Jesteś tutaj: Strona główna / Święto Stworzenia Świata i Człowieka - Moja Genezis. Opowieść poetycka - Joanna Olbrychtowicz - Sara

Święto Stworzenia Świata i Człowieka - Moja Genezis. Opowieść poetycka - Joanna Olbrychtowicz - Sara

2017-04-01

 

 

rzeźba: Jóżef Pyrz

 

 

/Ten poemat religijno – literacki Sary jest niesprzeczny z Prawdą. Ks. Andrzej Szpak/

Opowieść poetycka o stworzeniu świata i człowieka

Niechaj moim jedynym "grzechem" będzie podtrzymywanie Prawdy Świętego Słowa Bożego ! .Gdyby można było przeniknąć i wnikliwiej niż podają Święte Pisma - historię Boga i Jego Stworzenia – opisać ? - moglibyśmy się tylko mgliście domyślać ... co i tak jest absolutnie niemożliwe - by poznać tę Tajemnicę; jednak gdybyśmy puścili wodze fantazji, można sobie wyobrazić, że było tak:

Chociaż w Niebie, które Bóg Stworzył pewnego razu – jedną Swoją Myślą, była wiosna, wieczna radosna wiosna, a Panu Bogu się zdawało – pewnego dnia, gdy przechadzał się po niebiańskim ogrodzie, że przyszła już złota jesień, i snuje się babie lato. Wtedy, na schodach pałacu, na progu domu Boga zakwitł mały pachnący fiolek, wynurzył się ze szczeliny wszechbytu całkiem niespodzianie – zadziwiając swoim zjawieniem nawet wszechwiedzącego Boga ! Można wiec przypuszczać, że w tej chwili właśnie – Stary Bóg się zadumał; oczywiście Bóg był zawsze bardzo młody ! , patrząc jednak z naszej perspektywy liczył nieskończoność lat wiecznych , w każdym razie był z pewnością najmądrzejszy i posiadał wielką władzę, chociaż nie musiał jej specjalnie używać i nie nosił korony. Bez korony było łatwiej krzątać się po domu i ogrodzie, a cały dwór niebieski - Boga nad życie miłował i był Mu posłuszny, wielcy Aniołowie wykonywali wszystkie Jego rozkazy i nakazy i to wyłącznie z powodu ogromnej do Niego miłości. Życie Boga – Króla toczyło się wartko, wg. wiecznych zwyczajów, niczego Jemu, ani Jego poddanym nie brakowało. Jednak ten jeden, jedyny kwiatek ukryty w szczelinie schodów, który nigdy nie oddalał się od domu, bo umarłby z tęsknoty, a przecież i tak pogrążał się w tęsknocie, gdy Król na chwilę musiał się oddalić – , - ten kwiatuszek zatrzymał Wielkiego Króla swoją małością, pokorą i zastanowił: Gdyby w Niebie można było tęsknić za Niebem - ? , ale nie można !, niestety, gdyż Niebo jest zbyt blisko ! Cóż zrobić żeby ktoś zatęsknił za Niebem ?, za Mną – za Bogiem ? ; tutaj wszyscy mają śmiały przystęp do Mnie, przychodzą kiedy chcą, odchodzą, ale ponieważ nie są zbyt oddaleni - nie wiedzą nawet czym jest tęsknota …. I tak, z powodu jednego maleńkiego kwiatuszka, który za każdym razem gdy Stwórca przechodził pieścił Jego stopy i oczy ... … Czy można powiedzieć, że z takiego małego powodu powstała Ziemia ? Tak, bowiem to dzięki niezwykłemu wzruszeniu zrodziła się w Bożym Sercu myśl o stworzeniu malutkiej Planety Ziemi, odległej od Bożego pałacu o nieskończoność lat. Bóg postanowił: W przyszłości połączę w Jednym Królestwie – niebo z Ziemią, ale na razie niech Moje stworzenie nauczy się tęsknić i pragnąć Boga jak ten mały kwiatek. Kiedyś, gdy Mój Syn – Moje Słowo narodzi się na Ziemi, nauczy Ziemię jak kochać Mnie jako Ojca. W przyszłości mieszkańcy Ziemi, tak jak i Mój Ukochany Syn będą mogli przybywać tu do Mnie z tęsknotą i modlitwą aby nastało Moje Królestwo na Ziemi, w końcu będą mogli mieszkać ze Mną w szczęściu i cieszyć Mnie Ojca, tak jak ten skromny kwiatek.

