Droga Kaju
Oboje urodziliśmy się w późnym komuniźmie, w kraju w którym nie wiadomo czy po 45-tym był niezależny, czy też republiką Radziecką i w sumie to dalej nie wiadomo czym jest (w tym temacie czy obozy koncentracyjne po 45 w Polsce to były polskie obozy koncentracyjne czy też jak wielu będzie broniło radzieckie - no tak ale w ten sposób łatwo argumentować że Polski też nie było bo prezydent też był agentem NKWD, i czy kiedykolwiek ten kraj stał się niezależny, czy też nigdy, czy też jest na drodze do tego? - I jest to tak szeroki temat że nie będę w tej chwili o tym pisał bo po pierwsze wolał bym się do tego lepiej przygodtować).
W kraju w którym od urodzenia było się indoktrywanym, manipulowanym i pouczanym jakim się ma być (to względem tematu manipulacji różnych sekt itd. - ja od urodzenia nie znam niczego innego jak manipulacja - więc jak czytam tutaj o jakimś Robercie Tekieli który mówi o jakichś z kosmosu wyjętych Siwach, to mi się po prostu chce śmiać - powiem to jeszcze raz, od urodzenia nie znam niczego innego jak manipulacja, więc niech mi ktoś nie pieprzy o jakichś z kosmosu wziętych wizjonerach, a nie widzi tego co wokół, może nad tym by się trzeba było wipierw zastanowić? - kolejna sprawa na podejrzewam bardzo dłuuuugi artykuł pt. 'życie w manipulacjii' i to nie tylko manipulacjii politycznej, wierzeń, tej ze środków przekazu - tak mała grupa kontroluje informacje jaką przekazuje się większej grupie, tak działa telewizja, radio a internet też ma szanse się właśnie tym stać, i powoli się tym staje - nie mówiąć już o reklamie i innych formach jak np. ta ksiżka pewnie - nie, nie czytałem, ale niczego innego się nie spodziewam korzystając z dawnej mądrości że kto pierwszy krzyczy, ten najpewniej pierdnął).
W raju który byl kontrolowany przez służby i cały czas jest. W którym wmawia się ludziom że coś się zmieniło, kiedy cały czas jest to samo, jedyna różnica po 89 że można z niego wyjechać, tyle masz wolności, i kto to widzi to z niej korzysta. Już nawet nie wspomnę że jest to dalej państwo policyjne, gdzie ścigają cię nawet za przejście na czerwonym świetle (przyjedź tu i zobcz jak to jest, że nie trzeba być hodowanym jak bydło i policja nie musi się do wszystkiego czepieć i cię poprawiać). Ale zjeżdżam z tematu, pańśtwo policyjne, kontrolowane przez służby w którym wolny rynek jest dla tych służb i ich rodzin (teraz to już piję do tematu ogólnej wolności gospodarczej, a także takich incjatyw jak WOŚÞ właśnie - to też bardzo szeroki temat do napisania, poruszający sprawy jak synowie agentów tworzący biznes w Polsce, czy akcja charytatywna to dobry sposób na pranie brudnych pieniędzy - tych z różnych przekrętów, napadów i wszelkich nielegalnych przedsiewzięć).
Jak widzisz tematów jest od rękawa, i powiem szczerze, przynajmniej na te wymienione chciałbym kiedyś napisać, ale to wymaga trochę skupienia, żeby nie pisać na jednak dosyć ważne tematy bez zastanowienia.
