Jesteś tutaj: Strona główna / CZARNA LEGENDA KRUCJAT

CZARNA LEGENDA KRUCJAT

2012-08-28

Często spotykam się z różnymi zarzutami dotyczącymi Kościoła związanymi z jego historią. Czy zawsze są one uzasadnione, a przede wszystkim poparte faktami??? W niniejszym artykule omawiam "CZARNĄ LEGENDĘ KRUCJAT" - której sedno oddaje np. poniższy obrazek:

 

 


„Czarna legenda” krucjat ma swoją genezę w początkach reformacji, a pierwszym z jej orędowników był Marcin Luter. Później mit rozpowszechniała propaganda oświeceniowa, walcząca z katolicyzmem. I tak np. Wolter nazywał krucjaty: "następstwem panujących wierzeń, szaleństw i absurdów, krzyżowców zaś potworami zbroczonymi we krwi niewiast przez siebie zgwałconych." W swych poglądach nie był odosobniony. Także autor biblii oświeceniowców – pierwszej „Encyklopedii” – Diderot - pisał: "Nikt by nie przypuszczał, że przyjdzie czas tak głębokich ciemności i tak wielkiego otępienia ludów i władców, co do ich interesów, że jedna część świata ruszy do małego zakątka, by wymordować jego mieszkańców i zawładnąć kawałkiem skały, nie wartym nawet kropelki krwi." Podobne poglądy miała większość intelektualistów tamtych czasów.


Wykreowany tak obraz, przetrwał do czasów obecnych, znalazł się w środkach masowego przekazu (np. film Ridley'a Scott'a „Królestwo Niebieskie” 2005 r., serial – „Krzyżowcy” 2001 r., skecze Monthy Pytona i wiele innych pozycji), literaturze, encyklopediach, podręcznikach.


Mit funkcjonuje również w polityce - ostatnio Bill Clinton w przemówieniu na Growntown, jako powód ataków terrorystycznych na Amerykę, podał chrześcijańskie krucjaty. Przytoczył słowa: "Krzyżowcy zdobywając Jerozolimę w 1099 r. wycięli w pień każdego mężczyznę, każdą kobietę i każde dziecko w mieście, aż ulice po kolana spłynęły krwią."


W świetle powyższego, prawda o wyprawach krzyżowych, wydaje się być znana jedynie wąskiej grupie historyków – naukowców. W latach 70 – tych XX w. okoliczności wypraw krzyżowych stały się przedmiotem intensywnych badań. W ich wyniku obalono większość zarzutów wobec krzyżowców. Jednak niewiele z tych faktóe dotarło do szerszej świadomości. Szczególnie w dawnym "bloku wschodnim", a więc i w Polsce stan wiedzy historycznej, po latach zakłamań jest ciągle na bardzo kiepskim poziomie. W propagandzie dotyczącej krucjat najczęściej fałszuje się ich główny powód: obronę przed naporem muzułmanów, zastępując go, nie znajdującymi pokrycia  w ówczesnych realiach, uzasadnieniami społeczno - ekonomicznymi: chęcią rozszerzania wpływów chrześcijaństwa, chciwością żądnych zysku krzyżowców i papiestwa, cynizmem, a nawet głupotą etc...

W zlaicyzowanym społeczeństwie, motyw religijny, będący ideologiczną podstawą krucjat obierany jest z pogardą, jako fanatyzm. Dzisiejszemu człowiekowi trudno uzmysłowić sobie  miłość ówczesnych chrześcijan do Ziemi Świętej, jako ziemskiej ojczyzny Chrystusa i cześć dla Jego Grobu, jako miejsca Zmartwychwstania. Mentalność ludzi średniowiecza jest naszym czasom na tyle obca, że motywy religijne nie są traktowane poważnie - potrzebne jest nam "materialne" uzasadnienie. Mocno przesadzone okazały się także oskarżenia krzyżowców o okrucieństwo i barbarzyństwo.

Należy wiedzieć, że w momencie zwołania przez papieża pierwszej krucjaty w celu odzyskania Grobu Pańskiego w Jerozolimie (1096), muzułmanie, po trwających ponad 450 lat podbojach, zagarnęli już 2/3 chrześcijańskich ziem.
Od śmierci Mahometa (632r.) – zdobyli tereny dzisiejszej Palestyny, Syrii, Egiptu, Libii i Iraku – (kolebkę chrześcijaństwa, z Jerozolimą i Grobem Pańskim włącznie), Tunezję i niemal całą Hiszpanię – z której następnie próbowali podbić tereny dzisiejszej Francji.
W latach 673 – 718 podjęli nieudane próby zdobycia Konstantynopola. W 823 r zdobyli Sardynię, Kretę, Maltę w 870 r. oraz w latach 831 – 878 Korsykę i Sycylię. Padły też pojedyncze rejony wybrzeża Półwyspu Apenińskiego.
W 846 r. doszło nawet do tego, iż muzułmanie zbezcześcili, znajdującą się wówczas poza murami Rzymu – Bazylikę Świętego Piotra i klasztor Monte Cassino. Dalsza ekspansja muzułmanów oznaczałaby unicestwienie chrześcijańskiego świata. Niezbędna okazała się obrona i bezpośrednie zaangażowanie Kościoła w działania zbrojne. Zmagania z naporem muzułmanów trwały ponad 6 wieków, a zakończyły się zwycięstwem chrześcijańskiej koalicji, pod dowództwem Jana III Sobieskiego.

Agresja islamska wobec chrześcijan wzmogła się w XI w., wraz z pojawieniem się na Bliskim Wschodzie, Turków seldżuckich, wtedy też pozycja chrześcijan uległa znacznemu pogorszeniu. Nasiliły się ataki i szykany. Poturbowany został Patriarcha Jerozolimski, którego powleczono za brodę po ulicach. Turcy wstrzymali ruch pątniczy, tolerowany wcześniej nawet przez Arabów. Zabroniono chrześcijanom wstępu do Jerozolimy. Ogółem pod panowaniem Turków zniszczono ok. 30 tys. kościołów. W XI w. większa część Azji Mniejszej znalazła się w rękach tureckich. Na zajętych terenach brutalni i fanatycznie oddani islamowi Turcy dokonali licznych rzezi miejscowych chrześcijan. Chrześcijańska ludność grecka i armeńska została wymordowana, albo zmuszona do ucieczki. Równolegle do sukcesów w Azji Mniejszej, Seldżucy wkroczyli do Syrii i Palestyny, zajmując w 1078 r. Jerozolimę.

Religia muzułmańska od początku promowała działania zbrojne wobec „niewiernych”. Mahomet nauczał, iż udział w wojnie przeciw tym, którzy stali na przeszkodzie w rozwoju nowej wiary jest religijnym i stałym obowiązkiem muzułmanina. Zawarte w Koranie zalecenia wyraźnie określają, jak należy postępować z „niewiernymi”: „Kiedy więc spotkacie tych, którzy nie wierzą, to uderzcie ich mieczem po szyi, a kiedy ich rozbijecie, to mocno zaciśnijcie na nich pęta”, albo: „O Proroku! Zwalczaj niewiernych i obłudników i bądź względem nich surowy!”. Jeżeli chodzi zaś o samych chrześcijan, Mahomet nawoływał wprost, aby wojna z nimi prowadzona była, póki „nie zapłacą daniny własną ręką i nie zostaną upokorzeni”.


W efekcie poza rzadkimi okresami spokoju, ludność chrześcijańska podlegała stałej dyskryminacji ze strony islamu. Po zwycięstwach armii muzułmańskich nastąpił natychmiastowy proces intensywnej islamizacji i arabizacji miejscowych ludów. Dość przyznać, że dwieście lat później muzułmanie stanowili już większość w stworzonym przez siebie imperium. A po upływie kolejnych stu lat, chrześcijanie liczyli jedynie ok. 1/20 ogółu populacji Lewantu. Konsekwencje niszczenia społeczności chrześcijańskich okazały się katastrofalne, co widać doskonale dziś, kiedy przyjrzymy się, jak nieliczni są chrześcijanie na Bliskim Wschodzie i w północnej Afryce.

Najcięższy los czekał chrześcijan pochodzenia arabskiego. Dla nich jedynym ratunkiem przed wymordowaniem była ucieczka na tereny bizantyjskie. Pozostałym, muzułmanie początkowo zaoferowali pewną tolerancję ale w zamian za to żądali olbrzymich podatków. Te prawdziwie astronomiczne kwoty były przez dłuższy czas głównym źródłem dochodów kalifatów, przeznaczanych na dalsze kampanie wojenne. Oprócz podatku pogłównego obowiązywał uciążliwy podatek - haradż – rolnicy musieli oddawać połowę swoich zbiorów. Wyznawcy Chrystusa zostali uznani za mieszkańców niższej kategorii. Zakazano im m.in. sprawowania urzędów, budowy kościołów i odnowy starych, publicznego wyznawania wiary, noszenia broni, poddawania krytyce islamu, czy jazdy konno. Poza tym nakazano im, aby nosili na sobie wyróżniające ich znaki (sic!) i ustępowali miejsca muzułmanom. Była to więc jawna polityka dyskryminacyjna. Chrześcijanina nieprzestrzegającego którejkolwiek z powyższych zasad czekał wybór między przymusem odejścia od wiary, a karą śmierci.

Wraz z upływem lat i dalszymi podbojami dojrzewała islamska koncepcja dżihadu - „świętej wojny”. W okresie wypraw krzyżowych uległa ona znacznemu zaostrzeniu. Niektórzy islamscy ideolodzy nie kryli przy tej okazji nienawiści i pogardy wobec chrześcijan. Ostatecznie „dżihad” zakładał obowiązkowy udział każdego muzułmanina w walce zbrojnej z „niewiernymi” i śmierć dla każdego współpracującego z nimi. Walka ta miała być prowadzona do momentu, kiedy cały świat znajdzie się we władaniu islamu. Muzułmańscy teologowie wyróżniali zatem obszar „dar al-islam” – gdzie triumfowała wiara i prawo islamu oraz „dar al-harb” – terytoria w posiadaniu „niewiernych”, o które toczy się wojna.

Jak już wspomniałam w świetle najnowszych badań historycznych nie obronił się żaden z podnoszonych wobec krucjat zarzutów, a w tym:

- Główny mit o chęci wzbogacenia się. Uczestnikami wypraw krzyżowych byli ludzie już zamożni (z tytułami hrabiów i książąt). Przystąpienie do krucjaty oznaczało duże koszty, dlatego krzyżowcy sprzedawali swoje dobra bądź brali pożyczki pod ich zastaw. Bardzo często powodowani uniesieniem religijnym, w pośpiechu pozbywali się własności za przysłowiowy bezcen. Wielokrotnie całe rodziny składały się na wyprawę jednego przedstawiciela. Do niezwykle rzadkich należały przypadki powrotu z krucjat z bogactwem. Osoba, która wracała stawała raczej w obliczu potrzeby wykupu zastawów i spłaty długów, czy nawet ubóstwa. Udział w krucjacie pociągał za sobą same trudy i wyrzeczenia. Nie był on też tradycyjną wojaczką, gdzie można było zdobyć fortunę i sławę. Oczywiste było duże ryzyko utraty życia lub zdrowia. Zrozumiałymi były obawy ogarniające uczestnika wyprawy w obliczu dalekiej podróży do Jerozolimy. Wzmagały się one, gdy krzyżowiec decydował się na wybór drogi morskiej (od końca XII w. był to najczęstszy sposób na dotarcie do Ziemi Świętej). Dla człowieka wychowanego na lądzie, trzytygodniowa podróż ówczesnym okrętem, zapewniającym dla jednej osoby, maksymalnie jeden metr kwadratowy pokładu była sporym wyzwaniem. Do tego dochodziły wywołujące przerażenie sztormy i katastrofy. Przedzieranie się przez nieznane obce krainy w ekstremalnym klimacie, choroby, epidemie i walka na śmierć i życie z groźnym przeciwnikiem potrafiły z pewnością zatrwożyć niejednego śmiałka. Z zachowanych źródeł wynika, że znaczna część krzyżowców świadoma była tego, że podczas wyprawy prawdopodobnie poniesie śmierć i dlatego prosiła o modlitwy wstawiennicze. Pomimo zagwarantowanej na czas krucjaty przez Kościół opieki prawnej dla rodziny i własności ziemskiej uczestnika wyprawy, krzyżowca ogarniał także naturalny niepokój o pozostawioną rodzinę.
- Obalono także mit o kolonizacyjnym celu podbojów. Obecnie wiadomo już, iż wiek XI wcale nie był okresem kryzysu, (jak sądzono wcześniej), który miał zmuszać krzyżowców do podboju bogatych wschodnich krain. Odwrotnie, był to czas prosperity feudalizmu. W Europie Zachodniej nastąpił dynamiczny wzrost gospodarczy. Rozkwitał handel, rzemiosło. Zaczęły znikać klęski głodu i epidemie.
Natomiast tezie o powstałym na skutek wyżu demograficznego zapotrzebowaniu na nowe ziemie przeczą liczne wówczas inicjatywy zagospodarowywania nieużytków rolnych oraz postępujący na coraz większą skalę proces karczowania europejskich lasów.
- Także zarzuty o niezwykłym okrucieństwie krzyżowców nie znajdują potwierdzenia w źródłach historycznych, (w tym muzułmańskich) - przybycie krzyżowców do Ziemi Świętej nie zaowocowało masowym opuszczaniem tych terenów przez Arabów (miało to miejsce dopiero w związku z założeniem państwa Izrael). Autorzy „czarnej legendy” pomijają ten fakt milczeniem. Próżno szukać po 1099 r. jakiejś masowej akcji nawracania na chrześcijaństwo mieczem, co potwierdzają źródła muzułmańskie, np. W Księdze kontemplacji Usami ibn Madiquisha czy w Podróżach Ibn Jubaira. Dzieła te stanowią świadectwa harmonijnej egzystencji społeczności muzułmańskiej i chrześcijańskiej na odzyskanych przez chrześcijan terenach. Nie było mowy o pełnej asymilacji ale nie wznoszono też murów. W Jerozolimie był Szpital św. Jana, w którym leczono rannych zbieranych z pól bitew, zarówno muzułmanów jak i łacinników. Zachowały się spisy kuchenne, z których wynika, że chorym i rannym religii mahometańskiej nie podawano np. wieprzowiny. Przyjmowano każdego, bez względu na wiarę. Bardzo żywą działalność prowadziły zakony, chroniące pątników, ale też ubogich. Miała miejsce wymiana wiedzy, osiągnięć nauki, medycyny między Arabami, a łacinnikami. Można powiedzieć, że krucjaty przyniosły średniowieczu renesans.
- W związku z krucjatami podnoszony jest także zarzut natury teologicznej. Twierdzi się, jakoby pierwsi, prawdziwi chrześcijanie byli pacyfistami,a idea krucjat jest sprzeczna z autentycznymi naukami Jezusa. Owszem nurt pacyfistyczny istniał wśród chrześcijan pierwszych wieków. Nawet sam pacyfizm jest autorstwa chrześcijańskich myślicieli (Tertulian, Orygenes) ale był on zjawiskiem marginalnym i niespójnym. Faktycznie w początkowym okresie, chrześcijanie na terenie cesarstwa, wzbraniali się przed służbą wojskową (choć nie wszyscy). Nie miało to jednak związku z  rewolucyjnymi naukami Jezusa o miłości bliźniego, (który nigdy nie potępiał wojskowych, ani nie odmawiał prawa do obrony koniecznej*), czy pacyfizmem, co z  pogańskim charakterem ustroju cesarstwa i barbarzyńskim charakterem wojen, które w owym czasie były lokalnymi porachunkami i rzadko miały miejsce. Wojsko było zbieraniną rozpustnych rzezimieszków bez zasad, a wojnom przyświecał jedynie cel rabunkowy. Główny powód uchylania się od służby wojskowej tkwił w tym, że chrześcijanie nie mogli służyć cesarzowi przypisującemu sobie atrybuty boskości (np. Dioklecjan 286 r.). Stosunek chrześcijan do wojska zaczął się zmieniać wraz z nasilaniem się prześladowań, a diametralnie zmienił się, po przyjęciu przez cesarzy chrześcijaństwa i oczyszczeniu służby wojskowej z naleciałości pogańskich. Niestety wraz z przyjęciem przez cesarzy chrześcijaństwa (IV w., cesarze Teodozjusz i Konstantyn) Kościół zaczął popadać w zbytnią zależność od władzy. Kolejni papieże podjęli trud systematycznego oczyszczania Kościoła z nazbyt ścisłych związków z władzą świecką. Najbardziej nieugięty w obronie przed roszczeniami władzy świeckiej pozostał św. Grzegorz VII. Za swój upór zapłacił utratą władzy w Rzymie i śmiercią na wygnaniu. Ostatecznie, po licznych reformach kolejnych papieży w XI w., (moment rozpoczęcia krucjat) można mówić o niezależności Kościoła wobec władzy świeckiej.

Niewątpliwie jednak, nauki Jezusa, (w których miłość bliźniego stawiana jest na pierwszym miejscu), znalazły swoje odbicie w idei „wojny sprawiedliwej” oraz uformowaniu „etosu rycerstwa”, który wykształcił się wraz z zaangażowaniem Kościoła w wyprawy krzyżowe. Wedle św. Augustyna wojna sprawiedliwa to taka, której celem jest ukaranie zła i przywrócenie spokoju. „Wojny są dozwolone i usprawiedliwione w tej mierze, w jakiej chronią ubogich i całą zbiorowość przed niegodziwością wrogów”. Zalecano umiar w prowadzeniu wojny - nie mszczenie się.

Wprowadzony "etos rycerza" – stanowił znaczący postęp, wobec wcześniejszego wojownika barbarzyńcy - np. na turniejach rycerskich preferowano sposób walki mający doprowadzić, do unieszkodliwienia przeciwnika i wzięcie go do niewoli. Itp. Religijność, idealizm, wierność przysiędze, odwaga, hart ducha i gotowość do poświęceń, to najważniejsze cechy krzyżowców. Niezwykle ważny był aspekt duchowy wypraw krzyżowych, szczególną wagę przykładano do modlitwy - codziennie odprawiano msze, stąd bogaty panteon świętych rycerzy.


Niestety, jak zawsze przy okazji tego typu ruchów – przepełnionych entuzjazmem, bez dostatecznej dozy roztropności, a zwłaszcza posłuszeństwa władzom kościelnym, dochodziło do nadużyć. Tak było w przypadku, nie „autoryzowanej” w żaden sposób przez Kościół „wyprawy ludowej” , na czele której stanął samozwańczy prorok i charyzmatyk - Piotr Pustelnik. Jej przebieg był tragiczny – uczestnicy owej inicjatywy z 1096 roku dokonali w Nadrenii pogromów żydów. Nie pomogły stanowcze sprzeciwy lokalnych biskupów, którzy niejednokrotnie, jak w Spirze, czy Terwirze – ukrywali w swoich rezydencjach żydów. Właśnie tego typu ekscesy, dały później pożywkę kolejnemu mitowi o tym, że krucjaty łączyły się z prześladowaniem żydów przez Kościół.
Podobnie było z czwartą wyprawą krzyżową – której uczestnicy zamiast do Ziemi Świętej, udali się do Konstantynopola. Zbezczeszczono nawet wiele chrześcijańskich świątyń, zamordowano wielu prawosławnych duchownych. Było to całkowite odejście od krucjatowych idei. Wiarołomnych krzyżowców potępił papież Innocenty III, a w roku 2000 ponownie uczynił to Jan Paweł II - podczas wizyty w Grecji – co również często wykorzystywane jest w propagandzie – z faktu tych przeprosin wysnuwa się kolejny mit, na temat tego, że Jan Paweł II przeprosił za krucjaty jako takie.


Nagminnie pomija się także ważny aspekt udziału w krucjatach Kościoła wschodniego, przypisując wyprawy krzyżowe tylko i wyłącznie katolikom.


Przykrym następstwem funkcjonowania „czarnej legendy”, ale także fakt wspomnianych nadużyć,  jest odchodzenie od chrześcijaństwa, czy religii wogóle. Często dzieje się to na zasadzie twierdzenia, że w każdym konflikcie "prawda leży pośrodku”. Jeśli gdzieś się biją, to znaczy, że "są siebie warci". Zwykle jednak ktoś atakuje, a druga strona się broni.  Prawda natomiast "nie leży pośrodku" tylko  "tam, gdzie leży" -  gdyby było inaczej - zbyteczne byłyby sądy, a katowi i ofierze, przysługiwałby ten sam wyrok.
Powyższe zakłamania mogą budzić u chrześcijanina, szczególnie młodego poczucie zagubienia, prowadzić do całkowitego negowanie wszelkiej religii, jako zarzewia konfliktów, wojny, a co za tym idzie nieszczęscia.

Zrozumiałym jest, że jeśli nagminnie ma się do czynienia z wypaczonym obrazem "wielkich okrucieństw", następuje utrata zaufania do chrześcijaństwa. Warto więc odkłamywać mity, by nie przysłaniały sensu Objawienia Jezusa, jakim jest miłość.
-------------------------------------------------- -------------------------------------------------- ---
(*)Zbawiciel, uzdrawiając sługę rzymskiego setnika z Kafarnaum, nie poleca mu porzucenia zawodu żołnierza, ale wręcz stawia go Żydom za wzór do naśladowania: U nikogo w Izraelu nie znalazłem tak wielkiej wiary (Mt 8, 5-13)
Pytali go też żołnierze,(św. Jana Chrzciciela), mówiąc: A my co mamy czynić? I rzekł im: Na nikim nic nie wymuszajcie ani nie oskarżajcie fałszywie dla zysku, lecz poprzestawajcie na swoim
żołdzie. (Łuk. 3, 14)
Chętnym do bardziej szczegółowego zapoznania się z omawianym tematem, dokumentami źródłowymi, bardziej szczegółowym opisem powyższego tematu polecam lekturę książki prof. Grzegorza Kucharczyka Zbrojne Pielgrzymki – Historia Wypraw Krzyżowych.

Pytali go też żołnierze,(św. Jana Chrzciciela), mówiąc: A my co mamy czynić? I rzekł im: Na nikim nic nie wymuszajcie ani nie oskarżajcie fałszywie dla zysku, lecz poprzestawajcie na swoim

żołdzie. (Łuk. 3, 14)

Chętnym do bardziej szczegółowego zapoznania się z omawianym tematem, dokumentami źródłowymi, bardziej szczegółowym opisem powyższego tematu polecam lekturę książki prof. Grzegorza Kucharczyka Zbrojne Pielgrzymki – Historia Wypraw Krzyżowych.




Katarzyna Balwińska (kaja)

