Ostatnia wizyta: Obecny czas: 28 Kwi 2024, 22:26


Wszystkie czasy w strefie UTC + 1 godzina




Napisz nowy temat Odpowiedz  [ 46 posty(ów) ]  Idź do strony Poprzednia  1, 2, 3, 4, 5  Następna
Autor Wiadomość
 Temat postu: Re: SPOTKANIE Z SIOSTRĄ MICHAELĄ PAWLIK W PRZEMYŚLU
PostWysłany: 25 Maj 2012, 20:29 

Rejestracja: 23 Lis 2010, 22:50
Posty: 229
Królu Niebieski, Pocieszycielu, Duchu Prawdy,
Ty, który wszędzie jesteś i wszystko napełniasz,
Skarbnico wszelkiego dobra i Dawco życia,
Przyjdź i zamieszkaj w nas,
i oczyść nas od wszelkiej zmazy,
I zbaw, o Dobry, dusze nasze.


http://w630.wrzuta.pl/audio/8HzXwaIfZY2 ... nie_krakow[/quote]

jakie piękne i... uzdrawiające! dziękuję za to!


Góra
Offline Profil  
 
 Temat postu: Re: SPOTKANIE Z SIOSTRĄ MICHAELĄ PAWLIK W PRZEMYŚLU
PostWysłany: 25 Maj 2012, 20:48 

Rejestracja: 27 Lis 2010, 17:12
Posty: 171
Małgorzato, jeśli nie może dojść do skutku spotkanie w węższym gronie z przyczyn – nazwijmy je – różnych, to tym bardziej nie widzę możliwości zorganizowania konferencji, o jakiej zamarzyłaś. Możesz wykonać telefon do ks. Andrzeja, a on wytłumaczy Ci, dlaczego takie spotkanie jest nierealne. Nawet, gdyby taka konferencja była realna, to ze względu na galerię osób, którą wymieniłaś, ks. Andrzej nie byłby nią zainteresowany z tej racji, że ma w sobie silnie rozwinięty instynkt samozachowawczy i nie będzie pchał się na miny. Owszem, chętnie by przyszedł na taką konferencję, gdyby miał ze sobą 200 wiernych pretorianów pokroju Kaji i Puńka.


Góra
Offline Profil  
 
 Temat postu: Re: SPOTKANIE Z SIOSTRĄ MICHAELĄ PAWLIK W PRZEMYŚLU
PostWysłany: 26 Maj 2012, 09:17 

Rejestracja: 29 Kwi 2011, 19:45
Posty: 435
Już wcześniej pisałam o zagrożeniach związanych filozofią Wschodu dla niedojrzałej tożsamości chrześcijańskiej w temacie Najpiękniejsza praca - praca nad sobą : TOŻSAMOŚĆ CHRZEŚCIJAŃSKA A DIALOG INTERRELIGIJNY I ZAGROŻENIA Z NIM ZWIĄZANE. - str. 13 -15.

Kościół K. uczy nas, by szanując inne religie i ich wyznawców, z dużą dozą rozwagi podchodzić do praktyk propagowanych u nas przez grupy proweniencji wschodniej. Religie te są godne szacunku , lecz nie równie dojrzałe.
Mahomet, Budda, Kriszna nie kryli, że są tylko ludźmi. Chrystus był Bogiem. Istotne jest , abyśmy w naszym krytycznym spojrzeniu na religie o pochodzeniu orientalnym, nie zapomnieli o dojrzałej tożsamości chrześcijańskiej, będącej podstawą do naszej identyfikacji z Osobą Jezusa. Chrystusa.

***

Przytoczę niżej artykuł psychologa Andrzeja Wdowiszewskiego, który ujawnia metody działania grup buddyjskich występujących w Polsce. Podaje również fakty z życia Hitlera i jego najbliższych współpracowników , o których z pewnością nie wszyscy wiedzą.


BUDDA , KRISZNA I HITLER - JEDNOŚĆ IDEI I DUCHA

Lato to czas wakacji i urlopów, a także pielgrzymek do największego polskiego Sanktuarium Maryjnego w Częstochowie na Jasnej Górze.
Jest to też niestety czas sekciarskich żniw, które polegają m.in. na tym, iż osoby z różnych środowisk wyznających niechrześcijański system wartości, próbują zwerbować pielgrzymujących młodych ludzi do swoich para sekciarskich stowarzyszeń.

W artykule „Budda ,Kriszna i Hitler” - Andrzej Wdowiszewski - psycholog, zwraca uwagę na to , że jeden z przedstawicieli grupy buddyjskiej (linii tybetańskiej) o nazwie Diamentowa Droga Karma Kagyu, Antoni Gralak, triumfalnie ogłosił na stronie internetowej tejże grupy: „JASNA GÓRA ZDOBYTA”. Tytuł ten próbuje sugerować, jakoby Buddyści przejęli klasztor ojców Paulinów w Częstochowie!

Jednakże jest to tylko chwyt reklamowy, który ma zwrócić uwagę internautów na nowo powstały ośrodek buddyjski położony w sąsiedztwie znanego Klasztoru. Ponad to buddysta informuje również, że w auli Politechniki Częstochowskiej regularnie, kilka razy w roku są prowadzone otwarte wykłady dla miasta, które mają zachęcać ludzi do buddyzmu.

Warto by się tutaj jednak zastanowić czy filozofia Wschodu jest bezpieczna dla chrześcijan?

Bł. Jan Paweł II, który w maju tego roku, został wyniesiony na ołtarze, określił buddyzm jako „w znacznej mierze system ateistyczny”.

Czy zatem wchodzenie w ten „system” może rodzić dla osoby wierzącej jakieś zagrożenie?

A. Wdowiszewski podaje, iż z relacji chrześcijan, którzy „uprawiali” buddyzm, medytację, a także jogę wynika, że bardzo szybko tracili oni wiarę w Boga i stawali się ateistami. Wielu z nich potrzebowało również modlitw prowadzonych przez księży egzorcystów, by powrócić do równowagi psychicznej i duchowej.

Myślę zatem, że warto się przyjrzeć bliżej temu zjawisku zwłaszcza, że od kilkunastu lat mamy w Polsce prawdziwy „urodzaj” różnych stowarzyszeń, grup i towarzystw wyznających kult Buddy i Kriszny.

Zagadnienia związane z filozofią Wschodu są dość złożone i łączą wiele różnych elementów, trudno więc przeanalizować w krótkim artykule wszystkie wątki.
Warto jednak przedstawić pewne fakty historyczne, które są bardzo mało znane, a dają możliwość szerszego spojrzenia na zjawisko jakim jest moda na Wschodni Mistycyzm
.
Filozofia Wschodu zaczęła być popularna w wieku XIX, głównie w środowiskach masońskich, gdzie łączono ją z różnego rodzaju pogańskimi kultami: staroegipskimi wierzeniami, żydowską kabałą oraz ze wszelkiego rodzaju okultyzmem. To właśnie masoni przyczynili się do rozpropagowania Wschodnich idei, szczególnie tych dotyczących wizji człowieka (z akcentem na podział kastowy), wymiaru transcendencji i wyrażającym się przede wszystkim w przypisywaniu boskości wybranym jednostkom . Ogromną wagę przywiązywali do działań okultystycznych, magii i spirytyzmu. Wielu badaczy filozofii faszystowskiej podkreśla wpływ masonów na jej kształt i rozwój, którego źródeł należy upatrywać w masońskich doktrynach ezoterycznych i wiedzy magiczno-okultystycznej, którą zgłębiali tybetańscy lamowie.

