Jesteś tutaj: Strona główna / Zagrzmiało? Czy Bóg mówi

Zagrzmiało? Czy Bóg mówi

2015-03-29

 

Z o. Maciejem Sierzputowskim CSSp rozmawiała Kasia Chrzan

 

Kasia: Proszę Ojca. Niedziela Palmowa to osobiste spotkanie z Męką Jezusa, w którą KAŻDY człowiek musi wejść oddzielnie. Pozostawiam więc jej treść każdemu na osobiste doświadczenie, a proponuję przyjrzeć się choć trochę pierwszemu czytaniu, które pokazuje pewne bardzo istotne aspekty ludzkiego życia takie jak: mówienie, słuchanie, oddawanie siebie innym i o jedynym sposobie przeżycia własnego życia, jaki pokazał nam Jezus Chrystus.

Zacznijmy zatem według porządku, który wymienia Izajasz:

  1. Mówienie:

„Pan Bóg mnie obdarzył językiem wymownym, bym umiał przyjść z pomocą strudzonemu przez słowo krzepiące.”

Czyż nie jest to dar błogosławienia sobie nawzajem? Błogosławienie jest przecież – jak mówił H. Nouwen – mówieniem sobie nawzajem dobrych rzeczy! To my w relacjach ludzkich, ale Jezus: Bóg i Człowiek błogosławi nam mówiąc, niestrudzenie przypominając nam, o Dobru które  daje nam bez przerwy Ojciec Jego i nasz!

Czym jest prawdziwa natura mówienia? Kiedy mówimy już nie od siebie? Jak rozeznać, które mówienie jest od nas, a które natchnione, jeśli takie staje się naszym doświadczeniem? Czy my ludzie za bardzo nie marnujemy daru mówienia?

O. Maciej: Wejść w Mękę Chrystusa jako doświadczenie osobiste… Oczywiście! Ale może warto polecić klucz do tego spotkania… Przepięknie wyraził go Jan Paweł II w Orędziu na XV ŚDM, które odbyły się w Rzymie w 2000 roku: “Męka, czyli passio, wskazuje na miłość pełną “pasji”, która oddaje samą siebie bezinteresownie: męka Chrystusa jest zwieńczeniem życia “oddanego” braciom, aby objawić serce Ojca. Krzyż, choć wydaje się wzniesiony na ziemi, w rzeczywistości jest zawieszony na niebie niczym obraz ramion Boga, który przygarnia do siebie świat”.

Wróćmy do Izajasza… Jak rozeznać, które mówienie jest od nas, a które natchnione? Najogólniejsza, zarazem bardzo konkretna odpowiedź jest w samym doświadczeniu proroka –„Pan Bóg mnie obdarzył językiem wymownym”. To doświadczenie człowieka zanurzonego w Bogu, czytającego z Niego. Im bardziej jestem w komunii z Nim, tym bardziej Jego słowa są żywe we mnie. Im bardziej jestem w świecie, oderwany od Boga, tym bardziej moje słowo jest po prostu moje, czysto ludzkie, a przez to bardzo ograniczone i poddane wielu patologiom.

Jednym z darów, które Duch Święty składa w człowieku jest dar rady. To dar bardzo praktyczny i konkretny, dzięki któremu człowiek jest w stanie odpowiedzieć sobie na pytanie: „Panie, co chcesz, abym Ci uczynił? Co robić, jak się zachować, jak wybrać w tej konkretnej sytuacji?”. To prawda, że bardzo często nasze słowa pochodzą z naszych czysto ludzkich doświadczeń, są powierzchowne, banalne, ograniczone. Duch Święty wprowadza nas w głębię Boga, czyni z nas proroków, czyli mówiących w Jego imieniu. Jak pięknie doświadczać tego w konfesjonale lub w czasie kierownictwa duchowego…

Konkretną wskazówkę w tym rozeznaniu dają nam też czytania Ewangelii z tego tygodnia.  W jednym z nich Żydzi chcą ukamienować Chrystusa za to, że czyni się równym Bogu. Jak odpowiada Jezus? „Jeżeli nie dokonuję dzieł mojego Ojca, to mi nie wierzcie. Jeżeli jednak dokonuję, to choćbyście Mnie nie wierzyli, wierzcie moim dziełom, abyście poznali i wiedzieli, że Ojciec jest we Mnie, a Ja w Ojcu” (J 10, 37-38). Moje czyny i ich konkretne owoce są prawdą o wypowiadanym słowie, potwierdzają jego wartość, lub obnażają jego zafałszowanie.

 

  1. Słuchanie:

„ Każdego rana pobudza me ucho, bym słuchał jak uczniowie. Pan Bóg otworzył mi ucho, a ja się nie oparłem ani się nie cofnąłem.”

Co to rzeczywiście i konkretnie znaczy dla człowieka słyszeć Boga? Ale tak naprawdę Go słyszeć.

O. Maciej: Przede wszystkim Bóg mówi i to bardzo konkretnie. Mówi przez swoje słowo, przez innych ludzi, którzy są dla nas aniołami, czyli Jego posłańcami, mówi poprzez konkretne wydarzenia… To nie jest problem… Chodzi o to, że słuchanie Boga nie odbywa się „z automatu”, tzn. nie jest dla nas czymś naturalnym. My działamy na zasadzie radia, odbieramy mnóstwo przeróżnych fal. Jesteśmy jak węzeł radiowy, poprzez który przepływają strumienie informacji. Do głosu Boga trzeba się „dostroić”, nauczyć się go wyłapywać w tym codziennym, nieustannym chaosie informacyjnym. W Ewangelii na V Niedzielę Wielkiego Postu Chrystus zwraca się do Ojca, który odpowiada z nieba… Na to stojący tam ludzie, słysząc głos samego Boga (!!!) mówili: „Zagrzmiało!”. Inni mówili: „Anioł przemówił do Niego” (por. J 12, 29). Słyszą głos Boga i nie potrafią go rozpoznać! Bo tego trzeba się nauczyć. Przede wszystkim trzeba nauczyć się milczeć! Tylko kto umie milczeć potrafi słuchać.