Postanowił również Bóg stworzyć światło i ciemność, oddzielić od siebie - światło od ciemności. Niech zaznają tęsknoty, niech nauczą się pragnąć siebie nawzajem, niech nawet będą sobie przeciwne, ale do siebie powracają w zgodzie, łącząc się jako dzień z nocą. … Gdy pod Ręką Bożą kształtowała się Ziemia w odległym wszechświecie: z malutkich i ogromnych cząsteczek materii, ognia, wody …- nie było to łatwe zadanie dla Boga i gdyby nie Duch Święty – Trzecia Osoba Boska , która wszystko ogarnęła z mocą,- do dziś na Ziemi panowałby straszny bezład, panoszyłyby się wulkany ziejące ogniem i plujące gorącą lawą, która chwilami zastygałaby w twardą skorupę , to znów rozłupywałaby się jak orzech , wybuchając czeluściami, przepaściami ognia. To Duch Święty cały ten straszny, kosmiczny bałagan na Ziemi uciszył, poskładał wg. zamiarów Bożych: protony, atomy, jony, aniony, kationy, neutrony,…, pozszywał misternie różnobarwnymi nićmi wędrujących fotonów, przenikając światłem, to co jest - materię nieożywioną. Do dzisiaj wszystko: ogień , kamienie, woda … przeniknięte są wspomnieniem pierwszego dnia Stworzenia. Noc Boga była krótka, gdy się obudził, za oknem czekał na Niego Jego kwiatek, to była bardzo wzruszająca chwila, po policzku Króla spłynęła łza wzruszenia, i jakże był dogłębnie wstrząśnięty, gdy zobaczył, że po fioletowych policzkach małego fiołka też płyną łzy jak rosa. Przyszło Mu wtedy na myśl żeby i na wspaniałej Ziemi stworzyć łzy na podobieństwo rosy jaką ujrzał na płatkach i listkach stęsknionego kwiatu, - które płynęłyby potokami, rzekami ... i inne podobne do Bożych łez, które spadałyby z wysoka, z samego Nieba. I tak się stało, gdy Bóg tulił Swą Ziemię w Ramionach , ona drżała i płakała ze szczęścia, a gdy w swoich nieustannych wędrówkach i obrotach zapominała na chwilę o swoim Stwórcy, spadały na nią łzy tęsknoty Boga za Swoim stworzeniem – tak powstał deszcz padający z wysokich obłoków i błękitne niebo – do złudzenia przypominające Niebo Boga, pełne przestrzeni i pokoju. Twórczo upływał dzień drugi i wieczór spokojny.

Zasnął Bóg kładąc się na ciepłym piasku nad wielką rzeką, którą stworzył, jednak o poranku obudziły Go szumiące fale wielkiej wody, przelewając się z łoskotem przez całą powierzchnię Ziemi. Wtedy – postawił groźnemu morzu granice, oddzielił od kontynentów; co okazało się niezwykle dobrym posunięciem, teraz mógł ozdobić ziemię pięknymi górami, pustyniami i polami; na troskliwie przygotowanym gruncie, w bezpiecznym miejscu zasiał trawę, kwiaty, zioła i drzewa, rodzące słodkie owoce i rozmaite nasiona. Każda roślina według gatunku otrzymała piękną nazwę i błogosławieństwo, aby rozwijała się pod Bożą niezastąpioną opieką.

Tak oto dnia trzeciego Bóg usiadł spracowany pod jednym z okazałych drzew w raju i zasnął strudzony, ale szczęśliwy niezmiernie, że wszystko dobrze się udało. … Gdy Pan i Stwórca obudził się w środku nocy, nieswojo się poczuł z powodu mroków ogarniających Ziemię, natychmiast więc nad Ziemią wzniecił ogromny ogień - słońce, by świeciło za dnia i ulepił niewielki księżyc oświetlający noc. Rozweselił puste niebo nad Ziemią stwarzając niezliczone świecące gwiazdy, galaktyki wirujące mlecznymi drogami. Ucieszyły się gwiazdy, że świecić mogą Boskiemu Stwórcy, Który Sam jest Światłością i obdarzyły Go uśmiechem tak szerokim i szczerym, że bez obaw powierzył im władzę nad porami roku, by odtąd,

a mijał już czwarty dzień Stworzenia - zarządzały wiosną, latem, jesienią, zimą. Bóg nigdy nie zawiódł się na gwiazdach, gdyż one przyrzekły wypełniać wiernie Boże rozkazy na swoich nocnych strażach.

Gdy Pan Bóg, utrudzony już nieco podpisywaniem niewzruszonych, acz słusznych praw dla pięknych ciał niebieskich, zechciał odpocząć i wzdychając z zadowoleniem położył się na trawie, ściślej mówiąc na przepięknej kolorowej łące, gdy z nieba wylewał się gorący błękit podgrzewany rozpalonym złotym słońcem. Aniołowie, którzy Mu w każdym dziele pomagali, zeszli po niewidzialnych niebieskich drabinach na Ziemię dziękując Stwórcy za kosmiczne arcydzieło !Najwyżej rangą postawieni otoczyli Swojego Króla śpiewając hymny, wzbudzając miły, łagodny wiaterek niosący przecudne zapachy z sadu. Ktoś zaintonował nową pieśń, którą wszyscy w mig pochwycili; nigdy wcześniej się jej nie ucząc, a melodia płynęła wartko z prędkością światła, tak że nawet mały fiołek, który przycupnął na progu niebiańskiego pałacu w oczekiwaniu na powrót Króla – mógł tę pieśń usłyszeć i dołączyć swój głos do koncertu niebian. Lecz jeden z aniołów zdawał się nie uczestniczyć w tym głośnym oddawaniu Panu Bogu chwały i schylony ku ziemi krążył po ogrodzie jakby czegoś szukając. Zauważył marudera Król i zapytał: Czego szukasz skarbie mój niebieski ? Szukam małych dzwoneczków na łące – chcę nimi potrząsać jak miłą perkusją, niech słodkim dzwonieniem rozsiewają piękna czar ! Zadziwił się Pan Bóg tą fantazją, poderwał na nogi i przechadzając się, długo myślał aż do późnego wieczora. Słońce zachodziło nad ogromnym morzem, wpadając bezgłośnie w horyzont i rozpościerając pióropusz z chmur, już nie oślepiało blaskiem, lecz koiło oczy; morze przestało huczeć, nastała cudowna cisza

