ChrzanKa napisał(a):
IDZIE NOWE. IDZIE DOBRE.
ZNACIE JAKIEŚ POZYTYWNE HISTORIE O PRAWDZIWYCH LUDZIACH? WYDARZENIACH?
PODZIELCIE SIĘ! ŻADNYCH NEGACJI! ŻADNYCH ZŁOŚLIWOŚCI! NIE MUSI BYĆ ŁATWE... PODZIELCIE SIĘ.
Poznałam kiedys pewnego człowieka. miał na imie Franciszek. Zwyczajny... przeciętny... spokojny... toczył go rak. wywalił mu sie pod brodą. wrzód... a właściwie wielka dziura, z której ciekło.
opowiedział mi troche o sobie. nie pamiętam już szczegółów ale troche przytoczę.
pił. chlał. rodzina miała go dosyć. kiedyś pociąg przejechał mu nogę. miał kule i kuśtykał, a z brody ciekło.
mieszkał w ośrodku dla bezdomnych.
gdy ja go poznałam, był spokojnym, starszym panem. inwalidą.
skromny, miał swój pokoik. zdjęcia dzieci, które nie chciały sie juz z nim spotykać. nie miał o to pretensji. mówił, że ich rozumie.
na swój sposób cieszył sie swoim rakiem, powiedział, że chociaż w ten sposób może choc troche odkupić krzywdy, jakie wyrządził.
pokazał mi modlitwę przed śmiercią. wydrukowana na kartce papieru."Patrz- mówi - mam taką modlitwę, ale jeszcze jej nie odmawiam".
"brzydzisz się? pokarzę Ci tego raka" odkleił plastry i opatrunki. myślałam, że zemdleję, nie miałam styczności z takimi chorobami, jestem nie bardzo odporna na widoki krwi, ale nie ruszyło mnie. dziura straszna. zbierał wycieki do słoików, było tego trochę. i zapach specyficzny. normalnie by mnie zemdliwło, ale nie. przy Franciszku było mi dobrze. mówiliśmy sobie razem różaniec i pochłaniałam światło z tego człowieka ile tylko sie dało.
potem przyszły list z hospicjum. Jakaś pani pisała mi, że Franciszek jest bardzo dzielny, choc juz kilka razy go tracili.
A potem przyszły wieści o pogrzebie.
Mówili: Było mnóstwo ludzi. Franciszka chowano w habicie franciszkańskim /został tercjarzem/.
Przyjechała jego rodzina i podobno nie mogli uwierzyć, że to ten sam ich tata!!!
Chryste dzieki za Człowieka! Za Twój ratunek dla nas!
...
czekam na Wasze DOBRE opowieści