Jesteś tutaj: Strona główna / „Gorliwość o dom Twój pożera mnie” . Miłość do Kościoła

„Gorliwość o dom Twój pożera mnie” . Miłość do Kościoła

2015-03-08

Kazanie na 3 Niedz. W. Postu – Chrystus wypędza przekupniów ze świątyni.

„Gorliwość o dom Twój pożera mnie” . Miłość do Kościoła.

 

Gorliwość to szósty dar Ducha Świętego: inaczej męstwo w wyznawaniu wiary, lub zaangażowanie w dobro. Ryzyko w dobro jest z Ducha Świetego. Jest jasne, że gorliwość to dar, który można rozwijać lub zmarnować. „Franciszku odbuduj mój Kościół” słyszy głos Boży. Więc odbudował żywy lud Boży dając przykład heroicznej świętości swoim uczniom i całemu Kościołowi. A zaangażował się przede wszystkim w ubóstwo.

Byłem świadkiem innego wydarzenia w Przemyślu. Rano w niedziele dowiadujemy się, że na osiedlu „Kmiecie” powstał nowy kościół. Jak to możliwe, nikt nie słyszał o budowie. Ale ks. bp Tokarczuk jest znany w Polsce z żarliwej metody walki z sowieckim najeźdźcą. Nakazuje, aby po Mszach w niedziele z 5-ciu parafii w Przemyślu szły procesje w celu adoracji Najśw. Sakramentu w nowym kościele. Była to oczywiście autentyczna stodoła na zboże zbita z desek, ale na środku stał ołtarz i wystawiony Najśw. Sakrament. Tak żarliwie wybudowano w diecezji przemyskiej 110 kościołów.

Odkryłem jedną ważną rzecz szukając alternatywy dla narkomanii i każdego nałogu. Trzeba się tylko dać w coś zaangażować, a mówiąc dosadnie dac się w coś dobrego wrobić. Misjonarze w naszej parafii będą się starać porwać nas do jakiegoś dobra moralnego, do idei, czy sprawy Bożej. A co powinniśmy zrobić? Być obecnym na misjach. Duch Święty potrafi do nas dotrzeć i rozpalić w nas dar.

Ks. inżynier Marcin Popiel objął parafię w Szewnej k/ Sandomierza jako 42 –letni neoprezbiter w 1946 r. Parafia biedna. Najpierw zaczął odprawiać Msze w szkole dla mieszkających daleko od kościoła. Potem zbudowal 6 kaplic wbrew władzom komunistycznym, które obarczały go za to grzywnami i szykanami. Raz zamknął się w kaplicy i trwał w niej 48 godzin uniemożliwiając jej zamknięcie. W Chmielowie całą noc się modlił leżąc krzyżem w intencji ukończenia świątyni. Często trwał noc na adoracji. Chodził po cmentarzu odmawiając różaniec. Jak się skarżano że za mało ludzi na Mszy to mówił: „jak to, razem z aniołami i świętymi był pełen kościół”. Wygłaszał kazania nawet, jak było kilka osób. Do chorego potrafił jechać kilkanascie kilometrów na rowerze. Po wojnie było pełno wdów i sierot. Codziennie dokarmiano 150 osób. Przedszkolakom udostępnił własny pokój. Zbudował 2 domy dla niepełnosprawnych. Pościł w piątki o chlebie i wodzie. Na podłodze mnóstwo książek, które wypożyczał. Spał na żelaznym łóżku, które znakomicie pasowało do wytartej sutanny. Parafianina każdego znał po imieniu. Był otwarty na ich poglądy i słuchał uważnie. Spotkanie zawsze zaczynał od uśmiechu. Kazania miał pełne serca. Po cichu udzielał śluby działaczom partyjnym, a ich dzieciom chrzty. Założył poradnictwo rodzin dla księży i świeckich. Jego wizytówką była postawa służebna szczególnie wobec dzieci i chorych. Któregoś roku sprowadził z Francji 80 ton darów. Do Szewnej ciągnęli potrzebujący z całej Polski. Potrafił oddać ubogiemu swój płaszcz i i buty. Zabierał pijanych biedaków i umieszczał we własnym łóżku. Gdy dostał rower na prezent, to go dał jakiemuś potrzebującemu a sam jeździł autobusem, żeby mieć kontakt z ludźmi. Wikarych nie traktował jak przełożony, lecz dawał im samodzielnośc w swoich kaplicach. Mówił, że przełożony to ten, który słucha innych i dużo robi. Bywał zmęczony ale nie zmartwiony. Żył w świecie Boga. Mówił że świętość to tylko większy udział Boga w życiu człowieka.

Heroiczny Jan Paweł II wierzył i dawał przykład, ze Polska ma ratować Europę i jej narody. Głową tego narodu jest sam Bóg, Jezus Chrystus. ”Ten naród – pisze - tyle razy zwyciężał swoją kulturą wszelkie oręża ze wschodu i zachodu, bo ta kultura była oparta na Ewangelii.