mam !!! Wykrzyknął Bóg piątego dnia, mam pomysł : Niech powstaną z pyłu ziemi ptaki, niech dzwonią nad Ziemią upamiętniając Mój i aniołów zachwyt nad Dziełem Stworzenia, ich skrzydła niech będą trochę do anielskich podobne. Usłyszało morze o dziwnych planach Pana Boga, chwileczkę !, rzekło - nie zapominaj, że moje fale szumiąc, też Ci śpiewały, a wracając do głębi, kłaniając się Tobie puszystymi grzywami szukały nowego sposobu by Cie chwalić, stwórz i dla mnie podobne ptakom istoty żyjące, niech moje śpiewanie nie będzie tak monotonne i smutne. Oczywiście !, już się robi !, wykrzyknął Bóg Artysta, dodając jeszcze od Siebie multum pomysłów na kształty zwierzęce; tak w kilku chwilach zaroiło się morze , powietrze i ziemia od radosnych , czasem śmiesznych istot , bo przecież Pan Bóg ma wielkie poczucie humoru. Najbliższe Panu Bogu okazały się baranki, osłonięte grubą wełną od żaru słonecznego pasły się cały dzień u Bożych stóp,gdy Bóg przechadzał się po raju, wyjadając szybko rosnącą trawę , tak by Bóg mógł stawiać bezpiecznie stopy nie nadeptując schowanych w wysokiej trawie chrząszczy i koników polnych.

 

Istna sielanka, jednak ponieważ dzieło świadczy o charakterze Twórcy - dla zaznaczenia, że Bóg jest nie tylko Słodki, Dobrotliwy, chociaż taki chciałby najczęściej być, ale również Wielki i Straszliwy !, stworzył więc po namyśle morskie potwory wieloryby, hipopotamy, dinozaury i przepięknego, ale i strasznego lwa z grzywą przypominającą królewską fryzurę, gdy Król jest bardzo zajęty i wieje mocny wiatr. Ani lew, ani żaden potwór, ani wilk krążący po lesie i świecący oczami, ani wąż latający, bo węże wtedy latały prawie jak ptaki, – nie czyniły słabszym zwierzętom krzywdy, nie pożerały się wzajemnie, ale podobnie jak ukochane i rozpieszczane przez Pana Boga baranki – skubały, by się posilić wyłącznie trawę, której było wystarczająco dużo na ziemi i w morzu. Kiedy już Panu Bogu dwoiło się i troiło w oczach od nadmiaru zwierząt które stworzył, usiadł na stołeczku skleconym naprędce z połamanych wiatrem gałęzi jabłoni; chciał jeszcze raz to wszystko dobrze przemyśleć, wtedy nadbiegł pies o kochających oczach, a jego przyjazne usposobienie natchnęło strudzonego Króla do jeszcze jednego wysiłku -: by mogli sobie spokojnie siedzieć On i pies i kontemplować to co się dzisiaj wydarzyło – trzeba zbudować szałas, by wiatr nie wdzierał się do uszu i nie gmatwał myśli. Przechodzące akurat tamtędy trzy anioły pomogły wykonać to zadanie, przynosząc stertę palmowych liści z których wspólnie postawili całkiem pokaźny namiot jak mały pałacyk. Wszyscy radośnie przybili sobie piątkę na zakończenie pracowitego i bogatego, dnia piątego. Słońce przenikało delikatnie przez ażurowe ściany i dach, zasypiając nad horyzontem i ustępując miejsca śpiewającemu księżycowi wraz z uśmiechniętymi, migocącymi na granatowym sklepieniu gwiazdami.

 

Tak rozpoczynał się szósty dzień.
Ale nie koniec: Dobrze się czuł Bóg w roli zapracowanego Króla i troskliwego Pasterza, obudził się wraz z porannymi mgłami i radośnie zaprowadził swoje owce nad brzeg rzeki, jednej z wielu , które uczynił, a która w tym miejscu wpływała do wielkiego jeziora. Zwierzęta , również te które nadeszły z pustyni, lasu i powietrza, poiły się i myły w orzeźwiającej wodzie, niektóre za przykładem słoni obrzucały się białym błotem … . Bóg usiadł na kamieniu, a Jego oczy chłonęły z radością ten swojski widok. Wzruszała Go delikatność zwierząt, które ustępowały sobie miejsca u wodopoju, małe ptaszki czyściły uszy hipopotamów, złociste jelenie czyściły rogi w drobnych kamyczkach piachu, zielone krokodyle taplały się w brązowej kałuży ... Nawet Jego - Boga porwała ta błotnista zabawa !, pisał palcem po mokrym piachu , co pisał ?, kreślił plany na przyszłość ?, projektował pałace ? , może pisał czyjeś imię ?, bowiem każdemu stworzeniu dał nazwę... Na powierzchni jeziora lekko drżące fale zderzały się z promieniami wschodzącego słońca, z tego spotkania - słońca z wodą, powstawały wstępujące w górę, spiętrzające się niewielkie, spiralne, kolorowe mgiełki; woda pluskała jakby ktoś uderzał wiosłem, choć nie było tam żadnej łodzi, nie było też nikogo kto mógłby zbudować choćby najmniejszą łódkę. Zwiewne mgiełki chodziły po wodzie nie zanurzając się wcale …Drgnęła w Bożym Sercu artystyczna struna: Ulepię z błota, które wyżłobiły Moje stopy na podmokłym brzegu rzeki, ulepię … arcydzieło. Nie większe od tych wędrujących słupków mgielnych i nie mniejsze od kwiatów tańczących na powitanie poranka. Ulepię człowieka – na podobieństwo Moje, na podobieństwo Boga go uczynię i podobnego do Mojego Syna Odwiecznego, ulepię go tak by był istotą nie tylko cielesną , ale przede wszystkim duchową, pełną Ducha Świętego, pełną Laski, by podążał za Moim Głosem i był podobny do studni życiodajnej wody i do anielskiego wiatru przemierzającego Ziemię we wszystkich kierunkach, nauczę go uprawiać ziemię, uczynię dla niego dom i ogród, otoczę opieką jak winnicę, ogrodzę murem , by nie niszczyły Mojej winnicy i Mojego ogrodu dzikie zwierzęta. Nauczę człowieka jak strugać drzewo, wytwarzać narzędzia, budować, i wciąż czegoś pożytecznego ode Mnie będzie się mógł nauczyć. Zabrał się Bóg do dzieła, podczas gdy wierny przyjaciel, pasterski pies poprowadził owieczki daleko w góry, na pastwiska; by chcąc jak zwykle położyć od czasu do czasu swoje główki na kolanach Boga, nie zanieczyściły przygotowanej gliny i nie zniszczyły raciczkami misternej rzeźby. Tak ulepił Bóg człowieka – mężczyznę, długo gładził go jeszcze Ojcowskimi Dłońmi, chuchał, dmuchał, aż tchnął w niego Swego Ducha. Wtedy zaprowadził mężczyznę do tablicy uczynionej na piasku , by człowiek nauczył się odczytywać litery zapisane przez Boga, potem przyprowadził do człowieka wszystkie zwierzęta, – by przekonać się czy nauczył się rozpoznawać ich nazwy, po czym wyruszyli razem obejrzeć najbliższą okolicę, rozprawiając głośno: człowiek i Bóg !

