Jesteś tutaj: Strona główna / Artykuł z Dziennika Polskiego 28.08.2004 Gabriela Mruszczak, Gabriel Wasztyl

Artykuł z Dziennika Polskiego 28.08.2004 Gabriela Mruszczak, Gabriel Wasztyl

2012-06-02

Artykuł z Dziennika Polskiego 28.08.2004

 

Gabriela Mruszczak, Gabriel Wasztyl

Z różnych dróg

Kiedy starsze kobiety zobaczyły wchodzącą do kościoła długowłosą zgraję, rzekły dobrotliwie: - Jak idą do Częstochowy, to muszą być jednak dobrymi ludźmi.

 

Nie wiem, gdzie będzie postój. Naprawdę nie wiem. Przepraszam, ale nie zdaje pan sobie sprawy, do jakiej pielgrzymki dzwoni - krzyczy ksiądz Andrzej Szpak do telefonu komórkowego, gdy jakiś reporter radiowy chce się dowiedzieć, gdzie mógłby napotkać pątników. Tego nigdy nie wiadomo, bo hipisi chodzą swoimi drogami.Nie szukają rozgłosu, a mimo to różne media wręcz uganiają  się  za  nimi.  Kiedyś  z  TVN-u  co  chwilę wydzwaniali,  prosząc  o  audiencję  pielgrzymkową. Odmowna  decyzja  została  podjęta  wspólnie:  -  Nie będziemy siebie traktować jak produktu dosprzedania. Pielgrzymujemy dla Boga, dla idei, a nie dla sławy i taniej sensacji.Idą.  Spodnie  dzwony,  barwne  koszule,  kwieciste chusty, wianki na głowie, dredy i kolorowe irokezy. Ponad  nimi  flagi  ze  znakiem  pacyfki  oznaczającej pokój.  Na  przedzie  obraz  Jezusa  Miłosiernego.  W latach  80.  ks.  Szpak postawił  go na polu makówek przy wsi, w której nocowali wędrowcy, by chronić nie rośliny,  lecz  pątników  przed  zakusami  skoszenia maku  potrzebnego  do  przygotowania  toksycznego wywaru.*****Pielgrzymki  hipisów  w  Polsce  od  początku  były światowym ewenementem. Stanowiły głównyelement  konsolidujący  ich środowisko.  Pierwszym, który wyruszył do Częstochowy, był "JasiuBuntownik".  Podobno  szedł  samotnie,  boso  i  z krzyżem na ramieniu. Choć często zatrzymywała go milicja i nawet chciała mu odebrać krzyż, dotarł do celu.Był koniec lat 60. Po nieudanej rewolcie studentów i intelektualistów, masowych zwolnieniach z uczelni, młodzież  szukała  prawdy,  zrozumienia,  własnego sposobu  na  życie.  Hasła  pacyfistyczne  trafiały  na podatny grunt. Hipisi zbierali się na organizowanych w różnych miejscowościach zlotach. 13 listopada 1975 r. we Wrocławiu pojawił się salezjanin, ks. Andrzej Szpak, "pierwszy ksiądz, który wyszedł do młodych z gitarą" - jak wielokrotnie mówi. Nakazał zwracać się do siebie po imieniu. Ponieważ hipisi woleli określać się  pseudonimami,  został  ochrzczony  po  prostu Szpakiem.Szpak natychmiast zmienił charakter zlotów,wprowadzając do nich główny punkt - mszę świętą, mszę - misterium. Nie znaczyło to oczywiście, że ruch przybrał cechy zgrupowania religijnego o charakterze katolickim.  Nadal  należeli do niego  wyznawcyKriszny, protestanci, zwolennicy buddyzmu i ateiści. Panowała ogólna tolerancja, nikt nie był zmuszany do uczestnictwa w obrzędach jakiegokolwiekwyznania. Na zlocie w Częstochowie hipisizaproponowali  zorganizowanie  pielgrzymki. Ks.Szpak zabrał się za załatwianie formalności. W 1979 r. pod jego przewodnictwem wyruszyła z Warszawy 40-osobowa  grupa  zwana  "czarno-białą". Mimo  że wchodziła w skład Pielgrzymki Akademickiej"Siedemnastki",  znacząco  się  od  niej  różniła.  