Jesteś tutaj: Strona główna / Alicja Baluch „Pozwala im uczestniczyć w tym pięknie...”Sympozjum i Festiwal Święta Stworzenia Świata i Człowieka 29. XI. 2014,

Alicja Baluch „Pozwala im uczestniczyć w tym pięknie...”Sympozjum i Festiwal Święta Stworzenia Świata i Człowieka 29. XI. 2014,

2014-12-25

 

(praobrazy w Tryptyku rzymskim)

 

Słowo „piękny” pojawia się w Księdze Rodzaju po raz pierwszy w opowieści o „zepsuciu moralnym ludzkości” (cytuję według Biblii Tysiąclecia):

Synowie Boży widząc, że córki człowiecze są piękne, brali je sobie za żony, wszystkie jakie im się tylko podobały... (Rdz 6,2). Wątek ten – o królewiczu poślubiającym „kopciuszka”, a więc w formie „przemieszczonej” – powtórzy się później w baśniach magicznych całego świata i w ten sposób umocni się w charakterze mitologemu.

Warto jednak zwrócić uwagę na to, że zanim w Biblii pojawi się słowo „piękny” w odniesieniu do tworów bożych, o tym, co Bóg stworzył, mówi się, że jest to „dobre” lub „bardzo dobre”. Czyżby więc piękno należało od samego początku wiązać się z pokusą, skoro w Biblii pojawia się w kontekście „zepsucia moralnego”? A przecież w innej tradycji, w platońskiej triadzie, piękno zostało powiązane z dobrem i z prawdą. Naczelnymi ideami u Platona są właśnie – dobro, piękno i prawda. Idee te były dla Platona – po nazwach, definicjach, obrazach i wiedzy – piątym i ostatnim etapem, który należy przejść żeby osiągnąć doskonałość.1

 

W XVI-wiecznej Ikonologii albo opisie wizerunków uniwersalnych, wydobytych z zabytków starożytności i innych miejsc Cesarego Ripy, na którą składają się wątki mitologiczne i biblijne, sakralno-chrześcijańskie i legendarno-pogańskie, obok innych pojęć pojawia się alegoryczny rysunek „piękna” i jego opis:

Niewiasta, której głowa ma być ukryta w chmurach, a reszta ciała – słabo widzialna, wskutek spowijającego je blasku. Z owej jasności wysuwa się ręka dzierżąca lilię: w drugiej trzyma kulę i cyrkiel. Piękno maluje się z głową w chmurach, bo chyba o niczym innym nie jest tak trudno mówić w języku śmiertelników i chyba nic innego nie jest tak trudno poznawać ludzkim rozumem jak piękno, w rzeczach stworzonych będące wszak – mówiąc przenośnie – jedynie odblaskiem wspaniałości, jaką jaśnieje oblicze Boga. Tak to ujmują platonicy, ile że pierwotne Piękno jest z Nim tożsame.

Tak tedy należy malować je właśnie w ten sposób: dłoń unosząca Lilię ma wyobrażać piękno zarysów i barw ciała kobiecego, w którym jak się zdaje, umieszczona została znaczna część owej skromnej miary piękna, jaka jest nam dana tutaj, na ziemi. W drugiej dłoni ma trzymać kulę i cyrkiel na znak, że wszelkie piękno polega na miarach i proporcjach stosownych do czasu i miejsca. Miejsce decyduje o pięknie w rozplanowaniu Prowincji, Miast, Świątyń, Placów, człowieka i wszelkich rzeczy podpadających pod wzrok, jak wyraziste barwy, proporcje jakości do miary itp., za pomocą czasu ustala się harmonia, dźwięki, głosy, modlitwy i inne rzeczy, które poddane stosownej mierze dają nam przyjemność i słusznie nazywane są pięknymi. A podobnie jak Lilia intensywnym swym zapachem porusza zmysły i pobudza ducha, tak też piękno porusza i pobudza dusze do miłowania i pożądania rzeczy, jakie uznajemy za wartościowe i godne szacunku.2

Tak właśnie przedstawia się piękno ujęte w alegorycznym obrazie „wizerunków uniwersalnych”. Jest rzeczywiście nieuchwytne, trudne do zdefiniowania, bo jest odblaskiem „idei”, bożej niepoznawalności zawartej w kształtach kobiety.

