Ostatnia wizyta: Obecny czas: 14 Maj 2024, 04:05


Wszystkie czasy w strefie UTC + 1 godzina




Napisz nowy temat Odpowiedz  [ 54 posty(ów) ]  Idź do strony Poprzednia  1, 2, 3, 4, 5, 6  Następna
Autor Wiadomość
 Temat postu: Re: INTERNETOWY TEATR DRAMATYCZNY
PostWysłany: 16 Lip 2011, 14:54 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 09 Paź 2010, 19:24
Posty: 197
W słynnej sredniowiecznej legendzie pewien wedrowiec zbliżał się do dużego miasta. Jego droga prowadziła obok kamieniołomu, gdzie wielu ludzi pracowało z grymasem zmęczenia na twarzach, w pyle i w pocie czoła. Wedrowiec zapytał jednego z nich: "Co robisz?" Ten w złości odpowiedział: "Nie widzisz?, kamień rozłupuję!". Wędrowiec poszedł dalej i zapytał jeszcze innego:"Co robisz?". Ten odpowiedział: "Zarabiam pieniądze, by utrzymać rodzinę". W końcu wędrowiec zobaczył pewnego człowieka, który pracował z wielką ochotą, z błyszczącymi radośnie oczami. Podszedł do niego i zapytał: "Co robisz"? Ten promieniując na twarzy, tak odpowiedział: "Buduję katedrę!"
Życie ludzkie tylko wtedy może być pełne nadziei, entuzjazmu, światła, jeśli nie tylko "rozbija kamienie", nie tylko "zarabia pieniądze" ale jeśli jest odczuwane jako część pewnego przepięknego planu, jeśli człowiek wie, że wyszedł od Boga i że do Niego prowadzi JEGO DROGA, jeśli wie, że buduje katedrę.
Jest to jakaś odpowiedź dla tego Gościa, który kiedyś kiedyś zapytał na tej stronie "co to jest ta "ziemiaobiecana"?
A jeszcze wspomnę, że kiedyś szła nasza pielgrzymka z Lichenia. 500 osób jak drut. Jej tematem było: "Królestwo Boże". Pamiętam jak na placu kościelnym paliły się ogniska a potem powstało jedno wielkie ognisko ze wszystkimi razem i miejscowym proboszczem na czele. Pamiętam, jak cudowne, wielkie MIsterium Pokoju urządziliśmy na Rynku miasta Burzenina. Jak w każdej miejscowości, do której wchodziła pielgrzymka witaliśmy mieszkańców pół-godzinnym Sacrosongiem naszych utworów. A po zakwaterowaniu był dalszy ciąg Sacrosongu, zawsze z udziałem miejscowych. Pamiętam, jak mieszkańcy bili się niemal o pielgrzymów, żeby nocowali w ich domach. I JAK NIKOMU NIE PRZYSZŁO DO GŁOWY, ŻEBY OŚMIESZAĆ KOŚCIÓŁ, KSIĘŻY, CZY WIERZĄCYCH PARAFIAN. NASZA PIELGRZYMKA NA PRAWDĘ PRZEMIENIALA OTACZAJĄCY ŚWIAT W ŚRODOWISKO BOŻE, W KULTURĘ CHRZEŚCIJAŃSKĄ TZN. KULTURĘ WARTOŚCI CHRZEŚCIJAŃSKICH, W ZIEMIĘOBIECANĄ, W KRÓLESTWO BOŻE, CZYLI PANOWANIE BOGA WŚRÓD NAS. Nie było potem zlotu w Olsztynie tylko do 16 sierpnia pobyt na Jasnej Górze z udziałem czasem wydawało mi się 2 tys. osób.
WYDAJE MI SIĘ, ŻE WSZYSCY DOŚWIADCZALI SAKRAMENTU POJEDNANIA I SZLI W KOMUNII Z BOGIEM. Pozdrawiam.


Góra
Offline Profil  
 
 Temat postu: Re: INTERNETOWY TEATR DRAMATYCZNY
PostWysłany: 16 Lip 2011, 18:36 

Rejestracja: 29 Kwi 2011, 19:45
Posty: 435
Akt. I. scena IV


Porejko , podbudowany słowami Księcia postanowił wziąć się od razu do działania . Pobiegł szybko do swojej dziupli , żeby przemyśleć co dalej ma robić. Usiadł wygodnie w fotelu z kotem na kolanach , głaskając go po futerku. Oddał się marzeniom.

Jak by to było pięknie mieć znowu rodzinę, dobrą pracę , przyjaciół , na których można zawsze liczyć, trochę odłożonej gotówki w sakiewce na czarną godzinę i być szczęśliwym człowiekiem. Aż tu nagle wróciły wspomnienia ; zaczęły wpełzać do świadomości , jak jadowite węże , zatruwając marzenia na jawie. Ogarnęły go, obezwładniły , poczuł się znowu nieszczęśliwy, opuszczony i samotny. Poczuł lęk i bezsilność , z którym nie potrafił sobie poradzić.
Co robić dalej, pomyślał. Ogarnęła go egzystencjalna pustka , a słowa same zaczęły cisnąć się na usta :


Pić albo nie pić , oto jest pytanie ,
Jak znosić pociski zawistnego losu,
unikać pułapek i życiowego chaosu.
Jak stawić czoło morzu nędzy,
wiąż jestem sam i bez pieniędzy.
Miłość i radość, w mym oku nie płoną,
Boleść w sercu , dusza w odmętach ,
Czy życie jest tylko przechodnim półcieniem,
ja tylko nędznym aktorem na scenie?
Czy mam grać rolę ofiary i nieudacznika,
myśl ta mnie , jak dreszcz zgrozy przenika,
Czy przez opór wybrnąć z nędzy losu ,
stawić czoło klęskom , cierpieniu – czy nie oddać ciosu,
by nie popaść w rozpacz , unikać życiowych zakrętów.
A może najlepszych ludzi uformowało,
naprawianie własnych błędów ?
Miód , chociaż słodki, nadmiarem słodyczy,
apetyt tłumi i zdrowie mi niszczy.
Nadal słabość mam do niego,
jak mam wyzwolić się od tego?