Zakończenie: To była bardzo męska rozmowa o wszystkim i o tym jak radzić sobie w przeciwnościach. Bóg ofiarował człowiekowi drzewo życia rosnące w środku rajskiego ogrodu i powierzył władzę nad wszystkim co stworzone na Ziemi, w morzu i powietrzu; zaznaczając, że Najwyższym Władcą i Panem jest Sam Bóg w Niebie, podkreślił ten fakt rozkazem odnośnie drzewa poznania zakazując jeść jego owoce, pod groźbą śmierci !, spożycie jednego owocu skończyło by się pewną śmiercią. Człowiek słuchał uważnie słów Pana, jednak nie był przyzwyczajony do długiego chodzenia i poczuł się bardzo zmęczony, Bóg zaprowadził go więc do pasterskiego szałasu, a Sam wybrał się w góry na poszukiwanie owiec. Mężczyzna położył się na pachnącym sianie rozłożonym pod nagrzaną słońcem ścianą,, w zbawiennym cieniu palmowego dachu i zasnął głębokim snem. Orzeźwiający wietrzyk przenikał przez palmowe ściany, a był to delikatny powiew Ducha Świętego. Przed wieczorem Bóg powrócił ze stadem owiec i psem, zauważywszy, że mężczyzna śpi twardo, krzątał się Bóg koło domowych zajęć jak najciszej, sporządził placki z owczego mleka i nasion chlebowego drzewa, ale nie chciał przerywać snu człowieka, zatopił się w cichych rozmyślaniach siedząc na swoim stołeczku, który wydawał Mu się znacznie wygodniejszy niż pałacowe krzesła i tron jaki zostawił w Niebie. Patrząc na słońce zniżające już swój lot na sklepieniu nieba, powtarzał sobie Bóg w pamięci błogosławieństwa jakie wypowiadał z Serca nad istotami żywymi, gdy one beztrosko baraszkowały: błogosławieństwo płodności i obfitości. Wtedy wszystkie Jego słowa powtarzane bezgłośnie w modlitwie myślnej, uformowały się w biały obłoczek napełniający szałas, chwała Boża okryła wówczas śpiącego mężczyznę, a zachodzące słońce zdawało się podpalać czerwienią źdźbła siana na którym leżał. W tajemniczym obłoku i w objęciach pełnego miłości światła, Bóg Ojciec kończył Swoje arcydzieło: człowieka. Z drobinek obłoku uformował najdoskonalszy kształt jaki kiedykolwiek wyszedł spod Jego palców, i przelał w tę najpiękniejszą rzeźbę - życie, które uprzednio umieścił w sercu - w boku mężczyzny, stwarzając go - nie dla siebie samego, bowiem życie mężczyzny miało być nierozerwalnie złączone z życiem niewiasty, albowiem mężczyzną i niewiastą stworzył człowieka. Kiedy mężczyzna otworzył oczy, w blasku zachodzącego słońca ujrzał otoczoną promieniami, piękną jak słońce niewiastę, w mgnieniu oka zrozumiał, że są dla siebie stworzeni i wydał okrzyk szczęścia, który niekończącym się echem rozbrzmiewał w całym rajskim ogrodzie i dosięgał gwiazd: Kocham Cię !, ja też Cię Kocham !, odpowiedziała cichutko niewiasta. ... Bóg, stojąc przed szałasem w wieczornej rosie, błogosławił Państwu Młodym , przykazując, by byli dla siebie najważniejsi , miłowali się miłością oblubieńczą, tak jak Bóg ich miłuje i by byli płodni i szczęśliwi zaludniając Ziemię Bożymi Dziećmi. Tak zakończył się dzień szósty i rozpoczął dzień odpoczynku, święty dzień siódmy. Bóg udał się na wieczorną modlitwę i przechadzając się ukwieconymi alejami raju, rozmyślał o pięknie, dobru i prawdzie Stworzenia. A rozświetlony lampionami gwiazd - szałas oblubieńców całą noc rozbrzmiewał pierwszą w świecie Pieśnią nad pieśniami , która przemieniała ten skromny pasterski szałas, czyniąc z niego weselny pałac, naprawdę królewski ! A Pokój Boży napełniał serca Oblubieńców. Ich nagość, którą mieli tylko dla siebie, otulał zloty pył gwiazd spadający przez sklepienie weselnej komnaty.