Jedną z ważniejszych postaci, która miała wpływ nie tylko na kształt faszystowskiej filozofii, ale także na samego Hitlera był mason, okultysta, buddysta, profesor Uniwersytetu w Monachium Karl Haushofer. Był także generałem i attache wojskowym w Japonii, gdzie studiował zen buddyzm i przeszedł inicjację duchową z rąk tybetańskich lamów. Człowiek ten był również współzałożycielem loży masońskiej znanej jako Towarzystwo Vril, której celem było badanie pochodzenia rasy aryjskiej i ćwiczenia duchowe, aby wzbudzić siły demoniczne o tejże właśnie nazwie - vril . Według tybetańskich legend jest to moc, która umożliwi jej posiadaczowi panowanie nad światem. To właśnie Haushofer nauczył Hitlera tajnych psychologicznych technik ezoterycznych opartych na naukach tybetańskich lamów i zapoznał go z naukami zen, według nauczania japońskiego Stowarzyszenia Zielonego Smoka. Związki hitlerowców z buddystami były bardzo ścisłe, wręcz przyjacielskie. Szef SS Himmler wysyłał swoich oficerów do Tybetu, aby nawiązali kontakty z mnichami tamtejszego klasztoru, Dalajlama XIII korespondował z Hitlerem i był pełen uznania dla jego sposobu niszczenia chrześcijańskiej cywilizacji. Liczne grupy mnichów buddyjskich przyjeżdżały do faszystowskich Niemiec. Tybetańczycy także służyli w oddziałach SS walczących w Europie.
Ciekawostką jest tutaj to, iż Hitler był traktowany przez buddystów jako awatar czyli wcielenie indyjskiego boga Kriszny, jako Bodhisattwa, Chakravartin – święty władca tego świata.
Buddyści otaczali Hitlera boską czcią. Interesujące jest również to, że hinduska księga Bhagavad Gita opisująca życie hinduskiego boga, stała się katechizmem żołnierzy SS. Chciałbym też przy okazji, krótko przedstawić kilku znaczących niemieckich wyznawców filozofii Wschodu:
wspomniany już Heinrich Himmler – dowódca SS, architekt masowych mordów, okultysta, Walter Wust – pułkownik SS, kanclerz Uniwersytetu w Monachium, orientalista głoszący, że „hitlerowska religia” powinna być zakorzeniona w wedyjskich i buddyjskich pismach, Jakob Wilhelm Hauer – kapitan SS, nauczyciel indyjskiej kultury, tłumacz buddyjskich tekstów, Karl Maria Wiligut – szef brygady SS „ Himmler Rasputin” - okultysta, twierdził, że jest w duchowym kontakcie z lamami z tybetańskiego klasztoru.

Niemieccy nauczyciele buddyzmu zen, widzieli związek między Narodowym
Socjalizmem, a filozofią zen. Francuscy okultyści łączyli filozofię narodowego
socjalizmu z indyjsko-tybetańskim mitem Shambhala – mistycznym
królestwem oświeconych.

Dla faszystowskich ideologów szczególne znaczenie miał buddyzm, gdyż dla nich Budda był „aryjski”, a sam buddyzm – to „aryjskie nauki”. Podkreślali również wojowniczy i męski element
buddyzmu, a buddyjską medytację i techniki jogi zalecali dla dyscypliny duchowej.

Hitler i jego współpracownicy, widzieli w filozofii Wschodu indyjski system kastowy, stanowiący pewien model społeczny. Taki właśnie model chcieli wprowadzić nie tylko w Niemczech, ale w krajach podbitych. Przywódcy faszyzmu mieliby wtedy status bóstw, „panów świata”, a inni musieliby się im podporządkować.

Andrzej Wdowiszewski przedstawił tych kilka mało znanych faktów z historii, by pokazać jakiego typu osobowości przyciągała filozofia Wschodu. Jest to też przyczynek do
zastanowienia się, cóż takiego jest w tej filozofii, że angażowali się w nią ludzie tak moralnie zdegenerowani.

Niestety wielu współczesnych chrześcijan uważa, że w buddyzmie nie ma nic złego, bo ich zdaniem to filozofia pokoju. Jak pisze A. Wdowiszewski ,dyby tak było, czy Hitler i jego żołnierze z SS przejęliby filozofię buddyjską jako swoistą drogę życia?

Współcześni buddyści używają sformułowania iż: wiele dróg prowadzi na tą samą górę i nieważne czy wyznajesz kult Buddy, Kriszny czy Jezusa, gdyż wszyscy podążamy w tym samym kierunku. Patrząc chociażby na historię Hitlera i jego współpracowników, a także Tybetańczyków, którzy służyli w oddziałach SS widać, że kierunek ten jest zdecydowanie przeciwny i podąża ku otchłaniom piekła, a nie ku bramom nieba.
Jezus natomiast powiedział jednoznacznie : „ Ja jestem Drogą, Prawdą i Życiem. Nikt nie przychodzi do Ojca jak tylko przeze Mnie.” (J 14,6)

Oczywiście człowiek ma wolną wolę i może wybrać własną drogę życiową, ale osoby wybierające drogę proponowaną przez buddystów czy wyznawców Kriszny, powinny mieć świadomość, iż w ten sposób oddalają się od Boga i kierują się ku Jego przeciwnikowi - szatanowi.


Artykuł ukazał się w Biuletynie ( Kwartalnik o zagrożeniach duchowych 8(25) 2011


Góra
Offline Profil  
 
 Temat postu: Re: SPOTKANIE Z SIOSTRĄ MICHAELĄ PAWLIK W PRZEMYŚLU
PostWysłany: 26 Maj 2012, 11:55 