Góra
Offline Profil  
 
 Temat postu: Re: INTERNETOWY TEATR DRAMATYCZNY
PostWysłany: 07 Sty 2012, 19:46 

Rejestracja: 29 Kwi 2011, 19:45
Posty: 435
O POWAŻNYCH RZECZACH Z HUMOREM

Postanowiłam wznowić Internetowy Teatr Dramatyczny . Zawsze interesowałam się filozofią i wiem , że dla niektórych jest ona ciężkostrawna. Ale o sprawach poważnych można mówić z humorem , wtedy łatwiej zapadają nam w pamięć. Tak to zrobił ks. Józef Tischner w swoim największym bestsellerze „Historia filozofii po góralsku” . Przedstawił pierwsze wieki filozofii oczami prostego górala , używając przy tym gwary góralskiej . W ten sposób pod powierzchnią prostoty ukryta jest cała głębia rozważań greckich myślicieli . „Historia filozofii po góralsku” jest znakomitą lekturą zarówno dla tych, którzy poszukują rozrywki, jak i dla tych, którzy chcą się czegoś dowiedzieć o filozofii i to w zupełnie nieszablonowy sposób. Ci co nie czytali powinni przeczytać , a kto czytał - może sobie zawsze wiedzę odświeżyć.

"Na pocątku wsędy byli górole, a dopiero pote porobiyli się Turcy i Zydzi. Górole byli tyz piyrsymi "filozofami". "Filozof" - to jest pedziane po grecku. Znacy telo co: "mędrol". A to jest pedziane po grecku dlo niepoznaki. Niby, po co mo fto wiedzieć, jak było na pocątku? Ale Grecy to nie byli Grecy , ino górole, co udawali greka. Bo na początku nie było Greków, ino wsędy byli górole". W taki to sposób ksiądz Józef Tischner w „Historii filozofii po góralsku” wyjaśnił powstanie filozofii.

Pierwsza gawęda ks. J. Tischnera dotyczy greckiego filozofa - Talesa z Miletu , przedstawiciela jońskiej filozofii przyrody , który zainicjował wyjaśnianie rzeczywistości przez odwoływanie się do natury i rozumu bardziej niż do mitologii i tradycji ; ale naprawdę nazywał się on :

Stasek Nędza nie z Miletu ino z Pardałówki


Jego ociec chowoł owce i kupcył kóniami. To casym broł syna
do miasta, coby wozu strzóg. Ale Stasiowi kotwiyło się tak siedzieć na wozie i siedzieć. A siedzieć było trza. To z totyk nudów nawiedziyło go myślenie. I zostoł się jako ten mędrol.

Stasek Nędza z Pardałówki, dlo niepoznaki zwany Talesem z Miletu, się nie ozyniył. Kie go matka nagabywała: "zeń się", to jej godoł: "jesce nie cas". A kie jesce prógowała, to jej pedzioł: "juz nie cas". Tak to nie było casu na głupstwa. Kie go roz ftosi spytoł, cymu ni mo dzieci, odpedzioł: "bo jo kochóm dzieci". Ale byli i tacy, co się ś’niego prześmiewali. Razu jednego wyseł w nocy na grape, co by się napatrzyć na gwiazdy i wpod do dołu. Uwidziała to Kaśka z Nędzówki i ozbębnieła po całyj wsi: "He, jaki mi ś’niego mędrol, nie widzi tego, co pod nogami, a chciołby wiedzieć, co na niebie". Baby na wsi nie sanujóm niezyniatyk. Cheba ze księdza.

Dziś nawet małe dzieci ucóm się w skole "twierdzenia Talesa", a rzeke Staska Nędzy z Pardałówki. A było z tym "twierdzeniem" tak. Kie budowali wieże kościelnóm w mieście, to się im skóńcyła miara i nie wiedzieli, cy trza juz kóńcyć wieże, cy jesce nie. I kieby nie Stasek, byłaby z tego drugo wieża Babel. Bo budorze byli robotni, nie tacy jako dziś. Dopiero Stasek wyśpekulowoł, że trza pomiyrzyć wysokość budowy przez pomierzanie jej słonkowego cienia wte, kie cień chłopa ma takóm samóm długość, jak wysokość chłopa. Pomierzali. Nei wtedy Stasek pedzioł: "chłopy, dość". No i tak ta wieża stoi do dziś dnia. Stasek mioł jednak głowe.

Roz w zimie, kie była ćma i duse cyścowe podchodziyły pod okno, Stasek pedzioł: "Smierzść się w nicym nie róźni od zycio". Ftosi mu dogodoł: "No to cymus nie umieros?" On na to: "No tymu. Kieby się róźniyła, to moze byk i umar, a tak to co bedym umieroł".

Taki to był Stasek Nędza z Pardałówki, co z nudów wynaloz myślenie.


Co według Was może poradzić Tales z Miletu czyli Stasek Nędza z Pardałówki, Porejce, który ma poważne problemy życiowe.
Może ktoś dopisze ciekawy dialog lub monolog.


Góra
Offline Profil  
 
 Temat postu: Re: INTERNETOWY TEATR DRAMATYCZNY
PostWysłany: 09 Sty 2012, 19:16 

Rejestracja: 29 Kwi 2011, 19:45
Posty: 435
SPOTKANIE POREJKI Z TALESEM Z MILETU

Tales siedział w ogrodzie i kreślił jakieś trójkąty na ziemi. Od dłuższego czasu pochłonięty był geometrią , z którą zetknął się w czasie swojej podróży do Egiptu . Zafascynowany starożytną kulturą Egipcjan , często wracał myślami do tych czasów kiedy przemierzał piaski pustyni , obserwował piramidy i obliczał ich wysokość . Teraz z niechęcią spojrzał na obcego , który zbliżył się do bramy ogrodu i próbował z nim nawiązać rozmowę . Tym nieznajomym był Porejko , który miał tyle problemów w życiu, ile gwiazd na niebie .

- Witaj Talesiu , jestem Porejko , wędruję po świecie.Już z niejednego pieca chleb jadłem , bywałem i na wozie i pod wozem. Mam już dosyć tej tułaczki , zatęskniłem do swojej dziupli w dębie i krasnali , którzy wygnali mnie z „ Tęczowej Polany” w lesie, za słabości mojej duszy. Nie chcę już więcej pogrążać się w rozpaczy, samotności i rozprawiać nad marnością tego świata. Kochany Talesiu, spotkanie z Tobą jest niezłą okazją do pogawędki i uzyskania jakiś cennych rad, które mógłbym wykorzystać w życiu.