http://pioremnakamieniu.blogspot.com/

28 komentarzy

Przechodzień
2014-04-28 22:10
to co chcę napisać, napisał już Paweł. Jeśli już coś jest na ten temat, to pisane ciężkim naukowym, językiem. Nie ma co się dziwić, że kiepsko z wiedza, jeśli kłamstwami karmi się nasze dzieci w szkole. Przykład : Podręcznik do gimnazjum klasa I "Między Nami" - ""krucjaty - wyprawy podejmowane przez rycerstwo europejskie w XI - XIII w. w celu zdobycia Ziemi Świętej i rozszerzenia wpływów chrześcijaństwa""
Andrzej
2014-03-11 12:42
Człowiek obiektywny patrząc na fotkę z przed lat, na której np. biskupi niemieccy pozdrawiają się wiadomym gestem, widzi faszystów w sutannach, Natomist katolik - hipokryta, na tej samej fotce widzi biskupow niemieckich, osłaniających dłonią oczy, przed rażącym ich słońcem. Taki wasz obiektywizm, i prawda historyczna . . . . . .
kaja
2014-03-11 09:21
Dzięki Pawle.Historia Kościoła może być dla katolików powodem do dumy. Największa instytucja charytatywna w dziejach świata - z pozytywnym przesłaniem, który nawet u ateistów powinien budzić zachwyt.( u mądrych budzi) Trzeba być pozbawionym zdrowego rozsądku i inteligencji, by sądzić, że jest inaczej - szczególnie, gdy jest się wychowanym w kręgu kultury łacińskiej. Niestety Europa zdrowy rozsądek postradała, inteligencję utopiła w cholesterolu i mamy nadchodzącą, nieuchronną katastrofę. Wpisy Andrzeja nie są dowodem "innych poglądów" tylko właśnie głupoty ( sorry) , która objawia się podcinaniem gałęzi na której się siedzi. U europejczyków to dość powszechne. Potrzeba jest duża, bo jak słyszałam historia w seminariach nie cieszy się dużym powodzeniem. Poproszono mnie o drobne dopracowanie tekstów w celu ich rozpropagowania szerszego - nie wiem czy czas mi na to pozwoli. W Polsce jest szczególnie dużo zakłamań - po epoce komuny. Jak ktoś wspomniał do dziś w podręcznikach np. do podstawówki uczy się o krucjacie dziecięcej. Historia , jak każda nauka cały czas się rozwija, są nowe badania, nowe techniki - a my Polacy jak we wszystkim, tak i w historii jesteśmy zacofani,
Andrzej
2014-03-10 12:00
Jeśli artykuł jest merytorycznie zgodny z naszymi poglądami, tudzież z naszą psychozą stadną, wtedy jest DOBRY ! Jesli jest obiektywny, zgodny w wiedzą historyczną, i faktami a juz broń Boże krytykancki wobec naszej świętej psychozy, wtedy jest oczywiście zły. A PRAWDA ? Dla ludzi wierzących w ,,coś, czego nie ma'' , jest pojęciem bardzo względnym, bo całkowicie uzaleznionym od wiary w ,,coś'', czego przecież nie ma . . . . .. . . . .
Paweł
2014-03-07 17:55
Dziękuję za ten artykuł. W czasach, gdy prawda wydaje się towarem deficytowym, a kłamstwa są powtarzane niemal wszędzie, to prawdziwa perełka. W dyskusjach z ateistami argument krucjat jest często wykorzystywany. Nie widziałem, by ktoś im sensownie odpowiedział, odnosząc się do źródeł. W ten sposób zwycięża ich błędna retoryka. W dzisiejszym zapracowanym świecie, większość katolików nie może sobie pozwolić na dogłębne studiowanie historii i czasami brakuje wiedzy by odpowiedzieć. Autorka wykonała dobrą robotę zamieszczając tu ten artykuł. Bóg zapłać.
Adam
2012-10-03 19:41
1571 r. - olbrzymia flota turecka wyruszyła na podbój Europy. Żadne chrześcijańskie państwo nie miało tylu okrętów, by stawić jej czoła. Siły tureckie były tak ogromne, iż zdawało się, że to nie okręty, a całe olbrzymie miasta wypłynęły na otwarte morze w pobliżu Lepanto w zatoce Korynckiej. Sułtan turecki był pewien zwycięstwa. Mówił, że z bazyliki św. Piotra zrobi stajnię dla swych koni. Wtedy papież Pius V zarządził wielką błagalną modlitwę różańcową. Żołnierze przystępowali do sakramentów i przygotowywali się do bitwy przez trzydniowy post i modlitwę różańcową. Hasłem do walki były słowa: „Królowa Różańca Świętego”. Na sztandarze zawieszono ogromny różaniec. W całej Europie zorganizowano procesje różańcowe. Szczególnie uroczyście odbywała się taka procesja w Rzymie, gdzie śpiewając różaniec niesiono po ulicach obraz Matki Bożej. I wtedy wbrew oczekiwaniom wojskowym 7 października niewielka flota hiszpańska i wenecka odniosły druzgocące zwycięstwo nad flotą turecką. Stało się jasne, że była to interwencja Matki Bożej. Papież Pius V zdecydował, że fakt ten nie powinien być zapomniany i ustanowił 7 X świętem Matki Bożej Zwycięskiej, które nazwano potem świętem Matki Bożej Różańcowej. Od tego czasu październik jest miesiącem Różańca Świętego.
Wojtek
2012-09-18 21:58
niby się za \"Andrzeja\" podaje, ale tak przemądrzały i wszystkowiedzący jak pewien \"słynny hipis\" , który od 12 lat krytykuje KRK i pewnego salezjanina.Pewnie kolejne wcielenie sfrustrowanej Aquy...
Adam
2012-09-18 10:39
Nooo idąc tym tokiem myślenia każdy, kto jest przeciw aborcji i za małżeństwem to faszysta, popierający Hitlera. Nikt poważny nie weźmie na serio tego co piszesz - a co mi szkodzi wkleić link??? rozumiem, że Ci sie już nie chce :) http://www.fronda.pl/blogowisko/wpis/nazwa/mlodziez_za_hitlerem,ksieza_przeciw.katolicyzm_kontra_nazizm_38306 Media przy okazji rocznic historycznych lubią wspominać o co najmniej podejrzanej postawie Kościoła katolickiego wobec zwolenników Hitlera. Po internecie krążą zdjęcia biskupów z rękami w geście nazistowskiego pozdrowienia, a na salonach, jeśli już między kolejkami poruszy się temat katolicyzmu, to oprócz inkwizycji i krucjat wypomina mu się miłość do niemieckiego zbrodniarza. Ludzie swoje, a historia swoje: właśnie mija 82 rocznica zarządzenia arcybiskupa Moguncji, który wobec rosnącej popularności Narodowosocjalistycznej Partii Robotniczej Niemiec zdecydował się publicznie potępić nazizm. W dokumencie znalazły się następujące zapisy: 1.Zabrania się katolikom wstępowania w szeregi partii hitlerowskiej. 2.Członkom partii hitlerowskiej zabrania się grupowego uczestniczenia w pogrzebach i podobnych uroczystościach kościelnych. 3. Żaden katolik – dopóki pozostaje członkiem partii hitlerowskiej – nie może przystępować do sakramentów świętych.[1] Uprzedzony do Kościoła czytelnik – taki też może się znaleźć na Frondzie – zauważy, że arcybiskup Moguncji to jeszcze nie Kościół niemiecki, jeden wróbel wiosny nie czyni. Miałby rację, gdyby nie wydarzenia, które nastąpiły dwa lata później, w sierpniu 1932 roku, pół roku przed wyborami, w których NSDAP zdobyło ponad połowę głosów.[2] Decyzję mogunckiego hierarchy potwierdzili biskupi zebrani na konferencji episkopatu w Fuldzie zarzucając NSDAP, że wystąpienia jej członków i sympatyków mają charakter wrogi wobec wiary, a właściwie sprzeciwiają się fundamentalnym zasadom i nakazom Kościoła katolickiego. Tuż przed marcowymi wyborami m.in. biskupi Trewiru, Wurzburga oraz Warmii jednoznacznie odradzali katolikom głosowanie na partię Hitlera i zalecali poparcie prawicowego Centrum. Niestety, o ile duchowni karnie podporządkowali się poleceniom pasterzy i nie pozwalali sobie na gesty poparcia dla partii Hitlera, przeszło połowa katolików postąpiła inaczej. Nuncjusz apostolski w Berlinie zauważał, że największym nieposłuszeństwem wykazywała się młodzież. W wyborach wzięło udział 39 milionów osób, z czego 13 milionów wyznawało katolicyzm. Mniej więcej połowa – 6-7 mln katolików najprawdopodobniej poparło NSDAP, pomimo norm dyscyplinarnych wydanych przez episkopat w odniesieniu do tej partii.[3] To zwycięstwo stało się początkiem dyktatury najsłynniejszego zbrodniarza XX wieku. „Mądrości” ówczesnych ludzi o tym, że księża na niczym się nie znają, a Kościół powinien zająć się klepiącymi zdrowaśki babciami, a nie mieszać do polityki, przyniosły owoc w postaci Hitlera i jego kolesiów. Czy takie nieposłuszeństwo katolików względem pasterzy (rzekomo narzucających kajdany duszom wiernych) czegoś nam nie przypomina? A katolicki ciemnogród miał jednak rację, bo uważnie przeanalizował postulaty nazistów, zbadał nazistowskie programy, przemówienia i publicystykę. Może warto więc przyglądać się pouczeniom Kościoła przez pryzmat zdrowego rozsądku, a nie modnych uprzedzeń?
Andrzej
2012-09-17 23:54
To co piszesz, jest nielogiczne, i sprzeczne z udokumentowanymi faktami. Jesli kościół katolocki modlił by się za wroga, to musiał by się modlić za bolszewików, a jakoś nigdzie na to nie trafiłem. Za Hitlera nie modlono się jako za wroga, bo nie były by to modlitwy o jego zwycięstwo, a takich wlaśnie tekstów zachowało się duzo. Tzw. listy pasterskie biskupów niemieckich też mają bardzo jednoznaczną wymowę, i uczciwie tu przyznaję, że w zalezności od sytuacji, są listy potepiające nazizm, jak i późniejsze, wychwalające go.Braku wiedzy nie nadrobisz nadgorliwością religijną, a fakty są faktami. Naziści głosili tradycyjne wartości rodzinne. Ich ideologia była konserwatywna, burżuazyjna, patriarchalna i antyfeministyczna. Popierali posłuszeństwo, dyscyplinę i małżeństwo, przeciwstawiając je potępianemu homoseksualizmowi i aborcji. Chociaż wychwalali naukę i technologię, wrogo odnosili się zarówno do Oświecenia, jak modernizmu i racjonalizmu. Trudno sobie wyobrazić, jak ruch z takim programem mógłby być ateistyczny – i rzeczywiście nie był. Germański, mesjanistyczny nacjonalizm walczył z ateizmem, a wolnomyśliciele często ścierali się z nazistami w późnych latach dwudziestych i trzydziestych. Po objęciu władzy Hitler zakazał działalności organizacjom wolnomyślicielskim i rozpoczął kampanię przeciwko bezbożnikom. W jednym z przemówień z 1933 r. głosił: „Musimy podjąć walkę z ateizmem i to nie wyłącznie w deklaracjach. Powinniśmy ich zwyczajnie wyplenić”. Ta otwarta wrogość była uczciwsza niż skomplikowane, często pełne sprzeczności, stanowisko względem chrześcijaństwa.. . . . . . Itd. . . Itp . . . . I mnie już dalej sie nie chce. . . . W żaden sposób nie da się jednak zaprzeczyć, że ideologia faszystowska w dużej mierze była poglądowo spójna z katolicyzmem. Pisz sobie co chcesz, mozesz sobie nawet sto razy napisać, że slabe to, mnie już na prawdę więcej się nie chce na temat kościola i faszyzmu.
Adam
2012-09-17 20:09
Podane przeze mnie linki są oparte na źródłach. Dla swoich potrzeb preferuję anglojęzyczne - bo historia w Polsce po latach komuny leży - co było tu poruszone - \"krucjata dziecięca\". Jeśli wierzysz w to co piszesz - to szczerze współczuję Co to za argumenty? Faktycznie historię miałeś dawno. Jeszcze za Prl- u i propagandy Chruszczowa. Naoczni świadkowie? Mamy XXI w. i dokumenty. Każdy ruch papieża jest udokumentowany.Modlitwy za Hitlera? Katolicy za wrogów przecież się modlą. Słabe, bardzo słabe...
Andrzej
2012-09-16 21:04