Czy domyślacie się jak upływał siódmy dzień ? … Pan Bóg, spacerując wśród niezliczonych i niewyrażalnie pięknych kwiatów, znalazł się na przepełnionej zapachami alei królewskich róż, ich przecudna, woń, delikatniejsza niż przesłodka woń lilii – przeniknęła najgłębsze głębie Bożego Serca, a Jego zachwyt uniósł Go w krainę wspomnień … Czy domyślacie się ? Tak !, wspominał piękno i przywiązanie swojego małego kwiatka, idąc wciąż przed Siebie, nie okrążał już Ziemi, lecz uniósł się w górę i zniknął w promieniach żegnającego Go wschodzącego słońca, wstąpił do Nieba. Wiedziony Swoją tęsknotą i pamięcią o uczuciach małego fiołka, przemierzał prędko wszystkie Niebiosa, i prędko znalazł się w siódmym Niebie; natychmiast odnalazł go stęsknionego, głębiej jeszcze niż zawsze ukrytego w szczelinie skalnej – na progu domu. Gładząc jego stulone płatki cieszył się bardzo i poczuł, że tutaj w Swoim domu może trochę odpocząć – po wielkim trudzie stwarzania świata. Państwo Młodzi na Ziemi, o poranku, trzymając się czule za ręce biegali po rosie chodzili w rożne strony, po łąkach, dolinach i górach szukając śladów Boga, w nadziei na miłe spotkanie, aż w końcu powróciwszy do ogrodu, położyli się pod rozłożystymi drzewami i postanowili cierpliwie czekać, baraszkując w trawie. Ziemia dopiero co stworzona, lekko się kołysała. Odpoczywali, delektując się smakiem i zapachem przeróżnych owoców, które same spadały, rozgrzane żarem lejącym się ze słońca. Postanowili resztę dnia spędzić na świętowaniu, dziękczynieniu za Dzieło Stworzenia i na uwielbieniu Boga”.

Joanna Olbrychtowicz (Sara) .