- Tales : Kto pyta nie błądzi.
- Porejko : Kto jest szczęśliwy?
- Tales: Ten, kto ma zdrowe ciało, bogatą duszę i naturę podatną do kształcenia, zaś dla cierpiącego fizycznie potrzebny jest lekarz, dla cierpiącego psychicznie – przyjaciel.
-P: Czy jest jakiś lek dla chorej duszy ?
-T: Lekarstwem dla chorej duszy jest dobre słowo.
-P: Co jest trudne?
-T; Najtrudniej poznać samego siebie.
-P: Co jest łatwe?
- T: Udzielać rad bliźniemu.
-P: Co jest najprzyjemniejsze?
-T: Osiągnąć to czego się pragnęło.
- P: Jaka jest najstarsza rzecz istniejąca na świecie?
-T: Najstarszą z rzeczy istniejących jest Bóg; jest bowiem niezrodzony.
- P: Co jest boskie?
-T: To co nie ma początku, ani końca.
- P: Co jest najpiękniejszą rzeczą na świecie ?
-T: Najpiękniejszą - świat; jest bowiem dziełem Boga.
-P: Co jest najmądrzejsza rzeczą na świecie? -T: Najmądrzejszą - czas; wszystko bowiem ujawni.
-P: Jak można najłatwiej znieść nieszczęście ?
-T: Widząc nieprzyjaciół, dotkniętych jeszcze większym nieszczęściem.
-P: Co jest widokiem najbardziej niezwykłym?
-Tyran, który dożył późnego wieku.

-P: W jaki sposób żyć najlepiej i najsprawiedliwiej?
-T: Nie czynić tego, co u innych ganimy.
P: Kto jest nieszczęśliwy ?
-T: Nieszczęśliwy ten, kto poniechał nadziei.

- P: Co jest silniejsze od prawa? . -T: Sprawiedliwość jest silniejsza nawet od prawa.

-P: Jaki jest sposób na doskonalenie siebie ?
-T: Wszystko można osiągnąć wytrwałością duszy.
- P: Co przeszkadza ludziom w rozwoju ?
- T: Żadne drzewo nie rośnie bez korzeni, podobnie i ludzie więdną bez rozsądku.
-P: Jak nauczyć się pięknie żyć ?

- T: . Nie upiększaj zewnętrznego wyglądu pozorów, ale miej piękne obyczaje . Nie wzbogacaj się w niewłaściwy sposób. Niech mowa twoja nie budzi nienawiści u ludzi związanych wspólną wiarą. Nie wahaj się sprzyjać rodzicom. Nie przejmuj od ojca tego, co marne. Jaką opiekę zapewnisz rodzicom, taką samą w starości otrzymasz od dzieci.

- P: Czego należy się w życiu wystrzegać ?
-T: Lenistwo jest rzeczą uciążliwą. Nie bądź leniwy, nawet gdy jesteś bogaty. Nieumiarkowanie jest szkodliwe. Nieznośny jest brak wychowania .

- P: Dziękuję, Talesiu , jesteś wielki . Wracam do mojej „Tęczowej Polany”.


Góra
Offline Profil  
 
 Temat postu: Re: INTERNETOWY TEATR DRAMATYCZNY
PostWysłany: 13 Sty 2012, 18:29 

Rejestracja: 29 Kwi 2011, 19:45
Posty: 435
Krótki tekst o greckim filozofie - Sokratesie, jako wprowadzenie do drugiej gawędy ks. Józefa Tischnera ( Historia filozofii po góralsku )


Źródłem wiedzy o Sokratesie są "Dialogi" jego ucznia Platona , pisma Ksenofonta , ponieważ filozof ten nie pozostawił po sobie żadnych pism.
Główną dziedziną jego zainteresowań była etyka , a kluczowym pojęciem tej etyki - cnota, jako dobro bezwzględne. Uważał , że istnieje ścisły związek pomiędzy cnotą i wiedzą . „Cnota jest wiedzą”- mówił Sokrates, wiedzą o tym, do czego człowiek powinien naprawdę dążyć i czego autentycznie pragnąć, a czego powinien się wystrzegać. Kto zdobył wiedzę, ten rozróżnia dobro od zła. Poznanie dobra jest konieczne i wystarczające do tego by stać się człowiekiem cnotliwym. Sokrates twierdził, że cnoty można się nauczyć, gdyż jest wiedzą. Wiedzę tę może posiąść każdy. Każdy może się nauczyć odróżniać dobro od zła, czego efektem jest cnotliwe życie i szczęście . Sokrates stworzył wiele stwierdzeń na temat cnoty. Stwierdzenia te pasują do siebie i tworzą teorię ludzkiego życia. Stwierdzeniem tym Sokrates dokonuje przewrotu w piramidzie wartości, której trzymali się dotąd wszyscy Grecy i której nikt nie ruszał. Sokrates „dał” ludziom arete, (z gr. arete - cnota), to co urzeczywistnia świadomość, poznanie i wiedzę. Wierzył, że ciało i dusza są rozdzielone. Najważniejszą rzeczą dla niego była troska o duszę : "Dobro własnej duszy jest dla każdego rzeczą najważniejszą, ważniejszą niż zdrowie i powodzenie, ważniejszą nawet niż życie i ważniejszą niż wszelkie sprawy publiczne" . Dusza to tyle, co rozeznanie dobrego i złego, rozeznanie wewnętrzne, indywidualne, ale ponieważ innego rozeznania, jak wewnętrzne, nie ma, rozeznanie to jest poznaniem filozoficznym (fronesis). Dusza jest, więc pojęciem moralnym, a jednocześnie intelektualnym, ponieważ wiedza o tym, co dobre i co złe, jest wiedzą najwyższą, bez której niczego w ogóle wiedzieć i nie można, i nie warto. Troska o duszę, terapia duszy, jest zarazem najwyższym zabiegiem poznawczym. W tej terapii duszy Sokrates dochodzi do wiedzy negatywnej: "Nie jest dobrem to, co za dobro uchodzi, nie jest prawdą to, co się za prawdę podaje, nie jest szczęściem to, co się jako szczęście zachwala. Lepiej jest krzywdy doznać, niż krzywdę wyrządzać, lepiej jest umrzeć nie sprzeniewierzając się swojemu sumieniu, niż żyć za wszelką cenę, lepiej jest przyznać się do niewiedzy, niż udawać, że się wiedzę posiada" Całość podejścia do własnej wiedzy i przekonań Sokratesa streszcza przypisywane mu zdanie "Wiem, że nic nie wiem" Za swoje powołanie uważał uczenie ludzi " aby poznawali i troszczyli się o siebie samych". To "poznawanie samych siebie" konkretnie znaczyło wejście, skupienie się na swoim wnętrzu, zaś "troska o siebie samych" oznaczała troskę o własna duszę.

