PRZEDŚWIĄTECZNIE - Taka Jedna
2014-12-22
Zaczęło się ! Gonitwa czasu i gonitwa spraw. Jak zawsze w te ostatnie dni w roku ciągłe napięcie, obłęd w pracy, jakby czas wszystkich zaskoczył i nikt, ale to zupełnie nikt nie spodziewał się ,że to już koniec roku. I sprawy, które dotąd leżały, bo jeszcze dużo czasu, nagle teraz trzeba załatwiać hurtem ,na przedwczoraj.Więc ciągle - jeszcze pani załatwi to, jeszcze to, jeszcze to....Do tego pełne napięcia , rozhukane dzieci. bo święta,bo prezenty, bo rodzice obiecali się pojawić, bo niektóre, te co mają więcej szczęścia, pojadą do rodzin.
Są takie co zostaną, albo pomimo obietnic, nikt nie przyjedzie. Więc będą chodzić i prosić o to ,aby zadzwonić, bo może jednak coś się zmieni. Albo odbiją sobie z nawiązką na...tych dorosłych, którzy będą na miejscu.Ja będę.
Tak,święta tu to także czas bólu, tego najgorszego...Bólu zawiedzionych po raz kolejny nadziei.Czas zwodniczych obietnic.
czasami mam tego dosyć. Też chciałabym z rodziną.Moi rodzice są już starsi, nie wiem, czy będą za rok. Różnie może być. Tymczasem pozostanie tylko krótka rozmowa telefoniczna.Krótka, bo dzieciaki albo będą czekały w kolejce by dzwonić,albo będą sobie odbijać zawiedzione nadzieje.
Ale się staram, mam cały pakiet świątecznych zwyczajów, tak przebogaty w Polsce.Więc pędzę, przygotowuję, pakuję ,podsłuchuję marzenia, te bardzo materialne, może niektóre uda się zrealizować.
Przemęczenie i wiek dopominają się o swoje. Dziś ruszyłam do banku, w połowie drogi przypomniałam sobie, że coś miałam załatwić w innym miejscu. To było terminowe, pilne. musiałam wrócić, potem już nie zdążyłam do banku, bo dzieci wróciły ze szkoły i zaczął się codzienny młyn z lekcjami. A to przecież zaraz półrocze, a u nas orłów i sokołów jak na lekarstwo. Raczej ci z pogranicza normy. A jeśli zdarzają się bystrzachy, to zawsze przychodzą z ogromnymi brakami i bez nawyku nauki. Tak więc odrabianie lekcji to orka , czasami na ugorze.
Ale w tym całym kieracie bywają piękne kwiatki.
Dziś rano taki zakwitł w naszym domu.
Przed 6.00 rano usłyszałam tupot nóg. Wczoraj poszłam późno spać- więc dziś trochę ze złością pomyślałam, że znów kogoś nosi i zaraz będzie awantura9 bo mamy takiego jednego 9 latka, który uwielbia jak tylko rano wstanie, zakraść się do pokojów innych dzieci i podokuczać im- taki ma zwyczaj na dzień dobry). Nadsłuchuję- o znowu tupot. Ale potem cisza.Chyba przysnęłam, bo obudził mnie dzwonek budzika o6.30. Więc jest dobrze, nie było awantury.
Przy śniadaniu ów wesołek od dokuczania, popatruje na nas i śmieje się .
Myślę- coś zmalował, ciekawe co.
W końcu nie wytrzymał.
-A nikt dziś nic nie zauważył...- śmieje się.
-A niby co mieliśmy zauważyć?
- Bo był Mikołaj...-
-Był 6 grudnia. Wiemy.-
-Nie dzisiaj był i każdy coś dostał...-
-Gdzie ?
-Akurat!-
Komentarze dzieci były rożne.
W końcu udało mi się nakłonić go ,aby zdradził o co chodzi.Zrobił to chętnie lecz nieco pokrętnie.
-Trzeba obejrzeć drzwi...-
Zamarłam. Ostatnio miałam kilka prób włamań, w tym manipulacji przy zamkach do zamkniętych pomieszczeń( tak ,tak, mamy takich specjalistów, niektórzy mięli dobrych nauczycieli w tym kierunku)
Gdy dzieci poszły do szkoły, zrobiłam generalny przegląd drzwi.
I co odkryłam?
Na każdych drzwiach naklejona była mała laurka z życzeniami Wesołych Świąt.
Widziałam wczoraj,że coś pracowicie malował i wycinał. Myślałam ,że to coś na plastykę. Zaskoczył nas wszystkich.
I to jeszcze nie koniec. Ze szkoły wrócił dumny z "dobrą uwagą"- jak to sam określił. To znaczy że była pochwała za pracę na lekcji. A to jest u niego nader rzadkie.
A potem obszedł prawie wszystkich pracowników wręczając im samodzielnie zrobione kartki świąteczne z życzeniami.
Tak więc ów rozrabiaka rozpoczął dziś świętowanie w naszym domu.
Aż drżę, co będzie dalej. Jutro obiecała przyjechać z wizytą jego mama.Już stoi piękny prezent dla niej i papierowa szopka z wypisanymi życzeniami.
Oby tylko nie zawiodła.
2015-01-15 12:21