Jesteś tutaj: Strona główna / Ewa Tomaszewska - wspomnienie

Ewa Tomaszewska - wspomnienie

2013-12-29

12 grudnia 2013 r. pożegnaliśmy przyjaciółkę Ewę Tomaszewską. Niezwykłą, niezapomnianą towarzyszkę drogi. Była poetką, tłumaczką i eseistką. Publikowała od 1981 r. Wydała kilka tomików poetyckich. W 1993 r. opublikowała "Antologię kanadyjskiego haiku" w jej tłumaczeniu, a w  2001 - pierwszą "Antologię polskiego haiku". W 2003 r. wydała dwujęzyczną antologię  haiku pt. "Wznosząc światło księżyca".

Prezentujemy wybór z kilkustet wierszy Ewy, w oprawie malarskiej autorstwa przyjaciółki Ewy: Ilony Sawickiej. W  niektórych z wierszy odnaleźć można ślady naszego współnego wędrowania.


Odpoczywaj w Pokoju Ewuś !!!


 

 

 

 

Obraz: Ilona Sawicka "Przejście"

 

WODA, ŻYCIE I OWOC
(1980-1985)

 

 

 

NOC

To jest dno nocy
To jest jedzenie płetwy rekina
w kraju którym straszono mnie od dziecka
Od luster okien do stromości ścian
pokój wypełnia noc jak wazę
I mózg moje gniazdo
okrąża noc
jak stado wron i nietoperzy
Groźny ruchomy odcień czerni
Teraz mogę być bezkarna
Robić oczko Sfinska
Posyłać mistyków do nieba
niedostępna ich jasnowidzeniu

Obraz: Ilona Sawicka "Nic"

 

 

OKNO

Wspinaczka po schodach do okna
jeszcze klekotanie sekund w zegarze
tej kołatce dłoni trędowatych
chce ostrzegać ciszę przed nadejściem
śmierci
Teraz zabraknie brzegów oraz kantów
powietrza w które chce się
wczepić palce
Duszny bezmiar
Nawet obszar lęku jest niedotykalny
Choć obecny
przeczuciem tego co nastąpi
Potem już tylko sinienie westchnień
Poznaje nagłą obecność
tej co odejdzie

 

 

NA MIELIŹNIE

Biel onyksowa Piękno martwych liści
Biel pierwszego dnia zimy
w oknie hallu w szkole
przy polerowanym popiersiu patrona
Gipsowa twarz matki na szpitalnym łóżku
Biel ślubów porodów
i minuty ledwie narodzonej
a już ginącej w połączeniu z następną
Obrazy niczym elektryczne błyski
Myśl niespokojna jak rezonans głosów
Zgiełk czasu a tym samym zastój
Mielizna dla zegarów i dla kalendarzy
Krok po kroku spiętrzane zdumienie
Krok po kroku ulica wspina się na wzgórze
wabi nas biel i jej mroźne światło

 

 

Obraz: Ilona Sawicka "Meteory"

 

ONO

Ono się stało z dotyku i wody
Pragnienie które się nasyca sobą
nie moje
takie obce w czuwaniu
przed wydarzeniem się dla światła
już ukarane przez kamień i Księżyc
bez mojej woli
w moim brzuchu jest
kołyszącym sie posążkiem
jest jakby tknięte dotykiem fidiasza
Ono jest we mnie
jak chłodny przedmiot
Ociepla się Mięknie
wtedy gdy oddycham
Kiedy powtarzam pierwsze słowa
aby poznało je jak najprędzej
Jesteś jak Woda Życie i Owoc


Obraz: Ilona Sawicka: "Fidiasz" Zwoje

 

 

 

POCAŁUNEK KSIĘCIA NOCY
(1986)

 

 

