Jesteś tutaj: Strona główna / NIE BYLISMY ANIOŁKAMI - rozmowa z Adamem Mioduchowskim

NIE BYLISMY ANIOŁKAMI - rozmowa z Adamem Mioduchowskim

2012-03-16

Wstęp od Flagowego: Siedzę sobie w pracowni i wyrywam włosy nad gazetą dumam czego brakuje co poprawić i wtedy daje się słyszeć drynnn...z mojej komórki porzucam kajety kompa i łapię za komórkę której wyświetlacz informuje że dzwoni Kaja. Odbieram wdajemy się w dłuższą pogaduchę o gazecie i opowiadam jej jak sprawa stoi, że sto stronek zlepić trzeba a deficyt z wywiadami. I tak jakoś wychodzi że w trakcie proszę jej o zrobienie wywiadu z Adamem Mioduchowskim. W końcu stary weteran ruchu myślę sobie no i artysta bo maluje, rysuje, rzeźbi ciekawa postać poza tym wspaniały człowiek i przyjaciel warto by uwiecznić jego prace i wypowiedzi dla kolejnych pokoleń z kwiatami we włosach.

K: Adamie, jak twoje samopoczucie?
Adam : Jestem po operacji zaćmy. W świetnym nastroju, bo wszystko pomyślnie się udało. Tak naprawdę to cud, że żyję. Jestem chory na AIDS. Lekarze mówią, że to niewytłumaczalne zjawisko, że żyję. Medycyna takich przypadków nie zna. W najgorszym okresie ważyłem 31 kilo, a wyniki miałem jak nieboszczyk. Ale dla Boga nie ma rzeczy niemożliwych.
K: Czym się zajmujesz na co dzień?
A: Pracuję jako wolontariusz w ośrodku w W.
Odpowiadam za warsztat artystyczny.
Jestem także liderem grupy chrześcijańskiej z ramienia Kościoła Zielonoświątkowego.
Poza tym jeżdżę po szkołach, ośrodkach, zakładach karnych ze świadectwem pod hasłem
Jezus Chrystus z zespołem Royal Rap. Wcześniej śpiewali jak fajnie jarać trawkę. Teraz śpiewają o Jezusie. Kiedyś mi ktoś pomógł, teraz ja pomagam.
Moim kołem ratunkowym był Szpak, choć ziarno zakiełkowało dopiero po wielu latach. Pomogli mi także ludzie z chrześcijańskiego ośrodka Teen Chalenge. To jedyny ośrodek, na który się zgodziłem, wcześniej nie chciałem słyszeć o żadnych ośrodkach. Pierwszy do jakiego trafiłem, to było grzanie na całego. Po co pchać się z deszczu pod rynnę?
W trakcie naszych prelekcji, z którymi jeździmy po Polsce wskazuję na wyleczenie nałogu poprzez wiarę w Jezusa Chrystusa. To nie jest za każdym razem to samo. To musi być zawsze obmodlone i spontaniczne. Pokazujemy np. zdjęcia ludzi, których przywożą do nas do ośrodka. Ludzkie szkielety, jak w Oświęcimiu wyniszczone przez narkotyki. Nogi z gangreną po amfetaminie wstrzykiwanej dożylnie z dodatkiem szkła - (dla lepszego wchłanianie się przez nos). Kaleki po niewinnej trawce. Chłopaka, któremu ktoś sprzedał trawkę nasączoną chloroformem i eterem, ale zapomniał mu powiedzieć. Ten po tym zasnął na ławce i odmroził sobie obie nogi i jest po amputacji. [ Zdjęcia niżej ]
Występują często przed nami psycholodzy z suchymi, nudnymi wykładami za duże pieniądze, a potem my - za darmo.
Ludzie fajnie na nas reagują. Był nawet program w TVP 1 na podstawie naszych prelekcji. Jak ludzie idą z Bogiem, to wszystko jest możliwe. Robią rzeczy, których sami po sobie by się nie spodziewali. Choćby ja – z moim zdrowiem 3 – 4 godzinne prelekcje, po kilka dni pod rząd.