Brak zdyscyplinowania i lęk przed demoralizacjąstudentów  był  powodem  decyzji  przełożonych  ks. Andrzeja, eliminującej go z "Siedemnastki".*****“Kajtki",  bliźniacy,  przyjechali  późno,  prawie  pod koniec pielgrzymki. Oni nie "bawią" się w "tę religię". Siedzą na  trawie  i  objaśniają  jakiemuś  dziecku historię swojej wytatuowanej skóry. Osa siadajednemu na wardze. Nie chce jej odgonić: - Nic mi nie zrobi, ona mnie całuje.Lubią  mówić  do  mikrofonu,  nawet  w  dowolnym momencie mszy św. Postulowali już utworzenie stanu nadreligijnego,  ogłaszali  Polskę  niebiosami Izraela, nakazywali rozmnażanie. Z powodu ich inwencji ks. Szpak nieraz musiał się tłumaczyć przed miejscowym księdzem i wiernymi: - Potrzebowaliśmy klownów na pielgrzymce, to ich znaleźliśmy.Kuba ze Szczecina idzie wraz z wiernymi, ale prawdy o Bogu szuka w antyklerykalnych "Faktach i Mitach".Rafał słucha psychodelicznego techno, ale chodzi w wytartych dzwonach, kolorowej bluzie i chustce na głowie. Często sięga po narkotyki. Ostatnioprzedawkował amfetaminę.  Przez  dwa  miesiącemieszkał u pustelnika, który mu uświadomił, że ma potężnego patrona - samego archanioła. Od tamtego czasu Rafał zaczął się modlić.Stefan  skończył  polonistykę  i  dwuletnie  studium teatralne. Przez jakiś czas pełnił funkcję kierownika do spraw marketingu w jednym z wydawnictw. Potem zaczął grywać w teatrze.Kuba z "Kołyską" chcą budować dom ze słomy i gliny. Poszukują  architekta,  by  im  za  darmo  opracował projekt.Andrzej  z Wałbrzycha miał  w  ubiegłych  wyborach parlamentarnych  zagwarantowane pierwsze miejsce na liście. Byłby dziś posłem, ale zamiast organizować kampanię,  wybrał pielgrzymowanie.  Teraz  pełni funkcję radnego miejskiego.Piotr z Lublina mówi o tej dziwnej zbiorowości: - My, hipisi, jesteśmy zwolennikami sportówekstremalnych,  czyli  płynięcia  pod  prąd.  Rzeka wypływa  ze  źródła,  a  my  dążymy  do  źródła,  do samego Boga. Jesteśmy jedną wielką chodzącą bombą zegarową. Mamy nałogi, które mogą nas zgubić, ale przecież możemy też stworzyć razem coś pięknego.*****Tym,  którzy szli  w  pierwszej  pielgrzymce  hipisów, podobało  się  to,  że  ludzie  czuli  się  tutaj  wolni  i naturalni. Lilka, która przybyła z Węgier, wspomina po  latach:  -  Dla  wielu  z  nas  Andrzej  był  jedynym księdzem do zaakceptowania, bo on potrafił przyjąć nas takimi, jakimi byliśmy. Gdzie indziej po prostu nie odczuwaliśmy prawdy, nie wierzyliśmy.W czasach stanu wojennego, pomimo ograniczonej swobody poruszania się i zakazu zgromadzeń, około 200  hipisów  urządziło  swoją  czwartą  pielgrzymkę. Możliwość taką  zapewnił  im  pewien  reżyser,  który zdobył pozwolenie na  kręcenie filmu o młodzieży. Był to rok 1982.Następnego  lata  samodzielna  500-osobowa  grupa wyruszyła nie z Warszawy, ale z Piekoszowa. Od tego momentu coroczne wyjścia odbywały się z  różnych sanktuariów  w  Polsce:  Licheń,  Szczyrk,  Kazimierz,Dolny, Leżajsk, Lwów, Zlate Hory (Czechy). Stałymi współpracownikami ks. Szpaka zostało wielu księży i ludzi świeckich. Najbardziej zasłużonymi okazali się franciszkanin  Borys,  pastor  i  pani  Janina,  siostra biskupa Adama Śmigielskiego. Z czasem do hipisów dołączali także członkowie innych subkultur: punki, rastafarianie, metalowcy. Najliczniejsza pielgrzymka wyszła w 1984 roku z Góry św. Anny, bo dołączyła do niej młodzież  powracająca  z festiwalu  w Jarocinie. Zrezygnowano ze starej nazwy  ("czarno-biała"), zamieniając ją na Ogólnopolską PielgrzymkęMłodzieży Różnych Dróg. - To mozaikaindywidualistów  -  tłumaczy  ks.  