I stawając się narodem Chrystusowym a jednocześnie będąc polskim, tworzymy nową ludzkość w Europie i w świecie. Jak ktoś nie może dobrze czynić dla swojego Kościoła i parafii, niech próbuje dobrze o niej mówić, a przynajmniej dobrze o niej myśleć. Każdy z nas, mógłby być wielkim dla swego Kościoła.

„Budujemy Kościół Boży w własnym sercu w domu w kraju, budujemy Kościół Boży na całym świecie”. Z tego pięknego natchnionego tekstu Karola Wojtyły wynika, że Kościół to - ZADANIE dla wszystkich, - to wielka sprawa, do której każdy z nas, na swój sposób został zaproszony.

Gdy żył Jan Paweł II, to czuliśmy się jak jedna rodzina chrześcijańska. Przybywało katolików, przybywało powołań, dobrych dzieł, błogosławionych, i świętych, czuliśmy większą jedność Kościoła w świecie. Polacy wszędzie przyznawali się że są katolikami, bo byli ze swego rodaka dumni. Rozmowa o papieżu łączyła wszystkich emigrantów. Czy mamy to zaprzepaścić?

Popatrzmy. Jeden człowiek całym sercem oddany Kościołowi tyle dobrego uczynił! W młodości i starości, w zdrowiu i chorobie. Wszyscy to widzieliśmy.

Kościół jest jednak nie tylko papieża, lecz każdego z nas.Tyle w nas Osoby Ducha Świętego, ile osobistej miłości do Kościoła.

Zwykly proboszcz Ks. Roman Marek. Budował kościół w Rzeszowie. Zaangażował sam siebie i wszystkich ludzi. Większość stała przez 16 zim na dworze przy metalowej kapliczce. SB utrudniało budowę nie mniej gorliwie. Gdyby nie śmierć ks Popiełuszki to by SB nie dopuściło do zbudowania kościoła. Kiedy budowa była już pod stropem zapaliły się całe rusztowania, spadły i na szczęście w ten sposób zaizolowały posadzkę. Mury z dobrej klinkierowej cegły przetrwały. Dzięki temu nie trzeba było kościoła rozbierać. Kto podpalił nie wiadomo. Podszedł redaktor z kamerą telewizyjną i zapytał: Co ksiądz teraz będzie dalej robił?  Odrzekł: „ U nas w górach jest takie powiedzenie, jakżeś pod gór wloz, to na góre musisz wyjść. Sam widziałem jak płakał, kiedy po 16 latach przeniósł się z bloku na własną plebanię. Odbudował kościół a ks. prymas Józef Glemp go zakonsekrował pod nazwą Opatrzności Bożej. Słyszałem jak ks. Marek powiedział: „Trudno się buduje kościoły Opatrzności Bożej. Przepowiedział sobie, słyszałem, że - ja stąd nie wyjadę. Pól roku po konsekracji ks. proboszcz nagle zmarł mając 58 lat. Na pogrzebie, który szedł ulicami miasta było ok. 8 tys. ludzi.

.

Misje parafialne, które się wczoraj zaczęły to czas nawracania się do Jezusa zaangażowanego w nasze zbawienie. Czas przybliżania się, wspinania, utrzymywania zjednoczenia z Nim. Wszyscy razem i śmiało w czasie tych świętych dni chcemy Go pragnąć, zapraszać całym sercem, błogosławić Mu w duszy, cieszyć się Nim, czcić, dziękować, wielbić, adorować, przepraszać, rozgłaszać, wzywać i wyznawać. Amen.

 

A. Szpak

2 komentarzy

milimetr
2015-03-12 20:24
Znam tych dobrych księzy i tych złych, jedni mnie budowali drudzy rujnowali. Człowiek nie powinien kroczyć ślepo by nie tworzyć niszy dla tych złych , lecz ten dom czynić lepszym tak by nie trzeba było "przeganiać" , wiadomo nie można zapomnieć o przebaczeniu gdy ktoś szczerze go szuka.
takajedna
2015-03-11 21:00
Szkoda, że o takich księżach, o jakich piszesz Andrzeju, tak mało wiemy.Oczywiście celowo manipuluje się złymi przykładami. Ja ze swej parafii znam przykład, że na 70 lat istnienia parafii tylko raz wydarzyło się coś złego. I pomimo, że było to kilka lat temu, co jakiś czas jest odgrzewane przez media i podawane w takiej formie, jakby to było coś nowego.A tylko my, parafianie wiemy, że było to pojedyncze wydarzenie, że sprawa już wyjaśniona. Trzeba dużo mówić o dobrych przykładach i dużo modlić się za tych, którzy zbłądzili.

Dodaj komentarz

do góry tworzenie stron internetowych