K: Mówisz o leczeniu wiarą. Znam osoby wierzące, modlące się, ale jednak nie mogące wyjść z nałogu, co o tym myślisz?
A: Także znam takich ludzi ale uważam, że z wiarą jest jak z ciążą. Nie można trochę wierzyć. Albo wierzysz, albo nie. Narkotyk to opętanie, bo to kłamstwo, Pod pozorem dobra (chwilowego) wielkie zło. Tak działa szatan. Siostra kiedyś mnie nagrała, jak zachowywałem się po narkotykach. Siedziałem na podłodze, paliłem pieniądze i wyłem w przeraźliwy sposób. Widzę, że Ci co idą z wiarą trzymają się.
K: A miałeś egzorcyzmy?
A: Nie, ale ludzie, przyjaciele dużo się nade mną modlili.
K: Wspomniałeś o Szpaku, był u Was w ośrodku z wizytą, jak się udała?
A: Było świetnie. Oprowadziłem go po naszych bagnach. Cieszył się, jak dziecko, szczególnie na widok żurawii. Jest w dobrej formie, trochę posiwiał. Poza tym nie zmienił się. Tolerancyjny jak zawsze. Kiedy się modliliśmy wszedł i wesoło zawołał: O słyszę zielone! Widzę zielone!
My również jeżdżąc po całej Polsce nie występujemy jako konkretna denominacja; jeździmy z przesłaniem Jezus Chrystus. Na mszy prowadzonej przez Szpaka było ponad 40 osób. Każdy gdzieś tam z nim się zetknął, a i tak połowa ośrodka była na wycieczce, bo byłoby więcej ludzi. Normalnie na mszy jest 5 – 6 osób. W wielu miejscach, do których jeżdżę znają Szpaka. Np. ostatnio dyrektorka biblioteki w Przemyślu, bardzo dobrze się o nim wyrażała, albo nawet w Frisztoku w ośrodku dla dzieci z zespołem Downa.
Ja także uważam jego działalność za pożyteczną. Kto miał się nami zająć? Zgromadził młodzież bez względu na konsekwencje, a konsekwencje były, bo nie byliśmy aniołkami, a ja aniołkiem nie byłem na pewno.
K: Czym był dla Ciebie Ruch?
A: Niestety miałem to nieszczęście, że od początku trafiłem na pseudohipisów. Czyli takich, którzy co innego mówili, a co innego robili. To byli moi kuzyni, a ja byłem jeszcze dzieckiem. Taką ich maskotką. Ubrali mnie w hipisowskie ciuchy, założyli pacyfkę. Matka była zajęta studiami i pracą. Ojca nie miałem. Kuzyni byli zniewoleni przez narkotyki. Ja także w pewnym momencie zdałem sobie sprawę, że narkotyki to nie wolność, kiedy nie mogłem bez nich ruszyć się nawet do drugiego miasta, bo zaraz miałem głody. Choć na początku właśnie w narkotykach widziałem swoją wolność. Byłem dzieciakiem, gdy zaczynałem - miałem 12 lat. W tamtych czasach narkotyki były dla elity. Nawet nie wiedziałem, że to coś złego. Pierwszy raz uświadomił mi to Szpak. Kosiłem pola makowe na pielgrzymce, płacił za nie Szpak, a najgorsze było to, że nie widziałem w tym nic złego. Chyba nawet czułem się lepszy od innych. Ale sama idea nie była zła. MIŁOŚĆ, WOLNOŚĆ, BRATERSTWO – te hasła znajdziesz w każdym kościele. Zniszczyły nas narkotyki. Ale co to za wolność, jak całe Twoje życie kręci się wokół narkotyków. Była wspólnota, którą tym bardziej czuliśmy, że społeczeństwo odrzucało nas, choćby za wygląd. Jeśli jechałeś do obcego miasta, to ekipa z niego miała obowiązek przyjąć Cię i ugościć i Ty to samo. Było też wielu pozytywnych hipisów, niećpających. Dla mnie takim jest np. Prezes z Bieszczad. Nie jest może zbyt otwarty dla obcych, ale ma swoje zasady, hoduje te swoje owce, jest mu dobrze i jeszcze innym pomaga.