W jaki sposób i gdzie można usłyszeć Boga? W sercu, które w Piśmie Świętym często nazywane jest „duchem”. Człowiek widziany jest trzypoziomowo: ciało, dusza, czyli psychika i duch, który jest tym najgłębszym poziomem w każdym z nas, moim sanktuarium, Świętym Świętych, gdzie rodzą się konkretne intuicje, nie uczucia, czy emocje, ale intuicje, wewnętrzne światła, pewne i jasne dla konkretnych sytuacji. Bóg mówi w taki sposób w głębi człowieka tam, gdzie nikt inny nie ma dostępu, gdzie nie mogą wedrzeć się inne głosy.

Co mówi? Hm, Bóg w człowieku to Miłość, to błogosławieństwo, to piękno. W twoim i moim sercu nieustannie otwiera się niebo i słychać głos: „Tyś jest mój syn umiłowany, w którym mam upodobanie”. Słyszysz to…?

  1. Dawanie siebie innym:

Podałem grzbiet mój bijącym i policzki moje rwącym mi brodę. Nie zasłoniłem mej twarzy przed zniewagami i opluciem.

Co oznacza prawdziwe męstwo chrześcijan? Jezus Chrystus dał życie za nas, a oddając siebie dobrowolnie na tortury, pokazuje nam konkretnie wskazówki dla naszego życia, prawda?

O. Maciej: Istnieje jedna jedyna, prawdziwa i autentyczna odpowiedź: MIŁOŚĆ. Nie ma innego wyjaśnienia, bo jaka mogłaby być alternatywa? Jak inaczej to wyjaśnić bez spłycenia i zbanalizowania? TYLKO MIŁOŚĆ! Doświadczenie bycia KOCHANYM, które jest tak piękne i porywające, że „zmusza” mnie do kochania, do bycia darem dla innych, do ofiarowania własnego życia. „Myśmy poznali i uwierzyli miłości, jaką Bóg ma ku nam. Bóg jest miłością: kto trwa w miłości, trwa w Bogu, a Bóg trwa w nim” (1J 4, 16). „Umiłowani, jeśli Bóg tak nas umiłował, to i my winniśmy się wzajemnie miłować” (1J 4, 11). O czym mówi św. Jan? Mówi o przymusie kochania innych? Tak! Przymus Miłości! Bo kto naprawdę doświadcza miłości, nie może nie kochać! Przeżywanie miłości „przymusza” do miłowania. Św. Jan mówi: „Doświadczyłem miłości Boga i dlatego MUSZĘ kochać. Nie dlatego, że Bóg mnie zmusza, ale dlatego, że czuję ogromną potrzebę kochania. Doświadczenie miłości Boga jest źródłem miłości braterskiej. Inni ludzie są, tak samo jak ja, naznaczeni słabością, biedą ludzką i duchową, popełniają błędy, tak samo jak ja, ale tak samo jak ja, są UMIŁOWANI przez Boga, powołani do życia w Jego miłości. Doświadczenie miłości Boga, który nieustannie przebacza mi moje grzechy, który UMIERA ZA MNIE, przemienia moje serce, które przestaje żądać tylko i wyłącznie sprawiedliwości, ale otwiera się na przebaczenie wobec innych, uczy się cierpliwości, zrozumienia i miłosierdzia wobec drugiego człowieka. O, gdyby mogły rozbłysnąć, ożywić się tym pięknem nasze relacje rodzinne, małżeńskie, wspólnotowe, nasze przyjaźni… Umierać z miłości do drugiego człowieka… jak Chrystus… Najpiękniejszy spośród synów ludzkich (Ps 45).

 

  1. Jedyny sposób przeżycia życia:

Pan Bóg mnie wspomaga, dlatego jestem nieczuły na obelgi, dlatego uczyniłem twarz moją jak głaz i wiem, że wstydu nie doznam.

Czym jest wstyd? Dlaczego nie chcemy go doznawać? Co oznaczają tutaj być nieczułym na obelgi i mieć twarz jak głaz? Przecież dla człowieka to niemożliwe… czy można przestać bać się cierpienia?

O. Maciej: Wstyd to ukrycie słabości, to ucieczka od kruchości, własnej nieumiejętności, to… forma pychy. U podstaw każdego grzechu jest pycha, to ona jest matką wszystkich grzechów. Przybiera one przeróżne formy. Często wyraża się w klasycznej postawie wyższości, ale równie często przybiera formę fałszywej skromności, wstydu, nieprzyznawania się do własnych słabości.

Ten człowiek, ten Sługa Pański już się nie wstydzi, on jest słaby i wie, że może taki być, bowspomaga go Pan Bóg, dlatego przyjmuje wszystko. To postawa człowieka zjednoczonego z Bogiem. To postawa człowieka, który wie, że jest kochany. Św. Teresa z Avila mawiała: „Bóg sam wystarczy”. No właśnie, Bóg sam wystarczy, wystarczy doświadczenie Jego miłości. To wszystko, nie trzeba nic więcej, cała reszta jest drugorzędna. Nawet, jeżeli spadną na mnie największe cierpienia… Bóg sam wystarczy

 

Kasia Chrzan

Brak komentarzy

Dodaj komentarz

do góry tworzenie stron internetowych