Hipisi w PRLu Grupa w Grudziądzu - materiały niepublikowane - Marek Gałązka Ikar
2017-10-12
Hipisi w PRL” – Kamil Sipowicz; str. 158-9: Geografia Ruchu i osób:
Antczak – Antek z Torunia – Grudziądz, wymieniona jest grupa w Grudziądzu.
Szkic nie wykorzystany przez Kamila: Marek Gałązka - Ikar
-
Miasto w latach 60/70 tych garnizonowe i robotnicze – 50%dzieci wojskowych, co być może miało największy wpływ na rozwój grupy w Grudziądzu. Sam jestem dzieckiem podoficera zawodowego i od dziecka pamiętam ojca „zlewa”. Ma to niewątpliwy wpływ na wrodzony pacyfizm.
-
Giganci Ruchu z Grudziądza; to Antek (Antczak), który był bardziej związany z Toruniem, gdzie studiował na UMK i Zeb, czyli Józek Pless późniejszy emigracyjny pisarz w Niemczech.
-
Konrad wcześniej Ainsztain (Wojtek Nagórski) z Wrocławia przybył do Grudziądza w 1969 r. relegowany ze szkoły we Wrocławiu do I LO w Grudziądzu, co miało wpływ na naszą znajomość i przyjaźń i spowodowało założenie Grupy Grudziądzkiej.
-
1968 r. sierpień: przejazd wojsk pancernych radzieckich przez Grudziądz wywołał ogromne wrażenie na młodych i znacznie zwiększył nastroje pacyfistyczne wśród młodzieży licealnej, do której się zaliczałem. Chłonęliśmy artykuły, materiały i filmy z USA o nastrojach pacyfistycznych przeciwko wojnie w Wietnamie. W TVP, mimo skrzętnych zabiegów nie udawało się uniknąć obrazków długowłosych chłopaków i dziewczyn w kolorowych strojach protestujących przeciwko polityce Johnsona, a potem Nixona.
-
Młodzież licealna: Grudziądz nie był miastem akademickim: Grupa Ikara, czyli moja; Zawilec (Andrzej Radzikowski dzisiaj slawista na uniwersytecie w Trewirze w Niemczech) , Filet (Tadeusz Bartyzel późniejszy wojskowy uczestnik pokojowej misji wojsk ONZ w Libanie dzisiaj wojskowy emeryt), Przybysz (Mirek Konopka sąsiad z bloku wojskowego), Owczarz (Mietek Rutkowski nie przeżył emigracji w Niemczech), Pascal (Piotr Betliński przyjaciel licealny i późniejszy przyjaciel Bruna Milczewskiego - nie żyje uzależnienie alkoholowe), dziewczyny Dana (Danusia Zieleniewska najbardziej wyzwolona dziewczyna w Grudziądzu w ciąży w Technikum - nowotwór nie żyje) i jej siostra Ziulek (Krysia też boryka się z chorobą nowotworową). Nasza Grupa była inspirowana Konradem i Wrocławiem, gdzie często bywaliśmy, a poza tym były inne osobowości w mieście: Szwed (Lech Twardowski dzisiaj uznany plastyk konceptualista multimedialny mieszkający we Wrocławiu przeszłość i nauka sztuki w Paryżu) Judasz, Mojżesz, Cruz, czy grupa z Tarpna - Lewisa, która rekrutowała się z młodzieży robotniczej.
-
Ogromny wpływ na rozwój Ruchu w Grudziądzu miały zespoły rockowe: Półtony, Demony i Vacat laureaci Festiwali Awangardy Bitowej w Kaliszu z początków lat 70, które organizowały Fivy, czyli koncerty - potańcówki w ZDK GZPGUM Gumowiec zwanym „Kaloszem” oraz koncerty tam organizowane; m.in. Niemena, Namysłowskiego, Breakout, itp.
-
Drugim miejscem rozwijającym zainteresowania alternatywą i hipisowskimi ideami był, o dziwo instytucjonalny Teatr Ziemi Pomorskiej w Grudziądzu prowadzony przez przybyłego z Belgii : Krzysztofa Rościszewskiego z młodymi aktorami: Lechem Gwitem, ówczesnym jednym z pierwszych laureatów Festiwalu Teatru Jednego Aktora w Toruniu z poezją Tadeusza Paipera i Jackiem Andruckim; w repertuarze, Witkacy, Mrożek, Antygona Sofoklesa grana z widzami na scenie, wizyta np. Plenozmusa z Krakowa , itp., świetny Klub Młodych Miłośników Teatru, np. przygotowywaliśmy spektakl: z Historii powstania świata wg Gilgamesza z muzyką orientalną w stylu Osjan, czy pierwszy koncert Breakout na scenie Teatru, po powrocie z Holandii.