Rejestracja: 27 Lis 2010, 17:12
Posty: 171
Myślę, że dialog katolików i w ogóle chrześcijan z misjonarzami religii Wschodu nie musi być zagrożeniem, o ile chrześcijanie w swej wierze są utwierdzeni, trwają w Chrystusie, posiadają znajomość Słowa Bożego, mają bojaźń Bożą, chcą pełnić Jego wolę i są przygotowani do prowadzenia takowego dialogu. Osoby, które mogą przygotować, to z pewnością Michaela Pawlik, ks. prof. Zwoliński, ks. Sergiusz Orzeszko i inni, których Małgorzata wymieniła.
Jeśli chodzi o środowisko hippisowsko-szpakowskie, to wiara katolicka, chrześcijańska tych ludzi na ogół jest na poziomie raczkowania. Dlatego wielkim niebezpieczeństwem jest przyprowadzania takiego Utamy Maharadża na spotkania z nimi i uwiarygadniania go przez osobę duchowną w rodzaju, że obydwaj wierzymy w tego samego Boga, tylko pod różnymi imionami.
Jeśli ktoś mi mówi, że Utamę zaprasza się po to, aby go nawrócić, to uważam, że jest naiwny, bowiem on się specjalizuje w pozyskiwaniu maluczkich na rzecz świadomości Kryszny. Uważam za rzecz bardzo niebezpieczną pozwalanie mu podczas chrześcijańskich zgromadzeń (katolickich) na wygłaszanie nauk pogańskich.
Krysznowcy podobnie, jak buddyści w swej pracy misyjnej nie zaczynają od negowania religii chrześcijańskiej. Jedni i drudzy mówią, że uznają Chrystusa. Tak było na początku z moim kolegą Andrzejem Piotrowskim. Potem Chrystusa zaczęli przedstawiać jako ideę, a mianowicie, że dla europejczyków Chrystus objawił się jako Jezus z Nazaretu. Dla Chińczyków jako Budda. Różnica ma dotyczyć jedynie formy, a nie istoty. To tak, jak to, że Chińczycy jedzą pałeczkami, a europejczycy łyżką, widelcem i nożem. Różnice religijne sprowadzono do form kulturowych. Jest to nauka podawana na okres przejściowy. Potem, jeśli ktoś ten bałach kupi, wówczas zaczyna się inna obróbka.
Kiedyś weszli do mojego domu krisznowcy w czasie, kiedy modliliśmy się z żoną i dziećmi i pierwsze, co powiedzieli, to Hari Kryszna, a następnie, że podziwiają naszą wspólną modlitwę. Zaczęli mówić, że oni nie negują Jezusa Chrystusa itd. Jednak szybko ich podstęp zdemaskowałem, a w ogóle, to przyprowadził mi ich gorliwy katolik, hippis Kuba Placha. Na szczęście konfrontacja krysznowców ze mną otworzyła Kubie oczy. Wydawałoby się, że Kuba hippis powinien wiedzieć, czym jest religia krysznowców, jako że skończył studia na Uniwersytecie kard. Wyszyńskiego. Jeśli ludzie po uniwersytecie katolickim mają tak słabe rozeznanie w sprawach wiary, to co mówić dopiero o przeciętnych hippisach, czy hippisopodobnych, którzy w sprawach wiary są może zaledwie opierzonymi pisklętami.
Dlatego uważam, że jeśli ktoś już koniecznie chce sprowadzać misjonarzy hinduizmu na hippisowskie zloty, czy pielgrzymki, to powinien przynajmniej wpierw zaprosić na takie zloty siostrę Michaelę, ks. Zwolińskiego i innych, których Małgorzata wymieniła.


Góra
Offline Profil  
 
 Temat postu: Re: SPOTKANIE Z SIOSTRĄ MICHAELĄ PAWLIK W PRZEMYŚLU
PostWysłany: 26 Maj 2012, 12:27 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 15 Lis 2010, 14:10
Posty: 100
Może kolega Andrzej za dużo się naoglądał twojego chrześcijaństwa
Na stos z nimi :!: :!: :!:
Na stos :!: :!:
O to Ci chodzi? Tacy mamy być?
Ty chyba nie wiesz w jakim środowisku jesteś. skąd ty się chłopie urwałeś ???
to są słowa kardynała Dziwisza:
Ze strony przykościelnych ośrodków informacji o sektach mamy do czynienia z dezinformacją, wręcz szczuciem przeciwko mniejszościom religijnym, np. neohinduistycznemu ruchowi Hare Kriszna. Takie spotkanie to próba zatrzymania tej histerii.
to tez raczkujący chrześcijanin.
No tak poznałeś Boga teraz tylko czekać kiedy się nim ogłosisz, bo że go próbujesz zastępować to widać.
http://wyborcza.pl/1,76842,6995969,Kard ... kowie.html
spotkania popiera Benedykt xVI
http://poniewierski.salon24.pl/358571,asyz-w-krakowie


Góra
Offline Profil  
 
 Temat postu: Re: SPOTKANIE Z SIOSTRĄ MICHAELĄ PAWLIK W PRZEMYŚLU
PostWysłany: 26 Maj 2012, 13:57 

Rejestracja: 31 Sty 2011, 11:00
Posty: 53
DEZERTER napisał(a):
to są słowa kardynała Dziwisza:
Ze strony przykościelnych ośrodków informacji o sektach mamy do czynienia z dezinformacją, wręcz szczuciem przeciwko mniejszościom religijnym, np. neohinduistycznemu ruchowi Hare Kriszna. Takie spotkanie to próba zatrzymania tej histerii.


Niezaleznie od przedmiotu sporu, trzeba troche wiecej rzetelnosci - to NIE sa slowa kard. Dziwisza, tylko prof. Paska:
"Według religioznawcy prof. Zbigniewa Paska z UJ i AGH dzięki krakowskiemu spotkaniu może się to zmienić. - Cieszę się, że Kościół polski siada do wspólnego stołu z przedstawicielami innych religii. To krok na rzecz powrotu do tradycji polskiej tolerancji religijnej, która została po 1989 r. poważnie zachwiana. Ze strony przykościelnych ośrodków informacji o sektach mamy do czynienia z dezinformacją, wręcz szczuciem przeciwko mniejszościom religijnym, np. neohinduistycznemu ruchowi Hare Kriszna. Takie spotkanie to próba zatrzymania tej histerii."


Góra
Offline Profil  
 
 Temat postu: Re: SPOTKANIE Z SIOSTRĄ MICHAELĄ PAWLIK W PRZEMYŚLU
PostWysłany: 26 Maj 2012, 21:48 

Rejestracja: 04 Kwi 2011, 07:58
Posty: 15
Na Szatanie i innych demonach, nigdy się nie zawiodłem.
Ale najbardziej z niezawodnych okazał się ON – Jezus z Nazaretu!
Mówię, jak jest i tyle, a kto ma uczy, niechaj słucha, a kto ma oczy… /.../
Szpak, robi swoje, ma swoje szajby, jak każdy WIELKI CZŁOWIEK, ale któż z nas ich nie ma?
Poza tym to MISTYK, trzeba na Niego uważać i brać Go czasem z przymrużeniem oka, acz uczciwie do końca.
Zbuntowanego znamy nie od dziś. Dzieciak jakich mało, ale też uczciwy, za co respekt./.../
Jednakowość ukierunkowany, trochę na swój sposób pokręcony, coś chce powiedzieć.
W każdym razie jak nie napisze tej swojej książki…
Co ja chciałem?
Hej.
Tolek Banan


Góra
Offline Profil  
 
 Temat postu: Re: SPOTKANIE Z SIOSTRĄ MICHAELĄ PAWLIK W PRZEMYŚLU
PostWysłany: 27 Maj 2012, 13:00 

Rejestracja: 29 Kwi 2011, 19:45
Posty: 435
(…)Mówiąc o międzywyznaniowych dialogach, należy przede wszystkim wiedzieć z kim i w jakim celu wyznawcy obcych religii z nami dialogują, a zwłaszcza umieć odróżnić prawdę o poszczególnych religiach od ich falsyfikatów .Przed błędną interpretacją Bożego Objawienia rozpowszechnianą przez sekty i propagatorów Orientu przestrzegał Kościół już w 1986 r.w raporcie pt.: Sekty albo nowe ruchy religijne – wyzwanie duszpasterskie. (1)

Aby zaś przestrzec wiernych przed błędną mistyką Kongregacja ds. Nauki Wiary, na polecenie papieża Jana Pawła II, wystosowała pismo pt.: List do biskupów Kościoła Katolickiego o niektórych aspektach medytacji chrześcijańskiej. Zostały w nim wyjaśnione różnice pomiędzy drogą do Boga, jaką wskazuje Jezus Chrystus, a wschodnimi sposobami kontemplacji kosmosu czy samego siebie, które błędnie podawane są jako drogi do zjednoczenia z Bogiem.(2)

Kościół wobec sekt

Wspomniany wyżej list do biskupów wyjaśniał zagadnienia z zakresu mistyki, lecz nie obejmował całości problemów związanych z błędnymi poglądami dotyczącymi drogi do zbawienia. Dlatego Kongregacja ds. Nauki Wiary, opracowała zwięzły dokument pt.: Deklaracja Dominus Iesus o jedyności i powszechności zbawczej Jezusa Chrystusa i Kościoła, który papież Jan Paweł II podpisał dn. 6 sierpnia 2000 r., i zlecił jej opublikowanie. Deklaracja ta w bardzo zwięzłej formie wykazuje, że tylko Jezus Chrystus poprzez Kościół katolicki prowadzi ludzi do zbawienia, gdyż tylko ten Kościół zachował całość Objawienia Bożego i dysponuje wszystkimi środka¬mi prowadzącymi do zbawienia, jakimi są Sakramenty Święte ustanowione przez Jezusa Chrystusa – jedynego Zbawiciela świata.

