doziemiobiecanej.pl
http://www.doziemiobiecanej.pl/forum/

Czy wierzysz w MIŁOŚĆ?
http://www.doziemiobiecanej.pl/forum/viewtopic.php?f=13&t=74
Strona 3 z 66

Autor:  Gość [ 27 Paź 2010, 16:33 ]
Temat postu:  Re: Czy wierzysz w MIŁOŚĆ?

http://chomikuj.pl/piciatek
kaja

Autor:  Andrzej [ 27 Paź 2010, 17:37 ]
Temat postu:  wierzę w miłość...

Do Alicji.
Mieszkam na starym osiedlu, większość mieszkańcow siłą rzeczy to starsi ludzie.
Niekiedy idąc do sklepu spotykam pewne małżeństwo. Dziś mają już po ok 80 lat. On wyprostowany, dystyngowany; ona zgarbiona, zasuszona, bardziej schorowana. Prowadzą się za ręce, a właściwie to on ją prowadzi, dostosował się do jej możliwości. Nie znam ich, nie wiem z którego są bloku, a mimo to zawsze mówię im dzień dobry - aby im podziękować za to, jak siebie wzajemnie traktują, lecz także by zobaczyć tą radość jaka z nich promieniuje, ten uśmiech jaki zakwita na ich twarzach, gdy odpowiadają mi - dzień dobry.
To piękno - które wzrusza... wciąż od nowa po tylu latach... odkąd ich spotykam

Pytasz, czy słowa po latach mniej bolą...
Jeśli dotykają, choćby pośrednio, najbardziej "krwawej" blizny, choć wypowiadane przez osobę nieświadomą, tego, że swą wypowiedzią jej dotykają - ponownie otwierają ranę... to kwestia wrażliwości, ale także wybaczenia... zrozumienia... pamiętania...

A dotyk, doświadczenie dotyku... tego uczą chwile prawdziwej samotności...
Gdy "miłość jest bardziej kierunkiem, niźli celem", jak pieknie o niej pisała Simone Weil... wówczas każdy dotyk, staje się ukierunkowywany - przestaje być celem samym w sobie, a staje się sposobem przekazu uczucia, po 5, 10, 20 ... latach

Autor:  kaja [ 27 Paź 2010, 17:42 ]
Temat postu:  Re: wierzę w miłość...

Andrzej napisał(a):
Do Alicji.
Mieszkam na starym osiedlu, większość mieszkańcow siłą rzeczy to starsi ludzie.
Niekiedy idąc do sklepu spotykam pewne małżeństwo. Dziś mają już po ok 80 lat. On wyprostowany, dystyngowany; ona zgarbiona, zasuszona, bardziej schorowana. Prowadzą się za ręce, a właściwie to on ją prowadzi, dostosował się do jej możliwości. Nie znam ich, nie wiem z którego są bloku, a mimo to zawsze mówię im dzień dobry - aby im podziękować za to, jak siebie wzajemnie traktują, lecz także by zobaczyć tą radość jaka z nich promieniuje, ten uśmiech jaki zakwita na ich twarzach, gdy odpowiadają mi - dzień dobry.
To piękno - które wzrusza... wciąż od nowa po tylu latach... odkąd ich spotykam

Pytasz, czy słowa po latach mniej bolą...
Jeśli dotykają, choćby pośrednio, najbardziej "krwawej" blizny, choć wypowiadane przez osobę nieświadomą, tego, że swą wypowiedzią jej dotykają - ponownie otwierają ranę... to kwestia wrażliwości, ale także wybaczenia... zrozumienia... pamiętania...

A dotyk, doświadczenie dotyku... tego uczą chwile prawdziwej samotności...
Gdy "miłość jest bardziej kierunkiem, niźli celem", jak pieknie o niej pisała Simone Weil... wówczas każdy dotyk, staje się ukierunkowywany - przestaje być celem samym w sobie, a staje się sposobem przekazu uczucia, po 5, 10, 20 ... latach

Pamiętam, kiedys w liceum nauczyciel opowiadał nam podobną historie. Na co klasowy dowcipniś ( w każdej klasie jest chyba taki jeden przynajmniej) powiedział : może dopiero się poznali :)

Autor:  alicja [ 27 Paź 2010, 18:28 ]
Temat postu:  Re: Czy wierzysz w MIŁOŚĆ?