Czy Diabeł bieszczadzki – wolny człowiek, rzeźbił te swoje diabełki. Przezimował gdzieś i ruszał z wózkiem w Bieszczady. Wolny człowiek.
Czy choćby Bobik - Bogdan Zadrożny. Niestety wpadł w ćpanie, ale wyszedł z tego. Dusza człowiek. Pomagał innym. Zmarł na raka wątroby. Byłem ostatnio u niego na grobie. Zażyczył sobie bruk, jak na ulicy zamiast marmuru. Podziały, dyskusje, zwalczające się grupy w Ruchu były zawsze - Kundelini, Stronk z Poznania. Ale było wielu artystów, pisarzy, poetów. Warto, żeby ktoś to pociągnął.
K: A kto na przykład z artystów?
A: Choćby Tarzan. Ja się z nim spotykałem na zlotach, byłem u niego w domu, gdzie nawet podłogi właściwie nie było. Dyskutowaliśmy po trzy dni. No ale jak byliśmy nawaleni to można było bez końca dyskutować. Szkoda go, mógł jeszcze żyć, tworzyć. Ostatni raz spotkałem go na Festiwalu Sztuki Bezdomnej w Cieszynie byłem zszokowany, siedział przed księgarnią, w której sprzedawali jego książkę i żebrał. Ucieszyłem się, że jeszcze żyje jak go zobaczyłem, ale to był dla mnie szok.
K: A jak dawniej wyglądały zloty?
A: Dawne zloty za dzieciaka – jechaliśmy na zlot do danej miejscowości dostawaliśmy cynk, że czeka milicja i musieliśmy przenosić zlot. Wielu z nas po drodze chwytano i zatrzymywano na 48. Szpaku też miał swojego opiekuna z Wrocławia – raz nawet udało mu się dzięki niemu wydostać z posterunku. Jedyny chyba taki pozytywny incydent. Poza tym, to ciągle go nękali.
( wchodzi Kapusta – Włodek Kapuśniak)
A: Cześć Kapusta, właśnie wspominamy dawne dzieje.
K: O był właśnie Szpaku u nas. Co to było za spotkanie. Tyle lat się nie widzieliśmy, ale rozpoznał mnie od razu. Kurde jakie fajne spotkanie. Spowiadał w parku, przy oczku wodnym. Powinien więcej jeździć po ośrodkach. Znam go 35 lat. Na pielgrzymce byłem od samego początku do lat 80 - tych. Dla mnie skończyło się dobrze. Mam 16 lat abstynencji. Ale było różnie. Wielu poszło do piachu. Straciłem z nim kontakt jak poszedłem siedzieć. Pisał do mnie, zapraszał mnie, ale jakoś się wycofałem. Na zloty po tysiąc osób przyjeżdżało z Holandii i Hiszpanii, nawet z Meksyku, z Czech. Z Holandii zespoły z takim sprzętem, że mogliśmy pomarzyć. Wiara Szpaka była tak fajna, że nabożeństwa trwały po 12 godzin. Były różne akcje – Pomarańczowa Alternatywa, albo Rodzinka – wymyślaliśmy różne hasła na transparenty np. ”Władza w ręce wyobraźni”,” Dziadku dlaczego masz taką długą pałę” - odnośnie milicji. Ostatnią pielgrzymkę to szedłem z córką na plecach. Cztery dni ją widziałem, resztę ludzie ją nieśli. Teraz ja daję po kościołach świadectwa. Wykańcza mnie to, już nie te lata żeby trzy godziny opowiadać, ale to jest miłe, jak na końcu ludzie do mnie podchodzą i dziękują.
K: Teraz rodziny jeżdżą samochodami na pielgrzymkę.
A: Czym? Samochodami? Głośny śmiech Adama i Kapusty.
Kapusta: Kiedyś to nawet szczytami gór chodziliśmy i jeszcze takimi drogami, jak nas puścili.