KLATKA I PTAK

Klatka i ptak
To nie tylko wynalazek myśli
Nie tylko w ciemności słowa tulą się
jak ptaki
Nie tylko świt bieli im pióra
Pokój i świt
Klatka dla serca i wolności
Lęk potwierdzający pustkę
Szybowanie pragnienia tam
gdzie się odtwarza ten sam niedotykalny
błękit
Liść w rzece i skrzydło ptaka nad ziemią
Zaprzeczenie pustki
I czas który nami włada
Od nieba do ziemi i znowu do nieba
Czas zaprzeczenie pragnień
potwierdzony w pustce

 

Obraz: Ilona Sawicka "Nic"

 

 

POSŁUSZNA

Nie wyzywam losu
Słucham i jestem posłuszna
w wyzywaniu ukryta jest kara
Żywioł i jego groźba posłana ze śniegiem
Kiedy usypia życie i wycisza pamięć
Liczę dni do pierwszego śniegu
jak rybacy z fiordów do odpływu w marcu
Sama jak wyspa
i sama jak morze
opasana tęsknotą niczym brzegiem
przesuwam się wzdłuż pamięci od dzisiaj do kiedyś
Bo wszystko co ma początek
wraca do początku
Kołysze me myśli miasto z krwi miasto z kamienia
Unosi żal i spojrzenie za okno
Noc zakrywa milczenie
Czas zakrywa milczenie
Odwrócona do miasta plecami
po omacku szukam siebie
Jak wir wokół oka pamięci
by zatoczyć krąg i przybić przezroczystą radość
Jak łuna wschodzącego dnia w sercu
by oświetlić rzeką codziennych narodzin
Wpatrzona w jutro nago kwitnącej wiśni
Jestem okrzykiem wiatru w drzewach
Teraz szukam ciebie
Jesteś bramą wykutą z brązu
szeroko otwartą bramą wiosennego dnia
Jesteś drogą którą idę z podniesionym czołem
Oczyszczona w górskim strumieniu twoich myśli
Silna jak orle skrzydła twoich myśli
Spokojna w cieniu drzewa twoich myśli

 

 

POMOST

Kiedy otworzyłeś drzwi
miałam serce zamknięte w obawie
Stałeś w ostrym południowym słońcu
nie mogłam rozpoznać twojej twarzy
Jedynie pejzaż przede mną
Jaskrawy bo pomiędzy snem a życiem
Ten czas wypełniła muzyka
Oczekiwanie jak kamień w przepaść
spadło na sam spód pamięci
Żal z serca falując oddalał się w morze
Kiedy pomost w życie przekraczałam z tobą
Uwolniła nas woda słodko i biało
Uwolniła nas słodko szumem pod stopami
Uwolniła nas biało jak mewy na fali

 

Obraz Ilona Sawicka: "Woda"

 


WEJŚCIE

Ofiarowano mi pragnienie księcia nocy
z zaciekawieniem co z nim pocznę
Przyjęłam jak własne
chociaż ze zdziwieniem
Zawładnęło mną jak podstęp
Toczyło się jasno oświetloną drogą
którą szłam
Toczyło się tysiącami szeptów za moimi plecami
Niektóre nagle zmieniały się w krzyk
Wtedy traciłam oddech
Ofiarowano mi pokusę rozgrzeszenia z życia
Wielu spośród was czekało na efekt
Każdy z czekających osobno i dla siebie
Jedni śnili o tym co odbiera rozum
Inni o tym co rozum rozdaje
A ja nadal byłam między wami
Odebrano mi spełniające się marzenie
żeby sprawdzić czy to już teraz zgaśnie moja pamięć
A pamięć wybuchała nowym ogniem
Wtedy ktoś powiedział
Ta droga nie ma końca
I tak jest w istocie
Ale dla każdego
co innego znaczy

 

 

OGIEŃ

Kiedy rozpalałam ogień w kuchni
żeby w nim spalić suche kwiaty
Ogień który płonął w świątyniach Westalek
Ogień ukryty w tajemnicy krzyża
Ogień niszczący lasy by wyrosły nowe
zrozumiałam że to jest najlepsze
wyjąć z wazonu suche kwiaty
żeby zrobić miejsce dla gałązki bzu
I czekać aż się rozwinie

 

 

