (...)

W duchu wiary przybyłem do Łagiewnik, aby konsekrować tę nową świątynię. Jestem bowiem przekonany, że jest to szczególne miejsce, które Bóg obrał sobie, aby tu wylewać łaski i udzielać swego miłosierdzia. (...)
Duch Święty, Pocieszyciel i Duch Prawdy, .wprowadza nas na drogi Bożego miłosierdzia. Przekonując świat "o grzechu, o sprawiedliwości i o sądzie" (J 16,8), równocześnie odsłania pełnię zbawienia w Chrystusie. (...) "przekonywanie o grzechu staje się równocześnie przekonywaniem o tym, że grzech może być odpuszczony, a człowiek może odzyskać poczucie godności umiłowanego dziecka Bożego. Krzyż bowiem "stanowi największe pochylenie się Bóstwa nad człowiekiem (...). Krzyż stanowi jakby dotknięcie odwieczną miłością najboleśniejszych ran ziemskiej egzystencji człowieka" (Dives in misericordia, 8). (...)

Jak bardzo dzisiejszy świat potrzebuje Bożego miłosierdzia! Na wszystkich kontynentach z głębin ludzkiego cierpienia zdaje się wznosić wołanie o miłosierdzie. Tam, gdzie panuje nienawiść, chęć odwetu, gdzie wojna przynosi ból i śmierć niewinnych, potrzeba łaski miłosierdzia, która koi ludzkie umysły i serca i rodzi pokój. Gdzie brak szacunku dla życia i godności człowieka, potrzeba miłosiernej miłości Boga, w której świetle odsłania się niewypowiedziana wartość każdego ludzkiego istnienia. Potrzeba miłosierdzia, aby wszelka niesprawiedliwość na świecie znalazła kres w blasku prawdy.
Dlatego w tym sanktuarium chcę dokonać uroczystego aktu zawierzenia świata Bożemu miłosierdziu. Czynię to z gorącym pragnieniem, aby orędzie o miłosiernej miłości Boga, które tutaj zostało ogłoszone za pośrednictwem Siostry Faustyny, dotarło do wszystkich mieszkańców ziemi i napełniło ich serca nadzieją. (...) Niech się spełnia zobowiązująca obietnica Pana Jezusa, że stąd ma wyjść "iskra, która przygotuje świat na ostateczne Jego przyjście" (por. Dzienniczek, 1732).

Trzeba tę iskrę Bożej łaski rozniecać. Trzeba przekazywać światu ogień miłosierdzia. W miłosierdziu Boga świat znajdzie pokój, a człowiek szczęście! To zadanie powierzam wam, drodzy Bracia i Siostry (...) Bądźcie świadkami miłosierdzia!”

….

Ojciec Święty nie tylko mówił nam o tym, abyśmy "korzystając z daru miłosiernej miłości Boga, sami z dnia na dzień oddawali życie, czyniąc miłosierdzie wobec braci", ale sam był pierwszym sługą tego przesłania. Przychodził jako apostoł miłosierdzia "w najgłębszym i najbardziej wzruszającym aspekcie miłości: w gotowości do zaspokojenia wszelkich potrzeb, a zwłaszcza jej bezgraniczną zdolnością przebaczania" (por. Rzym, 30.04.2000). Byliśmy świadkami wielu odcieni miłosierdzia Jana Pawła II: od stawania w obronie życia ludzkiego, poprzez niestrudzone nawoływania do pokoju i ludzkiej solidarności, do stawiana drogowskazów młodym, umacniania rodzin, jednoczenia się z samotnymi i cierpiącymi. Był wszędzie tam, gdzie wzywały go potrzeby, tych "którzy się źle mają" (Mt 9, 12). Różnymi drogami docierał do ich serc, bezpośrednio - w osobistych spotkaniach, a gdy było to niemożliwe, to słowem, a zwłaszcza modlitwą. Swoją posługę miłosierdzia spełnił także wobec Ali Agcy, ucząc nas tym samym, że "przebaczyć to znaczy odwołać się do dobra, które jest większe od jakiegokolwiek zła" (Pamięć i tożsamość, 3).

….

Daru Miłosierdzia nie można zatrzymać tylko dla siebie. Chrystus chce wszystkich dotykać swą miłością. Kto Ją zaniesie?

On liczy na Ciebie! Chce do swego dzieła używać Ciebie takiego (takiej), jakim (jaką) jesteś. Pozwól Mu na to.


Góra
Offline Profil  
 
 Temat postu: Re: KAPŁANI DAREM DLA LUDZI
PostWysłany: 02 Cze 2012, 17:04 

Rejestracja: 29 Kwi 2011, 19:45
Posty: 435
KAPŁANI O KAPŁAŃSTWIE
*************************

.KAPŁAN - ŚWIADEK BOGA OJCA

"Kapłaństwo jest jedną z tych form ludzkiego życia i aktywności, która okazuje się potrzebna w każdej epoce i cywilizacji. Odpowiedzialny kapłan to świadek Boga, który jest miłością, który kocha każdego człowieka i który pozwala się nazywać ojcem, a nawet tatusiem (abba). Chrystus posyła swoich uczniów po to, by podejmowali funkcję duchowych ojców wobec spotykanych ludzi. Stawia im trudne wymagania. Mają kochać bardziej niż inni ludzie, aby umacniać ich w wierze, nadziei i miłości. Kapłaństwo — podobnie jak małżeństwo - nie jest zawodem lecz powołaniem, a ksiądz, który jest wierny wskazaniom Chrystusa, nie jest urzędnikiem lecz duchowym ojcem i przyjacielem. Kapłan rezygnuje z czegoś tak wspaniałego i wartościowego jak małżeństwo po to, by być do dyspozycji wszystkich ludzi, których spotyka"

Ks. Marek Dziewiecki

***

"TOBIE, PANIE ZAUFAŁEM NIE ZAWSTYDZĘ SIĘ NA WIEKI"