Dialog - to sposób filozofowania Sokratesa. Jego życie polegało na dialogu - rozmowie. W rozmowie z drugim człowiekiem dochodził prawdy. Przechadzał się po Atenach, zaczepiając napotkanych ludzi – często zamożnych, wpływowych i na stanowiskach i rozmawiał z nimi o różnych ważnych dla życia społecznego i indywidualnej moralności sprawach (np. o tym czym jest sprawiedliwość lub dobro). Stosował przy tym dwie metody prowadzenia dyskusji: elenktyczną, polegającą na zbijaniu argumentów przeciwnika poprzez doprowadzenie do sprzeczności w jego słowach i tym samym obrony własnych racji, oraz majeutyczną, polegającą na kierowaniu rozmową tak, by dyskutantowi wydawało się, iż sam doszedł do właściwych wniosków.

Tradycyjnie przedstawia się Sokratesa jako przeciwnika demokracji, wskazując na jego krytykę rzeczywistości ateńskiej i ludzi kierujących sprawami państwa, Uważał, że demokracja jest rządami głupców. Liczyła się dla niego wolność słowa, aby jednak w pełni mogły się ujawnić pozytywne jej skutki, konieczne jest pobudzenie obywateli do krytycyzmu (w tym samokrytycyzmu) i samodzielności intelektualnej. Taką właśnie rolę budziciela – bąka siadającego na grzbiecie gnuśnej ateńskiej kobyły – przyjął na siebie Sokrates. W ciągu całego swojego życia walczy z głupotą i niesprawiedliwością, co nie bardzo podobało się organom władzy ateńskiej , które w pewnym momencie uznały, że należy się go pozbyć. Podczas procesu powiedział przed sądem, że „ całe życie nie siedział cicho i nie dbał o to, o co się troszczy wielu: o pieniądze, o dom, o urzędy, strategię, mowy na zgromadzeniach, sprzysiężenia, obywatelskie spiski . Jeśli mnie skarzecie, to niełatwo znajdziecie takiego drugiego” Swoja śmiałą mową zraził do siebie tych, u których mógł liczyć na przychylność ; został skazany na śmierć . Mowę obrończą Sokratesa na procesie zapisał Platon w dialogu Obrona Sokratesa.

Sokrates w tym co głosił powszechnie nie był jedynie teoretykiem, ale przeciwnie wszystko o czym mówił i czego nauczał wprowadzał dokładnie we własne życie .
Nawet jego czas przed śmiercią, kiedy przebywał w więzieniu, był zgodny z tym co przez całe życie głosił. Mógł łatwo uniknąć śmierci, uczniowie chcieli mu ułatwić ucieczkę, lecz nie zgodził się stojąc na stanowisku posłuszeństwa prawu. Ksenofont o tej sytuacji napisał tak: "Wszyscy jednoznacznie przyznają, że żaden jeszcze człowiek, ile pamięć nasza sięga, nie zajrzał w oczy śmierci z większą godnością”


Góra
Offline Profil  
 
 Temat postu: Re: INTERNETOWY TEATR DRAMATYCZNY
PostWysłany: 13 Sty 2012, 18:37 

Rejestracja: 29 Kwi 2011, 19:45
Posty: 435
Gawęda o Sokratesie z książki ks. Józefa Tischnera „Historia filozofii po góralsku”


O tym , jak Jędruś Kudasik, nas podhalański Sokrates, nauczył ludzi, co worce, a co nie worce wiedzieć.

No ni mozno pedzieć, zeby Jędruś Kudasik nie znoł się na przyrodzie. Razu jednego babecka jego ostomilso nad usami mu suściała, a on udawał głuchego. To baba łap wiadro pomyj i chlust na chłopa. Jędruś ani drgnón, ino pedzioł: No pierwej grzmiało, teroz leje. Ale ni mozno tyz pedzieć, żeby mioł jakie takie uznanie dlo tyk, co nic ino przyrode fcóm poznawać: dlo Jędrzka Chmury-Heraklita, dlo Tadeusa Zachwiei-Empedoklesa, dlo Sobka Walczaka-Demokryta, dlo Jędrzka Waksmundzkiego-Pitagorasa, dlo Józka Zatłoki-Parmenidesa i całyj tyj reśty, co nic ino pchali nos w nieswoje przyrodnice sprawy. Prawiył tak: jakby cłekowi potrzebne było przyrode znać i o tym, co było na pocątku, wiedzieć, to by mu przecie Pon Bóg taki rozum doł, coby do tego doseł, a jak nie doseł, to znacy, ze mu tego nie trza. A jakiej cłekowi wiedzy trz Nowoźniejse jest to, coby sóm siebie znoł. Cy ty wiys, co w tobie siedzi? Jaki djaboł? Jaki janioł? No nie wiys. To po co patrzys na gwiozdy, wtore sóm jest daleko, a nie patrzys na siebie, wtorego mos blisko? Nie uciekaj od siebie. Nie trać siebie. Poznaj cłeku samego siebie. No święto prowda. Nie bees godoł, ze jest tak abo tak, bo jest, jak jest. Gónis cłeku za tym, co daleko, a tracis to, co blisko. No to, cym- ześ cłeku jest? Mos noge, aleś przecie nie nogóm. Mos brzuch, aleś przecie nie brzuchym. Mos płuco, aleś przecie nie płucym. Do reśty mos i ciało, aleś przecie nie ciałym. No to cymześ? I Jędrek pedzioł: dusóm. Dusóm- ześ cłeku dusóm, a nie ciałym. No to, kie już telo wiys, to powiedz -ze jesce, co takiego w tyj dusy widzis?
A Jędruś na to: tam jest je cnota! A to zaś co?