... i ja pamiętam cudownych staruszków, którzy szli przede mną trzymając się za ręce. Szłam w tedy do szkoły, a więc dawno to już było. Nie widziałam nawet ich twarzy, ale właśnie oni zbudzili we mnie pragnienie tego dotyku, tego ciepła i tej MIŁOŚCI, która z wiekiem staje się coraz piękniejsza. Cieszę się, że i Wyście ich spotkali. Wrażenie jednej chwili, które rozbudza pragnienie...o takie właśnie chwile pytam, takich chwil poszukuję...Pozdrawiam - alicja :)

Autor:  Andrzej [ 27 Paź 2010, 19:12 ]
Temat postu:  fragment o miłości - z artykułu do RD

fragment wspomnienia, "zapisanego" (rozstajami) gdzieś w mym sercu i głowie:
Ludzie w autobusie, unikający spojrzeń, zamknięci w sobie. Na jednym z przystanków, wsiadło tych dwoje. Wiek ok. Dwudziestu, najwyżej dwudziestu paru lat. Już gdy wchodzili "rzucali się w oczy". On długowłosy, ona kolorowo ubrana. Nie wiem czy byli hipisami. Nie ważne. Usiedli jakiś metr ode mnie, obok. Rozmawiali: - to jeszcze nie ten przystanek - może to będzie następny... Jednak ich gesty. Trudno zresztą nazwać je gestami; były to zaledwie delikatne muśnięcia -
włosów, policzka, ramion, kolan... on ją i ona jego. Tak jakby sprawdzali realność... swojej obecności... jesteś... jestem... Na kolejnym z przystanków, wsiadły dwie starsze panie. Młodzi ustąpili miejsca. Stali teraz, bliżej mnie, naprzeciw siebie. Rozmawiali, wciąż, o niczym specjalnie. Jakby w uzupełnieniu, dwa najmniejsze palce ich dłoni, tuliły się wzajemnie do siebie... okazując czułość, subtelną muskały pieszczotą... cieszyły bliskością...
Wysiadając z autobusu, poczułem... niewinny ciepły wiatr...
ktoś najwyraźniej komuś dziękował...
... za nich.

Autor:  alicja [ 27 Paź 2010, 20:03 ]
Temat postu:  Re: Czy wierzysz w MIŁOŚĆ?

A więc ... i młodzi i starzy... wchodzić mogą w ten piękny świat gestów i słów... oj jak to dobrze! Jak dobrze, że o tym mówimy, a jeszcze lepiej, gdy ta rzeczywistość jest i naszym doświadczeniem. A jednak ... są tacy, którzy nie wierzą, że to ich spotka. Dlaczego tak się dzieje? Pozdrawiam - alicja

Autor:  alicja [ 31 Paź 2010, 20:03 ]
Temat postu:  Re: Czy wierzysz w MIŁOŚĆ?

dlaczego tak się dzieje... dlaczego dotykamy śmierci? ... dlaczego śmierć dotyka MIŁOŚCI? Wraz z listopadem przychodzi refleksja nad losem człowieka.