 

We współczesnej Historii piękna Umberto Eco pojawiają się cytaty uczonych, filozofów, mędrców a także pisarzy i poetów, którzy próbowali ująć w słowa, zdefiniować to, co niewyrażalne, co nieuchwytne:

Plotyn mówił o pięknie wewnętrznym, czyli mądrości zamiast wyglądu twarzy. Pięknem świata – obecnym w pojedynczych elementach: w gwiazdach na niebie, ptakach w powietrzu, rybach w wodzie i ludziach na ziemi – „zasłonił się” Wilhelm z Conches. O subtelnych wyobrażeniach koniecznych dla odczuwania bardziej subtelnych wzruszeń pisze Dawid Hume. Wiktor Hugo przedstawia zagadkę tej samej tajemnicy; dla niego i śmierć, i piękno to dwie głębokie istoty, co tyle mają błękitu i tyle czerni w źrenicy. A John Keats mówi krótko i wyraziście: Piękno jest prawdą a prawda pięknem – tylko tyle można i warto wiedzieć tu na ziemi. Poeta Charles Baudleaire zauważa, że piękno zawiera odrobinę dziwaczności, która sprawia że szczególnie jest piękne. 3

 

Do tych wybranych przez Eco opinii dołącza się antropologiczna idea piękna Jana Pawła II, zawarta w jego poetyckim Tryptyku rzymskim, a więc wyrażona w obrazach, w literackiej fikcji, w uporządkowaniu naddanym. Składa się ten poemat z trzech części zatytułowanych: Strumień, Medytacje nad „Księgą Rodzaju” na progu Kaplicy Sykstyńskiej, Wzgórze w krainie Moria. W pierwszej autor sławi piękno natury, w drugiej piękno sztuki a w trzeciej ukazuje piękną, transcendentną relację Boga z człowiekiem, gdzie człowiek słucha Głosu, który żąda – wyjdź!...

 

W części wprowadzającej w medytacje, zatytułowanej Strumień są obecne praobrazy początku, gdy Duch Boży unosił się nad wodami. Praobrazy te, czyli archetypy, wyłaniają się z nieświadomości w postaci scen symbolicznych, które na płaszczyźnie dzieła stanowią wzorce jednoczącego znaczenia. Wzorce te, zgodnie z ideą Eliadego, porządkują dzieło ujmując je w trzy szeregi obrazów pierwotnych: tęsknotę za rajem, tajemnicę kobiety i miłości oraz poszukiwanie idealnego przewodnika. W części zatytułowanej Strumień skupiają i harmonizują słowa i obrazy, wskazując na głębokie sensy „zanurzone w wodzie”. Bo w Tryptyku rzymskim, jego pierwszej części na pierwszy i głęboki plan obrazów, wysuwa się żywioł wody. O wodzie w Słowniku symboli Kopalińskiego czytamy:

Woda miała dla starożytnych zasadnicze znaczenie, podobnie jak ogień we wszystkich ceremoniach oczyszczenia. Woda zmywała brud i grzech, oczyszczała stykających się ze śmiercią i ze zmarłymi. Za najczystszą uważano wodę bieżącą, źródlaną i morską: por. fontanna, jezioro, morze, okeanos, źródło...4

Wokół obrazu wody – strumienia, źródła – w dziele Jana Pawla II skupiają się znaczące działania, polecenia: przedzieraj się, szukaj, nie ustępuj... W innych dziełach tego autora, jego dramatach i poematach obraz wody wiąże się też z pojęciem ojcostwa, z jego życiodajną siłą.5

 

Stan przedstawionego w Biblii pierwotnego chaosu został jak wiemy przezwyciężony przez boży gest kreacji, wprowadzający ład i porządek. Ten pierwszy gest kreacji – i inne gesta deorum – „odbijają” obrazy „przejrzystej” wody, strumienia, potoku, srebrzystej kaskady a także drogi w górę, w stronę źródła: Jeśli chcesz znaleźć źródło, musisz iść do góry, pod prąd. Drogę tę znaczą przystanki: od zdziwienia do zdziwienia, albo jeszcze wyraźniej: od zachwytu do zachwytu i dalej: od początku do sądu. Znaczy to, że sąd sytuuje się u źródła, znaczy to też, że dokonuje się, powinien się dokonać w czystości i u początku – ab origine.