12 komentarzy

Andreo
2018-05-16 18:39
Odpoczywaj w Pokoju i Raduj się Nowym Światem ... , Saro - osobliwa i nietuzinkowa aktywnej wiary i nieustannej czujności ... !! AMEN
Fiona
2018-05-15 19:39
dzwoniła do mnie mama Sary- Asi Olbrychtowicz, że Asia jest już w NIEBIE. Ostatnie pożegnanie na ZIEMI odbędzie się w środę o 15 w Wegierskiej Górce.
Sara (JO)
2017-10-10 21:08
Zmartwiona beznadziejnym stanem? Pewnie czytała lekarskie diagnozy,  ja czytałam codziennie Psalm 91, który mówi, że tego kto przylgnął do Pana Pan nasyci długim życiem ..... "Ja go wybawię, bo przylgnął do Mnie;  osłonię go, bo uznał Moje Imię.  ...... Będzie Mnie wzywał, a Ja go wysłucham  i będę z nim w utrapieniu,  wyzwolę go ..........  Nasycę go długim życiem  i ukażę mu Moje Zbawienie." Tak uwierzyłam; choć może łatwiej byłoby odejść - niezauważalnie, w cichym śnie powędrować do  DOMU OJCA, tym  bardziej, że mam tam już wielu, wielu bliskich za którymi tęsknię. Cóż, moją radością jest pełnić wolę Bożą. Już nie pytam czy Bóg chce mnie uzdrowić, gdyż przyjęłam jako obietnicę osobistą dla siebie Psalm 91 ...............  Wypisano mnie z onkologii do hospicjum, bo  już byłam za słaba by przyjmować jakąkolwiek więcej chemię i tak sobie leżałam,lub jeździłam wœzeczkiem dla niepełnosprawnych - całe lato odchorowując swoje, wiellu  z mojego najbliższego sąsiedztwa, których oddechy słyszałam przez korytarz i otwarte z powodu upału drzwi - przekraczało bramy niebieskie, najczęściej wczesnym rankiem: pan Józef, pani Julia, pani Maria, przepiękna dziewczyna Isabel, pani Blandyna. Wieczny odpoczynek racz im dać Panie. "Choć tysiąc padnie u twego boku,  a dziesięć tysięcy po twojej prawicy:  ciebie to nie spotka".  Cudowny jest Bóg! "Okryje cię swymi piórami  i schronisz się pod Jego skrzydła".
Kaja
2017-10-09 19:40
Saro cudownie. Na pielgrzymce Ola opowiadała zmartwiona o Twoim pobycie u niej na oddziale i Twoim beznadziejnym stanie o odwiedzinach Szpaka u Ciebie. To naprawdę cudowne co piszesz
a.m.
2017-10-08 22:38
Raduje, że pojawił się znów inspirujący nas pozytywnie wpis Twój, Saro - Joanno, na stronie. Już bardzo tęskniliśmy ... i teraz raźniej nam.
Sara (JO)
2017-10-04 02:46
Tak  więc -- - - wiem, że się zdania nie zaczyna od więc jednak nie znajduję słów by opisać to co się wydarzyło. Przede wszystkim DZIĘKUJĘ  WSZYSTKIM którzy się modlili o moje uzdrowienie, dziękuję dziękuję, dziękuję! A przecież już miałam umówione miejsce na cmentarzu. Dobrotliwa sąsiadka najczulej jak umiała ustaliła ze mną, że będë leżeć na takim cmentarzu gdzie można posadzić fiołki ponieważ fiołek to kwiat z mojego Genezis. Oczywiście protestowałam, bo przecież modlimy się o uzdrowienie zgodnie z obietnicą Bożą dla mnie -: Psalm 91.  Ponieważ nalegała zgodziłam się dla świętego spokoju....................................    Aż tu całkiem niedawno, PEWNEGO DNIA porzuciłam moje łoże boleści i odstawiłam wózek inwalidzki, nowy, ledwie mi przydzielony i z uśmiechem przemierzyłam lekkim krokiem duże przestrzenie obiektu  szpitalnego w którym mnie umieszczono, zapewniając uroczyście, że mogę tu być "do końca" i że śmierć  teraz już nie boli,  że się po prostu znieczula  - i pacjent odpływa. Jednak mój koniec się nie wydarzył!, ale raczej Bóg podarował mi nowy początek nowego życia na Ziemi. I ? cichutko do Domu Ojca, gdy ja się nawet nie obudziłam. PEWNEGO DNIA wstałam rano by zrobić pranie i sprzątanie, wypłukać winogrona ........ potem poszłam się przejść do ogrodu i do kiosku na lody................................................... .......Pielęgniarki piały z zachwytu, lekarze zgodnym chórem przełykając radośnie upalne powietrze jak wodę przemienioną w wino wykrzykiwali :"Wygląda pani jakby była zdrowa! " Jakbym była zdrowa ? Panie Jezu, Maryjo, Wszyscy święci i Aniołowie! niechaj to - jakby - stanie się naprawdę.......  Tak to: moje szpitalne łoże pewnie już prześcielono i przeznaczono dla kogoś innego. A ja wróciłam do domu z błogosławieństwem lekarzy i radosnym sercem, nawet trawa na łące, dzięki Bogu koszona 3 razy przez dpbrych sąsiadów, która dawniej wyglądała na zwyczajną, zwyczajnie zieloną - teraz jest niezwyczajnie seledynowa, szczególnie  o poranku  i przed nocą świeci niebiańskim blaskiem. Ojcowska Dłoń potrafi czynić cuda!
szpak11
2017-05-17 17:00
Recenzja książki :Stań się „Święto Boga Ojca Stworzyciela". Nowa misja „Sacrosongu”. Zbiór referatów z sympozjów naukowo-artystycznych 2013-2015. Oprac. ks. Andrzej Szpak, Małgorzata Pelc.Salezjanie Inspektorii św. Jacka, Kraków 2016.**** Historia tej książki – jak podaje we Wprowadzeniu ks. prof. Andrzej Maryniarczyk – rozpoczęła się w 1969 roku, gdy ks. Jan Palusiński utworzył „Sacrosong”, czyli Festiwal Pieśni i Piosenki Religijnej. Od początku jedną z głównych funkcji Festiwalu jest celebrowanie Święta Stworzenia Świata i Człowieka. Festiwalowe dzieło podkreśla również znaczenie obrazu Boga Ojca Stworzyciela Świata jako odzwierciedlenia aktu stwórczego, który ma także uświadamiać potencjał kreacyjny istoty ludzkiej. Mamy tu niejako przypomnienie romantycznej wizji artysty, który w swej twórczości stawał się niemal równy Bogu. Zbiór składa się z pięciu części. W pierwszej jest mowa o kulcie Boga Ojca i Święta Stworzenia Świata i Człowieka w tekstach kardynałów Karola Wojtyły i Stefana Wyszyńskiego, papieży Jana Pawła II i Franciszka oraz ks. Jana Palusińskiego. Małgorzata Pelc z kolei przypomina historię orędzia Boga Ojca przekazanego siostrze Eugenii Ravasio w 1932 roku