Od samego początku kapłańskiej formacji pytam siebie: "jakim ja chcę być księdzem", ale przede wszystkim pytam o to Chrystusa i proszę, by kształtował we mnie kapłana na swój obraz i podobieństwo.
Dla mnie kapłan to przede wszystkim człowiek wiary, wiary głębokiej, szczerej, autentycznej. Wiara. Rozważając Pismo św., patrząc na współczesne życie dochodzę do wniosku, że dosłownie wszystko skupia się wokół treści zawartych w tym jednym słowie - wiara, wiara w Jezusa Chrystusa. Chrystus od swoich uczniów wymagał przede wszystkim wiary i zaufania. Pismo św. jest jednym wielkim sprawdzianem mojej, naszej wiary. Zgłębiając tajemnicę Bożego Słowa doszedłem do wniosku, że Chrystus nie pragnie ode mnie niczego więcej, jak tylko autentycznej wiary. Cała reszta, a więc pogodne i radosne życie Ewangelią, ofiarna i bezinteresowna służba braciom, jednym słowem - najszerzej pojęta miłość, jest konsekwencją świadomego przyjęcia postawy wiary. Pewnie żadna to nowość, ale dla mnie było to wielkie i stawiające mnóstwo pytań odkrycie.
Współczesny świat, człowiek potrzebuje świadectwa wiary. To świadectwo w pierwszym rzędzie ma mu dać kapłan. Ludzie przychodząc do Kościoła chcą tam spotkać Boga. Nie szukają trudnego i przez to odległego "Boga teologii", ale bliskiego, przechadzającego się wśród tłumów Jezusa Chrystusa, o jakim czytamy na kartach Ewangelii. Absolutnie nie pomniejszam w tym miejscu znaczenia wiedzy i wykształcenia kapłana. Zdaję sobie doskonale sprawę, że wymagania współczesnego świata w stosunku do wiedzy księży są ogromne, i że ta wiedza jest niezbędna w duszpasterstwie. Uważam jednak, że wykształcenie jest "tylko" narzędziem pracy i źródłem, z którego czerpie wiara. Ludzie potrzebują bliskości Boga, odczucia Jego obecności. Do Boga ma ich prowadzić także kapłan. Człowiek w pielgrzymce wiary potrzebuje przewodnika, duszpasterza. Najdoskonalszy przykład dobrego pasterza mamy w Jezusie Chrystusie i z niego powinniśmy czerpać moc stając na czele powierzonego sobie Ludu Bożego. Aby jednak kapłan był dobrym pasterzem sam musi być mocno przekonany o słuszności obranej drogi, musi widzieć głęboki sens ofiary swojego życia i tego, co robi. Gdy zabraknie wiary, kapłaństwo staje się jednym z wielu zawodów, zaś duszpasterska posługa przeradza się w zwykły "serwis religijny", niejednokrotnie na bardzo wysokim poziomie, ale tylko "serwis".
Wiara jest łaską i Bóg udziela jej komu chce. Paradoksem byłoby jednak sądzić, że odmawia jej tym, których sam wybrał ze świata, by stali się narzędziem w Jego ręku.

Ks. Jan Hadalski TChr

***

KAPŁAN - PASTERZ , CZY NAJEMNIK ?

Kapłaństwo, które pochodzi od Boga, to dar i wielkie zadanie stojące przed powołanym. Jak każdemu człowiekowi tak i kapłanowi potrzeba nieraz głębokiego nawrócenia. Nawrócenie w życiu powołanego to powrót do pierwotnej gorliwości. Czasem należy sobie przypomnieć moment wstąpienia do Seminarium i tamtą gorliwość. Nawrócenie to zmiana myślenia, to powrót do źródeł, do Chrystusa i do życia ewangelicznego. Jeżeli kapłan w swym życiu będzie trwał mocno i autentycznie przy Jezusie, wtedy i wiernych parafian umocni swoją postawą, bo będzie prawdziwym świadkiem Jezusa. Dziś potrzeba nie tyle głosicieli i nauczycieli, ale świadków Boga! Jeżeli ludzie nie widzą świadectwa ze strony księdza, wtedy mogą lekceważyć Słowo Boże, które głosi swoimi ustami. W takim wypadku zamiast świadectwa dla Jezusa, kapłan daje zgorszenie. Wtedy też słabnie wiara Ludu Bożego. To wszystko można ująć w słowach: Jaki pasterz, taka owczarnia! Dlatego gdy pasterz narzeka na swoją owczarnię, to częściowo daje świadectwo samemu sobie. W takim wypadku nie narzekajmy na wiernych, ale raczej na siebie. Żeby ludzi prowadzić do Boga, trzeba ich prawdziwie pokochać. Wpierw pokochajmy ludzi takich jakimi są, a dopiero potem z miłością możemy ich zmieniać według Bożego Ducha. Jeżeli nie ukochasz drugiego człowieka, to nigdy go nie zmienisz! Trzeba przyjąć taką postawę wobec swoich wiernych, żeby oni czuli się bezpieczni przy swoim pasterzu. Przede wszystkim należy bronić ludzi przed niebezpieczeństwami, a także przed ojcem zła i kłamstwa.

Ks. Witold Głuszek

***


Góra
Offline Profil  
 
 Temat postu: Re: KAPŁANI DAREM DLA LUDZI
PostWysłany: 02 Cze 2012, 18:18 

Rejestracja: 29 Kwi 2011, 19:45
Posty: 435
WYWIAD O. KRZYSZTOFEM PAŁYSEM OP ( był z ks. A Szpakiem na sympozjum w Częstochowie )

- „ KIM JEST KSIĄDZ” ( FRAGMENT)

(-) Kapłaństwo, które mnie pociąga, to także wstawiennictwo za ludźmi. Jak Abraham licytujący się z Bogiem o grzeszników lub Mojżesz, który odważnie mówi Bogu, że jeśli ma odrzucić powierzonych mu ludzi, to niech wymaże go także z księgi życia, bo "ja jestem jednym z nich!" - dodaje. Czasami mówi się, że ksiądz jest alter Chrystus, jest drugim Chrystusem. Bo ma pokutować i wołać do Boga za człowiekiem: "Panie, ja jego nie potępiam, więc i Ty też nie możesz być gorszy ode mnie. Nie możesz go potępić!"

Dobry kapłan to...

Ktoś, kto widzi tak jak Jezus Chrystus. Posiadł zdolność widzenia. Posiadł umiejętność patrzenia na świat oczami Chrystusa. Co należy widzieć? Świętego w egoiście, człowieka w przestępcy, poszukującego Boga w zajadłym ateiście.
Pięknie o tym pisze czeski ksiądz Tomasz Halik, że ludzki ból - nawet jeśli przyobleka się w zbroję wojującego ateizmu - chrześcijanin musi traktować poważnie i z szacunkiem, ponieważ jest to "ziemia święta". Chrystus nie brzydzi się człowiekiem, nawet naszą niewiarą. On schodzi tam, gdzie człowiek najbardziej poraniony, aby rozjaśnić to co ciemne. Kapłan widzi tak jak Chrystus.


Link do strony, na której zamieszczony jest cały wywiad:

Merton, Eckhart, mistyka i duchowość chrześcijańska
www.palys.interq.pl/Dominicanes/wywiad_ichtis.htm


Góra
Offline Profil  
 
 Temat postu: Re: KAPŁANI DAREM DLA LUDZI
PostWysłany: 03 Cze 2012, 11:55 

Rejestracja: 29 Kwi 2011, 19:45
Posty: 435
FRAGMENT WSPOMNIEŃ KARD. STEFANA WYSZYŃSKIEGO O SWOICH ŚWIĘCENIACH KAPŁAŃSKICH

Święcenia kapłańskie otrzymałem w kaplicy Matki Bożej w bazylice katedralnej włocławskiej w roku 1924. Byłem święcony sam – 3 sierpnia. Moi koledzy otrzymali święcenia 29 czerwca, a ja w tym dniu poszedłem do szpitala. Była to jednak szczęśliwa okoliczność, gdyż dzięki temu mogłem otrzymać święcenia w kaplicy Matki Bożej. Gdy przyszedłem do katedry, stary zakrystian, pan Radomski, powiedział do mnie: „Proszę księdza, z takim zdrowiem to chyba raczej trzeba iść na cmentarz, a nie do święceń”. Tak się wszystko układało, że tylko miłosierne oczy Matki Najświętszej patrzyły na ten dziwny obrzęd, który miał wówczas miejsce. Byłem tak słaby, że wygodniej było mi leżeć krzyżem na ziemi, niż stać.