Jędrek na to: To jest to, dzięki cymu cłek jest dobry.
Ej Boze, to jest to!
Sprawiedliwość - w dusy siedzi. Odwoga - w dusy siedzi. Roztropność – w dusy siedzi. Święto cierpliwość - w dusy siedzi. Rzetelność – w dusy siedzi.
To jest , chłopy, to!

Był kłopot z babóm. Nie ino tymu, ze óna dusy tak barz nie uwazowała, ale o to, ze Jędrzka nigda w chałupie nie było. Ani drzewa nie narąboł, ani wody nie nanosiył, ani inksyj cielesnyj roboty sie nie chytoł. A zjeść - nie powiym - potrafiył! To tyz mu nad uchym suściała: ty dylęgusie, ty ozworo oskrecono, ty drozdzu, ty duso!

No, dos babie rady? Co Jędruś nie robi? Akurat w mieście demokracja nastała i Jędrek umyśloł babe do parlamentu oddelegować, coby tam ozorym mleła, kielo ino zdole. I tak się stało. Wybrali jom na posła i od tego casu Jędruś mioł jaki taki spokój . Móg się ón swobodnie zająć dusami - swoją i cudzą.

Na babe trza mieć sposób i juz.


Góra
Offline Profil  
 
 Temat postu: Re: INTERNETOWY TEATR DRAMATYCZNY
PostWysłany: 17 Sty 2012, 18:14 

Rejestracja: 29 Kwi 2011, 19:45
Posty: 435
DIALOG POREJKI Z SOKRATESEM

Porejko przez dłuższy czas wędrował pieszo po świecie , żeby dotrzeć do swojej ukochanej „Tęczowej Polany”. Jako , że był urodzonym gadułą i miał się za intelektualistę i znawcę sztuki greckiej , jego marzeniem było spotkanie z Sokratesem. Porejko, jako jeden z etapów swojej podróży wybrał Ateny - centrum myśli filozoficznej i miejsce spotkań Sokratesa z uczniami. Słyszał , że wyrocznia w Delfach obwieściła tego filozofa , najmądrzejszym człowiekiem na świecie. Porejko zaczął zbliżać się do ateńskiej agory, wokół której toczyło się życie polityczne i religijne Greków. Pośrodku placu grupka osób otaczała mężczyznę w podeszłym wieku , na twarzy którego malował się iście filozoficzny grymas. Krasnal - Porejko podszedł blisko i usłyszał, jak jeden z uczniów zadawał mistrzowi pytanie:

Uczeń I.: - Sokratesie, powiedz czy dusza jest nieśmiertelna?

Sokrates.: - Ja nie wiem, czy dusza jest nieśmiertelna czy śmiertelna, nie mniej jednak w każdym przypadku śmierć nie jest niczym strasznym. Bo przyjmijmy, że dusza jest śmiertelna. Przeżyłem długie pracowite i ciężkie życie, a po śmierci czeka mnie nieprzerwany sen wieczny. Czy można sobie wyobrazić sobie coś bardziej szczęśliwego niż, wieczny i spokojny odpoczynek po długim i pełnym trudów życiu? No, a jeśli dysza jest nieśmiertelna i prawdą jest to, co mówią dawni mędrcy, że dusza po śmierci staje przed Areopagiem sędziów, którzy rozpatrują jej winy, wady i zalety, to ja się takiego sądu nie boję. Ponieważ po drugiej stronie wszystko jest sprawiedliwe, wszystko zostanie właściwie osądzone i wierzę, że w takim przypadku dusza moja będzie zażywać szczęśliwości na Wyspach Szczęśliwych. A co więcej ja spotkam tam i innych takich, jak ja. Będziemy mogli sobie rozprawiać na temat sprawiedliwości i niesprawiedliwości.

Uczeń II . - W jaki sposób szukać prawdy?

Sokrates : Moja przewaga nad innymi ludźmi polega właśnie na tym, że posiadam wyrazistą świadomość własnej niewiedzy, a w ten sposób wolny jestem od wiary w potoczne mniemania i powszechnie uznawane pewniki. Teraz dopiero, kiedy przekonałem się, że wiem, że nic nie wiem, mogę przystąpić do poszukiwania prawdy, aby realizując zawołanie - poznaj samego siebie - odnaleźć prawdę na dnie własnej duszy. Cnota jest wiedzą . Jest to jedno i to samo wiedzieć, co jest sprawiedliwe i być sprawiedliwym. Ludzie czynią źle z niewiedzy, czy raczej wiedzy pozornej, bądź powierzchownej. Właściwa wiedza pochodzi z głębi . Wszelkie informacje odbierane z zewnątrz w człowieku są wiedzą, gdy on je przyjmie i przełoży, pomyśli o nich po swojemu, to on je tworzy. Prawdziwe poznanie i odkrycie prawdziwej wiedzy musi pochodzić z wnętrza każdego człowieka, on sam musi dojść do prawdy, nikt nie może mu jej narzucić . Nie ma na świecie człowieka, który wiedziałby wszystko i znałby odpowiedzi na wszystkie pytania. Kto zdaje sobie sprawę, że nie wie wszystkiego pod słońcem, jest mądrzejszy od kogoś, kto wie równie niewiele, ale wyobraża sobie, że wie wszystko, bo wiedzieć, czego się nie wie jest wielką i najcenniejszą wiedzą. Najgłupsi na świecie są ludzie pewni czegoś, o czym nie mają pojęcia. Jedynym wszechwiedzącym jest Bóg.

Uczeń III.- W jaki sposób możemy odróżnić zło od dobra ?

Sokrates : - Nasza dusza jest źródłem najwyższej wiedzy, wiedzy o tym, co dobre a co złe. Pomocne jest myślenie - to wewnętrzna rozmowa z samym sobą (z jednej strony ja i z drugiej ja). Rozmawiam ze sobą myśląc. Człowiek to jest "dwoje w jednym ". Jeśli zaczniesz myśleć, to nie uciekniesz od swojego "ja", które dla samego siebie jest wiecznym świadkiem. Jeżeli robimy coś złego, to zawsze chcemy uspokoić swe sumienie. Tłumaczymy sobie, że to nie my jesteśmy czemuś winni. Ale głosu sumienia nie da się zagłuszyć. Prędzej, czy później "dopadną" nas wyrzuty, gdyż nigdy nie ma tak, żeby nie było świadka. Sumienie dąży do dobra, wystarczy go posłuchać. Warto więc zadbać o to, żeby z samym sobą żyć w zgodzie.

