Jesteś tutaj: Strona główna / Ks. Andrzej Szpak: wywiad udzielony „Gazecie Miechowskiej”po koncercie w Gołczy

Ks. Andrzej Szpak: wywiad udzielony „Gazecie Miechowskiej”po koncercie w Gołczy

2012-06-02

1.Czy wczoraj TVP Kraków emitowała jakiś film poświęcony  Księdza podopiecznym?

1.Tak! W piątek 30.08. o godz. 17.15 TVP Kraków emitowała film poświęcony pielgrzymce młodzieży różnych dróg, która jest kontynuacją pielgrzymki hipisowskiej. 33 lata temu wychodziła z Warszawy. Najpierw szło 40 hipisów, potem 100, na trzeci rok 200, na czwarty 500, wtedy musieliśmy opuścić pielgrzymkę warszawską i stworzyć własne, różne drogi. Z powodu części trudnych ludzi i sytuacji postanowiliśmy chodzić co roku inną trasą.Wszystkie były niesamowite: przechodzenie wpław przez rzekę, przepływ barką 500 osób przez Wisłę, zostawianie połowę jedzenia przygotowanego przez gospodarzy…

 

W tym roku było wyjście ze sanktuarium w Swarzewie nad morzem i po 10 dniach pieszo, podjechaliśmy autokarami 450 km do Kamyka. Tam ostatni nocleg był nad kąpieliskiem, we własnych namiotach, bo nieraz spaliśmy w czystej pościeli na kaszubskich łóżkach i jak co roku 12.08. weszliśmy na Jasną Górę.

 

2.A tak w ogóle, proszę powiedzieć dlaczego akurat wybrał Ksiądz spośród tak wielu właśnie ten zakon? czy była fascynacja św. Janem Bosco, jakiś wspaniały przykład księdza z tego zakonu? 

2. W 1957 r. ukończyłem szkołę podstawową w Jaksicach mając 14 lat. Udało mi się jako jedynemu prawidłowo odpowiedzieć na  pytanie katechety i koleżeństwo ogłosiło, że będę księdzem. To była 1-wsza myśl, jakie powołanie mam wybrać w życiu. Zaraz napisałem wypracowanie z j.polskiego, że chcę zostać księdzem, na co nauczyciel pokazując na dłoń, że:”tu mi kaktus wyrośnie jak ty zostaniesz księdzem”. Spotykaliśmy się z tym nauczycielem, ja i kolega Jasiu Wilk i smialiśmy się z lat szkoły podstawowej. . Zbiegiem okoliczności przyjechał  do mojej wioski salezjanin, ks. Leon Czerwiński. Miał swojego rodzonego brata  w Jaksicach  i przetłumaczył mi, żebym poszedł do Salezjanów. Tatuś "załatwił" mi szkołę muzyczną w Krakowie a ja mówię, ze jadę do seminarium.:”no to kupujemy pierzynę „– powiedział tato.

3.Jest Ksiądz dość umuzykalniony, samouk i miłośnik?  jak to się stało, że doszło do utworzenia Sacrosongu, jak Ksiądz współpracuje z Sacrosongiem po przeniesieniu do Oświęcimia

 