W sumie to to wprowadzenia to miało być jedno długie zdanie, ale wyszło mi tak długie i z tyloma wątkami, że musiałem podzielić je na akapity, a chciałem tylko je użyć by przejść do tego że w tym kraju w którym zostałem wytresowany i gdzie ciągle mnie pouczano jaki mam być, pod tym względem nic się nie zmieniło, dalej wciąż ta sama 'komuna mentalna' i wciąż jedni chcą drugich pouczać. Pewnie jestem przewrażliwiony na tym punkcie i zaraz powiesz że oczywiście nie miałaś tego na myśli, więc tak, pewnie nie miałaś i robisz to już z przyzwyczajenia, bo w tym miejscu gdzie mieszkasz, każdy każdego i tak już poucza. W każdym razie jest to taki ton który mi to jakoś przypomina. Czy my dalej jesteśmy tymi 'bydlątkami' które trzeba kierować, tak jak to robiono z nami od urodzenia? Czy nie ma trochę zaufania że jesteśmy już dorośli i potrafimy nie pokaleczyć się nożem? Zresztą powiem tak Kaja, to nie chodzi nawet o Ciebie, bo Ty jesteś kroplą w tym morzu i mówiąc o 'nieoryginalności' miałem na myśli że powtarzasz to co inni. Ile różnych moralizatorskich mów już słyszałem, i czy one coś dały? Może tylko to że traktuję tych ludzi jak bezmózgi pas transmisyjny, rzeczy których sami nie wymyślili, powtarzających to czego ich nauczono. Miałaś tę odwagę żeby zapytać co tak naprawdę myślę, bo tak rozumiem ten Twój drugi post. Więc ja też szczerze odpowiadam. Nie chodzi mi o jakieś bezsensowne podnoszenie poprzeczek. Możesz mi nawet napisać, że nic takiego nie miałaś na myśli, że nie chciałaś nikogo pouczać. Oczywiście że nie. Nie bezpośrednio. Jak już napisałem dla mnie to taka kropla w morzu, taki czubek góry lodowej, coś co nie wydaje się takie duże jak jest pod spodem - w tym wypdaku moralizowanie. Jak już napisałem, może jesteśmy dorośli, może nie potrzebujemy się moralizować, ale stać nas na to żeby mieć zaufanie do każdego z nas i jego doświadczenia?
Ja czy Puniek, czy też ktokolwiek kto ma jakieś swoje życiowe doświadczenie i wartości pewnie i tak dalej będzie się ich trzymał, bez względu na to co 'pasy transmisyjne' będą mu przekazywały. Ja bym powiedział nawet że na tym polego idea 'wartości', że sie je ma mimo przeciwieństw, i wtedy właśnie stają się 'wartościami' kiedy zaczynają nas kosztować w życiu, kiedy wartościujemy je bardziej niż to co moglibyśmy mieć w zamian, ze spokojem włącznie. Ja mam swoje wartości, ty masz swoje i je nawzajem szanujemy i nie chcemy się na siłe zmieniać (mimo że oczywiście ta nasze są 'lepsze'
). Wteey ja np. wiem że mnie szanujesz, tak jak dorosłego człowieka, a nie np. chcesz manipulowac jak matka małym dzieckiem. Jeśli ja widzę że mnie szanujesz, to i ja szanuję Ciebie, bo wyobraź sobie, w tym tłumie kupy ludzi wytresowanych w ten czy inny sposób, jestem w stanie to docenić. To jest coś bardzo wyjątkowego.
A teraz powiem Ci jeszcze jeden powód dla którego nie mieszkam w Polsce. Też już jestem za stary na to. Za stary jestem na to żeby byc w ciągłej gotowości do walki z 'pasami'. Tak, kiedyś to mnie nakręcało. Nakręcało mnie być w ciągłej gotowości na atak w państwie w którym każdy musi być poprawny. Być może dla tego nie byłem 'w zasięgu' żadnych narkotyków, ten naturanly narkotyk, adrenalina, zupełnie mi wystarczał. Ludzie którzy chcieli mnie na siłę zmieniać na to abym był taki jaki oni chcą mi go dawali. Myślę teraz że w pewnym sensie to chyba też byłem ćpunem. Tyle tylko że teraz widzę to troche 'bez sensu'. W jaki sposób mnie to rozwinęłó że stale użerałem się z dupkami którzy chcieli mnie pouczać? Czy gdzieś przez to doszedłem, czy też była to tylko strata czasu? I energii na ten przykład? Oczywiście walczyłem o to żeby być sobą w tłumie 'robotów' którzy na dodatek nienawidzą żadnej odmienności i chcą cię przerobic na takiego samego, ale powiedz mi, czy to nie jest strata czasu żeby całe życie się z tym babrać? Czy nie lepiej wyjechać gdzieś, gdzie przynajmniej na tym poziomie masz więcej wolności, po to żebyś mógł się zająć ważniejszymi dla siebie rzeczami? Ja nie szukam Pacanowa, ja po prostu też jak Sinatra czy też Puniek (mam nadzieje że to nie cover Sinarty
) mam 'Swoją drogę', swój cel i sobie do niego zmierzam. Kiedyś byłem w Katowicach (w Skatowicach jak mówi moja grecka znajoma), na spotakniu z mnichem z Tybetu (obecnie żyjacy w Indiach jak pozostali), i bardzo spodobało mi się co powiedział o pewnych - już nie pamiętam tej nazwy, nazwimy ich - wyzwolonych mnichach, że ich nie zmienisz. Nie próbuj ich zmienić, bo oni mają swoją drogę i ich nie zmienisz. Chyba tym najbardziej mi zaimponowali. Jaka siła to musi być, dla mnie wychowanego w tym komunistycznym państwie, gdzie gnoi się ludzi za to jakimi chcą być, jaką trzeba mieć wewnętrzną siłę, żeby być własnie takim. Tak, włąśnie to mi zaimponowało, bo nie powiem żebym ja sam nie był słabym człowiekiem, zdanym na łaskę 'pasów transmisyjnych' przekazujących opinie której sami nie wymyślili, ale których nauczono że należy wszystkich innch wrzucać do tego samego śmietnika w którym się znajdują, a jak nie to robią to chociaż z zazdrości że ktoś inny sobie na to pozwoli. Nie moja droga, gdybym chciał poczuc adrenalinę, to bym tam jechał i dalej bym się w to bawił, ale ja już jestem na to za stary, trzeba zacząć coś innego w życiu robic niż tylko się bawić lepieniem kulek z σκατά.