Zanim ukazała się powyższa deklaracja, J. E. Ks. Arcybiskup Józef Michalik już przestrzegał swych wiernych z diecezji zielonogórsko-gorzowskiej przed ruchami antykatolickimi.
Dn. 29.11.1992 r. wystosował list pasterski pt .: Kościół wobec sekt i stowarzyszeń antykościelnych. Treść listu J. E. Ks. Arcybiskupa całkowicie zgodna jest z treścią w/w Deklaracji „Dominus Iesus”, lecz ukazuje szczególnie problem sekt i różnych antykatolickich ruchów dotyczących przede wszystkim polskiej rzeczywistości.

Cytuję więc poniżej tę część jego listu, która nadal jest bardzo aktualna.

„(...) Zwolennicy niektórych sekt nachodzą nas w naszych domach, innych widzimy w wielu miejscach publicznych i na spotkaniach, a ostatnio szatan próbuje uaktywnić swój anty-Kościół zakładając grupy satanistów. Należy się spodziewać napływu jeszcze innych grup, które szczególnie w bogatych krajach już zataczają swoje kręgi.
Głosiciele tzw. „nowej ery” (New Age), zwolennicy astrologii, przybysze z dalekiego Wschodu, różni wróżbici i przepowiadacze przyszłości czy też masoni, znajdują zwolenników wśród ludzi nieprzygotowanych i nie utwierdzonych w wierze. Jawią się też różne kluby i grupy tajemne, których cele są niejasne, a często wrogie Kościołowi. Katolikowi nie wolno należeć do żadnej z takich grup.

Sytuacja jest poważna na całym świecie. Ojciec Święty w maju ubiegłego roku zwołał do Rzymu specjalny konsystorz, na którym kardynałowie dzielili się obserwacjami i niepokojem. Okazuje się, że niektóre rządy bogatych krajów szczególnie szczodrze wspierają rozwój sekt, dążąc do podziału i rozbicia społeczeństw, lękając się przy tym nauki Kościoła katolickiego, nieugięcie głoszącego prawdę Chrystusową.
Niektórzy księża kardynałowie pochodzący z biednego Trzeciego Świata, mówili na wspomnianym konsystorzu, że pomoc finansowa i gospodarcza dla ich głodujących społeczności, której udzielają rządy i bogate między¬narodowe fundacje, przeznaczona jest z góry na wsparcie działalności sekt, bądź grup i stowarzyszeń zwalczających wiarę katolicką (por. Relacje Kardynałów, ‘L’Osservatore Romano’, Nr 7/1991, s. 16 nn).

Ataki na Kościół katolicki stają się programem wszystkich sekt oraz podobnych grup i ideologii, dla których Kościół i Chrystus jest ciągle ‘znakiem, któremu sprzeciwiać się będą’ (Łk 2,34).
Przyczyny zewnętrzne nie stanowią jednak najważniejszej motywacji rozwoju sekt, co najwyżej go ułatwiają. Również nasza negatywna reakcja i ocena wobec tych grup nie może być dokonywana tylko ze względu na ich inność, bo inność może być niepełna, ale wcale nie musi być negatywna. Nie odrzucamy ich także dlatego, że ich zachowanie bywa niezrozumiałe czy dziwne, że ich kontakt ze społeczeństwem budzi zastrzeżenia. Nasze stanowcze odrzucenie sekt czy tajnych stowarzyszeń płynie stąd, że głoszą fałszywe nauki, że wypaczają prawdę, bądź manipulują człowiekiem i zagrażają zbawieniu. Dlatego, nie możemy patrzeć obojętnie na zafałszowanie prawdy i na niebezpieczeństwo manipulacji moralnością (pamiętamy jak niedawno jedna z tych wyizolowanych grup doprowadziła do zbiorowego samobójstwa setek swych wyznawców w Ameryce).

Takie jest bowiem prawo życia, że pomyłka w wyborze adresu naraża na stratę czasu w odszukaniu mieszkańców, ale pomyłka w wyborze prawdy o Bogu oraz prawdy na temat podstawowego celu człowieka naraża go na utratę zbawienia wiecznego, a także na duchowe – a niekiedy też psychiczne – poranienie. Wielu z nas spotyka się z takimi poranionymi. Ich zacietrzewienie i niekiedy agresja budzi współczucie.
Przyczyny powstania sekt i przynależność do nich.

Odpowiedź na pytanie o przyczyny powstawania nowych sekt i grup religijnych jest dla człowieka wiary ewangelicznie prosta: wolna wola człowieka. Inną odpowiedź dał sam Pan Jezus tłumacząc skąd się wzięło zło na ziemi. Bóg przecież ‘posiał’ dobre nasienie na swojej roli. Nieprzyjaciel zaś skrycie, w nocy, dosiał kąkolu, który rośnie razem aż do czasu żniwa. Wtedy przyjdzie czas na rozróżnienie, na ostateczną ocenę i na wymierzenie sprawiedliwości (por. Mt 13, 24-30).

Pan Jezus przewidywał rozłamy i pragnął ustrzec Kościół przed podziałami. Nie chciał jednak przekreślić wolnej woli człowieka i dlatego modlił się o jedność (por. J 17) oraz przestrzegał przed fałszywymi prorokami, którzy przyjdą głosić błędną naukę i będą zwodzić nawet wybranych i umiłowanych przez Niego (por. Mt 24, 24)
.
Są też i inne, mniej teologiczne przyczyny powstania sekt. Czasami ludzie pędzą za nowością, co mogłoby być znakiem otwartości, gdyby człowiek szukający umiał stosować zdrowe zasady do rozróżnienia prawdy i fałszu.

Sekty ujawniają istnienie w człowieku różnych potrzeb duchowych, bo człowiek ma zakodowane w swoją naturę dążenie do nieskończoności. A ile razy utraci kontakt z prawdziwym Bogiem, szuka bożka fałszywego. Kiedy osłabnie prawdziwa, żywa wiara, tyle razy zauważa się ucieczkę w wiary zastępcze i człowiek zaczyna ufać gwiazdom, horoskopom, szuka przepowiadaczy przyszłości, zamiast oprzeć się na Piśmie Świętym i prorokach wyznaczonych przez Boga. Ludzie pokonują długie odległości w poszukiwaniu miejsc nieprawdziwych objawień, zamiast pokonać drogę własnego wnętrza, wiodącą do poznania objawienia Bożego danego w Chrystusie, zamiast wsłuchać się w głos założonego przez Chrystusa Kościoła, który jest opoką prawdy sprawdzoną przez dwa tysiące lat.