DO CIEBIE

Chroń mnie przed wszystkimi pułapkami myśli
Oszczędzaj moją wolę dopóki jest dobra
Prowadź mnie przez lata które chciałam stracić
w dniach i miesiącach zmartwiałego czasu
do ogrodu gdzie wypada z rąk
dziewczynce
piłka albo lalka
daj zapomnieć noce otwarte jak sklepy
w których kupującym sprzedaje się duszę
Oddal zapatrzenia poranne przed lustrem
I pamiętaj koniecznie że to tajemnica

 

 

MIASTO

Podobno miasto jest gościnne
przyjmują w nim ptaki i drzewa
tylko ludzie nie przyjmują się najlepiej
Kamień stuka o kamień
Czas kamienia i głosy kamienia
Kręte kamienne schody
i kamienny tłok
Komunikacja elektrycznego słowa 
odkładana słuchawka
włączony telewizor
jarmark myśli i wyprzedaż serc
I wogóle nic nie trzeba robić
Ciało siada i wytwarza coś potrzebego
samo nie wie jak
Ciało na ulicy obserwuje ciało
bo samo nie wie jak ma być

 

Obraz: Ilona Sawicka "Miasto"

 

 

 

 

LATO W MIEŚCIE

(1988-1989)

 

 

POD HOTELEM EUROPEJSKIM

W naszym piekle jest wasz raj
Dwudziestoletnie z twarzami
jak ziemniaki w bruździe
Ci co przyjadą opłacą Afrodytę
Dla was wystarczy na nowe rajstopy
Pogańskie życie Szynkwas i ulica
Południa przespałe Posiniałe wieczory
Nocą wódki tyle że nie można juz pić
Wymierzane policzki i klatki schodowe
A potem pociągi i dworce i znowu
Poczerniały raj
Litości gwiazdko wigilijnej nocy
W sercu każdej raz jeden zabłyśnij
Nie ma chleba dla szczeniąt
Bo głodne są dzieci
Tak już jest tak jest
Ale tyle jest czasu Jest tak dużo czasu
I przecież wystarczy cierpienia dla każdej
Ja tej jednej z was życzę by cierpiała odwrotnie
I w swoim piekle odnalazła raj

 

 

POLA ELIZEJSKIE

Czasem srebrem rozbłyska jak ryb ławica
Na pomarszczonym malachicie stawu
Czasem jak rybitwa skrzydłami łuk kreśli
Podarowana przez Czas jak klejnot chwila
Pod klasycznym niebem w samym sercu ogrodu
Gdzieś w środku na stanisławowskiej osi
Na prawo od ulicy na lewo od Myślewic
Miastu wykradziona cisza
Jak mesa w lirze prowadzi tony
Zestraja głos ptaków w akord
Śpiew cichnie Czasem się obniża
Sto znaków sto różnych znaków
Ukrytych jest na piękna mapie
I coś z przeszłości pragnieniem powraca
A tak powracać może tylko życie i
Spokój  myśli spokój krwi
Na polach elizejskich ciała

Obraz: Ilona Sawicka "Woda"

 

 

SOBOTA

Nadeszli z bocznej alei
Jeden był w sandałach
Drugi miał ufne jasne oczy
Długo mówiliśmy o miłości
którą Bóg nas kocha
i o Słowie które jest czynem
i dziwiliśmy się sobie nawzajem
Nawet nie wiem gdzie odeszli
Może odjechali

PIĄTA JESIEŃ

Bez ciebie jak gałązka odcięta uschnę
w winnicy świata który się obraca
Byłby to wyrok sprawiedliwy i krótki
Niedługo przyżegluje sierpień Po nim jesień
Już piąta jesień przeszyta jedwabiem
Dobrze przeszyta jak solidna książka
Dzisiaj białe pałace świątynie i ścieżki
Raj ptaków Ogród Lato w mieście
Jutro piąta jesień Róży wiatrów rocznica
Rybacy z Jastarni skończą łowić łososie
Nas rozdzielił ktoś kiedyś
jak owoc się dzieli
z drzewa wiadomości Dobrego i Złego
Owoc rozcięty połówki się toczą
z brudnych ulic kurz podnosząc nocą
Dobrzy na ćwierć i źli na ćwierć
Już zapoznani z pierwszą przyczyną
Dopiero przed szansą doskonałej pełni
Ile jeszcze przez miłość w tobie do poznania
Ile do poznania przez miłość we mnie