Nic nie slabe, tylko trzeba znać fakty historyczne! Papiestwo od wielu dziesięcioleci próbowało podpisać konkordat z Niemcami, ale nie doszło to do skutku, bo niemcy nie chieli. Hitler podpisał konkordat bardzo szybko, taki pośpiech jest nawet podejrzany, ale nie ulega wątpliwości, że Watykanowi bardzo się spieszyło, powodem mogła być obawa, że Hitler zmieni zdanie. Tego, czego nie dało się zrobić uczciwą drogą z Parlamentem Niemieckim, zrobiono zakulisowo z Hitlerem :) Papiestwo, poprzez manipulację polityczne w partiach katolickich ułatwiło, albo wręcz załatwiło Hitlerowi dojście do władzy, a Hitler w ramach wdzięczności szybko podpisał konkordat. Wcześniej, dzięki podobnym machinacjom, ułatwiono dojście do władzy Mussoliniemu. Poświęcono w ten sposób istnienie partii Katolickich, ale według kalkulacji Watykanu, bardziej opłacalny był sojusz z takimi ludzmi, jak Mussolini i Hitler, gdyż ich ideologia gwarantowała skuteczne zwalczanie ateizmu i bolszewizmu, i tymi kryteriami Papiestwo się kierowało. Dziś po 70, czy 80 latach, można już zacząć bezpiecznie wybielać brzydkie fakty, bo naoczni świadkowie są już bardzo nieliczni. Na szczęscie zachowało się wiele literatury, w tym bardzo dużo gazet niemieckich z okresu pzredwojennego, i wojny, a tam są jak najbardziej oryginalne i wiarygodne wypowiedzi niemieckich hierarchów, łącznie z modlitwami za Hitlera i żołnierzy Niemieckich. Zamiast czytać i kopiować z netu bzdury, sięgnij może do materiałów źródłowych, i wtedy będziesz partnerem w dyskusji, jesli znajdziesz jakiekolwiek argumenty, a nie tylko internetowym ,,kopio - wklejacze\'\'. i teraz to już na prawdę żegnam, bo sam temat przerobiłem dawno, a na powtórki z historii nie mam ochoty. Andrzej I jeszcze cytat ,, Żaden podły ksiądz nie wydrze z nas uczucia, że jesteśmy dziećmi Hitlera. Czcimy nie Chrystusa, lecz Horsta Wessela. Precz z kadzidłami i wodą święconą (...) \\\" (Z pieśni Hitlerjugend . . . . . . . ) Mały ,,Benedyktek\'\' też to śpiewał ? Ale obciach . . . . Zwracam też uwagę na fakt, że ,,Mein Kampf\'\' nigdy nie był na indeksie Watykanu, to też ma woja wymowę.
Adam
2012-09-15 14:46
Link nie wchodzi więc cały tekst: Jerzy Robert Nowak Prześladowania Kościoła przez nazistów \" (...) Żaden podły ksiądz nie wydrze z nas uczucia, że jesteśmy dziećmi Hitlera. Czcimy nie Chrystusa, lecz Horsta Wessela. Precz z kadzidłami i wodą święconą (...) \" (Z pieśni Hitlerjugend podczas zlotu norymberskiego w 1934 roku) \"(...) Kościół musi upaść, aby Niemcy mogły żyć” (Jedno z haseł hitlerowskiej propagandy w 1941 roku) \" (...) Jedynie Kościół zagrodził drogę hitlerowskim kampaniom zdławienia prawdy. Nigdy przedtem nie interesowałem się Kościołem, lecz dziś budzi on we mnie zachwyt i uczucie przy­jaźni. Jedynie Kościół bowiem miał odwagę i upór, by bronić prawdy i wolności moralnej. Muszę wyznać, że to, czymś kiedyś pogardzałem, dziś wychwalam bezwarunkowo (...) \" (Albert Einstein) Katolicy stanowili jedną trzecią ludności Niemiec, zaś księża katoliccy przeważającą część duchownych wiezionych w nazistowskim obozie koncentracyjnym w Dachau: spośród 447 więzionych tam duchownych 411 było księżmi katolickimi. Według Historii społecznej Trzeciej Rzeszy Griinberga prawie 1/3 księży w poszczególnych diecezjach niemieckich w czasie hitleryzmu była poddana sankcjom hitlerowskiego przymusu.\" Na około 4000 ocenia się liczbę zamordowanych kapłanów z Niemiec, Austrii i ziem okupowanych przez Niemcy. Tylko w jednym obozie koncentracyjnym w Dachau do 1945 roku zginęło ponad 1000 kapłanów. Według książki Otto Ogiermana Do ostatniego tchu: \"(...) Po ostatecznym zwycięstwie miano postawić pod sąd katolickich biskupów niemieckich za zdradę stanu. Tajna konferencja specjalistów do spraw kościelnych dnia 22 i 23 września 1941 używa wyrażenia \"końcowy obrachunek z Kościołem\" (...). Gestapo za ostateczny cel w walce z Kościołem uważa rozbicie wyznaniowych Kościołów przy pomocy materiałów wcześniej zebranych, aby na ich podstawie oskarżyć Kościół o zdradę stanu (...)\". Niekiedy w sposób manipulatorski próbuje się zrzucać na cały Kościół katolicki w Niemczech odpowiedzialność za wystąpienia paru dostojników kościelnych, którzy byli rzeczywiście zwolennikami hitleryzmu jak kardynał wrocławski Bertram, ale byli odosobnieni - nie mieli większego poparcia wśród hierarchów Kościoła. Dowiódł tego między innymi fakt, że pomimo oporów kardynala Bertrama czołowi duchowni Kościoła katolickiego wystąpili z ostrym publicznym protestem przeciwko eksterminacji nieuleczalnie chorych i upośledzonych, zastosowanej przez nazistów. Kardynał Galen, wygłaszając kazanie w Moguncji publicznie napiętnował stosowanie zbrodniczego programu eutanazji, mówiąc: \"Biada ludowi Niemiec, gdzie zabija się niewinnych, a ich mordercy pozostają bezkarni\". Zachował się tekst wystąpienia nazistowskiego działacza Tiesslera, który stwierdził, że istnieje jedyna skuteczna odpowiedź na wystąpienie biskupa monasterskiego Galena - \"należy go powiesić\". Goebbels, odpowiadając na żądanie Tiesslera, tłumaczył mu, że niestety tego typu działanie byłoby bardzo szkodliwe dla III Rzeszy: \"jeśli coś przeciwko biskupowi zostanie wdrożone, należy spisać na straty ludność Monasteru w czasie wojennym. Można by zresztą dodać tu także całą Westfalię\". Sam reichsleiter Martin Bormann w piśmie okólnym do galeiterów z 9 czerwca 1941 tak precyzował stanowisko nazistów do Kościoła: \"(...) Wszelkie wpływy przeszkadzające w prowadzeniu narodu przez fiihrera z pomocą NSDAP lub mające temu zaszkodzić, muszą być udaremnione. Coraz bardziej należy odwracać naród od Kościołów i ich organów, proboszczów (...). Nigdzie (...) nie należy pozwalać Kościołom na zyskanie ponownego wpływu na kierowanie narodem. Musi on być bez reszty i ostatecznie złamany\". Prześladowania polskiego duchowieństwa ciągle za mało znany w świecie, ale nawet i w Polsce jest obraz prześladowań duchowieństwa polskiego przez nazistów w okresie drugiej wojny światowej. A przecież eksterminacja polskiego duchowieństwa była jednym z głównych celów niemieckich władz okupacyjnych. Zbyt dobrze zdawały one sobie sprawę z siły związku Kościoła z Narodem w Polsce. Nieprzypadkowo nazistowski dygnitarz Hans Frank, zarządzający tzw. Generalnym Gubernatorstwem pisał o polskim duchowieństwie: \"(...) Jestem również tak mądry i wiem, że klechy naszymi śmiertelnymi wrogami (...). Kościół pozostawał zawsze w rezerwie jako ostatni ośrodek polskiego nacjonalizmu, jak długo były jeszcze do dyspozycji inne środki działania. Kościół jest dla umysłów polskich centralnym punktem zbornym, który promieniuje stale w milczeniu i spełnia przez to funkcję jakby wiecznego światła. Gdyby wszystkie światła dla Polski zgasły, to wtedy zawsze jeszcze była Święta z Częstochowy i Kościół (...). Katolicyzm nie jest bowiem w tym kraju żadnym wyznaniem, lecz koniecznością życiową\". I właśnie to tak wysokie docenienie patriotycznej roli Kościoła katolickiego w Polsce zadecydowało o tak strasznych rozmiarach martyrologii polskiego duchowieństwa w czasie drugiej wojny światowej. Obraz strat poniesionych przez polskie duchowieństwo wymownie ilustruje poniższa tabela, po raz pierwszy przedstawiona w \"Homo Dei\" z listopada-grudnia 1948. Ogólne straty osobowe duchowieństwa polskiego podczas II wojny światowej (bez zakonnego) - 1263 Szczególnie dotkliwe ciosy zadano Kościołowi katolickiemu na okupowanych przez Niemców terenach Wielkopolski, zarządzanych jako tzw. Kraj Warty przez fanatycznego wroga Kościoła gauleitera Artura Greisera. Jak pisał profesor Czesław Madajczyk w Kraju Warty do 1944 roku na skutek zarządzeń Urzędu Namiestnika i Gestapo: \"(...) zamknięto 1200-1300 kościołów i kaplic, a około 500 zamieniono na magazyny, dwa wysadzono w powietrze, część oddano ewangelikom. Katedry w Poznaniu i Włocławku ograbiono z najcenniejszych dzieł sztuki, częściowo dzieła te zniszczono. Zdewastowano bazylikę gnieźnieńską, zlikwidowano poznański ośrodek życia religijnego (Akcja Katolicka, wydawnictwa), usunięto większość pomników, świątków i przydrożnych krzyży\". Za zgodą Greisera gestapo deportowało 1092 polskich księży do obozów koncentracyjnych i więzień, w których straciło życie 662 księży. Represje hitlerowskie uderzyły w licznych biskupów polskich. Spośród Episkopatu polskiego aresztowano lub internowano: biskupa Fulmana i biskupa sufragana W. Gorala z Lublina, arcybiskupa A. Nowowiejskiego i biskupa sufragana L. Wetmańskiego z Płocka, biskupa sufragana M. Kozala z Włocławka, biskupa sufragana Tomczaka z Łodzi, wikariusza diecezjalnego Kozłowskiego z Siedlec i arcybiskupa Jałbrzykowskiego z Wilna. W areszcie domowym umieszczono biskupa Dymka z Poznania. Arcybiskup A. Nowowiejski i biskup sufragan L. Wetmański z Płocka zginęli w obozie w Działdowie, zabici przez zmuszanie ich do pracy ponad siły. Biskup lubelski Goral zmarł w obozie w Oranienburg-Sachsen­hausen. Biskup z Włocławka Kozal zmarł w Dachau. Internowany w Gdańsku biskup chełmiński Dominik zmarł tam w 1942 roku. Poza diecezję do Inowrocławia wysiedlono biskupa Blericqua. Do Generalnej Guberni wysiedlono biskupa łódzkiego W. Jasińskiego i bpa sufragana Tomczaka. W 1941 roku usunięto również do Generalnej Guberni biskupa katowickiego Adamskiego i wikariusza Bieńka. Fałszowanie obrazu Kościoła katolickiego w czasie drugiej wojny światowej Szczególnie częstym obiektem oszczerczych pomówień jest postawa Kościoła katolickiego i osobiście Ojca Świętego Piusa XII wobec Żydów w czasie drugiej wojny światowej. Ulubioną tezą niektórych autorów żydowskich jest przypisywanie chrześcijaństwu odpowiedzialności za holocaust. Twierdzi się, tak jak pisarz Elie Wiesel, że \"chrześcijaństwo umarło w Oświęcimiu\", że eksterminacja Żydów przez nazistów była tylko rozwinięciem wcześniejszych tradycji chrześcijańskiego antysemityzmu, logiczną konsekwencją dotychczasowych stosunków chrześcijańsko-żydowskich, ciągnących się od średniowiecza. Można spotkać różne warianty tej tezy w książkach tak znanych autorów żydowskich jak Raul Hillberg czy w filmie \"Shoah\" Lanzmanna. Te kłamliwe insynuacje godzą w samą istotę chrześcijaństwa, które w swej nauce zawsze obiecywało zbawienie słabym i uciśnionym w przeciwieństwie do neopogańskiej apoteozy brutalnej siły, tak charakterystycznej dla nazizmu. Szczególnie oburzające są wciąż powtarzane skrajne insynuacje pod adresem papieża Piusa XII. Niektórzy żydowscy autorzy ze szczególnym upodobaniem szkalują jego postać, zarzucając mu rzekomą obojęt­ność wobec zagłady Żydów, czy wręcz obciążając go współwiną za ich tragedię. W marcu 1998 izraelski \"Jedijot Achronot\", komentując watykański dokument na temat stosunków między chrześcijaństwem a judaizmem, stwierdził: \"(...) Pius XII przedstawiany jest jako przeciwnik rasizmu i totalitaryzmu. Ta kanonizacja Piusa XII jest policz­kiem dla wszystkich Żydów\". Naczelny rabin RP Menachem Joskowicz zarzucił Piusowi XII, że nie zaapelował do chrześcijan w obronie Żydów. Szczytem absurdu była sugestia rabina Joskowicza o papieżu Piusie XII: \"(...) Moim zdaniem zabrakło impulsu od papieża i za to ponosi on winę, gdyż był głową Kościoła. Być może jego głos powstrzymałby także niemiecką maszynę zagłady\". Szkalowanie postaci papieża Piusa XII w niektórych kręgach żydowskich ciągle trwa, pomimo jakże licznych świadectw samych Żydów z przeszłości na temat prawdziwie wielkiego znaczenia pomocy udzielanej przez tego papieża dla Żydów w czasie wojny. By przypomnieć choćby wypowiedź dr Josepha Natana w imieniu Italian Hebrew Commision 7 września 1945: \"(...) Nade wszystko wyrażamy nasze uznanie dla Papieża, zakonników