Nowe religie dają zbyt łatwe odpowiedzi na wszystkie problemy, a to jakże często jest niezgodne z prawdą. Bóg jest Nieskończoną Tajemnicą, a spotkanie z Tajemnicą uczy pokornej niepewności. Czasami ktoś idzie do sekty, bo znalazł tam bezpośredni kontakt z drugim człowiekiem, doznał pomocy, albo odchodzi od Kościoła zrażony złym słowem lub przykładem. Bolejemy nad takimi wydarzeniami i nigdy nie przestaniemy zachęcać się do autentycznego życia chrześcijańskiego, ale musimy stanowczo podkreślić, że żadna słabość i grzech chrześcijanina nie usprawiedliwia innego grze¬chu, zwłaszcza zdrady prawdy i odejścia od Kościoła.

Kościół nie zaleca grzechu, on go mocą Chrystusa odpuszcza, o ile grzesznik żałuje i stara się poprawić. Tragedią grzeszącego przeciwko wierze jest samo zaślepienie, które go zamyka na prawdę i naraża na utratę zbawienia.

Dlaczego nie można zbawić się w sektach i jak zaradzić ich ekspansji?

Na czym polega błąd sekty?

Polega on na tym, że ich założyciele odrzucają prawdziwego Chrystusa i Kościół, a wybierają tylko niektóre aspekty prawdy o Bogu i człowieku, pomniejszając lub ukrywając inne. Doprowadza to do zafałszowania obrazu Boga i nie pozwala na spotkanie z Chrystusem, który jest jedynym Zbawicielem. Fałsz czy półprawda nie jest godna czło¬wieka i nie może doprowadzić do zbawienia. Chrystus przestrzegał, że tylko On jest ‘Prawdą, Drogą i Życiem, i nikt nie przychodzi do Ojca inaczej, jak tylko przez Niego, a kto idzie za Nim, nie chodzi w ciemności’ (J 14, 6).

Warto tu spytać, czy są znaki, po których można rozpoznać prawdziwą religię?

Na to samo pytanie pasterze otrzymali odpowiedź, że tak. Tym ‘znakiem’ jest Dziecię złożone w żłobie, leżące przed Maryją i Józefem (por. Łk 2,12). A więc tam, gdzie jest Maryja i zrodzony z Niej Boży Syn, tam jest praw¬da i zbawienie. Istotę wiary chrześcijańskiej można wyrazić jednym zda¬niem: Bóg wszedł w historię poprzez osobę swego Syna, Jezusa Chrystusa, zrodzonego z Maryi. Bóg jest tak wielki, że może stać się mały, tak święty i mocny, że może uzdrowić naszą słabość i grzech, stając się jednym z nas. Ukrzyżowany i zmartwychwstały Chrystus żyje i działa, naucza i odpuszcza grzechy w Kościele. Tu Go szukajmy, tu Go znajdziemy.

Nie żałujmy przeto czasu na lekturę Pisma Świętego, sięgajmy po katolickie pisma, byśmy głębiej poznawszy, mogli i innym usłużyć naszą wiedzą. Świadectwo i głęboka wiara są najlepszą zaporą przeciwko zagrożeniu ze strony sekt.

Żadne ograniczenia państwowe, zakazy, ani prześladowania fizyczne czy moralne nie mogą być stosowane wobec inaczej wierzących.
Strzeżmy się zwłaszcza nienawiści, zgodnie z upomnieniem Pana Jezusa: ‘nikomu złem za zło nie oddawajcie..., miłujcie nieprzyjaciół waszych’ (Łk 6,27).

Kościół ma swoją sankcję: przestrzega przed utratą zbawienia każdego, kto zdradza prawdę Chrystusa.

Troszczmy się, abyśmy mogli głębiej poznać naszą religię i umiejętnie wyszukać przekonywujące argumenty. Przede wszystkim więcej się módlmy, bo to ostatecznie Pan Bóg otwiera serca na prawdę zbawczą. Bywają sytuacje, że człowiek nie może znaleźć żadnych argumentów przeciwko Bogu i Chrystusowi, ale i tak nie potrafi Go przyjąć, bo przyjąć Chrystusa, to uwierzyć w Niego i w życie wieczne. Wiara jest łaską.

Sekta oznacza ograniczenie, zamknięcie, trzeba przeto szukać otwarcia, poszerzenia problemów, ukazywania kolejnych tajemnic wiary, które pogłębiają pragnienie Nieskończoności Boga.
Zaufajmy Kościołowi nie tylko dlatego, że od wieków żyje i rozwija się, ale dlatego, że w nim naucza sam Duch Święty od dnia Zielonych Świąt.

Niech nasza modlitwa i praca nad sobą, nasza walka z grzechem i słabościami, nasze wewnętrzne zmagania się o zwycięstwo dobra i prawdy w nas samych, nasze autentyczne czuwanie na przyjście Pana, pomoże nam rzeczywiście ‘przyoblec się w Chrystusa’ i ukazać Go także światu obecnego w naszych wyborach, naszym myśleniu, w naszej wierze i całym postępowaniu. (...)” ( 3)

***

Powyższy cytat jest jednoznaczny i logiczny. Jednak wobec wielu kontrowersyjnych opinii dotyczących drogi do zbawienia, autorytet ks. Arcybiskupa może być dla niektórych krytyków mało znaczący, więc warto, by deklarację „Dominus Iesus” dokładnie rozważył każdy, kto szuka obiektywnej Prawdy na temat różnych religii świata.

Nawet ten, kto wskutek wieloletniej ateizacji zniechęcony został do Kościoła, i ma małe zainteresowanie jego nauką, to jednak w celu poszerzenia sobie wiedzy na temat różnych religii, powinien się zainteresować jak się je ocenia w świetle nauki Jezusa Chrystusa. Z powodu braku takiego zainteresowania jedni stali się agnostykami – zwątpili w możliwość poznania Absolutnej Prawdy, inni zaś, bez dostatecznej znajomości własnej religii, zaczęli poszukiwać czegoś nowego. Stąd obserwujemy dziś duże zainteresowanie międzywyznaniowymi dialogami, zwłaszcza z religiami Wschodu.

Jednak bardzo często te dialogi nie służą poszukiwaniu Prawdy, lecz wprowadzają światopoglądowy chaos, w którym wielu szczerych katolików ulega dezorientacji, a nawet deprawacji. Szczególnie wtedy, gdy do dialogów religijnych włączą się sekciarscy werbownicy, dialogi owe nie są ani szczere, ani oparte na rzetelnej i obiektywnej wiedzy, gdyż są tendencyjne, nastawione na zdobywanie swych zwolenników. Poza tym, wraz z religiami Wschodu wchodzą ich różne formy kultu związane z magią i zabobonami, które jeszcze bardziej zaciemniają drogę do poznania Absolutnej Prawdy. A jeszcze większe problemy powstają w przypadku, gdy sekciarski werbownik podaje się za katolika oraz znawcę religii Wschodu i argumentuje, że są one bardzo zgodne z nauką Jezusa Chrystusa. Jeżeli jego słuchacze nie polegają na tradycyjnej nauce Kościoła, to właśnie w imię miłości do Jezusa Chrystusa wchodzą w szeregi sekty(!)...

Dlatego dziś bardzo ważne staje się uświadomienie katolików, żeby nie dowierzano różnym amatorskim „mistrzom duchowym”, którzy mają dosyć tupetu i bujną fantazję, by tworzyć złudne teorie religijne i wykorzystywać tych, którzy im zaufają.