 

 

GORĄCZKA ZŁOTA

A jednak widzę znowu

niebywałe ścieżki tańczących wiewiórek
I to że widzę nazywam cudem
Przy skałkach słyszę strumienia szemranie
i chłopca bucikiem czerpiącego wodę
Chłopczyk w bucik szepcze To gorączka złota
Potem mu promień przemyka po buzi
Z nim odległe lato mojego dzieciństwa
kolorowe szkiełka sreberka i kwiatki
widoczek pod jabłonią skrycie zakopany
lalki warkoczyk długi i czarny


 

MÓWIMY O MIŁOŚCI

Mówimy o miłości A zatem mówimy
Wczoraj wieczorem cukru zabrakło
więc trzeba było pożyczyć
Mówimy o miłości
Pies ma chorą łapę
ciekawe szkłem się skaleczył czy drutem
Zatem o miłości
Byłoby rozsądnie naraz mieć dwa etaty
Coś o miłości mówimy
Kiedy się buty ostatnie rozlecą całkiem
Będzie to właściwie koniec
z wychodzeniem na spacer

 

 

 

 

PODZIELONA RÓŻA

(1993-1997)

 

 

CZAS PRZEMIENIA


A nad nią księżyc niczym Hostia
wzniesiony był na niebie, Tamta noc, gdy bieliła sie droga
tamta letnia noc,
bieląca się jak gołąb
nie rzucała cienia.
Bo noc nie ocienia tego, co jaśnieje.
Z głębi nocy adoruje
przed barwą i dźwiękiem
intencję w Czasie Przemienienia
I oto łaska staje sie dostępna
i o to w łasce wszyscy trwamy
na drodze, którą jutro wyruszymy
stąd w nieznane.

 

TRUDY WĘDROWANIA

Żwir i piasek, i znowu spalona słońcem ziemia.
Susza jest w naszych sercach,
kiedy idziemy
Na drzewach cierpkie owoce,
widzimy, i suche liście.
I nic nie jest o czasie,
a myśl wymija wyjście,
które jest zwodnicze.
Jest wabieniem umysłu.
Umysł, on zna siebie.
Pamięta, jak bardzo
pragnie nowych spełnień.
Utwierdza się w konkretach,
a syci wspomnieniem
Nie chwieje się. Wzrasta
w stosownym ciągu zdarzeń,
podczas gdy zły obrót
przyjmują już sprawy
Umysł ufa sobie,
da się wieść pragnieniu,
więc odrzuca zasadę,
której miano zmienność,
której nie chcąc podlega.
On nie zaparł się siebie,
on patrzy sobie obstaje.
Zdziwiony, co go zwiodło
nieoczekiwanie
tu, gdzie następuje
spustoszenie wszystkiego,
w to miejsce,
gdzie sam umysł zaneguje
siebie.
Kiedy my idziemy
wołając o deszcz
albo klaszcząc w dłonie,
do słów o pieśńi Jeruzalem,
na tym, o ironio,
spalonym suszą polu
Gdzie nic nie wschodzi o czasie,
gdzie myśl wymija wyjście.
Wpatrzeni w kurz na butach
oraz w rdzawą trawę
zgadzamy się teraz,
że nic nie jest niezawisłe,
intuicja nawet,
gdy każe sercu wierzyć
w iluzję i miraże.