Nie było wytyczonych tras, asfaltem. W piachu, kurzu. Ludzie dołączali po drodze. Spanie w stodołach Pamiętam taką księżniczkę na wózku. Każdy chociaż parę metrów musiał ją przenieść. Teraz muszę lecieć, ale wolnej chwili coś jeszcze napiszę. Należy się Szpakowi od nas. Pojawimy się z Adamem w tym roku na pielgrzymce.
(Kapusta żegna się i wychodzi)
K: Jak to wyglądało, gdy Szpak do Was przyszedł? Nie zdziwiłeś się, gdy nagle pojawił się wśród Was ksiądz?
A: O nie. To nie tak , że on sobie po prostu przyszedł. Najpierw musieliśmy go przetestować.
I to nie były proste testy - dziewczyny musiały sprawdzić czy jest mężczyzną.
Nie wiem szczegółowo, jak wyglądały testy, bo nie byłem w namiocie, ale wydały pozytywny certyfikat. I wiele innych. Musieliśmy np. sprawdzić, czy umie tańczyć itp. Ja akurat byłem na wiarę otwarty. A pewnie miał tyle samo zwolenników, co przeciwników.
K: Jak myślisz, czy pielgrzymka mogła mieć wpływ negatywny na osoby, które zetknęły się na niej po raz pierwszy z narkotykami?
A: Raczej nikt się tam z narkotykami nie obnosił. Nikt nikogo nie namawiał, raczej się z tym kryliśmy. Łapałem tam okresy abstynencji. Słyszałem świadectwa ludzi, którzy wyszli z tego u Szpaka, ale słuch o nich zaginął. Ucichli, a szkoda.
K: Możesz opowiedzieć coś o Twojej działalności w Solidarności?
A: Od początku powstania Solidarności Walczącej byłem jawnym przedstawicielem Wolni Solidarni na dzielnicę Winogrady w  Poznaniu.
K: Czym konkretnie się zajmowałeś?
A: Odsyłałem ludzi do naszych prawników, gdzie mogli znaleźć pomoc w przypadku prześladowań. Pomagałem inwigilowanym, prześladowanym.
K:Ty byłeś jawny, a miałeś pewnie tajnego odpowiednika?
A: Tak. Na jawnym skupiała się ubecka inwigilacja.
K: Jak w związku z tym układały się Twoje kontakty z milicją?
A: Miałem częste rewizje, zamykali mnie na 48 godzin, wychodziłem za bramę, podpisywałem dokument i z powrotem na 48. Tak obchodzili przepisy. Nazbierałby się z tego ładny wyrok. Później się zcwaniliśmy – przed bramą czekał już adwokat. Mnie adwokat Pomin wybronił nie raz. Dostawałem też wyroki pracy na cele użytecznie społeczne.
Solidarność w pewnym momencie przysnęła. Opozycjoniści internowani, pozamykani, musieliśmy to rozruszać np. w Cegielskim, czy w innych zakładach. Zaczęliśmy wydawać SKOS. Powielacze – maszynka. Papier załatwialiśmy w przeróżny sposób – także z Zachodu. Dostawaliśmy także od nich pieniądze. Kiedyś namierzyli naszą największa drukarnię z całym papierem. Milicja nam skonfiskowała papier, a potem my im go odbiliśmy.
K: To znaczy?
A: Ukradliśmy skonfiskowany papier z milicyjnych magazynów. Byli wśród nas przeszkoleni żołnierze, komandosi, bo Solidarność Walcząca przygotowywała się do obrony. Spodziewaliśmy się, że kiedyś może nastąpić atak. I to właśnie ci ludzie „odbili” papier.
K: Czy w czasach Solidarności wycofałeś się z Ruchu?
A: Nie do końca. W połowie lat 80 tych przy okazji imprezy Zaczarowany Świat Harmonijki zorganizowaliśmy duży zlot, przyjechał Generał Salezjanów, Rysiu Riedel i wiele znanych postaci. Wszyscy byliśmy na koncercie. Wręczyłem Generałowi wtedy rzeźbę. Innym razem na Dębcu – było tak z 400 - 500 osób lata 80 - te był Kwartet Jorgi. Matka wystawił misterium z dwunastoma świeczkami.