Z szeregu tych obrazów wynika, że sąd jako powrót do początku nie będzie podsumowaniem, rozrachunkiem a raczej przypomnieniem, rozjaśnieniem całości wydarzeń w życiu człowieka. Ale wydarzeń dobrych i pięknych, bo tylko one odsłaniają prawdę o człowieku. Rzeczy złe, czyli grzechy wziął na siebie Zbawiciel.

 

Obecne w poemacie lirycznym zakola lasu wskazują drogę w głąb, do wnętrza, do ciemności, do podświadomości. Ich rytmiczny porządek – tak to rozumie i przeżywa podmiot liryczny – objawia milczenie Słowa Przedwiecznego. Rytm i ruch jako składniki czasu kołowego, czasu mitycznego należą do symboliki solarnej, tellurycznej i akwatycznej. Obecne w poemacie znaczą w panoramie obrazów ideę odrodzenia, odnowy, a więc też śmierci będącej przejściem do nowego, prawdziwego, dobrego i pięknego istnienia.

Przedstawiony pejzaż przypomina krajobraz tatrzańskiej przyrody, którą poznał i przemierzył swoimi krokami Karol Wojtyła. Przestrzenny kształt utworu, zaprasza do medytacji, zagłębienia się w przedstawione obrazy, w atmosferę poematu, w którym Bóg okazuje się przede wszystkim wszystko ogarniającą przestrzenią – w niej, czyli w nim żyjemy poruszmy się jesteśmy.... A wszystko odkryte i odsłonięte jest przed jego oczami... Nagie i przejrzyste – prawdziwe, dobre i piękne.

Ten typ a raczej styl odbioru – medytacyjny, dokonuje oczyszczenia, warunku koniecznego przed kresem, przed sądem. Leśna droga do źródła i umoczenie ust w wodzie wyraźnie oznaczają to oczyszczenie – a więc oddalenie i wyrzeczenie się zła, jego przemianę w dobro, czyli odnowienie, odrodzenie, zbawienie. Do tego „świetlistego” momentu prowadzą w dziele literackim słowa – progi, krok po kroku i dalej: Pozwól mi zatrzymać się na progu najprostszych zdumień... Próg (obok mostu i bramy) należy wszak do symboliki inicjacyjnej, wiąże się z kategorią przejścia. Wskazuje drogę pod górę – do sacrum.6

 

W drugiej części Tryptyku rzymskiego – księdze malowanej bogactwem spiętrzonych kolorów, stajemy na progu świątyni – Kaplicy Sykstyńskiej. Tu rozpoczynają się inne medytacje, wynikające z przejścia od natury do kultury, a też rozważania nad malowidłem Michała Anioła, zwłaszcza nad jego częścią zatytułowaną Stworzenie świata. Każdy akt „osiedlenia się”, także na Ziemi, wymaga wyboru miejsca – najlepiej środka świata – imago mundi. Ten środek wyznacza oś kosmiczna axis mundi, łącząca Ziemię z Niebem. Kierunek jej w malowidle malarza ustaniawia obecność Stwórcy, zbliżającego się do człowieka. Sytuację tę, czyli sytuację spotkania, w tryptyku, w którym uobecnia się też dzieło Michala Anioła, kształtują narracje mityczne – symbole i obrazy, które składają się na elementy condicio humana. Dotyczą one ostatecznej sytuacji człowieka, która polega na uświadomieniu sobie jego miejsca w wszechświecie. Symbolizm środka wskazuje na opozycję Chaosu i Kosmosu. Dotarcie do środka jest rodzajem pielgrzymki, wypełnionej rytuałami inicjacyjnymi – wstępowania i wtajemniczenia.

