40-sta pielgrzymka Młodzieży Różnych Dróg i Kultur -
2018-08-18
fot. Joanna Ziółkowska
40. krok w Drodze do Ziemi Obiecanej. Ze Szpakiem. Obok Szpaka. I do Szpaka. Z Bogiem – Ojcem. Przy Bogu – Ojcu. Do Boga – Ojca. Jakie to były kroki? Małe? Duże? Spacerowe? Galopujące? Ważne? Czy nieważne?
Andrzej Szpak, tak jak Mojżesz doprowadził (prowadzi) nas i „wydobył” (wydobywa) z tego, co nas ogranicza w dojściu do Ziemi Obiecanej. Z jęz. egipskiego Mojżesz (Moszeh) oznacza „wydobyłam go”. Mojżesz miał za zadanie wyprowadzić, „wydobyć” prześladowanych Żydów z Egiptu z „domu niewoli”.
Idę. Ja. Ktoś. Jak tam? Jak się czujesz? Jak ci się idzie? Wyspałaś się? Umyłaś się? Najadłaś się? Gdzie będziesz spać? Jak tu trafiłaś? Galop. Pielgrzymkowa emigracja. Z Bogiem ewokacja. Z Maryją narracja. Siebie – nawigacja. Stop! Postój. Wydobyć się. Być. Od – niewolić – się. Wyjść z łodzi. Wystąpić. Rozstąpić się. Na wody morskie. Przejść. Iść. Na drugi brzeg. Nie bać się. Wydobyć się.
Idę. Słyszę.
Cud. Cudownie można cudaczyć. Cudy czynić cudowne. Cudować mniej lub bardziej. Na cudne manowce zwodzić siebie i ciebie. Cuda małe i duże. Cud karimaty i skarpety – odnalezienia. Cud uzdrowienia. A co jest prawdziwym cudem? Cud Zbawienia.
„Jezus najwięcej uczynił wtedy, kiedy już nic nie mógł uczynić, kiedy wisiał przybity do krzyża, kiedy umierał, a jego głowa skłaniała się na piersi i oddawał swego ducha Ojcu...Właśnię tę chwilę nazywamy zbawieniam! Żaden cud nie był takim rodzajem bezsilności jak umieranie na krzyżu”. / Augustyn Pelanowski, Umieranie Ożywiające, Wrocław 2005, s. 15.
Ucho. Każdy ma ucho.Każdy ma też coś za uszami. Bardziej lub mniej. Chciej przyznać się. Ze coś tam masz. Jakiś brud. Niesmak.
Każdy ma swoje. Każdy ma swoje boje. Podboje. Walizki. Na stopie - odciski – w sercu – uciski. Pogryzienia. Komary. Rany. Burczenia serca i brzucha. Bóg – tego wszystkiego wysłucha.
Każdy z nas jest pokrzywiony. Każdy z nas jest pokrzywiony. I trochę jak pokrzywą – poparzony. Wykrzywiony w różne strony. Pokręcone życia tory. Ty. Ja. My.
Piwo. Pić czy nie pić. Pytanie filozoficzno – egzystencjalne. Gdzież odpowiedź znajdę. Czy to jest czy nie jest moralane? Czy jak wypiję, to padnę? A czy jak nie wypiję, to na pielgrzymce się odnajdę? Zróbmy głosowanie walne. Lub on – line (zdalne). Nagle z tuby słychać głos Cordiana „Każdy pokutuje na swój sposób. Ruszamy!”. No, i fajnie!
Dzieci i komary. Dawno, dawno temu na pielgrzymce hipisowskiej żyły sobie dzieci i komary. Przez całe dnie i noce robiły rumor doskonały. Biegały, krzyczały, kąsały, brzęczały. Grały koncert doskonały! Czy komuś przeszkadzały? Jeśli tak, to proszę pomodlić się do Maryi, naszej Mamy. Coś zaradzi. Pocieszy. Opatrzy rany. Spryska spray’em skutecznym i trwałym, który sprawi, że będziemy czuli na dzieci i komary.
Instalacja. Wieloelementowa realizacja w danej przestrzeni. Na ziemi. W śpiworze. Na łóżku. W kościele. W remizie.
Na kwaterze. W piekle. W czyśćcu. W niebie.
Szemranie. Za mało jedzenia. Za dużo jedzenia. Nic się nie zmienia. Za dużo słońca. Za mało słońca. Za mało cienia. Ciągle tylko kasza manna z nieba. Znowu deszcz i ulewa. Ktoś mnie olewa. Ten ma za dużo. Ten ma za mało. Do – powiedzenia – szemrzenia – szemrania – w drodze – do zbawiania.
Lewa wolna. Kolumna. Parada. Wyprawa w stronę Boga – Ojca. Jestem rada. Śpiewam „la la la la”. Ale coś mnie na lewą stronę skłania – przewala – słania. Przewracam się – na drugi brzeg. Ech! Przekręcam – zataczam się – zatańczam – się. O siebie. Boję się. Dziura! Dorównać! Szybciej! Uwaga! Przejście! Przechodzimy! Zawracam. Wydobywam się. Na prawy brzeg. Idę. Nie umrę. Żyję. Hej!
Idę. Widzę.
Grupa. Otwarta? Czy zamknięta? Profil publiczny? Gdzie umieścić swój post? Ciebie kocham, ciebie lubię, ciebie polajkuję. A ciebie – zablokuję. To udostępnię. A to usunę. Transmituję. Na żywo. Teraz. Idziemy. W ramiona Boga – Ojca. W stronę słońca. I to jest jedyna prawdziwa tej grupy - opcja.
Idę. Smakuję.
Smakuję. Bóg – Ojciec karmi mnie obficie. Jem z Jego ręki – serniki, domowe jabłeczniki. Spełnia moje marzenia – o coffee time – wytchnieniach. Na podniebieniach – zostaje smak zadowolenia. Słowa, dotyk, spojrzenia, piosenka, mówienia, milczenia, znaki zapytania, kropki, wykrzyknienia. Od – dech – tchnienia. Kawowo – sernikowa droga do zbawienia.
Wydobyłaś/wydobyłeś się czy czekasz nadal na mannę z nieba? Przeżywasz egipskie ciemności czy włączyłeś/włączyłaś światło? Przeżywasz plagi po – pielgrzymkowe? Czy już wiesz, w którą iść stronę?
Ziemia Obiecana, to ziemia mlekiem i miodem płynąca. Można dodać coś od siebie. Aby poczuć się jak w niebie. Ja dodaję kurkumę. Chcę pić złote mleko. Chcę się czuć piękną i kochaną przez Boga kobietą. Nie chcę się już ciągle bać i uciekać. Nie chcę już w swoim strachu i kompleksach „w domu niewoli” zwlekać. Chcę trwać w objęciach Boga – Ojca. Chcę zgłębiać moją wiarę – bez końca. Chcę iść w stronę słońca.
Joasia
Przepis na mleko z kurkumą
Składniki:
szklanka mleka krowiego/migdałowego
łyżka kurkumy
łyżka miodu
pół łyżeczki cynamonu
ok. łyżeczki startego imbiru
gwiazdka anyżu dla podkręcenia smaku
dodatki: sok z połówki pomarańczy, wanilia
Przygotowanie jest proste - wystarczy dokładnie połączyć ze sobą wszystkie składniki, na końcu kładąc na wierzch koktajlu gwiazdkę anyżu. Mleko kurkumowe najlepiej smakuje na ciepło, warto więc najpierw podgrzać mleko z migdałów i dopiero wtedy dodać resztę składników.
Można także dodac coś od siebie :) :)
2018-09-27 12:18