Alfabet Szpaka - A jak Autorytet
2018-06-18
No to zaczynamy rozgrzewkę przed pielgrzymką dziś A - wkrótce kolejne litery.
Najlepiej dobrze dobierać autorytety. Gdyby ktoś pytał, mój mi się trafił niechcący, jakoś tak niepostrzeżenie i bez większego mojego wkładu. Po prostu pojawił się między wierszami i w pewnym momencie ujawnił się, wyszedł z podziemia na światło dzienne, machając czerwoną chorągiewką z napisem: „tu jesteeem!”. I ile by o nim nie pisać, jedno jest pewne: trafiłam tak, że lepiej się nie dało.
Autorytetem może być brat, mama, dziadek, wujek, przyjaciel, piosenkarz, ktokolwiek. Autorytety są różne. Mi się trafił wielofunkcyjny. Ewentualnie do zadań specjalnych.
Mój Autorytet lubi zbiegi okoliczności i puszczanie oczek.
Przez przypadek całe wypracowanie na maturze próbnej z polskiego opieram na książce „Idź, MojżeSZu”.
Przez przypadek maturę ustną mam 18 maja i po pustce w głowie przez bite pięć minut z dziesięciu opowiadam o „takim księdzu co taką Pielgrzymkę prowAdził i on to się dopiero cieszył z życia, a jakaś tam SzymborsKa czy Tuwim to się nie Umywają”, mając z tyłu głowy, że liczby w wierszach mają znaczenie, a wielkość liter nie zawsze jest przypadkowa, co w zasadzie niespecjalnie pomaga.
Mój Autorytet lubi podpowiadać. Nie nachalnie stwierdzać „rób tak, bo ja tak mówię”, ale sugerować. Za każdym razem procedura podpowiedzi wygląda tak samo: pytanie: „odpuścić? Czy nie wyłączając tego, że już się naprzykrzam… cóż, naprzykrzać się dalej?”, złapanie książki, zamknięcie oczu, otworzenie na losowej stronie. Na to pytanie odpowiedź jest zawsze taka sama: NIE ODPUSZCZAĆ. Więc wzdycham, ryzykuję i się nie obrażam. Ale naprzykrzam się dalej. I działa. Oswajanie człowieka wskakuje na wyższy poziom.
Mój Autorytet jest szczery, bezinteresowny, dla innych kosztem siebie. Od czasu do czasu ratuje ludzi, w tym mnie. Pokazuje jedno. Bez względu na to, jaki jesteś… jesteś w porządku. Bo o to chodzi, prawda? To tego uczył Szpak. Dobrze, że jesteś, tak po prostu.
H.K
2018-06-21 13:33