 

Twórca tryptyku, zainspirowany arcydziełem mistrza, dostrzega i analizuje podobieństwo pomiędzy Bogiem a człowiekiem, którego stworzył jak mówi Pismo św. na obraz i podobieństwo. Tylko, że tu – na obrazie – Wszechmocny, wyciągający rękę do Adama jest namalowany na jego obraz i podobieństwo. Być może artysta zdając sobie sprawę z biblijnego zakazu malowania Boga przedstawił go jako topiczną postać puer senex czyli starca pełnego siły i powagi.7

Tymczasem poeta, Jan Paweł II, przeczuwając jeszcze inny rodzaj podobieństwa i przytaczając słowa Biblii pisze o człowieku mężczyzną i niewiastą go stworzył. Znaczy to, że istnieją oni dwoje w jednym ciele, tak jak on istnieje jeden, ale w trzech osobach. Ten porządek stworzenia był widoczny w średniowiecznych obrazach, gdzie Adam i Ewa „wyrastali” z tego samego pnia drzewa. Jest on, czyli ten porządek dwujedni zachowany też we współczesnej rzeźbie artysty Matyjaszewskiego – gdzie w podwójnej postaci człowieka bije wspólne serce w kształcie jabłka.8

W tym pra-stworzeniu, pra-sakramencie, pisze dalej w swym dziele Jan Paweł II byli oni, a raczej ten pełny człowiek był czysty i piękny. Autor, swoją ideę antropologiczną o pięknie natury ludzkiej ujmuje w takie słowa: pozwala im uczestniczyć w tym pięknie jakie w nich tchnął ...

To piękno człowieka realizuje się także przez brak maski – byli wszak nadzy. Nie bali się pokazać twarzy i ciała. Dopiero potem, po grzechu Bóg sporządził im ubrania, nakrycia ze skóry zwierząt i stąd wzięło się nasze podobieństwo do ssaków. A ludzie też zamaskowali swego Boga. Dorysowali mu głowę starca z długą brodą, szaty powiewające na wietrze, ręce wyciągające się do człowieka.

 

Na obrazie Michała Anioła Adam, człowiek pełny (bo kobieta nie wydzieliła się jeszcze z jego ciała), dopiero co stworzony, wygląda pięknie, zgodnie z kryteriami starożytnej estetyki. Jest duży i silny, proporcjonalnie, atletycznie zbudowany. A kobieta, choć jeszcze niewidoczna, jest jemu równa. Równość ta jest bardziej wyrazista we współczesnych czasach, kiedy odradza się autentyczna teologia kobiety. W Liście Apostolskim noszącym znamienny tytuł Mulieris Digitatem (Godność kobiety) Ojciec Święty Jan Paweł II zwrócił uwagę na nowo odkryte jej duchowe piękno.9

Na fresku Michała Anioła ręce Boga i człowieka, choć wyciągają się do siebie, jednak się nie stykają. Ta mała przestrzeń pomiędzy palcami uczestników tego gestu wskazuje, być może, na dar wolności, którym Bóg obdarzył człowieka, albo na czas, który ich dzieli, który musi koniecznie upłynąć nim nastąpi pełne porozumienie pomiędzy Bogiem i człowiekiem. Albo jeszcze inaczej: a może jest to czas, który upływa pomiędzy stworzeniem a sądem? Jak widać niewiele brakuje. W każdym razie jest to gest wspomagający – dobry i piękny. Pierwszy człowiek, nasi rodzice, obdarowywali się na początku pełnią dobra i piękna, trwali w uniesieniu, dopóki grzech ich nie podzielił.

 

W trzeciej części Tryptyku rzymskiego, w której akcja toczy się w drodze, pojawiają się obrazy nie tyle z tego świata (mowa tu o żyznej ziemi matce Terra Mater), co z rzeczywistości nadprzyrodzonej, gdzie należy iść ślepo za Głosem. Pokazują one relacje pomiędzy ojcem a synem na poziomie przedmiotowym – spotkania (tu liczą się zdarzenia: wyprawa, ułożenie stosu, sięgnięcie po nóż), alegorycznym – ofiary (baranek będzie zabity za Izzaka) i na poziomie mitycznym – pełni, gdzie Bóg i człowiek stają się jednością. Małe ja ludzkie odnajduje się w Bożym Ja – syn w Synu, ojciec w Ojcu. Ta figura utożsamienia znosi wszelkie granice, niweluje progi. Droga człowieka do Boga osiąga cel, wraca do źródła.