Stryszawa, 1 sierpnia 1965 r.

Byłem święcony przez chorego, ledwo trzymającego się na nogach bp. Wojciecha Owczarka. Ale i ja czułem się niewiele lepiej. Podczas Litanii do Wszystkich Świętych, spoczywając na posadzce, lękałem się chwili, gdy trzeba będzie wstać. Czy zdołam utrzymać się na nogach? Taki był stan mojego zdrowia.
Ale Biskup Stanisław pozwolił mnie wyświęcić. I ja pragnąłem, po licznych trudnościach i przeciwnościach, skończyć w swoim życiu okres przygotowania do kapłaństwa, więc podźwignąłem się z choroby. Pragnieniem moim było, aby móc w życiu przynajmniej kilka Mszy świętych odprawić. Bóg jednak dodał do tych lat wiele jeszcze innych, nieprzewidzianych, i On wyznaczył czas. Przez to zobowiązał się poniekąd do tego, że gdy zażąda od człowieka służby kapłańskiej, będzie go potem w niej wspierał.
Od tamtej chwili czuję, że ciągnę nie swoimi siłami, tylko mocami Bożymi, dlatego niczego nie mogę przypisywać sobie, nie mogę zbyt dużo mówić o moim kapłaństwie, o tym, co miało miejsce w moim życiu, bo byłem tylko uległy Bogu. Apostoł usłyszał: „Wystarczy ci łaska Boża, albowiem moc udoskonala się w słabości” (por. 2 Kor 12, 9). I za nim można powtórzyć nieco żenujące słuchaczy słowa: „Bóg wybrał właśnie to, co głupie w oczach świata, aby zawstydzić mędrców, wybrał, co niemocne, aby mocnych poniżyć” (1 Kor 1, 27). Wielu kapłanów doświadcza na sobie takiego stanu duchowego i ja do tego się przyznaję. Biskup Wojciech, który włożył na mnie swoje ręce, był niejako osobiście zainteresowany moim życiem. Nieraz dopytywał się, gdy byłem na studiach za granicą – czy wytrzymuję ze zdrowiem. I dodawał: Przecież to ja księdza wyświęciłem. On był przyczyną instrumentalną wszystkiego, co miało miejsce w moim życiu później. Kiedyś mi powiedział, że specjalnie modlił się o to, aby wesprzeć człowieka, który według ludzkich ocen nie za bardzo nadawał się do dźwigania ciężaru kapłaństwa. Nieraz odwołuję się do niego, wierząc mocno, że jest on wśród przyjaciół Bożych i że jego przyczynie zawdzięczam wiele.

Gdy miano mi udzielić święceń, zastanawiano się, gdzie one mają być: w prezbiterium katedry czy w kaplicy prywatnej biskupa? Zdecydowano, że w kaplicy Matki Bożej w katedrze włocławskiej. Byłem wdzięczny ludziom, którzy podjęli tę decyzję, za taki właśnie wybór. To mi dodawało otuchy. Skoro wyświęcono mnie na oczach Matki, która patrzyła na Mękę swojego Syna na Kalwarii, to już Ona zatroszczy się, aby reszta zgodna była z planem Bożym.
Z pierwszą Mszą św. pojechałem na Jasną Górę i tam ją odprawiłem w dniu Matki Bożej Śnieżnej, 5 sierpnia 1924 r. Pojechałem na Jasną Górę, aby mieć Matkę, aby stanęła przy każdej mojej Mszy św., jak stanęła przy Chrystusie na Kalwarii.
Prawdziwą męką była moja pierwsza Msza św. Ale przecież Msza nigdy nie jest rzeczą łatwą, zawsze jest jakąś męką, bo jest uczestnictwem w Męce Chrystusa. I do dziś dnia odprawianie Mszy jest dla mnie niezwykle trudne. Nie dla braku sił, ale z lęku, czy wszystko jest uczynione tak, jak powinno być uczynione – aby można było spokojnie powiedzieć jak Chrystus na Kalwarii: „Wykonało się” – czy wszystko naprawdę oddane jest w ręce Ojca.
Przez dłuższy czas każdego dnia wydawało mi się, że odprawiam ostatnią Mszę św. w moim życiu. Ale tych ostatnich Mszy było bardzo dużo… aż do dziś. Dziś już tak nie myślę, trochę się człowiek rozzuchwalił, upewnił w swojej drodze. Ale chciałbym mieć to usposobienie nadal, abym naprawdę wierzył, że co dzień trzeba sprawować Najświętszą Ofiarę tak, jak gdyby naprawdę była ostatnią.
Zachowuję we wdzięcznej pamięci bp. Owczarka, który wziął na siebie odpowiedzialność za mnie. Pamiętam również ks. Stefana Petrykowskiego, notariusza Kurii Włocławskiej, który był podczas moich święceń współcelebransem i miał za zadanie wspierać biskupa i mnie. Wspominam z wdzięcznością jedynego kolegę, który był obecny w czasie moich święceń – ks. Józefa Dunaja i siostrę moją, która wówczas mi towarzyszyła. Pamiętam także o czcigodnym zakrystianie, panu Radomskim.
Wszystkich wspominam z wdzięcznością, bo wszyscy byli wyrozumiali dla mnie i poniekąd brali na siebie odpowiedzialność za to, co będzie później. A ja tylko o jedno się starałem, aby nie uczynić zawodu Chrystusowi – który przynaglał, Jego Matce, w obliczu której się to działo, i biskupowi – który brał za mnie odpowiedzialność.

Tekst na podstawie fragmentów
wspomnień Sługi Bożego Kard. Stefana
Wyszyńskiego, zawartych w jego kazaniach
wygłoszonych w Stryszawie 1 sierpnia 1965 r.,


Góra
Offline Profil  
 
 Temat postu: Re: KAPŁANI DAREM DLA LUDZI
PostWysłany: 05 Cze 2012, 21:18 

Rejestracja: 29 Kwi 2011, 19:45
Posty: 435
ŚW. JAN BOSCO O SWOIM KAPŁAŃSTWIE


„Chrześcijanin jest jak ptak,
który nie przestaje śpiewać,
siedząc na drzewie nawet wtedy,
kiedy wiatr jest silny,
ponieważ wie, że ma skrzydła”
Św. Jan Bosko

BYĆ KAPŁANEM ZAWSZE I WSZĘDZIE

Wchodząc w wiek dojrzały Janek Bosko stanął przed dylematem: Co robić po ukończeniu szkoły? Marzył o tym, aby zostać księdzem. Na dalszą naukę w seminarium potrzebne były jednak pieniądze. A tych nie miał.