Jedynie w religii katolickiej nie da się fantazjować, gdyż od samego początku jej zaistnienia ma ona Urząd Nauczycielski Kościoła, który treść Objawienia Bożego wiernie przekazuje i strzeże przed błędami.

Sam Jezus Chrystus zatroszczył się o to, by na przestrzeni wieków Jego nauka nie uległa zmianie. Obowiązek czuwania nad czystością wiary powierzył Apostołom pod przewodnictwem św. Piotra, za którego szczególnie się modlił i ostrzegał przed niebezpieczeństwem utraty wiary mówiąc: „Szymonie, Szymonie, oto szatan domagał się, aby was przesiać jak pszenicę; ale Ja prosiłem za tobą, żeby nie ustała twoja wiara. Ty ze swej strony utwierdzaj swoich braci” (J 22, 31-32).

Świętemu Piotrowi Jezus Chrystus nakazał nie tylko strzec wiary, ale także uczynił go zwierzchnikiem założonego przez siebie Kościoła. Oto Jego słowa skierowane do Piotra: „Ty jesteś Piotr (czyli Skała), i na tej Skale zbuduję mój Kościół, a bramy piekielne go nie przemogą. I tobie dam klucze królestwa niebieskiego; cokolwiek zwiążesz na zie¬mi, będzie związane w niebie, a co rozwiążesz na ziemi, będzie rozwiązane w niebie” (Mt 16, 18-19).

Również świętemu Piotrowi, jako pasterzowi, polecił troskę o swoich wiernych, mówiąc: „paś baranki moje (...) paś owce moje...” (J 21, 15-17). Zlecenie dane świętemu Piotrowi spełnia każdy legalny jego następca, dlatego w Kościele katolickim treść nauki Jezusa Chrystusa przekazywana jest bez zmian. Zmiany, jeżeli następują, nie dotyczą treści, lecz formy i sposobu jej przekazywania.

Tak uzasadnionego i dobrze zorganizowanego autorytetu nauczycielskiego, jaki ma Kościół katolicki, nie ma żadna inna religia.

U źródeł innej religii nie ma jednoznacznego nadrzędnego autorytetu, ustanowionego przez jej założyciela, by czuwał nad niezmiennością jego nauczania. Gdy sięgamy np. do początków jakiejkolwiek religii Wschodu, trudno mieć pewność co jej założyciel tak naprawdę głosił, gdyż już od samego jej początku każdy, kto słyszał jego naukę, rozumiał ją po swojemu i po swojemu podawał dalej.

…………………………………………..

(1) )Por. L’ Osservatore Romano, wyd. polskie, nr 5 (79), 1986, s. 3 n.; a także por. Maurice C. Burrell; John Allan, Nie wszyscy są jednego ducha, Warszawa 1988, s. 7 ns.

(2)Por. L’ Osservatore Romano, wyd. polskie nr 12 (118), 1989, s. 1-5.

(3) Cała treść w/w listu opublikowana była jako wstęp do książki s. Michaela Pawlik pt.: Złudne uroki duchowości Wschodu, Warszawa 1993, s. 5.

S. Michaela Pawlik - Utopijny raj - New Age


Góra
Offline Profil  
 
 Temat postu: Re: SPOTKANIE Z SIOSTRĄ MICHAELĄ PAWLIK W PRZEMYŚLU
PostWysłany: 27 Maj 2012, 19:28 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 03 Mar 2011, 14:39
Posty: 377
Tolek Banan napisał(a):
Na Szatanie i innych demonach, nigdy się nie zawiodłem.
Ale najbardziej z niezawodnych okazał się ON – Jezus z Nazaretu!
Mówię, jak jest i tyle, a kto ma uczy, niechaj słucha, a kto ma oczy… /.../
Szpak, robi swoje, ma swoje szajby, jak każdy WIELKI CZŁOWIEK, ale któż z nas ich nie ma?
Poza tym to MISTYK, trzeba na Niego uważać i brać Go czasem z przymrużeniem oka, acz uczciwie do końca.
Zbuntowanego znamy nie od dziś. Dzieciak jakich mało, ale też uczciwy, za co respekt./.../
Jednakowość ukierunkowany, trochę na swój sposób pokręcony, coś chce powiedzieć.
W każdym razie jak nie napisze tej swojej książki…
Co ja chciałem?
Hej.
Tolek Banan


hmmm...dzięki za dyskusję wszystkim. Wczoraj przyszło mi siedzieć ponad godzinę nad jeziorem i dzięki Wam się nie nudziłam, bo miałam o czym myśleć ale zaczęło się we mnie rodzić podejrzenie zaskakujące nawet mnie samą - że Szpak jest mistykiem.
Nie miałam zamiaru, spostrzeżeniem tym się dzielić - bo jaki tam ze mnie znawca mistyki, szkoły kardynała Wyszyńskiego nie skończyłam - jak przykład wyżej, na chrześcijaństwie jak często podkreśla Jan, też się nie znam i jestem naiwna, itd., itp. Choć zawsze myślałam, że tu nie szkoły potrzebne, a Faustyna prosta była i nie tylko ona ale mniejsza.
W każdym razie żaden ze mnie autorytet, więc tę, jak i większość myśli postanowiłam zachować na odpowiedniejszy moment... Ale jakoś mnie kolega Tolek ośmielił.
Myślę, że mistyk otrzymuje z woli Boga dar widzenia niedostępnej przeciętnym ludziom jakby boskiej palety barw. Z darem tym dostaje nieodpartą potrzebę przekazania tego piękna innym, za pomocą najróżniejszych środków ekspresji - obrazów, literatury stąd umiłowanie do sztuki, a czasami może nawet i szajby. Opowiada krótko mówiąc ślepym o kolorach. Choć te szajby to dla mnie właśnie normalne zachowanie. Może jest tak, jak przeczytałam w jednej książce:
/…/ Bo dzisiaj być oryginalnym, to być szczerym, czyli mówić prawdę i zachowywać się jak normalny prawy człowiek. Tak postępując wszyscy, czy nieomal wszyscy będą widzieli w tobie szaleńca, proroka, mistyka, czy Bóg wie już co. Już jesteś inny.
Częściej pewnie bywa nierozumiany niż rozumiany a wysiłki odbierane jako szajba, szaleństwo. Dlaczego? Nie wiem, podobnie jak tysięcy innych rzeczy.

Myślę, że jak ktoś już choć raz to światło zobaczy - to ma ochotę się nim dzielić z każdym bez względu na wyznanie, tego drugiego, czy jest narkomanem, czy kimkolwiek jeszcze, wiadomo co chodzi,- bo to przestaje mieć znaczenie. Bo Bóg jak słońce świeci dla wszystkich. I przestaje mieć znaczenie kim jest ten drugi, a ważniejszym się staje - kim ja jestem dla niego - najidealniej byłoby miłością. Ale choćby i przyjacielem to już coś.