 

Kiedy Bóg wystawia Abrahama na próbę, prowadzi go na szczyt góry Moria (jest to w typologii Mircea Eliadego – góra kosmiczna, miejsce święte, w którym możliwy jest bliski kontakt z sacrum). Tam zgodnie z żądaniem Boga ojciec ma złożyć ofiarę z syna, a może tylko do końca zaufać Bogu. W ostatnim momencie Bóg ręką anioła podsuwa Abrahamowi ofiarnego baranka a potem wskazuje na siebie. Ten potrójny gest Ojca ukryty jest w trzech kolejnych obrazach: źródła, kaskady, dążenia w górę – ręki wspierającej, wyciągającej się do człowieka – sytuacji „to ja zamiast ciebie”.

Góra Moria jest też progiem, kolejnym progiem w drodze do poznania. Najpierw progiem było słowo objawiające się w pięknie stworzonej natury, potem próg kaplicy, świątyni, pełnej pięknych dzieł sztuki, w końcu podnóże góry, zachęcające do wysiłku wspinania się w górę ku Bogu, a więc pięknego modelowania ciała i duszy w zaufaniu, w poczuciu jedności. Tu Abraham, syn zawierzenia, który uwierzył wbrew nadziei, rozpoznał Głos, poszedł za nim i został ojcem wielu narodów. Odtąd stało się jasne, że tak właśnie trzeba postępować – iść w górę, do początku, który jest kresem, do dnia stworzenia do dnia sądu. Jest to jedyny choć niełatwy sposób na doskonalenie się. Wystarczy więc, że Głos wskazał, wystarczy, że Abraham posłuchał. W ten sposób porządek wzorcowych zdarzeń układa się prawidłowo: – powrócić do źródła – wyciągnąć rękę - wyjść i zaufać.

W scenie tej objawia się też istota ojcostwa jako szczytu płodności, ale przede wszystkim duchowej, w znaczeniu pełnej dojrzałości udzielającej wsparcia słabszemu. Stąd symboliczne wchodzenie po stopniach, bo akcja toczy się nie tyle na górze Moria, co rozgrywa się we wnętrzu serca i umysłu Abrahama. To on czuje, że odkryć Boga można tylko na dnie duszy. Trzeba więc zejść w głąb, umrzeć dla siebie, wtedy dopiero możliwe jest „zamieszkanie” u Boga, stanie się jednością. Środek ten – warto raz jeszcze powrócić do metafizycznych porządków – stanowi tzw. wewnętrzny „punkt prawdy”. Jest to spotkanie z sobą samym na dnie własnego serca. Okazuje się ono tożsame ze spotkaniem z Bogiem, a raczej z boskością w sobie, uznaną za istotę i najważniejszą prawdę własnego życia.10

 

W Tryptyku rzymskim i w innych dziełach Karola Wojtyły pojawia się oryginalna figura stylistyczna – buduje ją ruch umysłu poszukującego prawdy. Ten ruch o charakterze duchowym redukuje do minimum akcję i wywołuje silne napięcie u czytelnika. W utworach Karola Wojtyły – ukryty podmiot mówiący przypomina Ukrytego Boga. Mówiąc o specyfice stylu Karola Wojtyły warto wskazać występujące w jego twórczości silne nawiązania do romantyzmu, Młodej Polski, rytmu wierszy skamandryckich a także rapsodów z teatru Mieczysława Kotlarczyka.11

W opinii znawców poezji, Czesława Miłosza, Marka Skwarnickiego, a także Józefa Ratzingera jako wybitnego teologa (ówczesnego prefekta Kongregacji Nauki Wiary, a późniejszego papieża Benedykta XVI) i znanego krytyka literackiego Giovanniego Reale, redaktora włoskiego wydania Dzieł zebranych Karola Wojtyły, Tryptyk rzymski jest refleksją nad pięknem i przemijaniem świata i człowieka oraz nad tajemnicą stworzenia. Po uruchomieniu archetypów widać że utwór ten jest nie tylko refleksją, ale głęboką interpretacją, rozpoznaniem mitycznej prawdy o człowieku. Ta prawda, obecna w literackich obrazach Tryptyku rzymskiego ukazuje bliskość Boga i człowieka – na „wyciągniecie ręki”: najpierw w świecie natury i kultury, potem bliskość ta zamienia się w współbycie. Ojcostwo Abrahama zanurza się, „topi się” w wszechogarniającej przestrzeni Boga Ojca.