-
Nie sposób przecenić ogromnego wpływu poetów: Ryszarda Milczewskiego Bruna z Grudziądza i jego często goszczącego przyjaciela: Edwarda Stachury i ich spotkania autorskie w Klubie Pax stąd rozkwit talentów sympatyzujących z ruchem Janusza K. Leppka i Włodzimierza Antkowiaka oraz Zawilca – Andrzeja Radzikowskiego, m.in. debiuty w Nowym Wyrazie.
-
W Grudziądzu miała miejsce niebywała akcja związana z interpretacją ogólnopolskiej akcji „Porządek”, która miała wyłapywać meneli spod kiosków z piwem w całej Polsce, a zinterpretowana i zainicjonowana przez ówczesnego komendanta Milicji Powiatowej w Grudziądzu płk. Mirę, jako łapanki: długowłosych i brodatych z kawiarni, kin, z centrum miasta z krążącymi sukami po mieście, to były normalne łapanki i ścinanie na komendach na zero do łysego, po ówczesnym orzeczeniu lekarskim o zawszeniu. Trafili jednak na paru naukowców z UMK w Toruniu i zrobiła się afera. Odbiło się to szerokim echem w polskich mediach w Polityce i w TVP w programie Forum, który jak dobrze pamiętam prowadził Karol Małcuzyński, a w Polityce smarnął coś na ten temat Rakowski i wziął udział w programie TV. Poleciał komendant Milicji w Grudziądzu Mira, oczywiście w górę na komendanta w Bydgoszczy, czy Torunia.
-
Mieliśmy kontakty z cała Polską głównie z Trójmiastem, m.in. z Manitou, czy Kositą z Tczewa, bywali w Grudziądzu, przywozili najnowsze płyty z zachodu Hendrixa, Deep Purple, itp., a poza tym przede wszystkim głównie trasy autostopowe w lecie regularne wizyty w Sopocie na Dioramach w Teatrze Letnim przy Haffnera i Musicoramach, pierwszych polskich dyskotekach stereo, które prowadzili, m.in. Piotr Kaczkowski, Marek Gaszyński, Witold Pograniczny w Sali Turystycznej Grand Hotelu. Grane były utwory zachodnich zespołów; od Hendrixa, przez Led Zeppelin, po The Beatles. Oczywiście odwiedzaliśmy regularnie na Wyścigach sopocki Non Stop, gdzie grała cała czołówka polskiego big beatu, a potem rocka, od Niemena przez Czerwone Gitary, po nawet czeski Blue Efect ze świetnym gitarzystą Radimem Hladikiem
-
Eksperymenty ze środkami odurzającymi polegały głównie na pomysłach związanych z receptariuszem Polfy …nie stroniliśmy od trójchloroetylenu, ale krótko,
-
Wizyty we Wrocławiu w Centrum Ruchu na skwerze pod Barem Barbara, przyjaźnie z Jogą, Bizonem, czy Zenkiem Pałką późniejszym działaczem KOR oraz Towarzystwem Przyjaźni Polsko Indyjskiej w Domu Kultury na Biskupinie, koncerty pierwszego składu Grupy Osjan z Tomkiem Hołujem, Jackiem Ostaszewskim i Markiem Jackowskim, na koncertach Romualda i Romana, lub Grupy Pakt, później jeszcze Nurtu Alka Mrożka.
-
Wariackie Autostopy od Grudziądza przez Toruń, Łódź Wrocław, Wałbrzych, Nysę Opole po Warszawę, gdzie spałowali nas i zamknęli milicjanci z komendy na Cyryla i Metodego na Pradze Północ, potem Olsztyn, Ostróda u Rity i Bosmana po Trójmiasto i powrót do Grudziądza. Wszędzie spotykaliśmy się z ludźmi z Ruchu, m.in. tak poznałem Prezesa z Krakowa i wszędzie nie mieliśmy najmniejszych problemów z pomocą w zakresie spania, czy jedzenia.