- Jeśli więc nie do seminarium, to wstąpię do zakonu - postanowił i wybrał franciszkanów. Egzamin wstępny zdał z wynikiem bardzo dobrym. Ciągle jednak się wahał. Tym bardziej, że jego opiekun duchowy i przyjaciel - ks. Cafasso radził wstąpienie do seminarium. Będącemu w rozterce Jankowi przydarzył się dziwny sen. Zobaczył wielu zakonników, którzy biegli bez widocznego celu. Jeden z nich zwrócił się do chłopca tymi słowami: "Tu nie znajdziesz spokoju. Bóg przygotowuje dla ciebie inne miejsce". Janek podjął ostateczną decyzję - wstąpił do diecezjalnego seminarium duchownego w Chieri.

Miał jednak rozterki duchowe:

- Dlaczego nie zastałem franciszkaninem? - widocznie taka była wola Opatrzności.... Nie wstępowałem do seminarium po to, by zabezpieczyć byt mojej rodzinie, o nie zbyt dobrze pamiętałem słowa matki: "Nic nie chcę i niczego nie oczekuję od ciebie, tylko tego, abyś żył po chrześcijańsku. Urodziłam się biedna, żyłam uboga i ,tak pragnę umrzeć.
Zapamiętaj dobrze, Janku: jeżeli zostaniesz księdzem i na nieszczęście stałbyś się bogatym, nie przyszłabym nigdy do ciebie".
W każdym razie zostałem klerykiem. Utrzymanie zapewnili mi dobrzy ludzie. Byłem na prostej drodze do celu - da kapłaństwa. Co miało być nadto, wtedy jeszcze nie wiedziałem, chociaż tajemniczy sen i pewne skłonności kazały mi przypuszczać, że zajmę się młodzieżą, zwłaszcza biedną i opuszczoną.

25 października 1835 roku kleryk Bosko otrzymał sutannę w kościele w Castelnuovo, w którym kiedyś został ochrzczony.
W seminarium spędził 6 lat. Zapisał się tam chlubnie. W przeddzień święceń profesorowie wypisali obok jego nazwiska opinię: bardzo dobrze z wyróżnieniem. Postawę religijno-moralną określili jako pełną gorliwości.

5 czerwca 1840 roku Janek Bosko otrzymał święcenia kapłańskie. Matka Małgorzata powiedziała mu tego dnia : "Zacząć odprawiać mszę św.” to znaczy zacząć cierpieć...." Nie spostrzeżesz tego od razu, ale pewnego dnia przyznasz, że matka miała słuszność. Myśl tylko o zbawieniu innych i nie zajmuj się mną.

Odtąd myślał tylko o zbawieniu dusz.

W Uroczystość Bożego Ciała przybył do swojej rodzinnej parafii w Castelnuovo, by odprawić swoją Mszę św. prymicyjną. Witano go z radością tym większą, że część mieszkańców wspomagała Janka finansowo, by mógł się uczyć.
Ks. Jan Bosco z pasją i gorliwością oddał się realizacji swojego powołania. Nawiedzał więzienia, miejsca pracy młodocianych robotników, udawał się na place zabaw, poszukiwał ludzi młodych na targach ulicznych i na dworcach. Stworzył podwaliny pod wielkie dzieło chrześcijańskiego wychowania młodzieży zakładając oratoria, budując szkoły, internaty, drukarnie i zakłady produkcyjne; organizując stowarzyszenia robotnicze, budowę kościołów , wszystko po to, aby objąć troską ubogą i potrzebującą młodzież.Chciał im zapewnić chleb powszedni, ale przede wszystkim miał przed oczyma troskę o zbawienie powierzonych mu osób . Chciał dobru dać w społeczeństwie honorowe miejsce, uświadomić, szczególnie młodzież, że dobro jest silniejsze od zła.
Dziełu ewangelizacji młodzieży poświęcał wszystkie siły, w myśl rzuconego hasła: “Daj mi dusze, resztę zabierz!”, kierując się w działaniu miłością i słodyczą św. Franciszka Salezego oraz słowami św. Pawła: "Miłość łaskawa jest, cierpliwa jest, wszystko znosi, wszystko przetrzyma". Cechą kapłaństwa ks. Jana była pedagogia radości. Uważał , że prawdziwa pobożność nie rodzi smutku, przeciwnie: zdrowa pobożność jest źródłem autentycznej radości! Punktem docelowym nabywania doskonałości i świętości przez ludzi młodych jest pełne radości i szczęścia przebywanie z Bogiem w królestwie niebieskim.

Według ks. Bosko świętość to pełnia szczęścia. Świętość jest owocem czystego sumienia w zgodności ze sobą samym i z Bogiem.

Mawiał :

- Nie lękam się tego, co mogą mi zrobić ludzie, kiedy mówię prawdę. Boję się tego, co zrobiłby mi Bóg, gdybym skłamał.
- O bliźnim trzeba mówić dobrze albo milczeć.
- Aby czynić dobro, trzeba mieć odrobinę odwagi, być gotowym na zniesienie każdego upokorzenia i nigdy nikogo nie upokarzać, być zawsze życzliwym.
- Bycie dobrym nie polega na tym, że nie popełnia się żadnego błędu: bycie dobrym polega na posiadaniu woli poprawy.
- Odrobina dobra wszystko naprawi.
- Wychowanie jest sprawą serca.
- Chętnie znoś wady innych, jeśli chcesz, aby inni znosili twoje.
- Chcecie być zwyciężeni, módlcie się rzadko, chcecie zwyciężać módlcie się często.
- Żadne kazanie nie jest bardziej skuteczne od dobrego przykładu.
- Być radosnym, dobrze czynić i wróblom pozwolić ćwierkać – to najlepsza filozofia.

Kiedyś opowiadał chłopcom z oratorium o św. Pawle, który spalił wiele książek o magii i innych grzesznych sprawach. W końcu zapytał dlaczego św. Paweł spalił tyle książek wartych wiele pieniędzy, przecież mógł je sprzedać, a pieniądze rozdać biednym. Jeden z chłopców zgadł, że musiały być szkodliwe. Św. Jan Bosco potwierdził, dodając jeszcze, że skoro jakiś zatruty napój jest szkodliwy dla niego, niezawodnie będzie też szkodliwy dla innych. A żadna korzyść materialna nie jest w stanie wynagrodzić choćby jednej tylko straty moralnej. Zawsze powtarzał, że najważniejsza jest codzienna Msza Święta, częsta Komunia Święta i częsta spowiedź oraz modlitwa. Gdy zemdlał w zakrystii w Wielką Sobotę po wysłuchaniu wielu spowiedzi zapytano się go, dlaczego nie odpoczywa, na co Święty odrzekł, że jakże on mógłby odpoczywać, wiedząc że szatan nigdy nie odpoczywa.
Żywił szczególne nabożeństwo do Matki Bożej, wielka była jego radość gdy w 1854 roku papież Pius IX ogłosił dogmat o Niepokalanym Poczęciu. Najważniejszymi sprawami dla księdza Bosco zawsze były sprawy Kościoła, kładł bardzo duży nacisk na godne sprawowanie Mszy świętej i śpiew chorału.

Ksiądz Bosko, zawsze trzymał się z dala od polityki. „Nie trzymam z nikim” - powtarzał - „moją polityką jest Ojcze nasz. Kapłan należy do wszystkich.” Czytał w sumieniach ludzkich, przepowiadając przyszłość jednostkom, Kościołowi, państwu, swojej wspólnocie zakonnej, przekonany o sobie, że jest tylko lichym narzędziem w ręku Boga.