... Byłam przy śmierci ukochanej babci. Choć dawno to było, to i tak dobrze pamiętam - ta chwila była dla mnie bardzo wyjątkowa, pełna tajemnicy, bólu, a zarazem niezrozumiałego wówczas dla mnie piękna. 18 grudzień, tuż przed gwiazdką... W pełni świadoma sytuacji... /wszyscy są przekonani, że czekała na mnie, aby podarować ostatni podarunek schowany pod poduchą/ żegnam się z ukochaną osobą... ostatnie gesty, ostatnie prośby i zapewnienie z jej strony opieki, którą czuję do dnia dzisiejszego. Potem umierają kolejne kochane osoby: moja mama, dwaj uczniowie, których uczyłam w domu, gdyż śmiertelnie chorzy nie mieli możliwości chodzić z innymi dziećmi do szkoły i wielu jeszcze innych przyjaciół. Różnie odchodzili, ale babcia swoim odejściem skierowała moje serce i oczy w kierunku MIŁOŚCI, która czasem trudna jest i niezrozumiała, ale niesie wewnętrzny Pokój. I to właśnie ON pozwala mi patrzeć na trudne wydarzenia życiowe z NADZIEJĄ, ŻE MIŁOŚĆ JEST WIECZNA. Pozdrawiam - alicja

Autor:  alicja [ 28 Lis 2010, 21:27 ]
Temat postu:  Re: Czy wierzysz w MIŁOŚĆ?

Pierwsza niedziela adwentu, a z nią refleksja, że...

- MIŁOŚĆ ma swoje poczęcie
- MIŁOŚĆ potrzebuje przyjęcia
- MIŁOŚĆ rodzi się w bólach
- MIŁOŚĆ dojrzewa
- MIŁOŚĆ pokonuje śmierć!
- MIŁOŚĆ nosi w sobie tajemnicę zmartwychwstania

Na ten czas ADWENTU życzę sobie i każdemu z Was odwagi na powiedzenie MIŁOŚCI - TAK... /jak Maryja/... z pełną świadomością bólu rodzenia i dojrzewania... aby pokonać tę śmierć, którą nosimy w sobie, nie miłując bliźniego. Pozdrawiam - alicja :)

Autor:  alicja [ 10 Gru 2010, 20:54 ]
Temat postu:  Re: Czy wierzysz w MIŁOŚĆ?

Druga niedziela adwentu, a z nią refleksja, że...

Człowiek tęskni za MIŁOŚCIĄ, którą sam zabija?
Paradoks paradoksów!
...
Czy zaklęty krąg śmierci zostanie przerwany?
Czy wieczne koło stanie się "prostą drogą"?
Czy tęsknota stanie się RZECZYWISTOŚCIĄ?
...
Wierzę, że tak!

Autor:  alicja [ 12 Gru 2010, 18:21 ]
Temat postu:  Re: Czy wierzysz w MIŁOŚĆ?

„Gdy Jan usłyszał w więzieniu o czynach Chrystusa, posłał swoich uczniów z zapytaniem: «Czy Ty jesteś Tym, który ma przyjść, czy też innego mamy oczekiwać?» Jezus im odpowiedział: «Idźcie i oznajmijcie Janowi to, co słyszycie i na co patrzycie: Niewidomi wzrok odzyskują, chromi chodzą, trędowaci doznają oczyszczenia, głusi słyszą, umarli zmartwychwstają, ubogim głosi się Ewangelię. A błogosławiony jest ten, kto we mnie nie zwątpi»” (Mt 11,2-6).


Trzecia niedziela adwentu, a z nią refleksja, że:

«Czy Ty jesteś Tym...?»
Czasami też zadaję to pytanie;
gdy stoję w kolejce do spowiedzi,
gdy przyjmuję Komunię Świętą,
albo na modlitwie, gdy ważną sprawę przedstawiam Bogu.

Trudno jest bowiem mi wierzyć tak do końca,
tak - jak Maryja uwierzyła Bogu.

Dobrze, że na mej drodze stanęli kiedyś: niewidomi, co odzyskali wzrok; chromi, którzy chodzą; głusi, którzy słyszą; umarli, którzy zmartwychwstali do nowego życia... Dziękuję Ci Panie za przyjaciół, dzięki którym moje pytanie nie zostaje bez odpowiedzi.


PS
Czasem łatwiej jest się przyznać do grzechu, niż wyznać wiarę w Jezusa; - to kolejna refleksja.

Strona 3 z 66 Wszystkie czasy w strefie UTC + 1 godzina
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group
http://www.phpbb.com/