Uczeń IV.: - Sokratesie, wiesz czego dzisiaj dowiedziałem się o jednym z Twoich uczniów?

Sokrates : - Zaczekaj chwilę - zanim mi o tym powiesz, chciałbym poddać Cię małej próbie. Taki potrójny filtr, przez który przepuścimy Twoją informację.

Uczeń IV- Potrójny filtr?

Sokrates : - Właśnie - nim powiesz mi coś o moim uczniu, sprawdźmy tę informację pod trzema kątami. Pierwszy to PRAWDA. Czy jesteś całkowicie pewien, że to o czym chcesz mi powiedzieć jest prawdą?

Uczeń IV.: - Nie , właściwie to dowiedziałem się o tym od kogoś...

Sokrates: - -W porządku , więc nie wiesz, czy to jest prawda czy nie. Teraz drugi filtr – filtr DOBRA. Czy chcesz mi powiedzieć o tym uczniu coś dobrego?

Uczeń IV. - Nie, wręcz przeciwnie...

Sokrates : - W takim razie, chcesz mi powiedzieć coś złego o nim, ale nie jesteś pewien czy jest to prawdą. Został jeszcze ostatni filtr: filtr POŻYTECZNOŚCI. Czy to co chcesz mi powiedzieć jest dla mnie pożyteczne?

Uczeń IV. - Nie, właściwie to nie...

Sokrates: - A więc - jeśli to, o czym chcesz mi powiedzieć może nie być prawdziwe, nie jest dobre, an i nawet przydatne dla mnie, to po co o tym w ogóle mówić ? Zapomnij o tym i nie obciążaj samego siebie ani mnie takimi rzeczami.

Zaczęło się ściemniać , uczniowie zaczęli rozchodzić się do swoich domów. Porejko został sam na sam z Sokratesem . Postanowił to wykorzystać i też zadać pytanie , które od dawna go nurtowało.

Porejko : Sokratesie, co mam zrobić , abym stał się mądry?

Sokrates dał mu tylko znak, aby Porejko poszedł za nim. Wyszli z miasta w nieznanym Porejce kierunku . Jakiś czas szli milczą , aż doszli do jeziora. Sokrates nie zatrzymując się wszedł do niego aż po szyję, Porejko zaskoczony, podążył za nim. Nagle Sokrates chwycił go za kark i zanurzył jego głowę pod powierzchnię wody . Porejko myśląc, że filozof żartuje , nic nie robił, jednak szybko zaczęło mu brakować powietrza i zaczął się wyrywać, lecz mimo, że próbował z całych sił nie mógł tego zrobić. Woda zaczęła mu się już dostawać do płuc i myślał, że już po nim. W tym momencie Sokrates puścił jego głowę, a niedoszły topielec łapczywie zaczął chłonąć powietrze, którego tak bardzo mu brakowało.

Sokrates powiedział :

- Jeśli będziesz pragnął mądrości tak jak tego powietrza, nic cię nie powstrzyma.


Góra
Offline Profil  
 
 Temat postu: Re: INTERNETOWY TEATR DRAMATYCZNY
PostWysłany: 18 Sty 2012, 17:47 

Rejestracja: 29 Kwi 2011, 19:45
Posty: 435
PARĘ FAKTÓW Z ŻYCIA KSANTYPY - ŻONY SOKRATESA

„ OBRONA KSANTYPY”

Kim była Ksantypa, wszyscy to wiedzą. Nie ma okropniejszej nad Ksantypę baby, bo tłucze Sokratesa dla samej zabawy - ten fragment piosenki studenckiej z przełomu XIX i XX wieku ukazuje, jak długi potrafi być żywot plotki, bowiem od czasów antycznych po dziś dzień imię Ksantypa uchodzi za synonim kłótliwej jędzy, kobiety złej i złośliwej. Ta opinia o żonie słynnego greckiego filozofa przewija się w literaturze niemal wszystkich epok. Skąd ci co tak twierdzą czerpią swoją wiedzę?

Anegdoty o Ksantypie powstały prawdopodobnie w kręgu cyników (głównie Ksenofont, Symposium) którzy, woleli dyskryminować kobiety i wykazać, że nie mają możliwości pojąć roli i znaczenia filozofii , poza tym generalnie wrodzy byli tym kobietom, które lubiły mieć tzw. "swoje zdanie". Zatem – obraz Ksantypy, który znamy dzisiaj, jest raczej dziełem oszczerstw. Prawdziwe oblicze tej kobiety z pewnością było zupełnie inne.

Zastanówmy się nad tym , jak to możliwe, że Sokrates, taki wielki filozof, rozumny mąż, którego Dajmon zawsze ostrzegał przed popełnieniem głupstw, który wygrywał każdą potyczkę słowną, zdecydował się żyć z Ksantypą, która uchodziła w oczach ludzi za synonim zła. Odpowiedź, bo była głupią i wredną babą, wydaje się raczej mało prawdopodobna. Przede wszystkim - nie jest to prawda. Sam Sokrates wypowiadał się o swojej małżonce w sposób pozytywny, bardzo ją cenił i szanował (co w antycznej Grecji wcale nie było tak oczywiste). Warto sięgnąć w tym miejscu po cytat , który przynajmniej częściowo charakteryzuję naszą bohaterkę: „Weszliśmy więc i zastali Sokratesa już bez kajdan, a Ksantypa, ty ją znasz, miała dziecko jego na ręku i siedziała przy nim. Kiedy nas zobaczyła Ksantypa, zaczęła głośno lamentować i tak jakoś mówiła, jak to zwykle kobiety, że oto, Sokratesie, dzisiaj już ostatni raz będą do Ciebie mówili znajomi i ty do nich. Sokrates spojrzał na Kritona i powiada: Kritonie, niech ją kto odprowadzi do domu. Więc ją kilku odprowadziło ze służby Kritona, a ona płakała głośno i biła się w piersi (scena z pobytu Sokratesa w więzieniu przed śmiercią).