Wizja losów Kościoła

W maju 1862 roku Św. Jan Bosco miał wizję dotyczącą losów Kościoła. Papież prowadzi okręt otoczony mniejszymi łodziami, naprzeciwko mając wielką liczbę wrogich okrętów z ostrymi dziobami, wyposażone w działa i materiały wybuchowe oraz książki. Próbują one przebić burty okrętu papieskiego. Pośrodku morza znajdują się dwie kolumny, jedna z napisem Auxilium Christianorum (Wspomożenie Wiernych) z figurą Matki Bożej na szczycie, druga kolumna, większa i wyższa z napisem Salus Credentium (Zbawienie wierzących) z Hostią na górze. Papież naradza się z dowódcami mniejszych jednostek, gdy zrywa się sztorm. Podjęto decyzję o kierowaniu się na dwie kolumny, z których zwisa wiele haków i kotwic. Mimo ataków i wysiłków wroga, okręt papieski ciągle płynie dalej. Od kul armatnich i pocisków w burtach wielkiego okrętu tworzą się dziury i okręt zaczyna przeciekać, wtedy od kolumn powiewa bryza i dziury w burtach same się zasklepiają. W tym samym czasie działa przeciwników wybuchają, łamią się dzioby i maszty, wtedy nieprzyjaciele rzucają się do walki wręcz, obrzucając przeciwników bluźnierstwami i wyzwiskami. Nagle papież zostaje trafiony dwukrotnie i wskutek ran umiera, ale zaraz drugi zajmuje jego miejsce. Nowy papież podtrzymuje kurs w kierunku kolumn i w końcu zakotwicza o kolumnę z Hostią dziobem, a rufą - o kolumnę z posągiem Maryi. Wróg wpada w popłoch i ucieka, mniejsze okręty podpływają do kolumn i cumują. Morze ucichło.

Mówiono o Nim dawniej , mówi się dzisiaj : - otwarty, prostolinijny, poświęcony aż do granic fizycznego ryzyka. Pokorny i śmiały. Surowy i radosny zarazem. Wyrozumiały, skupiony. Nie wystawia się na widok publiczny, nie szuka przyjemności, kariery, a jednocześnie wielki syn Ojczyzny. Skromny, lecz przedsiębiorczy. Realista, człowiek praktyczny. Ubogi a hojny. Dobroduszny a bohaterski. Pobożny i nieskrępowany. Nie znosi werbalizmu, formalizmu, nie lubi dewocji, zewnętrznego nastawienia. Stale przebywa z Bogiem w rozgardiaszu codziennych spraw. Natchniony Ewangelią, pracowity, fascynujący uczeń Pański. Zawsze skromny, ubogi, choć sławny. Poszukiwany kierownik duchowy. Doradca papieży. Mediator między Kościołem a rządem. Mówi słowa prawdy wielkim i małym, ministrom i panującym, przestępcom i zadufanym. Radosny przyjaciel. Mądry przewodnik. Entuzjasta Chrystusa i Ewangelii. Duchowość natchniona żywym umiłowaniem Kościoła;powołanie, którym zawsze kierowała Maryja.
Ks. Jan Bosco to wspaniała zgodność natury ludzkiej i łaski Bożej jako dwóch czynników zlanych w jeden zespolony program życia, który doprowadził go do świętości .


Góra
Offline Profil  
 
 Temat postu: Re: KAPŁANI DAREM DLA LUDZI
PostWysłany: 13 Cze 2012, 17:17 

Rejestracja: 29 Kwi 2011, 19:45
Posty: 435
BYĆ ZNAKIEM BOGA

Ks. Guy Gilbert - reprezentuje księży, żyjących wśród ludzi z marginesu. Wraz z grupą współpracowników zajmuje się resocjalizacją niepełnoletnich narkomanów, więźniów, recydywistów. Taka jest parafia wybrana przez Niego w Paryżu, w dziewiętnastej dzielnicy. Ulica jest jego kościołem. Od rana wędruje, żeby spotkać i kochać tych, którzy nigdy nie byli kochani.

***

Ks. Guy Gilbert podkreśla, że jego praca nigdy nie byłaby tak skuteczna, gdyby nie zawierzenie wszystkich swoich planów i pomysłów Bogu. Siły do dalszej pracy czerpie z regularnych rekolekcji.

Często wypowiada zdanie, które znajduje odzwierciedlenie w jego pracy : „Żyj tak, by patrząc na ciebie, było nie do pomyślenia, że Bóg nie istnieje” . Zwykł powtarzać, iż trzeba: „Ratować to, co zostało zagubione”. podobnie jak Jezusa, który powiedział „Szukać i zbawić to, co zginęło” (Łk 19, 10). Umiłowanie Boga i drugiego człowieka sprawiło, iż nie zawahał się poświecić swojego życia i w pełni podporządkować go Ewangelii.

Ks. Guy Gilbert nie nosi sutanny, a zapytany o to, odpowiada: „Strój kapłana niczego nie uwierzytelnia. Pamięć o tym, że znakiem Chrystusa było umycie nóg – oto wciąż aktualny, niedający się z niczym porównać, najwyższy stopień wiarygodności”.

Kapłan, często powtarza : „Ażeby żyć z ludźmi marginesu, trzeba mieć naprawdę świetne zdrowie, być w doskonałej równowadze fizycznej i psychicznej. Oni naprawdę umieją zwodzić – zarówno chłopaki, jak i dziewczyny. Najczęściej prowadzą zupełnie niemoralne życie, bez jakichkolwiek reguł moralnych. I można przeżywać wśród nich naprawdę silne pokusy. Trzeba zachować dystans i być w doskonałej równowadze emocjonalnej”

Ks. Guy Gilbert mówi: „Gdybym, co 10 dni, nie miał dwóch dni wolnych, które spędzam w klasztorze, od dawna nie byłbym już księdzem. Nie dałoby się tego przeżyć – tylko dystans na to pozwala. Życie z ludźmi z marginesu, jeżeli jest się zdanym tylko na własne siły, to samobójstwo. Dlatego potrzebny jest zespół. Trzeba mieć dobrą wolę. Wolontariusze są ważni. Ale potrzebna jest – i to mogę powiedzieć w oparciu o moje długie doświadczenie – także kompetencja. Znam księży, którzy zajmują się wszystkimi: marginesem, młodzieżą etc. Dużo nie zdziałają. Myślę, że w pomocy trzeba się specjalizować”.


Ks. G. Gilberta - Kościół , który musi wzrastać z biednymi


-Mówimy, że nasz Bóg jest Bogiem miłości, więc i my żyjmy miłością. Boję się kościołów przepełnionych chrześcijanami, boję się Kościoła zbyt potężnego, zbyt bogatego. Wczoraj przemawiałem do 130 kleryków z warszawskiego seminarium, w obecności jego profesorów. I klerycy pytali: Jakie jest największe niebezpieczeństwo dla katolickiej Polski? Odpowiedziałem: wasze bogactwo – bogactwo biskupów, bogactwo kapłanów, bogactwo zakonników i zakonnic. Można wiele mówić o ubogich, ale jeżeli my, którzy reprezentujemy Boga, nie będziemy żyli jak ludzie ubodzy, będzie to tylko czcza mowa a nie ewangelizacja.