-
Ja skończyłem hipisowanie na studiach na Uniwersytecie Wrocławskim, gdy Hades rozprowadzał już herę, a robota ks. Szpaka w Duszpasterstwie Akademickim na Ostrowie Tumskim nie dawała już żadnych rezultatów. Moja odezwa Bracia i Siostry o nie branie została zignorowana, a hera szła już na całego. Zacząłem się udzielać w robocie studenckiej animacyjnej, głównie na Festiwalu Teatru Otwartego i Jazzie nad Odrą oraz w Teatrze Studenckim TWA, m.in. mocno popieranym przez znakomitego Witkacologa, dzisiaj już prof. Janusza Deglera. No, a potem życie ideowca - pedagoga K-O na Mazurach i Pieśni Stachury - Grupa Po Drodze oraz Teatr Offowy AGT i nagroda od samego Krzysztofa Jasińskiego wtedy jeszcze starej STUWY za Stachurę i spektakl „Wędrowanie”, potem stan wojenny , Solidarność, 4 czerwca i przyzwoity rekrutujący się z Komitetu Obywatelskiego, przy którym działałem podgrywając prof. Gieremkowi i Andrzejowi Wajdzie na wiecach wyborczych pierwszy samorząd, za którego mogłem wraz ze swym dyrektorem świetnym pozarządowcem i menadżerem zaprogramować i zorganizować: słynny Przystanek Olecko wzorowany na Przystanku Alaska, który wskrzeszał idee Ruchu. Po wypaleniu się idei i przejściu na celebrę gwiazd w międzyczasie dwukrotnie zaliczyłem Trójmiasto: Sopot lata 80-te i ostatnio 2007-2011 Państwowa Galeria Sztuki - działalność interdyscyplinarna. Ostatnio urządzałem najnowocześniejszy Ośrodek Kultury w Suwałkach. Byłem z-cą dyr. Ds. progr.-art. i wreszcie mogłem zrealizować swoje marzenie o Akademii Kontrkultury i Cię zaprosić na inaugurację. Niestety moje pomysły niezbyt spodobały się tutejszej władzy, która zdecydowanie przedkłada igrzyska kiełbasiano-piwne, nad moje alternatywno-interdyscyplinarne pomysły. Stąd dała mi kopa w dupę, co skończyło się na paru hospitalizacjach, a pomocy znikąd. Dzisiaj pracuje twórczo nad najnowszą płytą, marzy mi się film o hipisach i bardach, ale czasu, jakby coraz mniej. Niestety. Stąd odpływam w różne zatoki nastrojów.
-
Grudziądzki Ruch skończył się gdzieś w 1974 r., gdy Grupa Lewisa z Tarpna wraz z Przybyszem i paroma jeszcze innymi chłopakami została oskarżona o rozprowadzanie i wspólne branie narkotyków, czyli leków odurzających. Ok. 9-ciu chłopaków dostało wyroki od kilku m-cy do roku, bez zawieszki. Chłopacy byli na tyle lojalni, że mimo, iż nasze nazwiska i ksywki pojawiały się wśród zeznań nie wskazali nas nawet na świadków, także moja Grupa Ikara mogła spokojnie właściwie prawie w całości sobie już studiować, chociaż przesłuchania dot. listu Bracia i Siostry nie miały końca.
-
Konrad z Wrocławia od którego się zaczęła większa ofensywa Ruchu w Grudziądzu skończył Studium Leśne, gdzieś pod Gorzowem, wiem, że w latach 70 bywał jeszcze w Grudziądzu, gdy ja studiowałem we Wrocławiu, ale potem jakoś tak pod koniec lat 70 dotarła do mnie wiadomość o jego śmierci po przedawkowaniu polskiej heroiny.
I to na tyle pokrótce drobnej analizy Ruchu Hipisów w średnim pomorskim garnizonowym mieście Grudziądzu w latach 60/70, który rozkwitł między 68, a 73…
ANEKS
Bardzo interesująca była II fala Ruchu i warto by jej poświęcić troszku miejsca. Było to nawiązanie do naszych czasów z tym, że dostępna już była trawa, a nie jak za naszych czasów trzeba ją było zrywać
po kryjomu w Ogrodzie Botanicznym we Wrocławiu. Ja tę młodzież, która się trochę nałożyła się na punk i nową zimną falę nazwałem flanelową - od specyficznego ubioru. Długa flanelowa koszula najczęściej w kratę kolorową pod nią t-shirt i plecaczek, no i długie włosy. Dziewczyny i chłopaki
ubierali się tak samo. Jednak to już nie bulwersowało opinii, bo zakrólowały irokezy i kolczyki. Stąd może ta fala przemknęła trochę niezauważona, ale to dzięki nim w Polsce zaistniał zdecydowanie mocno wtedy blues i reggae, a potem folk. Ja zresztą tę młodzież głównie ściągałem na
swoje Przystanki Olecko-Alaska, gdzie królowały kapele, takie jak Kwartet Jorgi, Dream Freaks Milo Kurtisa, Orkiestra na Zdrowie Jacka Kleyfa, czy Open Folk, a później Voo voo z Mamadou, zaś obok alternatywa z Janerką, Tymonem Tymańskim i Miłością, czy nawet specjalnie reaktywowany na I-szy
Przystanek w 1994 r. Klan z Markiem Ałaszewskim. Festiwal Miłości i Pokoju. Jeszcze był John Porter i cała masa bardów z Andrzejem Garczarkiem na czele; nb. po nowej odsłonie zupełnie za frico debiutowali u nas z nie wydaną jeszcze premierową płytą RAZ DWA TRZY. Przywiozła ich Martyna Jakubowicz ich ówczesna opiekunka, a materiał wyprodukował im Wojtek Wagiel. Chłopaki z Lalamido, czyli wczesny Konjo i Skiba to prowadzili. Konjo wysunął nawet takie hasło, że... "dzięki takim Festiwalom, ten kraj ma jeszcze sens". Przypomnę przy okazji, że Przystanek Woodstock Jurka Owsiaka był o dwa lata później.
No, to takie tam jeszcze reminiscencje.
Pozdrawiam, serdeczności i ukłony dla Kory.
Marek Gałązka
2019-03-11 16:13