Obraz: Ilona Sawicka: "Droga" Zwoje

 


RÓŻOWA PRZĄDKA

Odwagi, słudzy świata grzeszący przeciwko
Duchowi,
to amfiteatr pagórków i jego womitorium,
to sierpniowa czeluść jak otchłań udręki
stanie się bramą podnieconych sumień.
Odwagi wschodzi księżyc, bo czas się wypełnił,
sierpniowa ciemność wylewa swe gorące źródła
darząc łaską nocy i łaską poznania.
Odwagi, dzieci nocy to nie brama Isztar
wprowadziła was w majaczenia czyśćca
i rozsunęła zasłony paranoi.
O brzasku obudzi was zza wzgórza
Jutrzenka przebaczenia blada,
Różowa Prządka, która odmienia nici losu
i zaścieli się mgłami Pana droga, 
i staniecie się znakiem sprzeciwu dla świata.

 

 

PRZESTROGA

Na szerokiej drodze strzeż się oskarżyciela,
a także przewrotnego kłamcy, co wąską ścieżką
podąża
górami pośród świerków i niebotycznych sosen.
Bądź niczym wąż przebiegły, jak truwer wymowny,
ucz się u "Mistrza Kruka" Jakuba de Vitry -
gdy święte wino radości z twoją krwią się miesza,
ty nie ufaj pochlebstwom i nie wchodź z nikim
w zażyłość,
a przede wszystkim nie zdradź tajemnic Ciała
i Krwi.
I wiedz, że ślepa siła już niebawem uderzy.
Jake gwałtowne będą uskoki zwątpienia
i ostrza pokus nagle spadające w jary
wymierzone w tych, co idą dobrze czyniąc.

 

ŚWIATŁO DROGI

Podążający za swoim cieniem
po linii wapiennych pagórków,
idący ku zakrętom ludzkich możliwości
przez zbocza porosłe werbeną,
Poeto tej drogi zaprawiony w błocie,
w unikach ćwiczący swoje zwinne stopy,
czyż podarują ci wolność wrogowie?
Czyż hodowcy umysłów i sędziowie sumień
pozwolą zakwitnąć róży serca?
Czas już porzucić eleuzyńskie źródło
Niech ze złotymi obolami w ustach
szukają zapomnienia w ostatecznej śmierci
czciciele utopii wędrujący
ku cywilizacji szczęścia.
Pielęgnuj raczej kwiaty odchodzącej chwili
i dosiadaj pasikonika wzruszeń,
zabiegaj też o bliskich,
choćby nimi jedynie kamienie były,
nie staraj się o zwycięstwo nad nikim.
I niech zaślubi się światło twej Drogi.

 

 

 


WYBACZ MORZU
(1998-2001)

 

 


KRAINA SPEŁNIENIA

 

Te srebrne błyski w koronie drzewa to przeczucie
końca. Te pod wieczór karmione młode jaskółki
za tydzień uwolnione rozprostują skrzydła.
Noc otworzy swe przejście niby różę czarną
i kosmiczną, a zmysły i umysł odnajdą nową przestrzeń
prawdopodobnych stanów wszystkich rzeczy.
Tak wabi metaforyczna kraina spełnienia –
dziewczęta o różowych piersiach wonią mleka
i niemowląt, rzeźbiarzy formami marmuru niby piersi
dziewcząt, bankierów i kupców transakcjami stulecia,
żeglarzy zawinięciem do dzikich wysepek.

 

Obraz: Ilona Sawicka: Nic

 

DEMIURG


Ku osiąganiu i posiadaniu
wznosi się i powraca w wiosennych mgłach,
zwyżkują nastroje, gdy sięga
po splendor wirtualnej władzy
ukryty w nędznej rybackiej przystani,
gdzie wiąże swoje sieci tryumfu i zdrady.
Wyszydza wasze dążenia i sny
i odrzuca wszystkie role i maski
wybierając korzystną w danej chwili tożsamość.
Może stać się twoim bratem albo matką,
lub bezczelnym wyrostkiem z sąsiedztwa.
Zanurza się w życia i śmierci pomieszane wody
w pulsowanie i czuwanie oceanu,
który i ty poznajesz w sobie
i w tle błękitnego ekranu.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Obraz: Ilona Sawicka "Nic"

