Oto wybaczam, tym którzy mnie skrzywdzili - Taka Jedna
2014-10-24
Idę dzisiaj do lekarza. Śpieszę się ,bo mam zdążyć na szkolenie w pracy, więc skracam sobie drogę i pędzę przez cmentarz.Zawsze wchodząc tam zwalniam. Jakoś nie da się tamtędy pędzić, nawet jak czeka pilnych wiele spraw. Wzrok ślizga się po nagrobkach. Modlę się za ludzi, którzy tu już są. I ta świadomość, że kiedyś też tu będę. No może nie ja, ale moje ciało. Choć to przecież też kawałek mnie.
Pada, wieje zimny wiatr. Właściwie , gdyby nie potrzeba, to pogoda taka, że nawet psa z kulawą...jak się mówi, nie wypędziłoby się , mając odrobinę ludzkich uczuć.
Nagle widzę dwoje ludzi, przytuleni do siebie , brną wśród porywów wichury. Dziwię się ,bo o tej porze i w taki deszcz...Skręcają w małą alejkę i...serce podchodzi mi do gardła. Mijam ich , bo moja droga tamtędy wiedzie. Zatrzymali się przy grobie dziecka. Usiłowali zapalić lampkę.... Kątem oka dojrzałam kawałek daty- wrzesień tego roku.
Poczułam się dziwnie. Wyobraziłam sobie jak czekali na to dziecko, jak się przygotowywali i ...jaki musi to być ból, po jego stracie. A może już wiedzieli, że jest chore, może przygotowywali się na najgorsze, może modlili się o cud, może walczyli do końca i teraz.... Nie wiem jak było, ale zaczęłam się jakby automatycznie za nich modlić.Żeby Bóg dał im siły na przetrwanie tego czasu, żeby znaleźli się dobrzy ludzie, którzy ich wesprą, żeby sami dla siebie byli wsparciem, żeby ból nie przesłonił im świata. Śmierć dziecka jest chyba najgorszą rzeczą jaka może się zdarzyć dla ludzi, którzy się kochają. Oto umiera owoc ich miłości.
Nigdy nie potrafiłam zrozumieć i pogodzić się z cierpieniem dzieci.
Nie wiem ,czy to dziecko żyło choć trochę, czy mogli je dotknąć, ucałować.Czy cierpiało i oni nie mogli mu pomóc inaczej, jak tylko będąc przy nim.
Każda śmierć jest smutna, ale śmierć dziecka chyba najbardziej.
Taka mi się nasuwa refleksja- ile razy my, dorośli, jesteśmy zdenerwowani, źli, a nawet wściekli na dziecko, które coś złego- świadomie lub nie zrobiło? Ile razy czujemy to do osób dorosłych, najbliższych, które nas po prostu wkurzają swoim zachowaniem, głupim postępowaniem? A teraz usiądźmy wygodnie i wyobraźmy sobie, że ich nie ma, nie było i nie będzie.Jakże uboższy byłby wtedy świat. Nawet o tę głupotę, która nas wkurzyła- uboższy.
Wiem ,nie jest lekko tak pomyśleć, gdy jesteśmy rozdrażnieni. Czasami pewnie cisną się myśli dokładnie odwrotne. Ale czy Ci , spotkani dziś rodzice, nie woleliby, aby dzieciak narozrabiał, aby byli wzywani do szkoły, albo biegali do lekarza, bo dziecko ma gorączkę?
Zapominamy o tym przy codziennej bieganinie, codziennych problemach.
Dziś wieczorem - postanawiam- przejdę się po pokojach, popatrzę na moje śpiące dzieci i podziękuję za nie Bogu. Nawet za tego drańskiego Damianka , który ostatnio do mnie często wyklinał, za Rafałka, który pobił się z kolegą i jego brata, który kradnie w sklepach ( tak go uczył ojczym i nie może zrozumieć, dlaczego ja mu zabraniam. Według niego jestem albo głupia, albo naiwna, jeśli mówię, że na coś nie ma pieniędzy i nie chcę, aby on mi to "zorganizował")
Pomodlę się też za tych, którzy mi dokuczają- dorośli. Z którymi jestem po sprzeczkach.Niech Pan przyjmie tą modlitwę, zrobi z nią cokolwiek. I wcale nie chodzi mi o to, żeby jutro było piękniej, spokojniej. Oddaję to co przyniesie jutro i to co było dziś, Panu.
Kiedyś znalazłam taki tekst- to z jakiś pism hebrajskich, ale nie wiem jakich.
Oto wybaczam tym ,którzy mnie skrzywdzili. Tym korzy na umyślnie i którzy nieświadomie. Tym którzy słowem, gestem, czynem. Niech nikt nie będzie sądzony przez wzgląd na mnie. (cytuję z pamięci).
Taka Jedna.
2014-10-28 22:15