- Papież wszędzie powtarza, że nikt nie jest w stanie oprzeć się świadectwu miłości, więc niech Kościół przestanie mówić i zacznie działać – poczynając od pasterzy. Jeżeli dobrze pamiętam, Chrystus chodził boso. Nie nosił mitry, nie nosił złota. I był Synem Bożym. O ile czytamy tę samą Ewangelię.

- Znakiem Chrystusa nie była sutanna, nie były szaty kapłańskie, znakiem Chrystusa było umycie nóg apostołom.
- Nikt Go nie rozpoznawał po stroju. Wy macie swoje sutanny, koloratki, habity – to wasza sprawa. Ja boję się religii, która się afiszuje.

- Nie trzeba mówić, że należymy do Chrystusa, trzeba to pokazywać życiem.

- A znakiem Chrystusa jest miłość. Poszedł do najuboższych, oni mieli absolutne pierwszeństwo. Ja bezpośrednio nie ewangelizuję – nigdy. Nie zapominam o tym, że Chrystus przez 30 lat milczał. Popatrzcie, jaki Kościół jest gadatliwy. A tymczasem tylko gesty miłości, gesty dzielenia, tylko nasze ubóstwo zaświadcza o żyjącym Chrystusie.

- Lubię dzisiaj patrzeć na twarz Jana Pawła II. Kiedy został papieżem, miał oblicze Kościoła triumfującego, dzisiaj ma oblicze cierpienia. I to jest najpiękniejsze oblicze Kościoła. Oblicze słabości. Św. Paweł powiedział: „Jestem mocny wtedy, kiedy jestem słaby”. Nigdy o tym nie zapomnijcie.

- Jestem kapłanem tego Kościoła. Widzę wszystko, co należy zmienić, rozumiem, że niektórzy chcieliby to robić z zewnątrz, ja wolę to robić od środka. Należę do zespołu księży, z którymi jestem w dobrych stosunkach (znacznie lepszych, niż wtedy, gdy mieszkaliśmy razem, a chłopcy przychodzili walić w drzwi o trzeciej rano!) Jestem członkiem "rady duszpasterskiej". Zależy mi na utrzymaniu więzi z biskupem: co roku w Wielki Czwartek idę do Notre-Dame, aby tę więź odczuć i dać jej wyraz. Wieczorem odmawiam przed snem brewiarz; niektóre psalmy są cudowne, a poza tym jest to mój sposób na odnalezienie całego Kościoła. Ale nie chcę, żeby dzięki mnie chrześcijanie mieli spokojne sumienie w sprawie nieletnich przestępców. Niedawno w Breście pewna siostra zakonna gratulowała mi: "To, co ksiądz robi z młodzieżą, jest fantastyczne!" Ja jej na to: "Chrzanisz! Ja uczciwie robię co do mnie należy i nie chcę być specem do podziwiania".

-Myślę, że lepiej chwalić Pana w byle jakiej klitce, niż widzieć, jak chłopaki wywołują panikę wkraczając do miejscowego kościoła. W takich razach gromadzą się przy mnie dookoła stołu, a ich postawa jest, moim zdaniem, postawą prawdziwej modlitwy. Najpierw zapada głęboka cisza, a potem, w trakcie czytania Ewangelii, padają spontaniczne i osobliwie barwne komentarze inspirowane historią Marii Magdaleny czy przypowieścią o miłosiernym Samarytaninie. Słyszałem po jednej z takich "mszy", jak któryś z chłopców mówił kumplowi: "Po tym czuję się inny, zupełnie nowy". Nigdy nie zapomnę tonu prawdy w tym głosie, który mi uświadomił tamtego dnia, ile "maluczcy" wiedzą... Bo tylko ci, którzy naprawdę się w życiu dzielą, wiedzą instynktownie, czym jest Eucharystia: dzieleniem się miłością. Ileż razy słyszałem od ludzi żyjących w nędzy jak pariasi naszego społeczeństwa: "Guy, zajmij się nim, jemu jest ciężej niż mnie..."

Tylko biedni dzielą się naprawdę. Tylko oni będą mogli pewnego dnia dostąpić prawdziwej Eucharystii. A my, możni tego świata, zawłaszczyliśmy Chrystusowe przesłanie i wypaczywszy jego naturę, pożywiamy się nim, spokojni i szczęśliwi, podczas gdy pod drzwiami czekają ludzie zgłodniali miłości i sprawiedliwości.

- Wraz z moimi współpracownikami pragnę dawać świadectwo miłości i sprawiedliwości. Wraz z wszystkimi ludźmi dobrej woli, którzy rozumieją, że odtrącona przez nas młodzież musi napotkać prawdziwe spojrzenie brata, aby stanąć na nogi. Tak rozumiem pełnienie swojego kapłaństwa, w samym sercu Kościoła.

***

Ks. Guy Gilbert usłyszał wezwanie Boga i postanowił na nie odpowiedzieć . Przychodzi ze swoja miłością do najbardziej zagubionych , zbuntowanych , samotnych i potrzebujących , a oni czyniąc małe kroki otwierają się na Bożą miłość . Ksiądz pośród nich, ksiądz z nimi, dziwny kapłan bez wspólnoty wiernych, choć przysłany przez Kościół, działający w jego imieniu i w łączności z nim, pełen sprzeczności, zaangażowany w walkę społeczną i polityczną, umiejący gdy trzeba nadstawić karku, ksiądz dla ludu, który księdza nie oczekuje... Ten ksiądz żyje Ewangelią tak, jak żyli nią apostołowie dwa tysiące lat temu.


Góra
Offline Profil  
 
 Temat postu: Re: KAPŁANI DAREM DLA LUDZI
PostWysłany: 17 Cze 2012, 17:54 

Rejestracja: 29 Kwi 2011, 19:45
Posty: 435
MÓDLMY SIĘ ZA KAPŁANÓW

Powołanie do kapłaństwa nie jest popularne w dzisiejszej kulturze.
Więc jak myśli współczesny świat….

Życie w celibacie?