i zakonnic wykonujących jego polecenia, zwłaszcza uznania przez Papieża wszystkich prześladowanych jako braci i śpieszenie nam z pomocą, wszelkimi siłami bez oglądania się na grożące im niebezpieczeństwo\". Przypomnijmy również słowa premier Izraela Goldy Meir, która stwierdziła w kondolencjach nadesłanych do Watykanu po śmierci Piusa XII: \"(...) Kiedy straszliwe męczeństwo stało się udziałem naszego narodu, Papież wznosił głos w obronie ofiar (...). Głęboko bolejemy nad stratą, jaką stanowi śmierć tego wielkiego Sługi pokoju\". Insynuacje wysuwane pod adresem papieża Piusa XII warto zestawić ze świadectwem Emila Pinchasa Lapide, dyplomaty i historyka żydowskiego pochodzenia, autora głośnej książki Three Popes and the Jews (Trzej Papieże i Żydzi). Lapide stwierdził, że: \"Pius XII, Stolica Apostolska, Nuncjusze i cały Kościół ocalili od pewnej śmierci (w czasie wojny) 700 tys. do 850 tys. Żydów\". Warto porównać wysuwane dziś przeciw Kościołowi i osobiście papieżowi Piusowi XII oszczerstwa z autentycznymi świadectwami z czasów wojny, pochodzącymi od prawdziwie wybitnych Żydów. Można przypomnieć choćby stwierdzenia wielkiego fizyka Alberta Einsteina, publikowane w \"Time Magazine\" z 23 grudnia 1940. Einstein przypomniał jak szybko nazistom, udało się zmusić do milczenia uniwersytety i wielkich wydawców gazet. Na tym tle tym mocniej chwalił upór Kościoła w obronie prawdy, akcentując: \"(...) Jedynie Kościół zagroził drogę hitlerowskim kampaniom zdławienia prawdy. Nigdy przedtem nie interesowałem się Kościołem, lecz dziś budzi on we mnie zachwyt i uczucie przyjaźni. Jedynie Kościół bowiem miał odwagę i upór, by bronić prawdy i wolności moralnej. Muszę wyznać, że to, czym kiedyś pogardzałem, dziś wychwalam bezwarunkowo\". Warto przypomnieć również o uczczeniu Piusa XII specjalną tablicą pamiątkową w Muzeum Wyzwolenia w Rzymie, na której umieszczono słowa podziękowania skierowane do tego papieża przez włoskich Żydów. Stwierdzili oni między innymi: \"(...) Zjazd delegatów włoskich wspólnot żydowskich, który odbył się w Rzymie po raz pierwszy od zakończenia wojny, czuje głęboki obowiązek oddać hołd Jego Świątobliwości i wyrazić uczucia wdzięczności wszystkich Żydów za okazane ze strony Kościoła dowody ludzkiego braterstwa w czasie lat prześladowań, gdy ich życie było zagrożone przez nazistowskie i hitlerowskie barbarzyństwo. Wielu księży cierpiało w więzieniach i w obozach koncentracyjnych za to, że udzielali pomocy Żydom... Żydzi będą zawsze pamiętać to, co w owych strasznych latach Kościół pod przewodnictwem Papieży uczynił dla nich\". Można tylko żałować, że ks. S. Musiał dołączył do grona skrajnych fanatyków żydowskich, którzy ignorując cytowane wyżej tak wymowne świadectwa obiektywnych autorów żydowskich, krytykują dokument watykański dotyczący \"Shoah\". Można by długo wyliczać oświadczenia żydowskie, pełne wdzięczności i dziękczynienia wobec Papieża Piusa XII za jego pomoc dla Żydów w najstraszniejszych czasach zagłady. I tak na przykład 7 września 1945 roku dr Joseph Nathan, reprezentujący Indian Hebrew ` Commision, stwierdził: \"(...) Nade wszystko wyrażamy nasze uznanie dla Papieża, zakonników i zakonnic wykonujących jego polecenia, zwłaszcza uznanie przez Papieża wszystkich prześladowanych jako braci i śpieszenie nam z pomocą, wszelkimi siłami - bez oglądania się na grożące im niebezpieczeństwa\". Porównajmy te oszczercze twierdzenia również z faktami zawartymi w rzetelnych, naukowych publikacjach. Przypomnijmy przede wszystkim co pisał na ten temat David S. Wyman w podstawowej oskarżycielskiej książce o obojętności Zachodu, zwłaszcza USA wobec tragedii żydowskiej w czasach wojny. Według Wymana: \"Dyplomaci krajów neutralnych oraz nuncjusz papieski wynajdywali sposoby zapewnienia bezpieczeństwa przed nazistami i faszystami węgierskimi dziesiątkom tysięcy Żydów. Pewne zabezpieczenie dawała wiza do Palestyny. Tysiąc ludzi uzyskało takie wizy za pośrednictwem katolickich kurierów dyplomatycznych i nuncjatury. Wydawano świadectwa chrztu\". W książce Wymana czytamy, iż \"letni arcybiskup Westminsteru, najwyższy hierarcha rzymsko­katolicki w Wielkiej Brytanii, Artur kardynał Hinsley, na specjalnej \' konferencji prasowej stwierdził (w 1942 r. - JRN), że w samej tylko Polsce naziści dokonali masakry 700 000 Żydów (...). Nieustępliwy Hinsley nie przestał wypominać zachodniemu światu zaniechanie pomocy mordowanym Żydom, aż do swej śmierci w marcu 1943 roku\". Według Wymana gremium kierownicze Kościoła oraz członkowie Parlamentu byli głównym źródłem nacisku na rząd brytyjski na rzecz przeciwdziałania eksterminacji Żydów: \"W styczniu 1943 roku arcybiskup Canterbury, Yorku i Walii wezwał rząd w imieniu całego episkopatu do podjęcia natychmiastowych działań na rzecz ratowania Żydów i przygotowania miejsc schronienia dla wszystkich, którym uda się wyrwać z podbitej przez nazistów Europy. Analogiczny apel ogłosili: Arthur kardynał Hinsley, czołowy dostojnik Kościoła rzymsko-katolickiego w Anglii, dr J. H. Hertz, główny rabin kraju oraz John Whale, przewodniczący Free Federal Council.\"
Adam
2012-09-15 14:41
Andrzej ale konkordat to nie jest wyjście na piwo z kolegami tylko umowa międzynarodowa. Co tu ma do rzeczy,czy ktoś jest wrogiem, czy przyjacielem?????? Poza tym konkordat zdaje się został podpisany zaraz po objęciu przez Hitlera władzy - wybranego zresztą przez naród w demokratycznych wyborach na kilka lat przed wojną. Dużo ciemnych pewnie kart w historii kościoła znajdziesz -ale akurat konkordat i to że Kościół nibypopierał Hitlerowców to słabe akurat jest., choćby przez wzgląd na liczbę zamordowanych w czasie II wojny księży - Niemcy - 4 tys. Polska 1500. Słabe, naprawdę słabe... Tu masz dane http://arkapana.republika.pl/nazi.html
Andrzej
2012-09-14 23:00
Hehe, nieźle sie ubawiłem :) Wychodzi na to, że Watykan podpisuje konkordaty z wrogami, a sławne ,,Bóg z nami\'\' z klamry pasa Wermachtu, jest zapewne błędem w tłumaczeniu. Oczywiście moim błędem :) Nawet Pakty Laterańskie Papiestwo podpisało z wrogiem, faszystą Mussolinim, który nie wiadomo dlaczego, będąc wrogiem, faktycznie ustanowił państwo Watykan. Pozwolę sobie jeszcze tylko zacytować fragment wpisu niejakiego Adama ( Adama ? ) ,, Antyklerykałowie lubią rozgłaszać tezę, zgodnie z która podpisanie przez Kościół konkordatu z Hitlerem było jawnym przypadkiem kolaboracji z nazistami. Jest to jednak teza fałszywa, oparta na noszącym cechy manipulacji powierzchownym ujęciu bardziej złożonych zagadnień, które tylko z pozoru wyglądają tak jak sobie życzą antyklerykałowie. Konkordat był bowiem czymś zupełnie przeciwnym, porozumieniem mającym zagwarantować Kościołowi koniec ataków dokonywanych wobec niego przez przedstawicieli narodowego socjalizmu w Niemczech, hitlerowcom miał on z kolei zagwarantować neutralność Kościoła na gruncie politycznym (nie mieszanie się Kościoła do polityki Trzeciej Rzeszy). Konkordat nie był więc bynajmniej ideologicznym porozumieniem Kościoła z nazistami lecz stanowił on wręcz przeciwieństwo tego stanu rzeczy. Sankcjonował oficjalną akceptację dla konfliktu istniejącego między Kościołem a Państwem niemieckim, która w sposób dyplomatyczny miała zapobiec dalszemu narastaniu napięcia. Na tej samej zasadzie konkordat podpisany przez Kościół z Mussolinim w 1929 roku też nie był żadnym porozumieniem ideologicznym. Takie ujmowanie konkordatu włoskiego to nic innego niż, jak to ujął jeden z autorów, przeinaczanie tego porozumienia i przedstawianie go „jako kościelne uznanie dla faszyzmu”[ -- Kościół od dawna stara się przeinaczyć fakty, bo podpisane konkordaty z faszystami bardzo brzydko wyglądają w jego historii, więc próby manipulacji są ciągle podejmowane. Faktem jest, że z Niemcami wcześniej konkordatu podpisać się nie dało, bo po prostu nie chcieli, natomiast Hitler jako dyktator, podpisał konkordat bardzo szybko, i jeśli nawet nie musiał on świadczyć o przyjaźni, to na pewno świadczył o zbieżności interesów. Tym ,,wspólnym interesem\'\' były silne Niemcy, oraz nienawiść i strach przed komunizmem. Pomimo, że co niektórzy biskupi porównywali faszystów do pogan, to jednak mieli nadzieję, że potrafią ,,utrzymać ich na smyczy\'\' i wykorzystać do walki z komunizmem. Niestety, skutki tych manipulacji okazały się opłakane. . . . . Tak na marginesie, chciałbym zwrócić uwagę na fakt, że pisanina niejakiego Jana Lewandowskiego, autora przedstawionego przez Adama ( Adama ? ) tekstu, jest bardzo stronnicza, i daleko odbiegająca od obiektywizmu historycznego. O stronniczości tego autora, niezbicie świadczy fakt wielokrotnego używania, i to z wyraźną nienawiścią, takich określeń, jak np. ,, Katolikożerca\'\'. Logicznie z tego wynika, że to pan Lewandowski niewątpliwie jest czegoś ,, ..........żercą\'\', ale na prawdę nie chce mi się dociekać, czego. Używanie takich określeń w rozprawach historycznych, wobec swoich ewentualnych oponentów, nie tylko świadczy o stronniczej manipulacji faktami, ale wręcz o fanatyzmie, zapewne odwrotnym do owego ,, Katolikożercy\'\', i jest po prostu niesmaczne, i obraźliwe. Sorry, ale nie chce mi się więcej ,,odbijać piłeczki\'\'
~~q~~
2012-09-14 18:57
Zgadza się. Nie można wkładać chrześcijaństwa i islamu do jednego worka. Wszyscy widzimy co się dzieje. Zresztą Islam nie jest ani religią, ani kultem - jest pełnym, kompletnym ustrojem: Islam ma religijne, polityczne, ekonomiczne oraz militarne komponenty. Komponent religijny jest podstawą dla wszystkich innych komponentów. Islamizacja następuje, kiedy w danym kraje jest wystarczająco dużo muzułmanów, aby zaczęli się domagać swoich tak zwanych \"praw religijnych\". Kiedy poprawne politycznie i multikulturalne społeczeństwa zgadzają się na \"rozsądne\" muzułmańskie żądania o ich \"prawa religijne\", po cichu przechodzą także pozostałe komponenty. Tak właśnie to działa: (Źródło danych procentowych - CIA: The World Fact Book (2007)). Dopóki populacja muzułmanów pozostaje w okolicach 1%, są oni postrzegani jako miłująca pokój mniejszość. W artykułach prasowych, filmach podkreślana jest ich barwna odmienność: USA -- muzułmanów 1.0% Australia -- muzułmanów 1.5% Kanada -- muzułmanów 1.9% Chiny -- muzułmanów 1% -2% Włochy -- muzułmanów 1.5% Norwegia -- muzułmanów 1.8% W zakresie 2% do 3% muzułmanie zaczynają odróżniać się od innych mniejszości. Zaczynają być widoczni jako członkowie gangów ulicznych iw więzieniach. Pojawiają się pierwsze symptomy nadużywania środków z pomocy społecznej. Dania -- muzułmanów 2% Niemcy -- muzułmanów 3.7% Wlk. Brytania -- muzułmanów 2.7% Hiszpania -- muzułmanów 4% Tajlandia -- muzułmanów 4.6% Powyżej 5% zaczyna być zauważalny silny (nieproporcjonalny do ich liczebności) wpływ na społeczeństwo. Naciskają na wprowadzenie żywności halal (czystego wg. islamskich standardów), dzięki czemu wymuszają pojawienie się dużej liczby miejsc pracy dla muzułmanów. Pojawia się seria żądań do sieci handlowych o wprowadzenie tej żywności na rynek, często wzmocniona groźbami. Francja -- muzułmanów 8% Filipiny -- muzułmanów 5% Szwecja -- muzułmanów 5% Szwajcaria -- muzułmanów 4.3% Holandia -- muzułmanów 5.5% Trynidad & Tobago -- muzułmanów 5.8% Powyżej 10% rząd państwa zmuszany jest do uznania ich prawa do sądów Sharii czyli wg. prawa islamskiego. Docelowo Islam dąży do tego, aby cały świat był sadzony wg. prawa Sharii. Wyraźny wzrost bezprawia, pojawiają się muzułmańskie getta, gdzie nawet uzbrojone patrole policji boją się zapuszczać. Rząd zaczyna tracić kontrolę nad sytuacja. Jakikolwiek pretekst może doprowadzić do rozruchów, palenia samochodów i napaści na nie-muzułmanów. Gujana -- muzułmanów 10% Indie -- muzułmanów 13.4% Izrael -- muzułmanów 16% Kenia -- muzułmanów 10% Rosja -- muzułmanów 10-15% Powyżej 20% zaczynają się demonstracje siły, podpalenia szkół, szpitali, samochodów, synagog i kościołów. Większość osadzonych w więzieniach to muzułmanie. Dotychczas sporadyczne grupy para-militarne dżihadystów zaczynają działać w świetle dnia, często wypierając na terenach zamieszkania muzułmanów lokalne siły porządkowe. Etiopia -- muzułmanów 32.8% Powyżej 40% można się spodziewać regularnych masakr i ataków terrorystycznych. Organizacje para-militarne rządzą niektórymi terenami wg. własnego widzimisię. Trwają także uprowadzenia niewiernych kobiet, gwałty oraz utajone jeszcze niewolnictwo. Bośnia -- muzułmanów 40% Czad -- muzułmanów 53.1% Liban -- muzułmanów 59.7% Powyżej 60% następują niczym nie ograniczane prześladowania niewiernych, sporadyczne masowe mordy, wprowadza się prawo Sharii w skali całego kraju. Niewierni są zmuszani do płacenia podatku \"za ochronę\" tzw. Jizja, często rekwirowany jest ich majątek. Masowy exodus nie-muzułmanów z kraju. Albania -- muzułmanów 70% Malezja -- muzułmanów 60.4% Katar -- muzułmanów 77.5% Sudan -- muzułmanów 70% Powyżej 80% pojawiają się czystki i mordy kierowane z poziomu państwowego. Bangladesz -- muzułmanów 83% Egipt -- muzułmanów 90% Gaza -- muzułmanów 98.7% Indonezja -- muzułmanów 86.1% Iran -- muzułmanów 98% Irak -- muzułmanów 97% Jordania -- muzułmanów 92% Maroko -- muzułmanów 98.7% Pakistan -- muzułmanów 97% Syria -- muzułmanów 90% Tadżykistan -- muzułmanów 90% Turcja -- muzułmanów 99.8% Zjednoczone Emiraty Arabskie -- muzułmanów 96% W pobliżu 100% następuje tzw. muzułmański Pokój (stad Islam jest znany jako \"Religia Pokoju\") czyli \"Dar-es-Salaam\", co znaczy \"Islamski Dom Pokoju\". Wg. wojennej doktryny islamu powinien być wtedy pokój, gdyż wszyscy są już muzułmanami i nie ma powodów do walki. Afganistan -- muzułmanów 100% Arabia Saudyjska -- muzułmanów 100% Somalia -- muzułmanów 100% Jemen -- muzułmanów 99.9%\" Oczywiście tak się nie dzieje. Aby spełnić swoją rządzę krwi, muzułmanie zaczynają mordować siebie na wzajem z różnych powodów. \"Zanim miałem 9 lat, nauczyłem się podstawowego kanonu życia Araba. Ja przeciwko mojemu bratu; ja i mój brat przeciwko naszemu ojcu; moje rodzina przeciwko naszym kuzynom i klanowi; klan przeciwko plemieniu; plemię przeciwko światu, i wszyscy spośród nas przeciwko niewiernym. Leon Uris, The Haj\" Dobrze jest pamiętać, że w wielu, wielu krajach, takich jak Francja, populacja muzułmańska skoncentrowana jest w gettach, określonych przez ich pochodzenie etniczne. Muzułmanie nie integrują się ze społeczeństwem w ogólności. Tym samym, uzyskują miejscami znacznie większe wpływy niż ich krajowy odsetek mógłby wskazywać. Dr.Peter Hammond, Frontpage Magazine Tłumaczenie: Adam Szczepanik
Adam
2012-09-13 14:18
Zdjęcia papieża z Ali Agcą też są. A jeśli chodzi o zdjęcia to pewnie chodzi Ci o "brunatnych biskupów" ale ocenianie postawy całego Kościoła po postawie kilu zdrajców, a może po prostu zastraszonych przez reżim nie jest fer. Z nazistami nie było żartów - albo jesteś z nami albo kulka w łeb.. W podanym przeze mnie linku dość dokładnie jest opisana sprawa stosunku Kościoła do faszyzmu. ale chyba nie przeczytałeś, więc wkleję tu całyartykuł Hitleryzm a katolicyzm - otwarta kolaboracja? Od już dość długiego czasu katolikożercy i antyklerykałowie wszelkiego sortu lubują się w przypinaniu Kościołowi rzymskokatolickiemu łatki kolaboranta, który współpracował z Hitlerem i nazistowskim rządem Niemiec. Przeróżnej maści manipulanci cytują różne wyrwane z kontekstu wypowiedzi hierarchów kościelnych z okresu III Rzeszy, którzy z kurtuazją wypowiadają się o Hitlerze i jego rządach. Oczywiście nie może to być dowodem na żadną kolaborację, gdyż dyplomacja i publiczna deklaracja zawsze jest pełna pustych frazesów, które zawierają dużo słów i niemal zero treści. Wystarczy przypomnieć, że znane są publiczne wypowiedzi Hitlera, który w przededniu inwazji na Polskę zapewniał, że nigdy na nią nie napadnie. Nawet dyplomatyczne spotkania zaciekłych wrogów politycznych potrafią być pełne równie ciepłych co pustych gestów, za którymi rzadko kiedy idą prawdziwe czyny, myśli i słowa. Wspomniani przed chwilą manipulanci lubują się też w cytowaniu wyrwanych z kontekstu wypowiedzi, w których niektórzy hierarchowie wyrażają troskę o Hitlera, deklarując nawet potrzebę modlitwy za niego. No cóż, pomijając przypadki tzw. brunatnych biskupów (wspomnę o nich jeszcze dalej), których była garstka i którzy splamili się swym szczerym poparciem dla Hitlera, deklarowanie troski o tego ostatniego i wyrażanie potrzeby modlitwy za niego też nie może być żadnym dowodem na jakąś „kolaborację”. Kościół modli się przecież nawet za swych wrogów a Jan Paweł II modlił się za swego niedoszłego zabójcę, Ali Agcę, co wcale nie oznacza, że popierał jego czyny. Gesty miłosierdzia Kościoła i okazywanie przezeń posłuszeństwa wobec władzy świeckiej nie świadczą więc jeszcze o niczym złym. Jednocześnie ten sam Kościół potępiał przecież ideologię nazizmu oraz haniebne czyny tego systemu, co ma na celu ukazać mój poniższy tekst. Manipulujący historią katolikożercy oczywiście nigdy nie ukazują już tej drugiej strony medalu i pełni tego złożonego obrazu, lubując się tylko w równie selektywnym co skrupulatnym cytowaniu wyrwanych z kontekstu wypowiedzi pełnych kurtuazyjnej pustki, mających sugerować, że pomiędzy Kościołem a hitleryzmem istniała niemal idealna symbioza, zupełnie nie zabarwiona jakimkolwiek odcieniem konfrontacji. Ukażmy więc drugą stronę medalu, tak chętnie maskowaną przez antykatolickich manipulantów i zapytajmy - czy między rzymskim katolicyzmem a reżimem hitlerowskim rzeczywiście istniała rzekoma symbioza? Nie. Poza wzmiankowanymi pustymi gestami i słowami, przepełnionymi kurtuazją wobec Hitlera, stosunki między tymi dwoma organizmami były podszyte skrajną wrogością. Spójrzmy na fakty i czyny Kościoła, nie tylko na słowa. Już na samym początku istnienia nazizmu Kościół katolicki sprzeciwiał się doktrynom tej ideologii. Ojciec Erhard Schlund OFM określił wtedy NSDAP mianem neogermańskiego pogaństwa[1]. W 1930 roku wikariusz Jakob Mayer z diecezji mogunckiej zabronił katolikom należeć do partii hitlerowskiej pod karą nieudzielania sakramentów i zakazu wstępu na nabożeństwa[2]. 10 lutego 1931 Konferencja Biskupów w Freising potępiła narodowy socjalizm jako doktrynę „nie do pogodzenia z katolicką nauką”[3]. Zakazywała też współpracy z NSDAP[4] i odmawiała sakramentów nazistom[5]. Tak samo stwierdzili biskupi kolońskiej prowincji kościelnej 5 marca tego roku, paderbornskiej 10 marca, i fryburskiej 9 dni później[6]. Ordynariat berliński poszedł za nimi 9 września[7]. Hitlerowcy uważali zresztą tak samo. W poufnym liście okólnym reichsleitera Bormanna do gaulaiterów z 9 czerwca 1941, który na nieszczęście dla nazistów przedostał się później do szerszej wiadomości, czytamy: „Do ściśle tajnej wiadomości: Poglądy narodowosocjalistyczne i chrześcijańskie są nie do pogodzenia. […] Coraz bardziej należy odwracać naród od Kościołów i ich organów, proboszczów […] Nigdzie jednak nie należy pozwalać Kościołom na zyskanie ponownego wpływu na kierowanie narodem. Musi on być bez reszty i ostatecznie złamany. […] Podobnie jak szkodliwe wpływy astrologów, wróżbitów i innych oszustów są przez państwo eliminowane i likwidowane, musi także możliwość wpływu ze strony Kościoła bez reszty być usunięta”[8]. Antyklerykałowie często podkreślają, szczególnie za pomocą prezentacji sugestywnie dobranych zdjęć, na których widać swego rodzaju gesty jawnej kolaboracji (unoszenie rąk w nazistowskim pozdrowieniu, uściski dłoni itd.), że byli w Kościele niemieckim księża, którzy publicznie wspierali nazizm. Za pomocą takich odosobnionych przypadków próbuje się stworzyć wrażenie, że tak zachowywał się właściwie cały Kościół niemiecki. Jest to oczywiście manipulacja. Badania historyczne i statystyka pokazują, że postawy takie reprezentował jedynie marginalny odsetek duchownych. Jak podkreśla pewien z autorów, grupa owych tzw. brunatnych proboszczów była przez swe poglądy izolowana od ogromnej większości reszty księży[9]. Pozostała część duchownych niemieckich jawnie potępiała doktrynę narodowego socjalizmu z ambony, należeli do nich choćby: Antoni Scharnagl, Emil Mühler (obaj z Monachium), bp Michael Buchberger (Ratyzbona), Georg Moenius, F.X. Eggersdorfer (Passawa), F. Muchermann SJ (Monaster), J. Nötges SJ (Valkenburg), F. M. Gerlich, I. Naab OFMCap w „Der gerade Weg”[10]. W 1931 roku gazeta „Das Zentrum” drukowała enuncjacje biskupów przeciw narodowemu socjalizmowi[11]. Konferencja Fuldajska Biskupów, która odbyła się 17 sierpnia 1932, ponownie potępiła błędy ideologii nazistowskiej[12]. Potępienie to powtórzyła rok później w czerwcu 1933[13] a 17 sierpnia tego roku ogłosiła, że przynależność katolików do NSDAP jest niedozwolona, ponieważ publikacje tej partii „posiadają wrogi wierze charakter”[14]. Na tym miejscu nie można też pominąć fragmentu orędzia fuldajskiej Konferencji Biskupów z 28 marca 1933, w której czytamy: „Arcypasterze diecezji niemieckich w ostatnich latach […] zajęli wobec narodowego socjalizmu postawę negatywną poprzez zakazy i ostrzeżenia”[15]. W dokumencie tym nakazano również, aby „w funkcjach kościelnych unikać […] demonstracji partyjnej lub politycznej”[16]. A zatem tak często podkreślane przez antyklerykałów postawy nazistowskie wśród niektórych duchownych niemieckich nie były zgodne z ówczesnym stanowiskiem Kościoła niemieckiego i można je śmiało uznać za incydenty dysydenckie. Wcześniej, od 1930 roku również partia centrowa niemieckiej katolickiej mniejszości zaczęła oficjalnie występować przeciw nazizmowi[17]. Odezwa wyborcza 33 katolickich organizacji, wydana 17 lutego 1933, stanowiła, że to co się dzieje w Niemczech jest „zgubą narodową”[18]. Katolikożercy często zarzucają antysemityzm Kościołowi niemieckiemu z czasów narodowego socjalizmu, tak, jakby to była niemalże jego oficjalna doktryna w tym czasie. Warto więc w tym kontekście przytoczyć wypowiedź sympatyzującego z Hitlerem górnobawarskiego premiera, który powiedział w styczniu 1939, że „tylko znajdujące się pod wpływem Kościoła kręgi nie idą jeszcze z nami w kwestii żydowskiej”[19]. W Niemczech wydawano także katolickie książki polemizujące z ideologią narodowego socjalizmu, na przykład Studia do Mitu XX stulecia, czy Prawdy Katechizmowe z 1936 