oraz związanej z nim ikony. Część II skupia się na historyczno-filozoficznych podstawach wspomnianego Święta w misji „Sacrosongu”. Ks. Andrzej Szpak przybliża narodziny koncepcji sympozjów wpisujących się w jego tematykę. Interesujący jest artykuł Tomasza Waska, który w tym kontekście omawia twórczość Antoniego Gołubiewa – pisarza historycznego i współtwórcy poetyckiej grupy „Żagary”. Autorzy zbioru wskazują na uniwersalność misji „Sacrosongu” jako salezjańskiego dzieła na współczesne czasy. Pojawia się także ciekawy rys historyczny – Karolina Kmiecik-Jusięga przedstawia Festiwal „Sacrosong” w dokumentach Służby Bezpieczeństwa w latach 1974-1980. Na uwagę zasługuje pogłębiona rozprawa prof. Alicji Baluch o praobrazach w Tryptyku Rzymskim Jana Pawła II. Interpretacje badaczki literatury ukazują motywy Tryptyku na poziomach przedmiotowym, alegorycznym i mitycznym, a całość – osadzona na gruncie teologicznym i epistemologicznym – udowadnia zniesienie granic poznawczych między podmiotem mówiącym a Bogiem. Figura utożsamienia jest tu najważniejszym odkryciem, czytamy bowiem: „Małe ›ja‹ ludzkie odnajduje się w Bożym ›Ja‹ - syn w Synu, ojciec w Ojcu. Ta figura utożsamienia znosi wszelkie granice, niweluje progi. Droga człowieka do Boga osiąga cel, wraca do źródła”. Pozostałe części zbioru dotyczą wątków biblijno-liturgicznego, wspólnoty Kościoła w propagowaniu poprzez media idei Święta Stworzenia Świata i Człowieka oraz jego ekumenicznego charakteru. W końcowym Aneksie napotkamy m.in. dwa teksty Joanny Olbrychtowicz. Pierwszy to poemat ubogacony rozbudowanymi peryfrazami i metaforami sięgającymi do tradycji Pieśni nad Pieśniami. Raj w rodzinie – taki jest jego tytuł – to urzekający, idylliczny obraz miłości oblubieńców, nad pokojem których czuwa sam Bóg Ojciec. Drugi tekst Olbrychtowicz jest baśniową Opowieścią poetycką o stworzeniu świata i człowieka. Gliwicka autorka plastycznie parafrazuje wydarzenia opisane w Księdze Rodzaju. Czyni to z wyobraźnią i konkretnym pomysłem, wokół którego buduje narrację. Całość nasączona jest głęboką duchowością i wrażliwością na słowo, a także wyczuwalnym szacunkiem i podziwem dla aktu stwórczego Boga. Utwory Joanny Olbrychtowicz stanowią artystyczne uzupełnienie tomu tak różnorodnie i udanie promującego nową misję „Sacrosongu”, czyli upowszechnianie Święta Stworzenia Świata i Człowieka. Recenzent Tomasz Pyzik
Sara (JO)
2017-04-22 19:07
Byłam w piątek na następnych modlitwach w kościele na które mnie zaproszono. Śpiewaliśmy pieśni UWIELBIENIA, wypowiedziano wiele słów poznania o tym jakie choroby Bóg teraz uzdrawia min Pan Bóg odcina komórki rakowe i z wielu innych chorób u, drzwia..... .............. . Zaznaczono że Bóg nie jest ograniczony do tych wypowiedzianych słów, czyni znacznie więcej i wiele się mamy od Niego spodziewać. Była katecheza o Miłości Boga Ojca - jak bardzo pragnie wziąć nas w ramiona i utulić. Były świadectwa uzdrowionych h osób /patrz DOTYK BOGA 88/ Na koniec były modlitwy za każdą osobę która modlitwy potrzebowała Powiedziano mi na moje wyznanie że byłam gotowa na śmierć - że traz mam być gotowa na życie!, znów rozkazano komórkom rakowym aby umarły aby odszedł ból. A jako zadanie domowe otrzymałam czytać codziennie PSALM 91 1 Kto przebywa w pieczy Najwyższego i w cieniu Wszechmocnego mieszka, 2 mówi do Pana: «Ucieczko moja i Twierdzo, mój Boże, któremu ufam». 3 Bo On sam cię wyzwoli z sideł myśliwego i od zgubnego słowa2. 4 Okryje cię swymi piórami i schronisz się pod Jego skrzydła: Jego wierność to puklerz i tarcza. 5 W nocy nie ulękniesz się strachu ani za dnia - lecącej strzały, 6 ani zarazy, co idzie w mroku, ni moru, co niszczy w południe3. 7 Choć tysiąc padnie u twego boku, a dziesięć tysięcy po twojej prawicy: ciebie to nie spotka. 8 Ty ujrzysz na własne oczy: będziesz widział odpłatę daną grzesznikom. 9 Albowiem Pan jest twoją ucieczką, jako obrońcę wziąłeś sobie Najwyższego. 10 Niedola nie przystąpi do ciebie, a cios nie spotka twojego namiotu, 11 bo swoim aniołom dał rozkaz o tobie, aby cię strzegli na wszystkich twych drogach4. 12 Na rękach będą cię nosili, abyś nie uraził swej stopy o kamień. 13 Będziesz stąpał po wężach i żmijach, a lwa i smoka będziesz mógł podeptać5. 14 Ja go wybawię, bo przylgnął do Mnie; osłonię go, bo uznał moje imię. 15 Będzie Mnie wzywał, a Ja go wysłucham i będę z nim w utrapieniu, wyzwolę go i sławą obdarzę. 16 Nasycę go długim życiem i ukażę mu moje zbawienie.
Sara (JO)
2017-04-20 23:16
Byłam wczoraj na spotkaniu modlitewnym z uwielbieniem Boga i modlitwą o uzdrowienie - we wspólnocie Szkoła Nowej Ewangelizacji, którą można znaleźć na YouTubie pod tytułem Dotyk Boga. Śpiewaliśmy dużo pieśni uwielbienia takich ze śpiewnika i takich których nie można się nauczyć bo są glosolalią - chwałą Bożą wyśpiewywaną w anielskich językach i melodiach - na żywo pod wpływem Ducha Świętego, była również modlitwa z Ewangelią w ręku - katecheza na temat darów - charyzmatów Ducha Świętego, rozmowa na temat wiary i modlitwy z mocą, znaków jakie towarzyszą głoszeniu Ewangelii i gotowości głoszenia Ewangelii, potem wspólnota modliła się o moje uzdrowienie................................... Pan Bóg przez słowo poznania odwołał wyrok śmierci. Zadano mi pytanie czy wiem skąd się wzięła moja choroba - rozległy rak - i kto mi ją dał?? Odpowiedziałam że dał ją diabeł bo Pan Bóg choroby nie daje, a skąd się wzięła - od czego się zaczęła nie wiem. Powiedziano mi że przyczyna tkwi w moim nie przebaczeniu sobie grzechów młodości i zadręczam siebie ponurym myślami wspomnieniami z przeszłości. Co prawda uwierzyłam w przebaczenie Jezusa, ale sama sobie nie przebaczyłam!!! Spytano mnie czy chcę podjąć decyzję o przebaczeniu sobie i wyznać głośno że przebaczam sobie w Imieniu Jezusa! Powiedziałam: chcę i wyznałam to głośno po czym modlący się nakazali złemu duchowi aby zamknął pysk i nie dręczył więcej Joasi! Nakazano komórkom rakowym umrzeć, a mojemu ciału powrócić do zdrowia. Na pożegnanie polecono mi ogłaszać śmierć komórkom rakowym, w czym od razu pomógł mi przypadkowy taksówkarz wykrzykując słowa mojego uzdrowienia imieniu Jezusa!, dzisiaj pani doktór wykrzykując razem ze mną: Śmierć komórkom rakowym!!!!!!!!! Wierzę: taka modlitwa przyniesie dobre owoce i niezawodne efekty. Amen Amen Panie Jezu!