A co do całej sprawy krisznowców - Szpak był z Sacrosongiem w Indiach - nikt z zespołu do krisznowców nie wstąpił. W Tarnowskich Górach byli przez godzinę - żałuję, że nikt z naszych forumowych katolików, czy Jan nie wpadł pogadać z nimi na chwilkę, skoro to dla niego takie ważne. Zapraszaliśmy też duchownych, w Tarnowskich Górach jest jakaś placówka salezjańska - zero zainteresowania i to dla mnie problem - nie występuję tu jako pretorianin - tylko wyrażam swoje zdanie w poruszonym temacie. Bez względu, czy my byśmy tam byli, czy nie to ta impreza i tak by się odbyła.
Czuję się w obowiązku to wytłumaczyć, bo widzę, że temat jest gorący.
Poza tym forum, to nawet nie odprysk atmosfery pielgrzymki, czy zlotu - łatwiej by się nam rozmawiało, gdyby np. Jan tam był i porozmawiał z ludźmi.
Co do konferencji - to bardzo bym chciała spotkać się z Małgosią, Janem itd. - ale, jak tylko przeczytałam proponowany zakres tematyczny - okultyzm, ezoteryka itd zabolała mnie głowa, a naturę mam taką, że po godzinie drążenia takich tematów mogłabym np. zemdleć.
Zła wokół nas jest masę i dlatego jeśli mam wolną chwilę to wolę ładować się pozytywnie, jak czytać to o Bogu, mistykach, a nie np. naturze szatana i sektach. Choć są ludzie, którzy muszą się tym zajmować i chwała im za to. Choć często idzie to w poszukiwanie sensacji i niezdrową ekscytację.
Masę zła było także zawsze na pielgrzymkach i zlotach - a z tego co mówił Szpak - od tego zła uciekał do Boga i starał się tez pokazać tę drogę innym i stąd ten mistycyzm ( czy coś a'la mistycyzm). I my nie starajmy sie wyręczać Boga, a zawierzmy mu...
Polecam: http://www.youtube.com/watch?v=5OI_eTs9 ... re=related

_________________
http://gdziebylbog-pytanieowiare.blogspot.com/


Góra
Offline Profil  
 
 Temat postu: Re: SPOTKANIE Z SIOSTRĄ MICHAELĄ PAWLIK W PRZEMYŚLU
PostWysłany: 27 Maj 2012, 20:49 

Rejestracja: 29 Kwi 2011, 19:45
Posty: 435
Jak już wspomniane było na wstępie, bardzo powszechne stały się międzywyznaniowe spotkania i dialogi w poszukiwaniu wspólnych wartości we wszystkich tzw. „wielkich religiach świata”. Zjawisko to można by uznać za pozytywne, gdyby uczestnicy dialogu szczerze szukali Prawdy. Tymczasem tak nie jest. Doświadczenie ukazuje, że niejednokrotnie podczas międzywyznaniowych dialogów stosowana jest manipulacja ludzką psychiką i wiarą, w którą wpisują się sekty i ruchy kontrkulturowe, czyli konfrontacyjne w stosunku do chrześcijaństwa, oparte często (choć nie wyłącznie) na światopoglądzie Wschodu.

***

Aby omówić problem, rozwijających się w Polsce ruchów kontrkulturowych, należałoby zacząć od porównania ich po pierwsze z pierwowzorami, a więc z oryginalnymi poglądami i praktykami wschodnimi, z których wy¬rosły; po drugie z nurtami zachodnimi, z których bezpośrednio zostały prze¬szczepione do naszych środowisk. Zanim jednak naszkicowany zostanie tutaj krótki schemat ich rozwoju, przedstawione zostaną refleksje polskiej katoliczki, która już na początku lat osiemdziesiątych zainteresowała się religiami Wschodu. Po zapoznaniu się ze środowiskami polskich zwolenników jogi, a szczególnie buddystami tworzącymi wspólnoty zen, za wszelką cenę starała się dostrzec w nich tak bardzo reklamowane „bogactwo duchowe”, jakie religie wschodnie miały wnosić w chrześcijańską rzeczywistość... Nie znalazłszy tam poszukiwanych skarbów, pyta więc dlaczego u nas liczba ugrupowań opartych na Oriencie wzrasta. Po dłuższym okresie poszukiwań, zdała sobie sprawę z tego, że za każdą ideą stoi człowiek, nie tylko ten, który ją stworzył, ale też ten, który jej uległ.

Oto jej słowa napisane po kilku latach uczęszczania na ćwiczenia zen:

„Człowiek, to dzisiaj bardzo modny temat. Dużo się o nim pisze i mówi, dużo mu się radzi, często występuje w jego obronie. Tylko, że temu człowiekowi wcale nie dzieje się lepiej – wręcz przeciwnie, jest on motany tysiąca¬mi cieniutkich niteczek – kłamstw paraliżujących jego myślenie, działanie, pragnienie. zmysły. Nie trzeba wiedzieć, że jest się okłamywanym. Wystarczy to czuć. To tacy właśnie ludzie trafiają do sekt religijnych (m. in. do grup zen), jako ucieczki od złudzeń. Wcale nie są twardzi, silni, odporni, spokojni. Chcą takimi być i dlatego praktykują wszystko, co rodzi w nich nadzieję stania się doskonałymi, a robią to z ogromną determinacją. Czy praktyki te im pomagają? Niektórzy sądzą, że tak. Wielu twierdzi, że wyzwoliło się z nałogu narkomanii, alkoholizmu, że znalazło jakieś miejsce dla siebie. Są świadomi tego, co zawdzięczają zenowi, ale słyszeć nie chcą, że chrześcijaństwo posiada wszystkie te elementy, które oni podchwycili w zenie i... znacznie zen przerasta.
Członkowie zenu albo nie wierzą, albo pozostają obojętni, a zawsze niechętni rozmowie na temat chrześcijaństwa. Pozostają w smutnej, niepowtarzalnej melancholii zendo, zapatrzeni w postać medytującego Buddy. Z czasem zanika w nich poczucie grzechu, dobra, przywiązania do rodziny, środowiska. Niestety nie zawsze jest to równoznaczne z uwolnieniem się od złych skłonności i nie zawsze ma dobry kierunek.
Mistrz przyjeżdża tylko raz w roku na kilka dni, przez resztę czasu uczniowie pozbawieni są jego opieki. Nie obowiązują ich żadne normy (żel – etyczne wskazania – nie są absolutnie przykazaniami), żadne obowiązki religijne. Przy jednoczesnym przewartościowaniu jakie w nich zachodzi, pozostają wyobcowani ze środowisk, zawieszeni w próżni. Powrót do środowisk, z których wyszli, do rodzinnego domu, jest już prawie niemożliwy. Temu wszystkiemu towarzyszy lęk przed czymś w rodzaju ‘prześladowania’, choć społeczeństwo polskie jest aż nazbyt tolerancyjne. Jeżeli dołączymy do tego fakt, że trafia tam wiele osób w stanie nerwic kwalifikujących się do leczenia, którym w tym stanie zaleca się medytację, mamy dość smutny obraz polskiej społeczności buddyjskiej. W tym wszystkim dziwne jest to, że mistrzowie chętnie przyjmują takich wyczerpanych ludzi.

Dziwne jest również, ze młodzież (bo 90% są to ludzie między 16 - 30-tym rokiem życia) tak samo jak w buddyzmie dobrze jest zorientowana w teozofii i antropologii, a na temat chrześcijaństwa, w którym wszyscy wyrośli, mają poglądy wy¬cięte pod jeden szablon, do tego są one bardzo ujemne.

. Zasadniczą przyczyną tego jest przede wszystkim tendencyjna propaganda Orientu i źle pojęty dialog międzywyznaniowy.

***

Otwarcie się bowiem na dialog nie jest równoznaczne z naiwnym, bezkrytycznym negowaniem wyznaniowych różnic i akceptacją światopoglądu partnera.