ŚWIAT TO WYŚMIEWA , PONIEWAŻ HASŁEM ŚWIATA : RÓBTA CO CHCETA, BĄDŹ SOBĄ, BĄDŹ WOLNY . . .
Dlatego potrzebujemy księży , ponieważ bez nich , nie mielibyśmy Eucharystii. Oto fragment modlitwy papieża Benedykta XVI w intencji kapłanów:

(-)”Ojcze, spraw, by wśród chrześcijan
rozkwitały liczne i święte powołania kapłańskie,
które będą podtrzymywały żywą wiarę
i strzegły wieczną pamięć o Twoim Synu Jezusie
za pomocą, których nieustanni odnawiasz Twoich wiernych.
Daj nam świętych szafarzy Twojego ołtarza,
którzy będą mądrymi i żarliwymi stróżami Eucharystii,
sakramentu najwyższego daru Chrystusa
dla zbawienia świata”

Współcześnie słyszy się głosy o spadku powołań i kryzysie kapłaństwa, więc wsparcie modlitewne jest kapłanom tym bardziej potrzebne. Inicjatywa codziennej modlitwy za księży, istnieje od 2 lipca 2010 r. czyli tzw. Dzieło Duchowej Adopcji Kapłanów (DDAK ) . Główny cel akcji DDAK to modlitwa za wszystkich kapłanów: i tych lubianych, dobrych, i tych nielubianych, pogubionych, myślących o odejściu z kapłaństwa lub nawet za tych, którzy już odeszli. Prężnie się rozwija, głównie za sprawą witryny internetowej ddak.wordpress.com .
Czas adopcji w DDAK jest zależny od samego adoptującego: modlitwa może trwać kilka dni, tygodni, miesięcy, lat lub nawet do końca życia. Zainteresowany sam wybiera kapłana, za którego się modli, oraz modlitwy, jakie chce odmawiać. Jeżeli dana osoba nie ma żadnego kandydata, a chce podjąć duchową adopcję, może skorzystać z zamieszczonej na stronie ddak.wordpress.com zakładki „Zgłoszenia”, gdzie znajduje się lista księży, którzy zgłosili chęć bycia objętymi duchową opieką w ramach tej akcji.

W promowaniu tej akcji pomagają Bracia Mniejsi Kapucyni z prowincji krakowskiej . Jeden z nich — br. Artur Borkowski OFMCap od 14 lipca 2011 r. przyjął na siebie obowiązek kapłana czuwającego nad Dziełem. Księża są spośród nas i są tacy jak my. Mamy takich kapłanów, jakich sobie wymodlimy. I dobrze, jeśli znajdą ludzie, którzy mają tego świadomość i odpowiedzą na wezwanie do modlitwy za księży.

Zainteresowani akcją wszelkie potrzebne informacje znajdą na stronie internetowej: www.ddak.wordpress.com oraz uzyskają, pisząc na adres e-mailowy: sandra.kwiecien@gmail.com, na który można też zgłaszać chęć adopcji wybranego kapłana. Warto również zajrzeć na pokrewne strony: www.ddabz.wordpress.com (Dzieło Duchowej Adopcji Braci Zakonnych) oraz www.ddasz.wordpress.com (Dzieło Duchowej Adopcji Sióstr Zakonnych).

Słusznie zauważył św. Jan Maria Vianney, który patronuje Dziełu Duchowej Adopcji Kapłanów: „Gdyby nie było sakramentu kapłaństwa, nie mielibyśmy Pana wśród nas. Kto bowiem włożył Go do tabernakulum? Kapłan. Kto przyjął wasze dusze do [społeczności] Kościoła, kiedyście się narodzili? Kapłan. Kto karmi je, by miały siłę do ziemskiego pielgrzymowania? Kapłan. A kiedy dusza popadnie w grzech śmiertelny, kto ją wskrzesi do życia? Kto przywróci jej spokój sumienia? Tylko kapłan. Nie znajdziecie żadnego dobra, które pochodzi od Boga, żeby za nim nie stał kapłan (...). Kapłan nie jest jednak kapłanem sam dla siebie. Sam sobie nie może udzielić rozgrzeszenia. Nie może sam sobie udzielić żadnego sakramentu. Kapłan nie żyje dla siebie, żyje dla was . Po Bogu kapłan jest najważniejszy!”( A. Monnin SJ, „Zapiski z Ars”, Warszawa 2009, s. 118, 120).

***

Jeśli spojrzymy na naturę , jak wyrasta , zobaczycie , że wyrasta w ciszy . Patrzysz na drzewa i kwiaty i nawet jeśli patrzysz na rozwój człowieka , on wzrasta w ciszy. Z powołaniem kapłańskim jest bardzo podobnie, i z relacją z Bogiem jest bardzo podobnie, ona wzrasta w ciszy, w środowisku , gdzie wnętrze człowieka jest otwarte , aby słuchać Boga, który mówi tylko w ciszy.

NIŻEJ ŚWIADECTWA KSIĘŻY O TYM JAK ROZUMIEJĄ POWOŁANIE DO KAPŁAŃSTWA:


powołanie kapłańskie cz. 1
http://youtu.be/uqzdII2VYPw

powołanie kapłańskie cz. 2
http://youtu.be/Xd9teyS-jXo

Krzysztof Pałys OP o powołaniu
http://youtu.be/gwWh5w_Z1Jg

******************************************

NA KONIEC FILM W DWÓCH CZĘŚCIACH O ŚWIĘTYM JANIE BOSCO

Święty Jan Bosco cz.1
http://youtu.be/o8E5wc8HtUU
***
Święty Jan Bosco cz.2
http://youtu.be/PV59IbTzcVQ
***
Salezjański film powołaniowy
http://youtu.be/A1KvHuk8b1s


Góra
Offline Profil  
 
 Temat postu: Re: KAPŁANI DAREM DLA LUDZI
PostWysłany: 21 Cze 2012, 11:39 

Rejestracja: 29 Kwi 2011, 19:45
Posty: 435
KAPŁAN SZUKAJĄCY SZUKAJĄCYCH

Określenia "Kapłan jako „szukający szukających", bardzo trafnie użył ks. prof. dr. hab. Krzysztof Pawlina ( rektor Wyższego Metropolitalnego Seminarium Duchownego w Warszawie), gdyż jest ono adekwatne do posłannictwa jakie kapłan powinien wypełniać wobec laikatu.

KS. KRZYSZTOF PAWLINA ZASTANAWIAJĄC SIĘ , JAK W DZISIEJSZYM ŚWIECIE PEŁNIĆ POSŁUGĘ I ZACHOWAĆ TOŻSAMOŚĆ KAPŁAŃSKĄ , DOCHODZI DO NASTĘPUJĄCYCH WNIOSKÓW:

- Nowoczesny świat „kradnie” życie duchowe. Chodzi o to, że my, kapłani, chcemy korzystać z tego, co nam świat oferuje, gdy tymczasem temu światu trzeba dać to, czego jemu brakuje, czyli ożywić go duchowo. Wielu kapłanów o tym wie – i to jest ich droga uświęcania oraz ożywiania świata bez duszy. Codzienny brewiarz, Różaniec, Msza św. i wierność prawdzie, która przekłada się na świadectwo życia – to podtrzymuje świat. Kapłani nie powinni dać się światu zwodzić. Wierność woli Bożej, Kościołowi, przyrzeczeniom kapłańskim – celibatowi, życiu w czystości, modlitwie – stanowi o pięknie kapłaństwa, które nas samych uświęca i ludziom przybliża obraz Boga. Szczęśliwi szczęście dają. Głosi się to, czym się żyje. Wówczas świadectwo jest skuteczne.

Na czym polega kapłańskie szczęście?