a.m.
2017-04-19 15:58
Joanno, każda minuta Twojego Życia w tym znanym nam wymiarze ... jest bardzo wartościowa i cenna ... !! Niezmiernie wartościowe i cenne jest i będzie to ... , co nam w tym czasie przekażesz / na co Ci BÓG pozwoli / ... !! Jeśli jest to w Planie BOGA ujęte ... to niechaj minut, godzin, dni, tygodni, miesięcy, lat ... Twego WARTOŚCIOWEGO Życia ... będzie jak najwięcej ... i to jeszcze w dobrym zdrowiu ... !! Pozdrawiam Ciebie, Dziewczynę z Gór i z ponad chmur ... !! Andreo = Andrzej
Sara
2014-10-19 16:11
Można powiedzieć : wspólnie napisaliśmy !!! Ty Szpaku się modliłeś, a ja nawet nie wiem jak to się stało, że - : to się pisało. Tu muszę dodać, że pytania jak powstał Bóg są autorstwa kogoś kto uroczo o to zapytał w między czasie /mailem/ ,tak więc po Trójcy Św. jest chyba trzech autorów: Ty Andrzeju Szpaku, moja skromna ...zdolność pisania na komputerze i - jeszcze więc pewien braciszek - Bernard, który ludzkim pytaniem i zachwytem ocieplił teologię - O ! - tu następni zasługujący, mianowicie wielcy teologowie, których nauczanie pobrzmiewało w moim mam nadzieję krótkim, /może nieudolnym- ? / " wykładzie" , min.- : O. Wojciech G. - od Łaski itd. ... Tradycja Judaistyczna i tradycja Kościoła. ...Taaak , i te ...uczuuucia ! ,- to my zostaliśmy na szczęście ! - obdarzeni zdolnością do uczuć - przez naszego Ojca Niebieskiego ! - na Jego podobieństwo, a nie odwrotnie, bo to nie my przypisujemy uczuciowość Bogu i czynimy Go na swoje podobieństwo, choć może nas ponosić trochę wyobraźnia tak jak mnie w tej opowieści... Nasza wiara, która wiedzie do zrozumienia - na naszą znikomą miarę -Tajemnic Bożych, niech będzie radosną bezradnością wobec Bożych Zamiarów, i miłosnym poddaniem się Jego Stwórczej, Zbawczej, Świętej i Wspanialej - ! - Woli. Wszystko co istnieje wypływa z Bożego Serca !, i w jednej chwili mogłoby przestać istnieć, gdyby nie Jego Miłość. ... Bóg ... oczyści tę Ziemię i odnowi ...do rajskiej wspaniałości i Swoje Dzieci - Swoich Zbawionych wydobędzie z obecnej marności i przemieni zupełnie w oka mgnieniu - byśmy bardziej Boga przypominali ... Oby się każdy zdołał załapać na te Boże Plany. ... "Ojcze nasz Któryś jest w Niebie, Święć się Imię Twoje, Przyjdź Królestwo Twoje" ...itd. Dziękuję Bogu i Tobie Andrzeju z tę przygodę napisania ... do której mnie zaprosiłeś - na Chwałę Bożą; a właściwie porwałeś pomimo mojej absolutnej niezdolności i niemożności napisania czegokolwiek takiego - na ten Temat - , - po przeczytaniu tej "oferty" naprawdę się śmiałam
Szpaku11
2014-10-18 23:44
szpaku11 2014-10-14 20:00 Cudowne Saro. Wzruszałem się do łez z radości duchowej czytając ten utwór. Przyjemności świata tego nie dają. Tak, masz 100% rację. Pan Bóg stworzył Raj dla nas i dla Siebie na planecie Ziemia. On dalej jest na niej Obecny, tylko myśmy zatracili Jego Boską wizję i czasami bywamy jak w piekle. Wielki szacunek Saro. Już myślę o wkomponowaniu utworu do naszego Misterium Pokoju z dobra muzyką. Żeby nie ująć pięknu całości boję się jednak, czy podołamy wypowiedzieć wszystko? Będziemy uzgadniać mailem. W międzyczasie nawiązałem kontakt z 4-osobową diakonią , taneczną z Krakowa, która może dać 20 min. blok tańców izraelskich na podłożu tematyki biblijnej. Byloby calkiem nieźle, gdyby nasi przyjezdni uczestnicy - "potomkowie pacyfistów" - ubrali się na biało, jak podczas wejścia na Jasną Górę w dawnych czasach. Cudowna sprawa. Społeczeństwo gardząc hipisami wyrzeko się super atrakcyjnej rzeczywistości młodzieżowej. Na zakończenie powiem. Gdybyśmy pozbierali wszystkich naszych artystów, którzy prezentowali swoje dzieła na tej stronie, to sami stworzylibyśmy piękne sympozjum naukowo-artystyczne. I to będzie za rok. Żal mi konfliktów jakie porobiły się między nami, bo np. strona Pawła "niemanie" była artystycznie superinteresująca ale....cóż, poróżniła nas wiara w Boga. Płakać się chce. Różnicę widać dzięki utworowi Sary o stworzeniu świata, bo radość duchowa przewyższa przyjemności świata. Pamiętam jak się wsłuchiwałem jako malec w muzykę przyrody na łące, przy zapachu fiołków i maciejki, słuchając poszczekiwania wiejskich piesków i jazgotu świdrujących czyżyków uganiających się za owadami, ciesząc się że czeka mnie u mamy wiejski chleb z masłem i wiejskim serem lub wędliną. Bóg był tuż. Ten sam co w Indiach i w Polsce. Postawa wobec Ojca Stwórcy poróżniła ludzkość. Straszne. Dlaego Jezus powiedział: "Blogosławieni, którzy wprowadzają pokój albowiem oni będą nazwani Synami Bożymi". Właśnie do tego dążymy, żeby powstało święto stworzenia we wszystkich kulturach świata. Uległem czarowi tej Idei. A Wam, czy ten temat jest bliski?

Dodaj komentarz

do góry tworzenie stron internetowych