3. Tato z mamą nazbierali do domu różne instrumenty: akordeon, skrzypce i cytrę, nie wiem dlaczego. Po 1-wszej lekcji prywatnej na akordeonie u organisty w Miechowie umiałem grać krakowiaka z basami. Mamie wypadło wiaderko z mlekiem, była pod takim wrażeniem. W seminarium przerobiłem prywatnie szkołę na fortepian i gitarę, grałem na klarnecie w orkiestrze dętej, „liznąłem” trochę violonczeli.  Zaczepiłem o salezjańską szkołę organistowską w Przemyślu i byłem przez wszystkie lata organistą w seminarium. Jako ksiądz zakładałem liczne kościelne zespoły wokalno-muzyczne, założyłem dość słynny chór chłopięcy we Wrocławiu. Śpiewałem przez 10 lat na Sacrosongu - festiwalu piosenki religijnej -  solówki z orkiestrą symfoniczną, m.in. dla kardynała Karola Wojtyły. Przerobiłem sam szkołę chóru i przez 8 lat byłem chórmistrzem w Przemyslu. 11 lat temu założyłem orkiestrę symf. z młodzieży szkół muz.w Rzeszowie i z miejscową scholą z parafii Opatrzności Bożej pojechaliśmy do Rzymu. Zagraliśmy Ojcu św. Janowi Pawłowi II dawne utwory Sacrosongu, wdzięcznie się do nas uśmiechał i błogosławił ze swego balkonu, dokładnie 10 lat temu 26 sierpnia. Zachwyceni wyćwiczyliśmy 60 utworów, graliśmy w 130 kościołach Polski i Europy, a ostatnio 3 tygodnie w Indiach. Motywuje nas powstanie światowego święta stworzenia świata i człowieka. Dlatego w Gołczy był Maharadż Krśny i nasz przewodnik po Indiach, wystąpiła tancerka religijnego hinduizmu, oraz taniec naszych dziewczyn z prezenterem opisującym stwarzanie świata.

Wszystko to jest kontynuacją Oratorium św. Jana Bosko, który starał się zająć młodzież modlitwą, nauką i wszelką kulturą chrześcijańską, ”byle zbawili swoją duszę”. Cos z tej pasji zostało mi dane.

Co zaś się tyczy przeniesienia do Oświęcimia to można jedynie zrozumieć przez krzyż i zmartwychwstanie..

 

 

4. Po koncercie w Gołczy naszła mnie taka refleksja, że gdyby miało się to odbyć w Miechowie liczba zgromadzonych mogłaby nie być taka duża, ale dlaczego Gołcza? Ile razy gościliście w Gołczy, który i gdzie koncert zapadł Księdzu najbardziej w pamięci. 

4. W Gołczy wystąpiliśmy 15.08. wracając do Rzeszowa  z J.Góry. Tam dawaliśmy 4 koncerty dla różnych pielgrzymek. M.in. dla pielgrzymki "hipisowskiej", która nocowała 2 lata temu w Gołczy idąc z Miechowa do Częstochowy. Po uzgodnieniu z ks. proboszczem koncertu w czasie mszy św. odpustowej i widowiska, zorganizowałem szkołę na nocleg i obiady w rodzinie i u znajomych. Zaanonsowałem także nasz zespół na parafialnej stronie internetowej i…udało się. Podobny koncert daliśmy w Gołczy 8 lat temu. Pewnie, że nawet w Katedrze w Sosnowcu, do której nie mogliśmy się dodzwonić, nie byłoby tylu ludzi co w Gołczy. Może znaleźliśmy dobry trop występowania z okazji odpustów parafialnych, bo i „kapelusz” był bogatszy.

5. Od pewnego czasu stał się Ksiądz bardzo medialny, czy to nie przeszkadza, czy nie drażni gdy czyta Ksiądz o sobie, coś co nie jest prawdą lub prawdą nie do końca. Taka działalność budzi podziw, ale także zdziwienie, zgorszenie i to nie tylko maluczkich - co Ksiądz chciałby takim powiedzieć?

5. Kiedy chodziłem po wsiach z moim bratem i graliśmy pod drzwiami domów kolędy, to juz wtedy byliśmy "małymi osobami publicznymi". Potem w seminarium jako organista, na festiwalu jako solista, z orkiestrą po Europie, z hipisami przez 33 lata też po Europie, to człowiek nauczył się odwagi cywilnej i po pewnym czasie mógł "na żywo" mówić do kamery tv. i radia, a tak jak w tej chwili - pocztą mailową. Mam też odwagę mówić, bo z hipisami jest to salezjańskie duszpasterstwo, a ze Sacrosongiem jest to „nabożeństwo twórczości”- wykonywanie utworów o wysokiej jakości ideowej i artystycznej. Musimy pochylić czoło przed geniuszem świętego papieża, który się na tym„wyznał”i był na 10-ciu festiwalach z tłumami ludzi.