Zastanówmy się jednak nad taką kwestią - jak mogło wyglądać małżeństwo kobiety, która lubiła podkreślać swoją niezależność z filozofem, który przeszedł do historii jako jeden z najznamienitszych mędrców?

Warto przypomnieć w tym miejscu, iż Ksantypa zostając żoną Sokratesa nie wiedziała, jaki los zgotuje jej życie. Wyszła za mąż bowiem za człowieka, który był rzeźbiarzem (tak jak jego ojciec) i bardzo przyzwoicie zarabiał. Później zaś, powołano go do wojska; brał udział w bitwach pod Delion i Amfipolis, gdzie odznaczył się męstwem , mądrością i zimną krwią. Mogło się zatem wydawać Ksantypie , w początkowych latach życia, iż wygrała przysłowiowy "los na loterii". Miała bowiem kochającego męża, który świetnie zarabiał, miał wyczucie piękna, a dodatkowo był dzielnym wojownikiem i wzorem patrioty. Rzadko te wszystkie przymioty u mężczyzn idą w parze. Jednak... Sokratesowi nie była pisane rola "rzeźbiarza" ani "wojownika". W swoim teatrze życia miał on zagrać zupełnie inną rolę. Dlatego, kiedy wrócił do domu opromieniony sławą dzielnego wojownika, okazało się, że zupełnie się zmienił. Pewnego dnia uznał, że jego obowiązkiem wobec Aten jest misja nauczycielska, której musi poświęcić się bez reszty. Dodatkowo, jako nauczyciel doskonały, nie może za swoją naukę przyjąć zapłaty. Chodził w podartym płaszczu, a jadł i pił to, czym się z nim ktoś podzielił, nie przynosił do domu złamanego grosza. Ksantypa zaś w tym czasie siedziała w domu (w owym czasie kobiety nie pracowały - nie miały "zawodów") i musiała wyżywić Sokratesa i trzech synów , których ktoś przecież musiał wychować . Jak sobie radziła nieszczęsna kobieta, trudno to sobie wyobrazić. Dokonywała chyba cudów pomysłowości . W każdym razie los jej był bardzo ciężki. Kiedy Ksantypa próbowała Sokratesa przekonać, iż powinien podjąć trud utrzymania rodziny, to on z pewnością opowiadał jej o cnocie i mądrości i mówił, mówił i mówił… I ani myślał się poprawić. Jak długo mogła to wytrzymywać i nie wpadać w furię? Sokrates zapytany przez kolegę, dlaczego ożenił się z kobietą tak nieznośną, odpowiedział rozkosznie: "Bo dobrze wiedziałem, że jeśli z nią potrafię wytrzymać, zdobędę taką wprawę, że z łatwością będą mógł współżyć ze wszystkimi innymi ludźmi".

Więc, nawet jeśli Ksenofont miał rację, twierdząc, iż Ksantypa bywała "złośliwa" , to czy można to mieć tej kobiecie za złe?...

Sami sobie odpowiedzcie na to pytanie...

I pamiętajmy - szukając kandydata na męża – raczej unikajmy filozofów...


Góra
Offline Profil  
 
 Temat postu: Re: INTERNETOWY TEATR DRAMATYCZNY
PostWysłany: 18 Sty 2012, 18:00 

Rejestracja: 29 Kwi 2011, 19:45
Posty: 435
KOLEJNA GAWĘDA KS. JÓZEFA TISCHNERA Z „HISTORII FILOZOFII PO GÓRALSKU” ,


O TYM JAK KSANTYPA , BABA JĘDRZKA KUDASIKA , PODHALAŃSKIEGO SOKRATESA, SĘDZIÓW WYÓNACYŁA I ŻYCIE CHŁOPU URATOWAŁA .

Musicie ludzie wiedzieć, ze Grecy sytko przeinacyli. Oni już tacy byli. Nie radzi óni słuchali opowieści, co się dobrze kóńcyły. Trafiało im do gustu ino to, co się kóńcyło źle. Jantygona musiała sie obiesić, Sokrates Musioł sie otruć - to ik ciesyło. Z górolami jest inacyj, ik ciesy to, co się dobrze końcy. Historyja z Jantygoną dopiero wte by cosi wortała, jakby sie jej strycek urwoł.

Z Sokratesem - cyli z Jędrzkiym Kudasikiym - było tak, ze baba jego Wanda, nie zodno Ksantypa, wziyna sprawe w swoje ręce i chłopa z biydy wyciągła . Jędrusia jednak sądziyli. Zebroł się sąd. Byli hań: polityków trzók - takik, co wse przegrywali wybory, poetów dwók - takik, co im nigda nic nie wydrukowali, jeden ksiądz ze Sąca - taki, co fioł być biskupym, ale ni mioł go wto zrobić, baby dwie - takie, co mioły córki na wydaniu i fciały ik za Jędrusiowych synów wydać, ale synowie totyk córek nie fcieli. Taki sąd byłby Jędrusia zasądził. Prekurator tak prawiył: - Jędrek Kudasik przestępstwo cyni, bo bado rzecy skryte pod ziemiom i w niebie i ze słabsego zdania cyni mocniejse , a jesce inksyk do tego samego przyuco. Nei, co powiecie? Nie było śpasów. Na prawo boskie sie Jędrek targnón! Pon Bóg zakrył, a ta psio krew odkrywo!
Dopiero baba, jak nie wtargnie do sądu, jak nie ozpuści gęmbe! A prawiyła mniej więcej tak:

- Bo wy, w tym mieście, nie mocie nic cynniejszego, jako tóm jego służbe bozóm. On jako Tyn bąk, z ręki Boga wypuscony, siedzi miastu na karku i ządłym go dziubie, coby miasto nie gnuśniało. Coz ón takiego robi? . . - Budzi ludzi, coby umieli myśleć. Cy to jest zwyczajno ludzko rzec , coby o swój dóm nie dbać, ino być wasym dobrym zajęty? On przecie jako Tyn ociec abo brat przysiado się do kozdego i koziego namowio, coby przecie pomyśloł. Bo bezmyślnym zyciem zyć nie worce. I tak po prowdzie jest. Ino przekonać ludzi do tego - niełatwo. Cy ón za to piniądze biere? Boze broń!
Wiydzcie o tym, ze jak go na śmierzć skozecie, to więksom skode przyniesiecie sobie jako jymu!