Po drugie, nie tylko ludzie świeccy, ale i niektórzy duchowni nie orientują się, że idea akomodacji czy inkulturacji, tak entuzjastycznie polecana w programach misyjnych Kościoła, jest także wykorzystywana przez ruchy antykościelne w odwrotnym kierunku: do inkulturacji swych poglądów w światopogląd chrześcijański (i nie tylko) tak, by „dopasować” do siebie wszystkie religie.

Z nowymi ruchami pseudo religijnymi, a czasem międzywyznaniowymi, związana jest zwykle działalność organizacji politycznych, zwłaszcza tych, które dążą do stworzenia jednej wielkiej globalnej społeczności. Pretendenci do globalnej władzy muszą więc myśleć o wspólnym ustawodawstwie opartym na wspólnej ideologii. Zlanie wszystkich religii w jedną ideologię dałoby podstawę do opracowania jednego, wspólnego dla całego świata ustawodawstwa i norm postępowania.

Aby sprowadzić chrześcijaństwo do „wspólnego mianownika” z Orientem, rozpowszechnia się nieobiektywne opinie podnoszące wartość wschodniej kultury z jednoczesnym obniżaniem wartości chrześcijaństwa.

Wskutek tak podstępnej działalności wielu naszych wiernych już twierdzi, że chrześcijaństwo i tzw. „wielkie religie świata” mają jednakową wartość.

Warto więc przypomnieć katolikom, jak to za czasów apostolskich poganie porzucali swe „wielkie religie”, jako błędne i przyjmowali chrześcijaństwo.

Za tę wiarę oddawali przecież życie, i my do dnia dzisiejszego czcimy ich jako bohaterów – świętych męczenników.

Czy wielowiekowy kult męczenników jest błędny?

Z ich życiorysów wiemy, że nawet nie chcieli się ukłonić, ani kadzidełka zapalić przed figurą bożka, chociaż za to w okresie prześladowań czekała ich śmierć!

Czy można więc przypuszczać, że pierwsi chrześcijanie byli w błędzie, gdy woleli za katolicką wiarę oddać życie, niż czcić Baala, Zeusa, Wenus, Jowisza, Światowida, Krysznę, Buddę czy jeszcze inne bożki?

Przecież przed przyjęciem chrześcijaństwa jakąś wielką religię świata wyznawali, więc czemu ją porzucili?

Jeżeli oni, wyznawcy wielkich religii świata, porzucili je i przyjęli chrześcijaństwo, któremu byli wierni aż do przelewu krwi, to widocznie widzieli różnicę pomiędzy tymi religiami.

Szczególnie widzieli ją niewolnicy, którzy w swej „wielkiej religii” pogańskiej traktowani byli jak zwierzęta, i jak zwierzętami nimi handlowano..., a w świetle Jezusowej nauki zrozumieli, że są dziećmi Boga i dziedzicami nieba. Jaka to ogromna różnica być na równi ze zwierzęciem, lub być dzieckiem Boga!

Tego typu kontrastów po¬między wielkimi religiami świata, a chrześcijaństwem jest wiele.

Pierwsi chrześcijanie je dobrze znali. Również znali je faryzeusze i władze Cesarstwa Rzymskiego, skoro nienawidzili chrześcijaństwa i w sposób okrutny walczyli z jego wyznawcami. Jedni i drudzy wiedzieli o co walczą – widzieli różnicę między swymi poglądami i wypływającymi z nich normami postępowania. Tak jest do dnia dzisiejszego: prześladowania się powtarzają, zwłaszcza atakowany jest autorytet Urzędu Nauczycielskiego Kościoła.

Przyjrzyjmy się o co ta walka trwa?

Otóż, przede wszystkim, chodzi o zmianę ludzkiego myślenia, które pociągnie za sobą zmianę obyczajów, postępowania i hierarchii wartości.

Tymczasem Kościół broni czystości Bożego Słowa i prostuje błędy, które Go fałszują. A to jest niewygodne.

Gdyby bowiem wierni przestali ufać nauce apostolskiego Kościoła i jako źródło wiedzy chrześcijańskiej mieli tylko treść Biblii, to każdy byłby skazany na jej interpretację według swego poziomu umysłowego, który przecież nie jest jednakowy u wszystkich ludzi. Wówczas nie byłoby jednakowego rozumienia biblijnej treści, a wskutek tego nie byłoby jedności wiary i jej pewności.

Poza tym, bez duchownych, jako stróżów wiary, można by za¬przeczyć prawdziwości pewnych dogmatów trudnych dla ludzkiego umysłu lub niewygodnych dla współczesnej polityki. Takimi dogmatami katolickiej wiary, które mogą być niewygodne dla współczesnych polityków są np.:

– wiara w stworzenie człowieka na podobieństwo Boga, uznająca jednakową wartość duchową każdego człowieka, a w konsekwencji wykluczająca aborcję, eutanazję, rasizm oraz wszelkie formy społecznej dyskryminacji;

– wiara w Niepokalane Poczęcie i Dziewicze Macierzyństwo Maryi – te dogmaty podkreślają wielkość i moc łaski Bożej, a nie Jej i Jezusa genetyczną wyższość;

– wiara w Jezusa Chrystusa jako najwyższego Pana i jedyne Wcielenie Boga, który wymaga przestrzegania Dekalogu, nie przyznając boskiego autorytetu ani założycielom innych religii ani władcom, przez co wyklucza ich swawolę;

– wiara w nieomylność Kościoła świętego, która wyklucza poglądy i postępowanie sprzeczne z nauką Jezusa Chrystusa oraz wszelkiego rodzaju zboczenia prowadzące do deprawacji osobowości człowieka;

– wiara w Sąd Ostateczny, który wyklucza wiarę w reinkarnację prowadzącą do dyskryminacji społecznej i segregacji ludzi na posiadaczy różnych gatunków dusz: „czystych” i „nieczystych”;

– wiara w istnienie wiecznej kary, która potępia łamanie Prawa Bożego wyrażonego w Dekalogu i nauce Jezusa Chrystusa.

Problem niewygodnych dogmatów zaistniał w Polsce szczególnie za panowania władz komunistycznych, ale pozostał on także po ich obaleniu. Dlatego podczas głosowania nad tekstem nowej Konstytucji, opracowanej na początku lat dziewięćdziesiątych, czy jej podstawą ma być Dekalog czy prawo stanowione, to ostatnie zostało przegłosowane. Okazało się, że za prawem stanowionym głosowali nawet ci, którzy uważali się za wierzących katolików. Spośród zacytowanych wyżej dogmatów głoszonych przez święty Kościół, Dekalog jest szczególnie niewygodny dla tych, którzy sami chcą o wszystkim decydować, nie licząc się z autorytetem wyższym od siebie.

s. Michaela Pawlik- Utopijny raj – New Age


Góra
Offline Profil  
 
Wyświetl posty z poprzednich:  Sortuj według  
Napisz nowy temat Odpowiedz  [ 46 posty(ów) ]  Moderator: puniek Idź do strony Poprzednia  1, 2, 3, 4, 5  Następna

Wszystkie czasy w strefie UTC + 1 godzina


Kto jest na forum

Użytkownicy przeglądający to forum: Brak zarejestrowanych użytkowników oraz 76 gości


Nie możesz zakładać nowych tematów na tym forum
Nie możesz odpowiadać w tematach na tym forum
Nie możesz edytować swoich postów na tym forum
Nie możesz usuwać swoich postów na tym forum
Nie możesz dodawać załączników na tym forum

Skocz do:  
cron
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group
Theme created StylerBB.net & intensys.pl