 

 

NA MORSKIM SZLAKU

 

Tędy na okrętach raguzańskich,
genueńskich czy też sycylijskich,
na weneckich galeasach z Lewantu
płynęły kaszmiry i wielbłądzia wełna,
z nimi małmazje i muszkatele,
rabarbar i gałki galasowe
i tak rosły fortuny kupieckiej przebiegłości
wprzęgniętej do galer wojny.
Jakież majątki tędy płyną i kto włada
tym sięgającym zamierzchłych wieków szlakiem?
Gdy przemykają po powierzchni wód
elektryczne błyski i refleksy
zacierając zarazem wszystkie ślady.

 

DIANA

Jej mowa nieprzystępna jest, dumna
niczym Diana gotowa zadać śmiertelny cios,
mówi, jak kobieta celebrująca święty czas
swej przechadzki. Uważna, bo świadoma
obecności niepowołanych świadków
i przypadkowych gapiów, godząca w nich gniewem
w odwecie za zadawanie jej gwałtu,
słucha morza i łączy z nim swój głos.
Nocą niezależna i bezpieczna,
gdy wzdłuż białych plaż wędruje.

Obraz: Ilona Sawicka - Wachlarz

 

 

 

HORYZONT

Niechciane wschody pokwitających uczuć,
wybiegające ku porom tropikalnego nieba,
niczym nostalgie refrenów śpiew morza,
dzieci na grzbiecie kucyka
nad brzegiem plaży, kolorowe piłki
na tle żyjącego szafiru.
Oczekiwanie rozgrzane do białości,
w południowym słońcu soprany koloru
i napięta struna horyzontu
wzbraniająca przekroczyć granicę wygnania.
Tam, gdzie już nic nie ma
z tego, co podlega przyspieszeniu
wewnątrz bytów czy zjawisk natury,
gdzie myśl nie doświadcza ani spazmów burzy,
ani zaćmień, ani sztormów, ani oszołomień
zamknięta w tęsknocie powietrznego grobowca
analizuje samą siebie i trwa niewzruszona.

 

 



JAK PEŁNIA GDY PĘKA


W katedrze jej ciała poruszenia rozpaczy,podobne ostrzom wypuszczonym do celu,
wielką białą pustkę tego przebudzenia
tną i kaleczą – rozdzielając na dwoje
każdy dzień, godzinę, minutę, sekundę,
by podwajać mrok niemego zdumienia.
Jak pełnia, gdy pęka, żeby rodzić pełnię,
jak kształt i bezkształt toczącej się zmiany
w akweduktach jej żył wypełnionych snami –
tonącymi dzisiaj krami krwi,
gdy je topią wschodzącego poranka ogniki.

Obraz: Ilona Sawicka "Hacateum"


 

 

KORYTARZ JEDENASTU KOLUMN

 

Ten pałac, Książe Lilii, nie ma końca.
Którędy więc mnie, cudzoziemkę, prowadzisz?
Zmienia się Korytarz Jedenastu Kolumn
w uliczkę kwitnących oleandrów
i daktylowców, które podpierają niebo.
Miód kreteński ścieka twoim wyznawczyniom po palcach
przez koniuszek zwiniętego w rożek naleśnika,
jak z otworu rytonu na obiatę.
Upojone różanym winem jest serce tancerza,
ale nie podąża za głosem morza, które tworzy.
Słucham jego opowieści idąc piaszczystym brzegiem –
to schwytany ogień ostatniego wieczoru,
zanim fala zmiotła pałac i jego komnaty...
tam poczerniałe freski i rozbite pitosy,
tu w ruinach przyszłość nowej cywilizacji

Obraz: Ilona Sawicka Trophine

 

 

MATALA

Złote skały Matali tak blisko Aleksandrii,
pod niebem Afryki światło szlachetnieje,
z głębi grobowców, jak lampion lśni zatoka,
morze po kamiennych schodach w dół zstępuje.
W dół umierającej baśni owiniętej wstęgą
postindustrialnych kabli, drutu, światłowodów.
Ostatni bosonodzy wędrowcy już odeszli,
wielkie morskie żółwie odpłynęły.

