Jesteś tutaj: Strona główna / WCALE NIE BAJKA I NIE TYLKO DLA DZIECI - Amorek cz. II

WCALE NIE BAJKA I NIE TYLKO DLA DZIECI - Amorek cz. II

2015-09-04

 

A tymczasem w niebiesiech poruszenie było wielkie. Bo gdzie tylko pojawił się Amorek,Aniołowie Stróżowie wznosili modły do nieba, aby uchronić swych podopiecznych.
I trzeba tu dodać,ze lojalny Gabriel za wszelka cenę starał się nie przerwać błogostanu Pana Boga. Wszak tak rzadko zdarzało się  zdrzemnąć Władcy Wszechświata, mniej więcej raz na sto lat. Może z tego powodu ludzie tak bardzo boją się przełomu wieków?
Dlatego wszelkie posunięcia i rozkazy wydawano szeptem. I zdarzało się przy tym, że nie zawsze wydawane w pośpiechu polecenia były dobrze zrozumiane przez posłańców.
Np. zrozumiano " Amor nad Bytomiem" zamiast "nad Radomiem" i już powstawało zamieszanie. Za posłańcami trzeba było wysyłać kolejnych ze sprostowaniem.
Do pracy zaprzęgnięto więc nawet najmniejsze Aniołki. Takie jeszcze przed stażem.Wysyłano je po dwa, żeby dobrze wypełniły swą misję.
Bo trzeba wiedzieć,że  najmniejsze Aniołki muszą odbywać staż służby ludziom.A przedtem chodzą do szkoły anielskiej, gdzie uczą się całej teorii.
Taka szkoła i staż w przeliczeniu na ludzki czas to około 50 lat.I dopiero wtedy mogą się zając poszczególną jednostką. Jest to zresztą na ogół dziecko, takie, które ma się dopiero narodzić- bo takie jest najbezpieczniejsze.W miarę dorastania malca Aniołki uczą się jeszcze przez doświadczenie jak dbać o taką jednostkę.A małe wszak wiele nie narozrabia, choćby się jego Aniołek pomylił.
No owszem, zdarzają się wyjątki.
Jest jeszcze grupa Aniołów Speców,która praktykuje przy całkiem dorosłych Aniołach, których podopieczni są zdziecinniałymi staruszkami.I tu zdarzają się niespodzianki.
lecz Spece te są jeszcze lepiej przygotowane do pracy. Jeśli jakiś malec zaczyna fikać i rozrabiać, jego dotychczasowy Mały Anioł Stróż jest zastępowany przez Speca, któremu łatwiej jest dopilnować niesforną jednostkę.
Takim właśnie Specem był opiekun Gosi z Radomia.
***
Tymczasem Amorek polatywał sobie jak już wspomnieliśmy, w kierunku zachodnim. To tu, to tam przysiadał i przyglądał się przechodniom. Czasami zaglądał w okna domów i biur, czasami do fabryk.
Cały czas z niezadowoleniem kręcił głową.
-To nie to...Nie ten też się nie nadaje...Musi być coś ciemnego, bo ona taka jasna....
I gdy wydawało się, że zaraz poleci przez sadzawkę, którą ludzie nazywają Morzem Śródziemnym, nagle zauważył coś dziwnego.Niedaleko, nieco niżej coś leciało. Dziwne to było i jakieś pokraczne.Ale najwyraźniej leciało.
Amorek zniżył lot i przyjrzał się obiektowi.Całe jakieś takie, do niczego nie podobne, ale pod spodem....O mało oczy nie wylazły mu na wierzch. Tak! Pod spodem było to czego szukał. Niezbyt duże , ciemne i...co najważniejsze na pierwszy rzut oka, równie zwariowane jak owa panienka śpiąca błogo w Radomiu. Fakt,ze w inną stronę, ale zwariowane.
amorek rozejrzał się ciekawie wokół, ale Anioła Stróża tej postaci nigdzie nie było widać.Albo miał wolne, albo...nie nadążał za swym podopiecznym! A może się zagapił? Nie ważne! Amorek szybko napiął łuk i strzelił. Trafił w sam środek.
-Dycha -zachichotał radośnie i zawrócił na wschód.
Minął się po drodze z Aniołem owego osobnika, ale udawał, ze nic go nie obchodzi,że lata ot tak sobie, podziwiając krajobrazy.
W głowie mijanego Speca huczał alarm.
***

Brak komentarzy

Dodaj komentarz

do góry tworzenie stron internetowych