roku[20]. Przykład szedł później również z zagranicy. W 1938 roku Watykańska Kongregacja Studiów wezwała do walki z ideologicznymi podstawami rasizmu a wychodzący w Rzymie „La Osservatore Romano” polemizował z ideologią rasistowską Hitlera[21]. W październiku 1939 roku Watykan wydał encyklikę pt. Summi Pontificatus, w której bronił Polaków przed hitlerowskimi atakami. Encyklika ta musiała naprawdę zdenerwować nazistów, gdyż Heydrich powiedział o niej, że jest to „jednoznaczne oskarżenie Niemiec”[22]. Podobnie skomentowano wcześniejszą encyklikę Piusa XII Mit brennender Sorge, o której minister ds. wyznań Rzeszy Kerrl powiedział, że jest to otwarte wypowiedzenie walki Niemcom[23], natomiast Goebbels zapisał wtedy w swym pamiętniku: „Teraz księża będą musieli poznać nasz porządek i naszą nieustępliwość”[24]. Konflikt zaostrzał się więc coraz bardziej i w 1937 roku hitlerowcy zakazali działalności Stowarzyszenia Młodzieży Katolickiej[25]. Warto również pamiętać o tym, że Watykan nigdy nie uznał wojennych anektów Hitlera. Tuż po inwazji Niemiec papież Pius XII napisał telegramy do monarchów Belgii, Holandii i Luksemburga, w których potępił hitlerowski atak na ich kraje[26]. Nie poparł też inwazji na ZSRR, choć nie uznawał komunizmu[27]. Nie mógł być politycznie po którejś ze stron walczących na wojnie, ani otwarcie angażować się w polityczną rozgrywkę z ambony przeciw Hitlerowi, jak chcieliby obecnie antyklerykalni oskarżyciele Piusa XII, gdyż zabraniały mu tego kościelne zarządzenia uchwalone na mocy traktatu laterańskiego z 1929 i I Soboru Watykańskiego z 1870 roku. Pius XII mógł więc potępiać nazizm tylko z punktu widzenia moralno etycznego[28]. Niemniej jednak w sposób nieoficjalny mógł on również opowiadać się za pewnymi działaniami politycznymi, stąd jego uczestnictwo w pośredniczeniu pomiędzy Niemcami spiskującymi przeciw Hitlerowi a Anglikami[29]. Objawy wrogości były już od początku widoczne także z drugiej strony. Pruska frakcja NSDAP odrzuciła pruski konkordat w pruskim landtagu[30]. Katolicka strona nie pozostała obojętna na te polityczne objawy wrogości i w czasie wyborów do Reichstagu 5 marca Hitler nie pozyskał zwolenników w katolickich regionach Niemiec[31]. Poparcie dla NSDAP wynosiło tam grubo poniżej średniej wyborczej dla całej Rzeszy[32]. Jak pisze jeden z autorów, „Powierzenie władzy kanclerskiej Hitlerowi rozczarowało katolicyzm polityczny”[33]. Antyklerykałowie lubią rozgłaszać tezę, zgodnie z która podpisanie przez Kościół konkordatu z Hitlerem było jawnym przypadkiem kolaboracji z nazistami. Jest to jednak teza fałszywa, oparta na noszącym cechy manipulacji powierzchownym ujęciu bardziej złożonych zagadnień, które tylko z pozoru wyglądają tak jak sobie życzą antyklerykałowie. Konkordat był bowiem czymś zupełnie przeciwnym, porozumieniem mającym zagwarantować Kościołowi koniec ataków dokonywanych wobec niego przez przedstawicieli narodowego socjalizmu w Niemczech, hitlerowcom miał on z kolei zagwarantować neutralność Kościoła na gruncie politycznym (nie mieszanie się Kościoła do polityki Trzeciej Rzeszy). Konkordat nie był więc bynajmniej ideologicznym porozumieniem Kościoła z nazistami lecz stanowił on wręcz przeciwieństwo tego stanu rzeczy. Sankcjonował oficjalną akceptację dla konfliktu istniejącego między Kościołem a Państwem niemieckim, która w sposób dyplomatyczny miała zapobiec dalszemu narastaniu napięcia[34]. Na tej samej zasadzie konkordat podpisany przez Kościół z Mussolinim w 1929 roku też nie był żadnym porozumieniem ideologicznym. Takie ujmowanie konkordatu włoskiego to nic innego niż, jak to ujął jeden z autorów, przeinaczanie tego porozumienia i przedstawianie go „jako kościelne uznanie dla faszyzmu”[35]. Konkordat niemiecki miał dla hitlerowców jeszcze inne cele. Jednym z nich było na pewno storpedowanie działalności partii SPD w Niemczech[36]. Oczywiście konkordat był fikcją dyplomatyczną, hitlerowcy prędko zaczęli łamać zasady tej umowy. Następowało to już od 1934 roku[37] co sprowokowało protesty Pacellego wystosowane na piśmie do Hitlera[38]. Likwidowano szkoły kościelne a szkoły wyznaniowe zmieniano na szkoły narodowosocjalistyczne[39]. Począwszy od 1940 roku hitlerowcy wywłaszczali setki kościołów i zakładów kościelnych, zakazywali pielgrzymek, rekolekcji, procesji i działalności gazet katolickich. Zamknięto przedszkola katolickie (większość) i zniesiono wiele świąt kościelnych. Proboszczom zabroniono korespondencji z ich własnymi parafianami i żołnierzami. Ograniczono posługę chorych i zakazano duszpasterstwa polskich robotników przymusowych[40]. Kościoły w Polsce zdegradowano do roli stowarzyszeń[41]. Jak to ujął Hitler, żadne układy nie przeszkodzą mu „doszczętnie wykorzenić chrześcijaństwo aż do ostatniej jego nitki z Niemiec”[42]. Dodawał też: „Zmobilizuję przeciwko niemu prasę, radio, ekran. […] Ja wiem w jaki sposób ich złamać. Zmuszeni będą albo ulec, albo znikną z powierzchni”[43]. W 1940 roku hitlerowcy w Niemczech obrabowali 120 klasztorów i zakładów kościelnych[44]. W Dachau osadzono 477 duchownych niemieckich[45]. 800 zakonników niemieckich dotknęły represje nazistowskie[46]. 4000 duchownych zamordowano[47]. W Meppen wypędzono zakonników, nauczyciela religii Friedrichsa a wikarego Gillmana uwięziono[48]. Zabroniono wstępowania do zakonów, wydawania i sprzedawania pism kościelnych, zamykano biblioteki parafialne[49]. Inne zakony po prostu zamknięto, na co skarżyła się konferencja biskupów w Fuldzie[50]. Zaś co do prasy katolickiej, to w zasadzie była ona zniszczona w Niemczech już w 1935 roku[51], natomiast w 1937 roku została zniesiona nauka religii[52]. Demolowano domy duchownych, nawet wysoko postawionych, czego przykładem mogą być domy kardynała Innitzera i Faulhabera, zdemolowane w 1938 roku[53]. 20 marca 1942 biskupi paderbońskiej i kolońskiej prowincji kościelnej napisali, że wywiera się nacisk na ludzi aby występowali z Kościoła, same zaś kościoły zamyka się i ześwieccza je. Ponadto zabiera się Kościołowi przedszkola, zamyka szkoły katolickie, usuwa nauczanie religii, utrudnia druk publikacji religijnych, Biblii i katechizmów[54]. Kościół był moralnie podejrzany przez hitlerowców z powodu jego internacjonalizmu i judaistycznych korzeni, których Hitler kompletnie nie akceptował[55]. Nazywał katolików bastardami, tzn. bękartami[56] i uważał, że Kościół to największa hańba narodowa, która musi zostać zlikwidowana[57]. W 1943 roku episkopat niemiecki potępił ludobójstwo Żydów w specjalnym liście pasterskim[58]. Niemniej jednak niektórzy antyklerykałowie używają argumentu, że Kościół w osobie papieża mógł publicznie potępić Hitlera i wcale nie wiązałoby się to z żadnymi represjami katolików, czy Żydów, choćby z takimi jakie nastąpiły w Holandii (po protestach arcybiskupa Utrechtu z 26 lipca 1942 przeciw nazistom nastąpiła deportacja katolików do obozu koncentracyjnego). Antyklerykałowie twierdzą, że dowodem na to jest choćby fakt, zgodnie z którym hitlerowcy nie zrobili nic w kwestii biskupa Galena, który otwarcie krytykował nazistów w Niemczech. Taki argument jest jednak manipulacją. Galen był niemieckim biskupem i nic mu nie zrobiono właśnie dlatego, żeby nie wywoływać protestów społecznych wśród społeczeństwa niemieckiego, którego poparcie było nazistom potrzebne z przyczyn czysto politycznych. Świadczy o tym właśnie list (z 13 sierpnia 1941) niejakiego Tiesslera dla Bormanna, który chciał powiesić Galena, w którym to liście stwierdza się, że Goebbels scedował decyzję w tej kwestii na samego Hitlera, ponieważ nierozważne podjęcie jej mogłoby skutkować utratą poparcia ze strony ludności Westfalii i Monastyru. Jak stwierdził Goebbels, lepiej nie prowokować Kościołów w Niemczech, lecz manipulować nimi. Uważał też, że po wojnie będzie można zagrabić ich własność, jednak póki co chciał pozorować wobec nich lojalność[59]. Jak to ujął jeden z autorów, „narodowy socjalizm starał się unikać zatargów i tarć z Kościołami”[60]. Z kolei Hitler jeszcze przed wojną unikał otwartego konfliktu z Kościołem niemieckim, bo „by dojść do władzy, nie mogę obejść się bez jego pomocy”[61]. Jak zatem widać, hitlerowcy mieli uzasadniony powód ku temu aby pozostawić Galena w spokoju. Ich bierność i obojętność w tej kwestii była pozorna i wcale nie można sugerować, że tak postąpiliby w każdym przypadku sprzeciwu Kościoła przeciw nim. Wspomniany przykład prześladowań w Holandii pokazuje, że tak właśnie nie było. Podsumowanie Stosunki pomiędzy Kościołem katolickim a reżimem hitlerowskim wcale nie były przyjazne. Była to w zasadzie walka na śmierć i życie, w której reżim hitlerowski chciał osiągnąć brutalne i bezlitosne zwycięstwo nad swym duchowym konkurentem, który został przeznaczony na unicestwienie w wymiarze społeczno kulturowym. Kościół nie pozostawał dłużny w tej walce i bez ogródek klasyfikował swego przeciwnika jako zbrodniarza. W tej sytuacji, cytowanie przez różnej maści antylerykałów wyrwanych z kontekstu wypowiedzi, pełnych pustych frazesów i równie pozornej sympatii kierowanej w stronę Hitlera, nie dowodzi wcale, że istniała jakakolwiek ogólna kolaboracja Kościoła z reżimem hitlerowskim. Wręcz przeciwnie, jak ukazuje powyższy przegląd faktycznych sytuacji konfliktowych, które wystąpiły pomiędzy dwiema omawianymi frakcjami, przypadki wspomnianej kurtuazji zupełnie tracą na znaczeniu w tym świetle. Ich znaczenie jest zupełnie marginalne i mogą one przejść do historii co najwyżej jako ciekawostka, nie mająca większego wpływu na rzeczywisty kształt stosunków pomiędzy Kościołem a hitleryzmem. Kształt tych stosunków może być ostatecznie wyznaczony tylko poprzez fakty wydarzeń historycznych, które są nacechowane brutalną konfrontacją, nie zaś kolaboracją. Jan Lewandowski, styczeń 2009
chrzanka
2012-09-12 21:38
podobnie jak Kaji, także i Tobie Adamie dziękuję za rzetelność i merytoryczność. chętnie z tego korzystam. jeszcze raz dziękuję.
Andrzej
2012-09-12 16:59
,,Pius XII przychylnie był nastawiony do narodowo-katolickich dyktatur gen. Francisca Franco w Hiszpanii, Antonia Salazara w Portugalii[, oraz Ante Pavelića w Chorwacji. W trakcie okupacji niemieckiej w Polsce zezwolił na przeniesienie pasterki z godzin nocnych (policyjnych) na wcześniejsze, aby ludność mogła w niej uczestniczyć. (Jakiż to wspaniały gest, biorąc pod uwage, że wczesniej poświęciło się niemieckie czołgi, przed ,,podróżą\'\' do Polski. Zapewne o szczęsliwą ich podróż się modlono. . . . . . . ;) ) Jednak, jak pisze Andrzej Grajewski: \"znanych jest wiele świadectw uratowanych dzięki Piusowi XII Żydów, którzy publicznie dziękowali mu za ocalenie. We wrześniu 1945 r. Światowy Kongres Żydów ofiarował 20 tys. dolarów na prowadzone przez Watykan instytucje charytatywne w dowód uznania tego, co Stolica Święta uczyniła dla ratowania Żydów przed faszystowskimi i nazistowskimi prześladowaniami\", co podważa tezę, jakoby papież popierał działania antysemickie. 29 listopada 1945 w Watykanie za wysiłki na rzecz ratowania Żydów papieżowi podziękowała delegacja 80 byłych więźniów obozów koncentracyjnych. W czasie wojny organizacje kościelne ocaliły 500-800 tys. Żydów. \'\' Nikt nie zaprzecza faktom historycznym, zaprzeczyć też się nie da, że po wojnie przez Watykan faszyści byli wysyłani do Ameryki południowej, z zamiarem późniejszego wykorzystania ich do walki z komunizmem, no bo II Wojna Światowa nie powiodła się w tej kwestii :( Jest to równie dobrze udokumentowane, jak ratowanie Żydów. Znamienne dla Watykanu jest, kończyć wojnę zawsze z tymi, co wygrywają, na przykładzie I wojny Światowej, widać to jeszcze dokładniej. Każde dziecko wie, jak byli traktowani księża w czasie wojny. Polscy księża, bo np. niemieccy, to zupełnie normalnie ;) I tu również zachowało się wiele zdjęć Niemieckich hierarchów, pozdrawiających się w specyficzny sposób, można by rzec, wcale nie katolicki ;) Szkoda, że nie można tu wklejać zdjęc, bo było by na co popatrzeć. Watykan i papierze nadal popierają systemy totalitarne, zdjęcia naszego JP II z Pinochetem są naprawdę piękne :(