 

 

 

WĘDROWCY HYBRIS

(2004)

 

***

Nieznana wędrówka jak ptak wiosną powraca.
To o niej jesienią drzewo przy miedzy szumi.
Zawieszone na ostrzu księżyca westchnienia
przetną droge chlopcu liczącemu gwiazdy.
Labirynt metropolii kodującej światło
będzie limitował tamtą chwilę i zachwyt.
Kwiaty i demoniczne kształty na szybach,
polana śliskie i oszronione,
gdzie siekiera i furtka, ścieżka i komórka
w błękitnym lśnieniu są zanurzone.

 

***

Chwila obecna, która wzrok nasyca
i oko wewnętrzne otwiera
na dalekie równiny i nieznane góry,
mosty prowadzące nad próg wodospadu,
nad kryniczne wody, z których rychłą katastrofę słowo zapowiada.
Przemielone w młynie wodnym błotniste slogany
zatopią sens cierpienia i niewinne ofiary.

 

***

Nie ma nic i nic się nie dzieje
Nie wysłał listu i nie zadzwonił
Nie przyszła na dworzec o godzinie szóstej.
Nieprawdą jest, że się poznali.
Nie o niej mówi notatka w gazecie,
to nie on napisał książkę dla niej,
koincydencje jungowskie są czystym przypadkiem,
syreni śpiew miasta w radiu nie był dla nich.

 

***

Idę do niego po górach,
idę do niego po morzu.
Zrzucam z twarzy maski
krnąbrnej dziewczynki, hetery, muzy, matki.
Opadają ze mnie, jak łuski płatki skóry
i obnażam słupek serca, jak narcyz
w rajskiej galaktyce bezczasu
zamieram, jak zaginiony atom.

 

***

Czas rzeczywisty i czas urojony
po historiach z ruchem konoidy,
po momentach zetknięcia z płaszczyzną Pełni,
odczytany wyłącznie dla siebie i teraz.
To zamyka bramy.

Obraz: Ilona Sawicka:"Pałac"

 



 

milimeitr
2013-12-22 12:48 a miałem nadzieję że się spotkamy jeszcze , nawet nie wiedziałem że Ci się tak życie potoczyło. Od momentu kiedy wyjechałaś do Chin myślałem że robisz jakąś karierę i dlatego nie zaglądasz, szkoda... Do zobaczenia..