K: Jak oceniasz Ruch pozytywnie, negatywnie?
A: Sama idea była dobra, ale zniszczyły ją narkotyki. Było dużo zła ale też ciekawych i wesołych momentów. Kiedyś np. za krakowskim Tyńcem idziemy - jest glinianka. Chcemy się wykąpać, a tam plaża naturystów. Szpak na to: i tak w przyszłym roku wszyscy będziemy boso i nago szli. Miny naturyści mieli fantastyczne, jak nagle 800 osób zrobiło im nalot.
K: Długo już rozmawiamy, czas pomału kończyć, co chciałbyś jeszcze dodać?
A: Fajnie by było, gdyby ci którzy żyją, ułożyli sobie normalnie życie odzywali się choćby przy okazji tej strony doziemiobiecanej , bo jest ich wielu. Niestety dowiaduję się zwykle, jedynie kto zmarł. Byliśmy kiedyś dla siebie ważni. Dobrze by było, gdyby tak pozostało w dzisiejszych czasach. Flagowemu gratuluje gazety i niech dalej robi, to co robi.
Dzięki za rozmowę do zobaczenia na pielgrzymce.
(k.)





7 komentarzy

G.
2012-04-14 14:40
Tylko że chloroform, jako produkt handlowy zawiera do 1% etanolu, który jest dodawany jako stabilizator zapobiegający rozkładowi i wytwarzaniu się fosgenu. Różne rzeczy ludzie robią. Nawet muchozolem nasączają trawę. Możemy tak się przyrzucać wzorami chemicznymi. W kopalni Uranu na południu Polski za czasów ZSRR ludzie pracowali - nie wiedzieli, ze to szkodzi - umierali w męczarniach po 2,3 latach - a jeden gościu dożył dziewięćdziesiątki. Organizmy są różne. Obiektywnie trawka szkodzi, uzależnia, powoduje problemy z koncentracją i wiele innych. Z ludźmi, którzy palą trawkę z czasem po prostu nie da się dogadać, choć im się wydaje, że wszystko jest o.k..
jaro
2012-04-14 13:19
(\"...trawka nasączona eterem i chloroformem...\")-bzdury wierutne,brak podstawowej wiedzy z dziedziny chemii,fizyki.Te związki są lotne.Eter o temperaturze pokojowej jest ciecza. jego Temperatura wrzenia jest rowna 35 stopni Celsjusza , a cieplo parowania wynosi 373 kj/kg.Natomiast chloroform to substancja niepalna i mało reaktywna. W zetknięciu z ogniem pary chloroformu ulegają rozkładowi, z wytworzeniem chloru, chlorowodoru i fosgenu. Nie jest możliwe nasączenie trawy eterem lub chloroformem,a potem palenie jej.Rozumiem ,że modlitwa może niektórym nałogowcom pomóc w utrzymaniu abstynencji-są takie konstrukcje psychiczne,a każdy sposób jest dobry.Natomiast wypisywanie bzdur świadczy albo o niewiedzy i głupocie,albo o złej woli i chęci manipulacji.Mam blisko 50 lat,palę od 25.Prowadzę normalne życie,jestem grafikiem,dorobiłem się domu,samochodu,dwójki dzieci.Generalizowanie na temat trawy to bzdura i propaganda.