Szpak.  -  Każdy  tu może być sobą. Wszyscy manifestujemy swojąwolność. Dlatego nie poddajemy się żadnymrygorom.*****Ta pielgrzymka zawsze idzie w nieładzie. Ciągnie się n a w e t k i l k a k i l ome t r ó w , n i e t w o r z ą csformalizowanej  grupy.  Ci  z  przodu  modlą  się  i śpiewają,  w środku  gadają,  a  ogon  wyprawia  różne rzeczy.  Po  drodze  niektórzy  zbierają  grzyby  albo kąpią się w  jeziorach. Kiedy  zbliżają się do jakichś zabudowań, od razu pojawia się przestroga: -Ostrożnie ze sklepami. Do lat 18 proszę alkoholu nie sprzedawać.- Piwo musi być, bez piwa nie można żyć - nuci ktoś, ale  ks.  Szpak  zdecydowanie  ucina:  -  Ja  nie  piję.  I proponuje zastąpić piwo półtoraprocentowym"karmelem".Bywało dawniej, że z każdego napotykanego sklepiku hipisi wynosili wiele butelek. Z czasem proceder ten zaczął  zanikać.  Ostatnio,  gdy  jeden  z  wiejskich pijaczków  (który  doczepił  się  do  pielgrzymki  i dotrwał dzielnie aż do Częstochowy) chciał napić się wódki, skwapliwie przelewał swój napój do kartonu po soku jabłkowym, aby nie gorszyć otoczenia.- Jakby nazwała pani to zjawisko? - woła Szpak przez megafon do stojącej przy furtce kobieciny.- Pielgrzymka!-  Ba,  to  proszę  nam  teraz  tych  opadłych  jabłek użyczyć.Każda miejscowość  witana  jest  głośnym śpiewem i biciem w bębny. Ludzie wychodzą z domów, nie kryją zdziwienia.- Zbieramy po drodze niepotrzebne zwierzęta! - woła Szpak. Normalne, tej pielgrzymce zawsze towarzyszą psy, koty, a nawet oswojony szczur.*****Msza święta jest nieprzewidywalna jak samapielgrzymka.  Może  trwać  nawet  cztery  godziny.  - Istnieje  kościół  gadający  i słuchający. My  jesteśmy tym pierwszym - mówi Szpak. Dialogowane kazania przeradzają  się  nieraz  w  zażarte  spory  i  dyskusje. Wszystkie  waśnie  odchodzą  jednak  w  niepamięć podczas Pozdrowienia Pokoju, kiedy hipisi obejmują się i całują. Modlą się, trzymając za ręce, a podczas Dziękczynienia tańczą.  Oprawa muzyczna nad wyraz różnorodna - oprócz pieśni religijnych można usłyszeć  np.  Dżem  lub  Stare  Dobre  Małżeństwo. Wokół zaś roznosi się woń indyjskiego kadzidełka.Sam wygląd ołtarza czasem też może budzićzdziwienie. Ota Nepily, pielgrzym z Czech, pamięta, jak "na łączce zaczęli przygotowywać mszę,wykorzystując do sklecenia prowizorycznego ołtarza wypożyczony stolik (gdy takiego nie było, używano plecaków), krzyż zaś postawili ze związanych gałęzi".Niezwykłe  są  śluby.  Pełni  obaw  rodzice  państwa młodych  dziękują  później  ze  łzami  w  oczach  za wspaniałą  uroczystość.  Młodzi  wkładają  wianki  i korale,  glany,  zwykłe  sandałki,  skórzane  spodnie motocyklowe, proste białe  stroje.  W  prezencie otrzymują to, co każdy może im ofiarować - kwiaty polne,  różańce,  obrazy.  