Przy okazji więc przeszedłem do następnego tematu: poczucia wyższości/mniejszości. To oczwiście jest bardzo względne, tak samo jak i w życiu, czy coś znajduje się wyżej czy niżej, ma tylko znaczenie względem odniesienia. Dla nas wszystkich jest nią ziemia która przez swoją masę sprawia że jesteśmy do niej przyciągani i to względem niej mierzymy, ale wystarczy się trochę 'oderwać' żeby zdać sobi sprawę że wcale tak być nie musi. Każde porównanie musi mieć więc jakis punkt odniesienia i nie koniecznie czyjś punkt odniesienia musi być moim. Moim punktem odniesienia są moje wartości i np. 'wolność' jest jednym z nich. Jak zapewne zauważyłaś, jest nim też jakaś autentyczność, bycie sobą, nie powielanie tylko tego czym zostało się nakarmionym, wytresowanym, jakiś wysiłek żeby to osiągnąć, wysiłek żeby samodzielnie myśleć, żeby - powiedzmy to wyraźnie - być za siebie odpowiedzialnym, być rozumnym człowiekiem a nie bezwolnym zwierzęciem, które w tym wypadku nie chce i nie musi za siebie brać odpowiedzialności, bo to jest przecież prostsze. Każdy ma tę szansę o to się starać - i to chyba jest wspaniałe. Każdy ma tę szanse o to walczyć dla siebie. Walczyć ze zezwierzenceniem, które zmierza do zamieninia ludzie w 'maszyny', w istoty dające sobą manipulować, zatrzymane na wiecznym etapie zapełnienia swojego brzucha. Nic poza tym nie jest ważne, byle tylko by przetrwać. To jest to co oglądełem na Śląsku całe moje życie, a nie wiem czy to co oglądełem mógłbym właśnie życiem nazwać. Wstać, iść do roboty, jedyna rozrywka to upić się. Czy to jest życie? Nie, dla mnie to była niewidoczna śmierć. Czy więc miałem jakiś wybór? Powiedział bym że nie. Czym mógłbym ryzykować? Chyba tylko tym że znajdę jakieś prawdziwe życie. Dziwi mnie to że część tych ludzi którzy chcieli mnie 'zmienić' przez przeróżne represje, nie rozumiała skąd bierze się moja determinacja. Może właśnie to co ja widziałem jako zanieczyszczone środowisko oni widzieli jako raj, a może liczyła się tylko kiełbasa (żeby mieć się czym napchac i dalej przeżyć)? To co jest na zewnątrz jest wynikiem tego co jest w środku, jeżeli środowisko jest zanieczyszczone, to wpierw zaczeło się to w ludzkich głowach. Można nic nie robić i tylko narzekać - takim właśnie zwierzaczkiem chcieli by cię mieć - można próbować. Ja podobnie jak Puniek też nie widze powodu żeby się odwracać i czegoś żałować, choć moje życie to wiele przegranych potyczek, ale wszystko co robiłem było uzasadnione, i chociaż być może przez swoje doświadczenie teraz wiele żeczy bym zrobil inaczej - kierowała by mną ta sama drog.
Muszę rano wstać, więc zakończę to wszystko już tylko jeną puentą na Twój pierwszy post do którego się tu wszyscy odnosimy: "Dobre rady są najmniej potrzebną rzeczą w życiu - mądry nie potrzebuje, a głupi nie usłucha". Podoba mi się za to że jesteś wciąż 'otwarta'. Idę spać, dobranoc. (sorry już tego nie spradzę co napisałem)