Wojtek
2012-03-22 16:14
Nie mam wielkiego doświadczenia w tych sprawach, co nie znaczy że nie sprawdziłem. Trawka niby taka cool i happy, super przy niej reggae wchodzi , ale jest fajnie tylko wtedy gdy jest fajnie. Ot taki wzmacniacz naszych emocji. Gitara elektryczna też pięknie brzmi przez piecyk i jest cool, lecz klimat oddaje nasze stare, klasyczne czy akustyczne pudło. Najlepszym narkotykiem była, jest i będzie Miłość ( też na eM) a stan zakochania jest nie do podrobienia. Jak Wrona będzie starsza, niekoniecznie jeszcze szpakowata, to pewnie dojdzie do tego samego wniosku ;)
Adam
2012-03-19 20:13
Czytam o trawie,że to nie szkodliwe ziele....Czytam, że narkotyki dzielą się na miękkie i twarde, a różnica między nimi jest taka-uzależniają wszystkie.Kończy się w miękkim worku lub twardej trumnie.... Wszystkich palaczy trawy zapraszam do EKO,,Szkoły Życia\" w Wandzinie.Jest tu hospicjum i spróbujcie przekonać pacjentów tam leżących o swoich racjach,rząd Holenderski zalegalizował konsumpcję trawy, chcąc zysk z jej sprzedaży przeznaczyć na leczenie uzależnień, ale okazało się, że teraz nie zarabiają a tracą kasę na leczenie palaczy marysi Czy człowiek musi próbować wszystkiego-bo jest trendi.Na papierosach jest napisane, że zabijają i ilu ludzi pali pomimo ostrzeżenia.pomyślcie ile wynosi koszt leczenia palacza z raka krtani,płuc z przewlekłej obstrukcyjnej choroby płuc i wielu innych. Czy musimy próbować wszystkiego-jeżeli tak to bierzmy się za psią kupę....Śmierdzi....Narkotyki oprócz smrodu i bólu nie wnoszą nic nowego do każdego życia.... Stare Hipole pamiętają historię z proszkiem ixi, ilu to kupiło i wąchało podgrzewane na patelni, bo miało ryć beret....Wymyślono to po to by młodych odstraszyć od narkotyków.... Substancje psychoaktywne(tak nazwano teraz narkotyki i środki zmieniające świadomość-bo łagodniej to brzmi) działające na psychikę zdrowego umysłowo człowieka-szkodzą,ZABIJAJĄ wcześniej czy pożniej.Odradzam nawet male eksperymenty. Adam
Beti
2012-03-16 21:48
Adam- jesteś wielki, cieszę się,że poznałam cię osobiście, tak niesamowitą postac-ciepły , uśmiechnięty i bardzo skromny.
wrona
2012-03-16 15:31
A ja wierzę i palę zielę, i uważam że przez wszystko można sobie zniszczyć życie - na pewno dragi to niebezpieczny teren, ale inne rzeczy też mogą być niebezpieczne: np. ślepa wiara, miłość do drugiej osoby, pracoholizm, alkoholizm, nerwice, w ogóle życie tutaj to ryzyko! Widziałem wiele uzdrowień dzięki świetemu zielu, głównie były to wyjścia z alkoholizmu,a z drugiej strony widziałem też ludzi zniszczonych przez niewinną trawkę, którzy sobie spieprzyli kilkanaście lat życia i teraz latami wracają do siebie. Ale to wszystko zależy od tego czego i gdzie się szuka i tak naprawdę niszczy nas fanatyzm i ślepa wiara w to co pozornie dobre (np. trawa, luźny styl życia, albo na odwrót życie w pogoni za pieniądzem) i wyimaginowanego wroga (Babilon, main stream, Bóg, brak Boga). Dlatego nie dajmy się zwariować, ważne jest aby żyć zdrowo i znaleźć na odpoczynek czas, a tego chyba już nie można sobie kupić jak np.grama trawy, czy nowej rzeczy, o niektóre rzeczy można się modlić i wtedy nie ma problemu, jak żyjesz dobrze to do Ciebie w końcu przychodzą, bo w każdym z obszarów musi być harmonia i spełnienie, z samego ducha tak samo jak z samej materii nic trwałego się nie narodzi.! Jah bless!
kaja
2012-03-16 15:02
Wywiad pochodzi z nieregularnika Łopot nr 1 (7) 2011/12 - wydanie specjalne - zamykające. W numerze 108 stron - reportaży, felietonów, opowiadań, zdjęć,rysunków, wierszy, komiksów, kuchni wegetariańskiej, ziołolecznictwa, krzyżówka etc... Twarda okładka kolor. Chętnych do nabycia prosimy pisać na adres: 100warzyszenie@gmail.com - cena 10 zł plus przesyłka

Dodaj komentarz

do góry tworzenie stron internetowych