Weselnicy  bawią  się  przy wtórze rocka, reggae, bluesa.Oryginalny chrzest i komunię świętą przyjęłaostatnio  Judyta,  której  rodzice  są  buddystami.  Ją samą wniesiono do kościoła na ukwieconym krześle. Wstąpiła  do  wielkiej  misy.  Chrzestni  zaczerpnęli wodę do metalowych garnuszków i poczęli polewać jej  głowę. Ktoś wręczył bukiecik stokrotek. Później dokonał się obrządek katolicki i Judyta przyjęła imię Irminy.  Symbolicznie  przebrała  się  w  białą  szatę. Rozległy  się  głośne  owacje.  Zakonnik  podał  jej zapaloną świecę, a jedna z dziewczyn obsypywała ją kolorowymi płatkami kwiatów.******Doświadczony  ksiądz  przewodnik  stara  się  przy wytyczaniu trasy  uwzględniać  fakt,  że barwnie odziana młodzież z większą otwar tościąprzyjmowana  jest  na  terenach,  przez  które  nie przechodziła jeszcze żadna pielgrzymka. Bywało, że na  sumie  proboszcz  z  ambony  prosił  parafian  o gościnę. Ludzie spodziewali się zobaczyćstrudzonych  pątników  z  różańcami  w  dłoniach. Zderzenie  z  rzeczywistością  nieraz  było  dla  nich szokujące.W pobliżu jednej z wiosek hipisi zatrzymali się nad rzeczką. Niektórzy rozebrali się do naga i poszli się kąpać. Inni palili i pili, leżąc sobie na brzegu. W takiej sytuacji zastał ich  miejscowy  proboszcz, który wyruszył  z  krzyżem  i  procesją  na  powitanie.  Gdy ujrzał niecodzienne zjawisko, natychmiast zarządził odwrót. Kościelny potem długo  rozpowiadał, że to nie  była  pielgrzymka,  tylko  "dzika  horda  i  banda narkomanów".Bywało też tak,  że na  rogatkach niektórych wiosek straż trzymali  chłopi  z  widłami,  a  księża  zamykali kościoły. Wtedy pielgrzymka od razu zmieniała trasę. Nocowano w szczerym polu pod gołym niebem.-  Przed  nadejściem pielgrzymki  wielu  parafianofiarowało się z kwaterami, ale po ujrzeniuwędrowców chętnych do przyjęcia na noclegznacznie  ubyło  -  proboszcz  z  Ludwikowa  rozłożył ręce w geście bezradności.-  Skąd  przybywacie,  pielgrzymi?  -  zapytał  inny proboszcz,  wychodząc  przed  plebanię,  by  powitać pątników.-   Jestem Szpak - odpowiedział Szpak.- Rany boskie! Całe życie modliłem się, bypielgrzymka  Szpaka  nie  przechodziła  przez  moją wieś.W  Strzebiniu  proboszcz  naopowiadał  wiernym,  że przyjdą Czesi. Nie  wspomniał o hipisach, boparafianie mogliby się wystraszyć. Ale kiedy starsze babcie zobaczyły wchodzącą do kościoła długowłosą zgraję, rzekły dobrotliwie: -  Jak  do  Częstochowy  idą,  to  muszą  być  jednak dobrymi ludźmi.Inny kapłan na widok wygłodzonych pielgrzymów: - Czym  chata  bogata! Tylko  nie  zjedzcie mi  psa,  bo mnie gospodyni zabije!Mieszkańcy Raszowej obdarowali hipisowskąpielgrzymkę kwiatami.*****Idą  z  różnymi  intencjami.  Metal  modli  się  za przyjaciół w Niemczech, swój zespół heavymetalowy i przyjaciela, który chleje. Inni pragną, bypielgrzymka nigdy się nie kończyła, proszą o więcej poe tów, a mni e j śmi e c i. Uc z e stni c z ą wprzyjmowaniu  sakramentów  świętych,  nieraz  po spowiedzi mają łzy w oczach.6 sierpnia, w rocznicę zrzucenia bomby atomowej na Hiroszimę,  zawsze  odbywa  się  Misterium  Pokoju. Niejednokrotnie łączy się ono z jednodniowągłodówką,  modlitwami  o  pokój,  inscenizacjami teatralnymi, happeningami. Wyjątkowe miałomiejsce  w  Opolu  pod  pomnikiem  Powstańców Śląskich. Siostra Jasia, najstarsza uczestniczkapielgrzymek, wspomina: - Na pomniku nasiwywiesili transparenty z hasłami o treści pokojowej. Ale  zrobiła  się  z  tego  wielka  chryja,  bo  miejscowi patrioci  odebrali  to  jako  profanację  pomnika.  