Nie zapomnę wspólnych chwil, godzin, dni i lat. Nie zapomnę Upadłego ... O Twym odejsciu dowiedzialem sie w kaplicy szpitalnej, w zasadzie podczas Mszy Św. Znajomym w szpitalu opowiadałem o Tobie, o nocnym spacerze po Górze, o Upadłym Aniele. Wspominamy Cię miło z Beatą. Tearaz już tylko tomik poezji i zdjecie z ostatniej wspólnej pielgrzymki (chyba jednak 1997 r. x. Andrzeju). Panie, przygarnij ją do siebie.
koma70.70
2013-12-15 23:05
...Jeśli muszę i wybrać będę mógł jak odejść To przecież dobrze, dobrze o tym wiem Chciałbym umrzeć...jak Ewa...z Bogiem
buli
2013-12-15 19:03
Dziekuje Ci Ewciu ze bylas, jestes i bedziesz w mej pamieci. Spotkalem Cie gdy bylo mi w duszy zimno, dostalem od Ciebie cieplo. Dziekuje Cie Ewo ze bylas w moiej pamieci wciaz jestes.Do zobaczenia gdzies tam na trasie........
Kuba Szczecin
2013-12-13 16:14 Niewiele ludzi się zapamiętuje z pielgrzymki .zwłaszcza że tak dawno tam nie byłem ale Ewy Tomaszewskiej zapomnieć nie można . Nie zamierzam się rozpisywać ponieważ wielu przedmówców za mnie to uczyniło . Nie zapominajmy o nikim kto odszedł z tego świata . Kuba Szczecin
Sara
2013-12-13 13:33
Ile pięknych słów, śniegu gwiazd, mieści w sobie wody kropla ?, ile miar - serca drgnienie, gdy prysnął dawny czar, a doskonałość - nieba dar, boli jak w kamień uderzenie : raz,dwa, trzy ... ? Czy wieczna każda miłość jest, czy ... to wspomnień lekki puch, roztopiony w morze łez ? I śmiechu jasny kryształ osiągnie jaki kształt ? , gdy dobiegnie kresu Czas? ... Wszystko zacznie się na nowo, życie powstanie z ziarna, zaśpiewasz wieczną pieśń Poranka.
Iwona Grodzisk Maz.
2013-12-12 17:57
Spoczywaj w spokoju Ewa , ciociu jeszcze raz przyjmij szczere kondolencje od nas Mirek, Renata i Iwona .
Adam
2013-12-12 13:04
Spij spokojnie Ewcia :( Tak wiele mam zalu do siebie ze nie odezwalem sie od tak dawna :(
sebastulek
2013-12-12 06:20
http://www.youtube.com/watch?v=ErQm19Zvxxo#t=17
kajtek
2013-12-12 00:54
Pamietamy nie zapomniana.
Kuba
2013-12-11 23:52
Ewo! Tak bardzo chcieliśmy się ostatnio z Tobą skontaktować... Twoje haiku... przepiękne spotkania, smutna twarz, radosne serce... gołąb wzbił się w powietrze, pozostał puch na mej dłoni... amen! Pokój z Tobą!
Waldi
2013-12-11 18:54
Ewa. U Taty już jesteś. Wypatruj tam Szpaków...
Mariusz Woźniak OP
2013-12-11 15:24
Witram serdecznie, Wiadomosc o smierci sp. Ewy Tomaszewskiej otrzymalem przed chwila od mojego przyjaciela, wspolbrata Krzysztofa Poplawskiego. W latach 90-tych chodzilismy razem na pielgrzymki... Ja po swiecenaich w 1993 wyladowalem na Bialorusi, a od 1998 jestem na Ukrainie (obecnie w Jalcie). Na pogrzebie Ewy, prosze pozdrowic jej mame, (byem z Ewa u niej na obiedize pod koniec lat 90-ch); ja odprawie msze za dusze sp Ewy w Jalcie. Przez ten caly czas znajomosci z Ewa, moge powiedizec tylko jedno... Ewa byla i jest czlowiekiem drogi... dotarla tam gdzie wszyscy zdazamy.... Ewa dla mnie byla tez takim dobrym duchem mojego pisania, dzieki niej otworzylo sie dla mnie haiku... I chcialbym jej za to podziekowac.... spotykalismy sie raz na rok, dwa lata, ale byly emaile.... krotkie ale intensywne spotkanie - gdzie zawsze rozmawialismy o drodze w glab doswiadczenia ludzkiego zycia, gdzie Jezus jest centrum... Kiedys powstale, tuz przed moimi swieceniami prezbiteratu (1993) taki tekst - niech to bedzie slowo w ktorym jest swiatlo i chwila i wiecznosc ukryta w codziennosci pelnej nadziei na swiat, ktory pelen jest swieta,,,, Spotykamy sie na chwile odchodzimy i wracamy mroz na szybie rzezbi kwiaty z modlitwa za sp Ewe fr mariusz op, Jalta, Krym - 11/12.12.13

3 komentarzy

Piotr Kura;czako;
2014-11-01 20:16
http://nspjgogolin.pl/przemijanie/
prorok
2014-03-05 13:53
coraz mniej starej , dobrej gwardii
Sara
2014-03-01 22:45
Ewo ,Myślałaś ..... że jesteś połową, a byłaś kwiatu całego pąkiem . Niech rozbłysną mgły żarliwym Słońcem ! Róża Twej duszy poślubiła Światłość.

Dodaj komentarz

do góry tworzenie stron internetowych