– Podczas Mszy św. łamiemy Hostię. Ta chwila powinna nas zachęcać do tego, aby również „przełamać” nasze życie dla świata. Jednak łatwiej jest niekiedy unieść Hostię w górę niż własne człowieczeństwo. Ale to właśnie Hostia dźwiga nas w górę. Jako słabi ludzie, biorąc ten święty chleb w ręce, możemy powtarzać za Janem Pawłem II: „Przecież nie wolno Ci, Panie, ufać takiemu jak ja”. A jednak mój Bóg, zakochany w człowieku, ufa mi. Ręce kapłańskie stanowią bezpieczne schronisko Bożej miłości. Czyż nie jest to wyróżnienie? A także i szczęście – być Bogu potrzebnym, aby On przez nas mógł kochać ludzi. Być narzędziem miłości Boga. Jest to tak wielka tajemnica, że pewnie nie potrafię tego wypowiedzieć za pomocą słów.

Do czego przeznaczony jest ksiądz?

Właśnie do niesienia Chrystusa, o którym Ojcowie Kościoła mówią, że jest „Logosem”, to znaczy nie tylko Słowem, ale również Sensem. Posługa kapłanów polega w swej istocie na odkrywaniu sensu i dawaniu poczucia sensu . Nasze odkrywanie sensu za pomocą rozumu jest niewystarczające. Nie docieramy do jego głębi, dlatego potrzeba mocy większej niż rozum ludzki. Tą mocą jest Słowo Boże, które objawia nam sens najgłębszy i ostateczny, bez którego świat jest bez-sensem. Dlatego ludzie pytają księży o sens w bardzo trudnych sytuacjach. Tu jesteśmy jako kapłani niezastąpieni: posłużyć człowiekowi w odkrywaniu sensu i nadawaniu sensu życiu. Ludzie, nagle dotknięci tragedią pytają księży, co oni mają im do powiedzenia jako słudzy Słowa.

Powołując się na Leszka Kołakowskiego , który przed laty powiedział, że siłą cywilizacji zachodniej jest ciągłe kwestionowanie samej siebie w celu znajdowania coraz bardziej adekwatnej odpowiedzi, to znaczy prawdy, ks. prof. Krzysztof Pawlina stwierdza , że należy być zaniepokojonym, gdy człowiek nie stawia pytań – wszystko staje się mu wówczas obojętne.
Dzisiaj można zauważyć, że Europa przestała zadawać pytania. Wszystko wie, dekretuje, obwieszcza. Kryzys zachodniego świata polega na tym, że przestał kwestionować siebie, czyli szukać prawdy.
Kryzys wiary może także przyjść wtedy, kiedy nie jest ona kwestionowana.
Największy problem dzisiejszych chrześcijan nie polega na tym, że chrześcijanie nie znają właściwych odpowiedzi, ale na tym, że zapomnieli o pytaniach. Nie pytają, nie szukają. Wszystko wiedzą i ogłaszają.

Z drogi szukania i stawiania pytań nie wolno schodzić nikomu: ani świeckim, ani kapłanom.
Stawianie pytań i poszukiwanie odpowiedzi pomaga nam bowiem wchodzić coraz bardziej w Tajemnicę i odkrywać ją.

Jeszcze parę myśli ks. Krzysztof Pawliny na temat kapłaństwa :

- KAPŁAN POWINIEN BYĆ DZISIAJ CZŁOWIEKIEM , KTÓRY TOWARZYSZY DRUGIEMU CZŁOWIEKOWI W STAWIANIU PYTAŃ , CO WIĘCEJ , PROWOKUJE DO PYTAŃ I SZUKA Z NIM ODPOWIEDZI.

-KAPŁAN BĘDZIE ŚWIADKIEM MOCY W ŚWIECIE ZAMĘTU , GDY BĘDZIE BUDZIŁ TĘSKNOTĘ ZA BOGIEM , WĄTPIŁ Z WĄTPIĄCYMI I SZUKAŁ Z SZUKAJĄCYMI.

- KAPŁAN WINIEN BYĆ CZŁOWIEKIEM , KTÓRY PROPONUJE SWOIM SIOSTROM I BRACIOM BOGA , WSŁUCHUJĄC SIĘ W ICH PYTANIA, ROZUMIEJĄC ICH WĄTPLIWOŚCI. PRZYNOSI IM BOGA W SWOIM BYCIU Z NIMI I DLA NICH , ROZUMIEJĄC ICH. WÓWCZAS BÓG STAJE SIĘ MIEJSCEM SPOTKANIA DLA WĄTPIĄCYCH , PYTAJĄCYCH I POSZUKUJĄCYCH.

Dobrze tą konieczność poddawania przez kapłanów ich wiary krytycznej refleksji ujął w swoim wierszu ks. Jan Twardowski :

O wierze

Jak często trzeba tracić wiarę
urzędową
nadętą
zadzierającą nosa do góry
asekurującą
głoszoną stąd dotąd
żeby odnaleźć tę jedyną
wciąż jak węgiel jeszcze zielony
tę która jest po prostu
spotkaniem po ciemku
kiedy niepewność staje się pewnością
prawdziwą wiarę bo całkiem nie do wiary

Ks. Krzysztof Pawlina twierdzi , że bycie mocnym w wierze nie oznacza posiadania odpowiedzi na każde pytanie. Nie powinno też objawiać się reagowaniem niecierpliwością na wątpliwości innych. Świadek mocny to ten, który będąc słabym człowiekiem , przylgnął do Jedynego, który jest mocny . Świadek mocny to świadek Wszechmocnego Boga. Kapłanowi trzeba zatem ascezy, powściągania swojego „ja”. Jest on przede wszystkim sługą kanonu. Jedynie kapłan, który stara się ukształtować w sobie trzy postawy: ojcowską, synowską i braterską, będzie potrafił wziąć odpowiedzialność za Ecclesię. Człowiek taki jest bowiem osobą dojrzałą. Urzeczywistnia w sobie treść relacji tworzących najświętszą, najmocniejszą wspólnotę – Trójcę Św. Żyjąc relacjami, jakie istnieją między Osobami Trójcy Św, jest też mocny siłą miłości łączącej Ojca i Syna w Duchu Świętym. Ta moc porządkuje i uzdalnia człowieka, by w świat zamętu wprowadzał nowy porządek.

TAKIE PODEJŚCIE GWARANTUJE SUKCES KAPŁANOWI . NAPRAWIAJĄC OBRAZ BOGA W BRACIACH I SIOSTRACH , SAM BĘDZIE SIĘ DO NIEGO CORAZ BARDZIEJ UPODABNIAŁ


Góra
Offline Profil  
 
Wyświetl posty z poprzednich:  Sortuj według  
Napisz nowy temat Odpowiedz  [ 12 posty(ów) ]  Moderator: puniek Idź do strony 1, 2  Następna

Wszystkie czasy w strefie UTC + 1 godzina


Kto jest na forum

Użytkownicy przeglądający to forum: Brak zarejestrowanych użytkowników oraz 73 gości


Nie możesz zakładać nowych tematów na tym forum
Nie możesz odpowiadać w tematach na tym forum
Nie możesz edytować swoich postów na tym forum
Nie możesz usuwać swoich postów na tym forum
Nie możesz dodawać załączników na tym forum

Skocz do:  
cron
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group
Theme created StylerBB.net & intensys.pl