Na dodatek zjawiła się od razu milicja.Wieczory spędza się przy ogniskach, adoracjach lub na... imprezach. W Goleszu, kiedy część osób modliła się  w  kościele,  pozostali  rozsiedli  się  na  drodze  w okolicy miejscowego baru. Ktoś wygrywał naakordeonie  w  dosyć  skocznym  rytmie  "Wieczny odpoczynek racz im dać, Panie". W Kotach zaś spora grupa  pątników  spotkała  się z  funkcyjnymi  w miejscowej dyskotece.-  Pamiętam  wielką  suszę  -  opowiada  ks.  Szpak.  - Miejscowi goszczą  nas wspaniałym  obiadem,  a potem proszą o modlitwę o deszcz. Biorę różaniec i błagam o deszcz, pioruny i burzę. Siadam w lesie, a tu burza. Wieję na polanę i wyciągam  ręce w górę, by nikogo nie zabiło.*****- Gdyby zabrakło słońca, trudno byłoby żyć. Gdyby zabrakło pierwiastka duchowego, nawet  byśmy nie powstali - głosi Radio Wolny Hipis. Rozgłośnia nie ma redaktora prowadzącego, ale nadaje nieustannie. Działa na zasadzie: mów wszystko, co przyjdzie ci do głowy. Każdy może rzucić cytatem, anegdotą,wierszem, dowcipem w formie bluesa, możecokolwiek zaśpiewać, zagrać, przeprowadzićrozmowę z osobą znajdującą się najbliżej.- Uwaga, jesteśmy w rezerwacie kleszczy. Baczcie, by popiół z papierosa nie zabił tych kochanychzwierzątek.Pielgrzymka  zbliża się do  Częstochowy. Radio nadaje  nieprzyzwoite  kawałki.  "Szpaku"  nakazuje zaśpiewać coś religijnego. Gitarzysta nie umie. Szpak wymienia te najbardziej znane sacrosongi. Nic. W końcu przejmuje gitarę i narzuca melodię.******Częstochowa. Podnóże Jasnej Góry. Tu każdapielgrzymka  porządkuje  szeregi,  śpiewa  ćwiczone przez  całą  drogę  pieśni,  macha  balonikami  albo chustami,  w  końcu  dostojnie  wkracza  na  szczyt. Każda, ale nie hipisowska. Już na Alejach długowłosi wrzeszczą: "Płonie, Babilon, płonie!", bębnią i tańczą. Na  czoło  wysuwają tekturowy  karton  z  rysunkiem samolotów zrzucających bomby i napisem: "Bo serca Wasze są z kamienia, a nie dlatego, że Bóg tak chce". Happening  antywojenny: Stop  wojnie w  Iraku,Błogosławieni  czyniący  pokój, Jedzenie  zamiast bomb, Pokój jest lepszy niż miejsce w historii, Zło dobrem zwyciężaj. Strzelają korki od szampanów, a później  następuje  szaleńczy  bieg.  Pod  muramiwszyscy ustawiają się tak, by powstała duża pacyfa. Wreszcie Szpak frunie w górę tyle razy, ile do tej pory poprowadził pielgrzymek.*****Tydzień  po  pielgrzymce  odezwał  się  Hipisek  z Zabrza:  "Wnieśliście  w  moje  życie  dużo  dobrego. Bardzo  mi  was  brakuje.  Z  rodzicami  się  kłócę... Twierdzą, że zwerbowała mnie sekta i takie tam. O wszystko się czepiają... Nie wiem, ile wytrzymam w domu...  Kocham  was  wszystkich,  jesteście  moją rodziną, która mnie nie krzywdzi...

Brak komentarzy

Dodaj komentarz

do góry tworzenie stron internetowych