Adam
2012-09-12 11:18
No tak co tam milion w tą czy w tą. zawsze jakiś konkordat się znajdzie - ale w imię czego? Pewnie że wszystko idealnie nie jest ale jaki sens atakowania instytucji, której bądź co bądź wartość pracy charytatywnej w samej Polsce jest szacowana na 3 - 4 miliardów??? Gdzieś ostatnio czytałem, że Polacy zachowują się jakby, żyli w obcym kraju. Robią wszystko by sobie zaszkodzić. O konkordacie możesz poczytać tu- http://www.trinitarians.info/ateizm/art_367_Hitleryzm-a-katolicyzm---otwarta-kolaboracja_.htm choć nie wierzę, że nie czytałeś. Każde dziecko wie jak był w czasie II wojny Kościół traktowany: Dlatego takie dyskusje zwykle do niczego nie prowadzą. Zaraz wyskoczysz pewno z antysemityzmem papieża w czasie II wojny to proszę: Za jedną z ostatnich Rzep: Mordechai Levy, ambasador Izraela przy Watykanie podczas wręczania medalu Spr. wśród Nar. Św. księdzu Gaetano Piccinini wygłosił m. in. słowa; Oskarżanie Piusa XII o antysemityzm to błąd. Mówił także: Podczas aresztowań w rzymskim getcie klasztory i katolickie sierocińce otworzyły swoje drzwi dla Żydów. Działo się to pod nadzorem najwyższych władz Watykanu, które o wszystkim wiedziały Ambasador dodał: Za sprawą oporu Kościoła pociąg z 18. X.43 roku był jedynym transportem, który udało się Niemcom wysłać z Rzymu do Oświęcimia. Mówienie, że Kościół katolicki, Watykan czy papież sprzeciwiali się ratowaniu Żydów to błąd. Było dokładnie odwrotnie. Zawsze okazywali tyle pomocy, ile byli w stanie podkreslał dyplomata. Słowa te zostały zinterpretowane jako oficjalne stanowisko Izraela. Czytamy dlaej w artykulu Rzepy ( (25-26 czerwca 2011): W środowiskach żydowskich i w izraelu dokonała się ostatnio olbrzymia zmiana w podejściu do Piusa XII- mówi Rz. Gary Krupp, żydowski filantrop, szef fundacji Pave the Way, która zajmuje się obroną dobrego imienia Piusa XII. Mówi dalej: - Sam jako Żyd byłem wychowywany w nienawiści do Piusa. Teraz wiem, że mnie oszukano. Nikt nie uratowałn tylu Żydów, co ten człowiek. I dalej- Niestety wielu Żydów dało się nabrać na zniesławiającą kampanię KGB, której celem było skompromitowanie KRK i papieża. Całe szczęście, że to się zmienia. Fundacja Pave the Way zgromadziła już 46 tysięcy dokumentów potwierdzających, że Pius XII, za pomocą zakulisowych działań, uratował setki tysięcy Żydów. Co ciekawe, zaraz po wojnie Żydzi wielokrotnie okazywali papieżowi wdzięczność za jego postawę podczas Zagłady. Gdy Pius zmarł w 1958 roku, ówczesna szefowa dyplomacji Izraela, Golda Meir wysłałą do Watykanu depeszę kondolencyjną- \"W latach nazistowskiego terroru, gdy nasz naród cierpiał koszmar męczeństwa, papież potępiał oprawców i wspierał ofiary\". Wystarczy, czy jeszcze ktoś chce sobie pofantazjować na temat udziału papieża (choćby przez zaniechanie) w holocauście?
Andrzej
2012-09-11 21:34
Najważniejsze skutki wypraw krzyżowych: zniszczenie dobrych relacji między islamem i chrześcijaństwem z epoki przed krucjatami, znaczące osłabienie i częściowe zniszczenie wschodniego chrześcijaństwa i jego bogatej kultury, osłabienie Cesarstwa Bizantyńskiego, powstanie zakonów rycerskich w Ziemi Świętej (tj. templariusze, joannici i Krzyżacy), rozwój handlu lewantyńskiego[3], rozwój miast włoskich (szczególnie Wenecji i Genui)[3], rozwój żeglugi morskiej, wzrost niechęci do pogan i innowierców w Europie, wzmocnienie władzy królów francuskich, rozkwit ruchu pielgrzymkowego, pogorszenie stosunków z wyznawcami prawosławia, śmierć setek tysięcy ludzi, nieodwracalne zniszczenie wielu dzieł sztuki, architektury itp. Ludność Europy pomiędzy rokiem 1000 a 1300 liczyła chyba około 50 milionów, a więc mniej, niż zginęło w II wojnie światowej, więc na ofiary krucjat należy patrzeć w sposób statystyczny, to nam powie znacznie więcej, niż same cyferki. Podobnie z ofiarami inkwizycji. Ważna jest tez moralna odpowiedzialność za wiele mordów, do której kościół się nie poczuwa, a powinien ! W wypadku Stalina, można mówić o mordach dokonanych nie tylko przez szaleńca, ale również przez system ateistyczny, choć twierdzę, że Stalin ze świadomym ateizmem, na podbudowie naukowej, nie miał nic wspólnego, ale niech będzie że to ateista. Natomiast nie da się wmówić nikomu, że Watykan podpisał konkordat z ateistą Hitlerem, chyba że sam Watykan się do tego przyzna ;) Wtedy należało by zadać pytanie, jakie cele mu przyświecały, że podpisał konkordat z ateistycznym przywódcą reżimu faszystowskiego ???
Adam
2012-09-11 20:10
Liczba ofiar wypraw krzyżowych liczona jest w dziesiątkach tysięcy. Nawet w najbardziej nieprzyjaznych Kościołowi opracowaniach historycznych (byle rzetelnych) nikt nie szacuje ich na więcej niż milion. Liczbę ofiar samego tylko reżimu stalinowskiego szacuje się na 60 mln ofiar (wliczając w to skutki wielkiego głodu na Ukrainie, wywołanego absurdalną kolektywizacją rolnictwa w tym jednym z najurodzajniejszych zakątków ZSRR). Taką liczbę podaje np. Aleksander Sołżenicyn. Polecam też książkę Thomasa Lane\'a, \"Ofiary Stalina i Hitlera\". Nie trzeba chyba specjalnie przypominać ofiar reżimu Mao Tse Tunga (ponad 20 mln) albo Pol-Pota (1,7 mln, co stanowiło jedną czwartą ludności Kambodży)... Liczba ofiar II wojny światowej również szacowana jest na 60 mln osób, przy czym pewna część tej grupy może pokrywać się z ofiarami stalinizmu (np. ofiary głodu na terenach, na których toczyły się zmagania wojenne). Nawet przy najostrożniejszych szacunkach, w sumie ateistyczne systemy w \"cywilizowanym\" XX wieku winne są śmierci przynajmniej 100 milionów osób.
Andrzej
2012-09-10 10:55
Ależ oczywiście, dostępna wiedza na ten temat jest bardzo rozległa, trochę wiarygodnych źródeł literackich jednak przertwało. Templariusze byli powołani do ochrony pielgrzymów i szlaków do ziemi świętej, a więc ,,turystyka\'\' religijna już wtedy istniała, i tak jak teraz, przynosiła krociowe zeski. Z obecnymi biurami podróży sam to powiązałem, bo jest to oczywiste! Jak zauważyłem, oferty niektórych biur podróży ( szczególnie tych katolickich ) rzucają wręcz na kolana, zapewniając w ofercie ,,bliskośc Boga\'\' :) Ubawiło mnie to, może się przejadę, a jak biuro z tej ,,bliskości\'\' zagwarantowanej chyba w cenie, nie wywiąże się w sposób zadowoaljący, to złożę reklamację :)
Michu
2012-09-09 22:45
Taka mała ciekawostka odnośnie mitów historycznych: Literatura jest pełna opisów krucjaty dziecięcej. ostatnio byłem na wykładzie na temat wypraw krzyżowych prowadzonych przez kierownika katedry historii średniowiecza UMK w Toruniu. Tam po raz pierwszy w zasadzie usłyszałem, że krucjata dziecięca, jak przyjęło się to wydarzenie nazywać w historiografii polskiej (tu dalej wytłumaczenie), to bujda. Badania od ponad 30 lat prowadzone na zachodzie europy i w zasadzie, które już od również ponad 30 lat stały się tam standardem w tym temacie mówią, że jest to zaledwie błąd w tłumaczeniu francuskich kronikarzy. Poprawione tłumaczenie mówi, że żadne dzieci nie brały udziału w tej krucjacie, a słowo \"pueri\", które jest używane w kronikach powinno się rozumieć nie jako dzieci, ale biedni chłopi. Zaciekawiony tym co usłyszałem, przeszukałem trochę internet i książki i faktycznie - anglojęzyczne publikacje współczesne są już ze sprostowaną wersją. Co więcej, engielska wikipedia również donosi o prawdopodobnym błędzie. to ja mam pytanie - dlaczego w Polsce w ogóle nie uwzględnia się tego nawet jako teorii w podręcznikach historycznych?
chrzanka
2012-09-09 21:42
Andrzeju, ale dysponujesz jakimiś innymi źródłami oprócz biur podróży?
Marcin
2012-09-09 21:06
ja kiedyś na poważnym historycznym forum przeczytałem, że chrześcijanie zjadali Turków. Pisał to nauczyciel....
Andrzej
2012-09-09 19:30
,,W propagandzie dotyczącej krucjat najczęściej zakłamuje się prawdziwy ich powód: obronę przed naporem muzułmanów, zastępując go, nie mającymi potwierdzenia w ówczesnych realiach, uzasadnieniami społeczno-ekonomicznymi – chciwością żądnych zysku krzyżowców i papiestwa, cynizmem, głupotą etc.\'\' Metoda Świadków Jehowy polega na tym, że jesli się tysiąc razy czemuś zaprzeczy, to ludzie zaczną wierzyć, że to nie prawda. To na prawdę działa, uwierzcie mi ! A tak zupełnie powaznie, to przed Islamem należało się bronić w Hiszpanii, i na południowym wschodzie Europy, natomiast wyprawy dużej armii, i to kilkukrotne, do Palestyny, nie miały nic wspólnego z obroną, tylko były działaniami wojennymi, mającymi na celu podbój ziem należacych zo innych narodów. A kwestia ekonomiczna? Bogactwo Templariuszy nie było mitem, bo wielu władców wspólczesnej im Europy, było u nich zapożyczonych, i to na bardzo poważne sumy. Kwestia ekonomiczna podboju Ziemi Świętej była zupełnie inna, niż autor powyższego artykułu usiłuje przedstawić, i to jako nieistotną, ale tu ma rację. Faktycznym bogactwem Ziemi Świętej był przepływ pielgrzymów, i to bogatych pielgrzymów ! To właśnie było bogactwem Ziemi Świętej, oczywiście plus fanatyzm religijny. To akurat trwa nadal, wystarczy popatrzeć na oferty biur podrózy. http://www.google.pl/search?q=pielgrzymki+do+%C5%BCiemi+%C5%9Bwi%C4%99tej&num=10&hl=pl&site=imghp&source=lnms&sa=X&ei=SM1MUOvPDeja4QSNyYHYBg&ved=0CAgQ_AUoAA&biw=1152&bih=773
alicja
2012-09-09 15:30
Dzięki za podjęty trudny, lecz bardzo potrzebny temat, który może dla niektórych przestanie być wreszcie przysłowiową kulą u nogi w drodze ku Miłości Boga.
chrzanka
2012-09-08 23:44
Na prawdę nie ma wpływu żadna teoria, żadna chęć pokopania kogokolwiek! Dziękuję za ten świetny tekst. Dziękuję za oświecenie mnie, za przybliżenie trudnych faktów dla nie-historyka, po ludzku i przystępnie. polecam też dodatkowo: \"Czarne karty koscioła\" - Autor: Vittorio Messori. Nieźle oczyszcza wiedzę. nota bene, pamiętam też opowieści znanych mi historyków Kościoła nt. przekłamań wplecionych w dramaturgię wydarzeń w powieści Umbert Eco \"Imię róży\". Kościół katolicki był, jest i będzie kopany, ale wiadomo, nawet namocniejszy kopniak, nawet pseudointelektualny, nie obali Krzyża Chrystusowego. jeszcze raz dziękuję, ża wysiłek Autorki:)!

Dodaj komentarz

do góry tworzenie stron internetowych