- Ón cicho siedzieć ni moze. Bo jakby cicho siedzioł, toby się Bogu sprzeciwiył . A tego ani jemu, ani nikomu nie wolno Kie óna tak prawiyła, zlatywały sie Inuse baby. Z Łopusnej były : Szewczykowa Stasia, Mąckowa Marysia, Wanda od Kuchty (z pistoletem ujka Wawrzka); z miasta były: Marysia od Staszlów ze synowom Stasiom, z Rogoźnika Irka Chowańcowo z córkami Lucyną i Renatą (jesce przed wydaniem), Marysia Siękowa, Gienka Rajska i jesce inkse, ftorych imiona zajaśniejóm przy końcu świata . . I wysoki sąd mięknon jaz zmięknon. Zmiękcyły go przejmujące słowa i jesce barzej przejmujący widok. Nie dość ze uwolnili Jędrzka, to jesce przysądzili mu dozywotnią rente za zasługi dlo miasta.

I tak się syćko fajnie po góralsku skońcyło, a nie tak, jako pote Grecy popisali.


Góra
Offline Profil  
 
 Temat postu: Re: INTERNETOWY TEATR DRAMATYCZNY
PostWysłany: 20 Sty 2012, 21:01 

Rejestracja: 29 Kwi 2011, 19:45
Posty: 435
SOKRATES JAKO WYCHOWAWCA I NAUCZYCIEL


Prezentacja poglądów filozoficznych Sokratesa w kolejnej gawędzie - ks. Józefa Tischnera z książki „Historia filozofii po góralsku”

O TYM , JAK JĘDREK KUDASIK , NAS PODHALAŃSKI SOKRATES , RADZIYŁ WYCHOWYWAĆ DZIECI , A NIE INO DZIECI ALE STARSYK TYZ.

Był na Grelu taki Maciuś, co go ludzie za nic mieli, bo to ani ojca, ani matki ni miało, ani piniędzy, ani urody, a do reśty nifto nie wiedzioł, skąd sie Maciuś wzion. Maciuś pokornie ludzióm posługiwoł i tak se ta zył. Ale kie sie przynapiył kapke, to sie w Maciusiu budziył lew. Zjawioł sie jaki nowy gość w barze, to ón ku niemu seł i pytoł sie: "fces w morde?" Gość odpowiadoł, ze tak Abo nie i Maciuś robiył wedle życenio. Swoi ludzie Maciusia znali i wiedzieli, ze Maciuś mo prawo, coby Roz kiela cos tak sie spytać. Ale jednego dnia wseł do baru ftosi, fto Maciusia nie znoł. I w tym strachu, ze w morde dostanie, piyrsy Maciusia wycion, jaz Maciuś na ziym spod. Bo to ta siyły wielgiej ni mioło. Maciuś stajęcy ze ziemi, pedzioł sóm do sie: wychować, to ni mioł fto, a strzelić w kufe, to Mo fto. A Jędruś to widzioł. I ucył, co trza robić, coby na cłeka wyjść. Siadowali w ogródku pod smrykiem z Józkiem Różańskim, z Ceśkiem Borowiczem, Romkiem Dzioboniem i poroma inksymi.
I Jędruś wywodziył: Jako myśIicie, cy jedyn z drugim mógby usyć kyrpce, jakby nie wiedzioł, co to kyrpiec? Abo cy mógby zrobić stołek, jakby nie wiedzioł, co to stołek Abo mógłby wyrzeźbić pierścionek, jakby nie wiedzioł, co to pierścionek? No, nie! Samo się widzi, ze kie fces cosi zrobić, to musis wiedzieć, co to jest to, co robis. No widzicie, a ludzie fcóm wychować siebie i inksyk, a nie wiedzóm, cym sóm. Jak-ze cłeku bees dboł o cłeka, jak nie wiys, cym jest cłek?

- Jak tak, to powiedz -ze, Jędruś, cym cłek jest. Coby my przecie wiedzieli. Jędrek wywodziył:
- Wiycie juz, ze cłek jest dusom. Wychowujes cłeka fte, kie Dos o duse - swojóm Abo cudzóm. A w dusy cnota siedzi. Siedzi, ale śpi. Nie wiys cłeku, ze jóm mos. Siedzi tam mądrość, a ty nie wiys, ze jóm mos. Siedzi tam sprawiedliwość i ty tyz o niej nic inie wiy . Jak sie dowiys ?

Dowiys się wte, kie ci jórm kto przebudzi. I nie trz a duzo, wystarcy dobrze pytać. Kie sie dobrze spytos, óna sie budzi i na wierch wychodzi. Teroz juz wies. Przódzi nie wiedziołeś, a teroz wiys. A jak wiys , to robis wedle tego, jak wiys.
– Jezusie Maryjo, wytłumac- ze konkretniej.

– Posłuchojcie ludzie. Z wychowaniem rzec się mo, jak z dzieckiym, kie sie Mo urodzić. Dziecko ju z jest , chnoć go nie widzis. Idzie o to, coby na świat przisło. Trza w tym matce pomóc. Kto pomogo? Pomogo akuszerka. I jo jest taki, jako ta akuszerka. Kie widzym, ze w cłeku cłek śpi, to go wypytujym, przepytujmy i podpytujmy i tym sposobym dospomogóm w urodzeniu. I tak jest z kozdym, fto umie wychować . Pojmujecie?

Ludziska kiwałi głowami. Nie godali nic. Ino Józek Różański, co z niejednego pieca chlyb jod, pedzioł: ale casym, coby obudzić, nieźle w kufe strzelić.


Góra
Offline Profil  
 
Wyświetl posty z poprzednich:  Sortuj według  
Napisz nowy temat Odpowiedz  [ 54 posty(ów) ]  Moderator: puniek Idź do strony Poprzednia  1, 2, 3, 4, 5, 6  Następna

Wszystkie czasy w strefie UTC + 1 godzina


Kto jest na forum

Użytkownicy przeglądający to forum: Brak zarejestrowanych użytkowników oraz 46 gości


Nie możesz zakładać nowych tematów na tym forum
Nie możesz odpowiadać w tematach na tym forum
Nie możesz edytować swoich postów na tym forum
Nie możesz usuwać swoich postów na tym forum
Nie możesz dodawać załączników na tym forum

Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group
Theme created StylerBB.net & intensys.pl