Chciałbym powiedzieć, że coraz częściej i kompetentnie wypowiada się w mediach nawet młodzież. O Bogu wiem co mówić na różnych rekolekcjach, o Sacrosongu też, bo z nim jestem 20 lat jakby na "odpuście "Ojca i Stwórcy. Zaraziłem się ta IDEĄ od ks. Jana Palusińskiego salezjanina i twórcy Sacrosongu.  Kiedyś powstanie takie święto, bo chrześcijaństwo jest religią wielokulturową. Estrada różnych kultur umożliwi dialog międzyreligijny i przybliży absolutną prawdę, ze wszyscy ludzie pochodzą od tego samego Boga. Wiemy też od Jezusa, że Bóg ma Syna, a łączy Ich nieskończenie doskonała Miłość w Duchu Świętym, która jest  początkiem i szczytem miłości międzyludzkiej w dążeniu do pełni Królestwa Bożego.

 

6. Jeśli dobrze pamiętam kiedyś mówił Ksiądz, że gdyby nie księdzem zostałby hersztem bandy, czy można zaryzykować stwierdzenie, że jest przecież Ksiądz takim hersztem bandy (oczywiście w potocznym rozumieniu tego słowa), czy jest Ksiądz dla tych wszystkich młodych "różnych dróg"  przewodnikiem, guru czy jest jak brat, kolega, równy?

6. Młodzież wszystkich wieków przechodzi okres buntu, krytyki dorosłych. I ja też taki troche byłem, lecz nie przez krytykę tylko inność. Jakoś przełożeni przymykali oczy na moje „bycie sobą”.  Dorośli natomiast krytykując tylko młodzież, projektują samych siebie. Bo taka jest młodzież jacy są dorośli. Przecież wiemy jak "udawali wiarę" przed swoimi dziećmi rodzice związani z powojenną administracją państwową. Albo to, ze kiedyś  wielu moich moich "braciszków" widziało - tak ich nazywała moja mama i genialnie - że rodzice żyją ze sobą tylko ze względu na dzieci, a tak już by się rozeszli z powodu „śmierci miłości”. Wtedy jeszcze nie wypadało się rozejść, bo była silniejsza tradycja, a teraz - małżeństwa "się sypią".Przypadkiem podjąłem a przypadek jest logiką Boga - organizację budzenia i umacniania wiary, którą mi przekazała moja mama, więcej niż ojciec i otoczenie. Za wiarą idzie poznanie Dobrego Boga przez Dobrych Ludzi, np. na pielgrzymkach, podczas których odwiedziliśmy ok. 600 parafii w Polsce i za granicą.  Poznanie Dobrego Boga rodzi duchowe i wyższe szczęscie oraz daje dystans do narkotyków, jakie zażywali niektórzy moi "braciszkowie".W środowisku narkomanów znajdywali zrozumienie i ukojenie, które niestety po pewnym czasie zabijało. „Kto nie poszedł w chrześcijaństwo - mówi pewien pielgrzymkowicz,  poszedł do piachu". Przed taką "drogą" ratowała także idea wśród polskich hipisów: "dzieci kwiaty z legitymacją studencką". Bo używanie rozumu także zmniejsza zapotrzebowanie na wszelkie środki narkotyczne. „Przyczyną moich nałogów była głupota” mawia nasz były satanista „Metal”. Zauważyłem, że młodzież szuka Boga Miłości, tylko trzeba ją do Niej "wciągać". Narkotyki to „głód Miłości”a stale czyste sumienie panuje nad „wolną miłością”. Tego rozumu-sumienia, miłości i dobrej zabawy młodzież może uczyć się jeden od drugiego. Gdybyśmy „miłowali się wzajemnie” to na świecie nie byłoby żadnych problemów.

„Roxi” stwierdził na filmie:„Gdyby Andrzej nie został księdzem, byłby hipisem z ksywą -"szpak".

Brak komentarzy

Dodaj komentarz

do góry tworzenie stron internetowych