 

Oprócz włączonego do poematu arcydzieła Michała Anioła, a zwłaszcza fresku przedstawiającego stworzenie człowieka, w książce Jana Pawla II pojawiają się liczne reprodukcje obrazów i rzeźb oraz zdjęcia fragmentów architektury. Na okładce polskiego wydania Tryptyku rzymskiego umieszczona jest kolorowa reprodukcja Sybilii Libijskiej Michała Anioła, wzięta z fresków Kaplicy Sykstyńskiej. Na wewnętrznych okładkach pokazane jest – Wnętrze bazyliki św. Piotra Giovaniego Battista Piranesiego. Sam tekst ozdabiają rysunki Michała Anioła: Porta Pia, Studium młodzieńca do Kaplicy Sykstyńskiej, Studium Sądu Ostatecnego do Kaplicy Sykstyńskiej, Ofiara Abrahama. Do znaków ikonicznych dołączają faksymile fragmentu poematu, który był pisany ręcznie przez autora w Castel Gandolfo. Do Tryptyku... należy też tekst nagrany na płycie kompaktowej w wykonaniu Krzysztofa Globisza. Książkę tę wydała w Polsce, w roku 2003 niewielka oficyna krakowskiej Kurii, Wydawnictwo św. Stanisława, a wyłączność na dystrybucję poematu otrzymało Wydawnictwo WAM w Krakowie.

 

I tak w przedstawionych tekstach: utworze literackim i serii obrazów prezentujących porządek od początku do końca, od źródła do sądu – odsłania się boska idea stworzenia dobra i piękna. Jest nią pełnia, która jest w Bogu.

W Tryptyku rzymskim Jana Pawła II to dobro i piękno skupia się przede wszystkim w funkcji autotelicznej dzieła, wyrażającej się w decorum a więc powadze tematu i harmonii wypowiedzi oraz nawiązaniu do tradycji literackiej. Także uruchomione przez autora jungowskie archetypy dodają urody poematowi, sięgają do mądrości przekazywanej przez pokolenia. Do archetypów tych należą symboliczne obrazy: wielkiej matki ziemi (strumienia, lasu i góry), starego mędrca przewodnika (Wszechmogącego), spotkania obrazów animy i animusa (Adama i Ewy) oraz przyjęcia cienia (to przyjęcie objawia się w geście podania rąk – podniesienia, przytulenia, wsparcia podnoszącego się z ziemi Adama,).. Jako praobrazy wydobyte z ciemności, jak widać to w przywołanych przykładach, tworzą też pełnię światów przedstawionych, idealnie obecną w Tryptyku rzymskim Jana Pawła II.

1

Por. W. Tatarkiewicz, Historia filozofii, t. I, Warszawa 1959, s. 106-112.

 

 

2

C. Ripa, Ikonologia, Kraków 1992, s.128 – 130

 

3

U. Eco, Historia piękna, przeł. A. Kuciak, Poznań 2000

 

4

W. Kopaliński, Słownik mitów i tradycji kultury, Warszawa 1987, s. 1298.

 

5

Por . Z. Zarębianka, Czytanie sacrum, Kraków Rzym 2008 ...

 

 

6

Por. M. Eliade, Sacrum. mit, historia,…

 

 

7

Nie będziesz czynił żadnej rzeźby ani żadnego obrazu tego, co jest na niebie wysoko, ani tego co jest na ziemi nisko, ani tego co jest w wodach pod ziemią. (Wj 20,3-4). brak przypisu do Curtiusa

 

8

(www. matyjaszewski.art.pl/rzezby1.htm)

 

9

Jan Paweł II, Przekroczyć próg nadziei, Lublin 1994, s. 159

10

Z. Zarębianka, Czytanie sacrum, Kraków 2008, s.127

11.

Z. Zarębianka. op. cit.

 

Brak komentarzy

Dodaj komentarz

do góry tworzenie stron internetowych