Jesteś tutaj: Strona główna / Na święto Niedzieli dla Dzieci i... Dorosłych

Na święto Niedzieli dla Dzieci i... Dorosłych

2012-10-26

Dzisiejszej niedzieli Pan Jezus uczy nas o PATRZENIU i WIDZENIU - wiecie,że to wcale nie jest to samo?

posłuchajcie...

Słowa Ewangelii według świętego Marka

 

Gdy Jezus razem z uczniami i sporym tłumem wychodził z Jerycha, niewidomy żebrak Bartymeusz, syn Tymeusza, siedział przy drodze. Ten słysząc, że to jest Jezus z Nazaretu, zaczął wołać:

«Jezusie, Synu Dawida, ulituj się nade mną».

Wielu nastawało na niego, żeby umilkł. Lecz on jeszcze głośniej wołał: «Synu Dawida, ulituj się nade mną».

Jezus przystanął i rzekł: «Zawołajcie go». I przywołali niewidomego, mówiąc mu: «Bądź dobrej myśli, wstań, woła cię». On zrzucił z siebie płaszcz, zerwał się i przyszedł do Jezusa. A Jezus przemówił do niego: «Co chcesz, abym ci uczynił? »

Powiedział Mu niewidomy:

«Rabbuni, żebym przejrzał».

Jezus mu rzekł:

«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła».

Natychmiast przejrzał i szedł za Nim drogą.

 

Taka historia przytrafiła się, gdy Pan Jezus chodził po ziemi. Ale takie historie zdarzają się nam do dziś. Posłuchajcie.

 

W pewnym mieście żył sobie człowiek. Wszystko w jego życiu było zwyczajne, miał rodzinę, córeczkę, pracę, mały domek. Niczego mu nie brakowało. A jednak ciągle był niezadowolony i bardzo źle zachowywał się w stosunku do innych ludzi. Krzyczał na nich, zwłaszcza na swoja małą córeczkę, wcale nie miał ochoty się z nią bawić. Czasami pił dużo alkoholu, a potem jeszcze bardziej krzyczał na swoją żonę, córeczkę, a nawet na sąsiadów.

Ludzie bardzo nie lubili tego człowieka, a jego rodzina, którą bardzo ranił swoim zachowaniem, z trudem z nim wytrzymywała.

Pewnego dnia człowiek ten po kolojnej awanturze, którą sam wywołał w domu, zaczął przyglądać się swojej cichutko płaczącej córeczce.

Coś poruszyło jego serce, ale wciąż jeszcze pełen złości wstał i wyszedł do drugiego pokoju.

Tam było duże lustro. Człowiek ten zaczął się sobie przyglądać.

Im dłużej się sobie przyglądał, tym mniej się sobie podobał. Coraz większa wzbierała w nim złość, był nią tak ogarnięty, że aż odechciało mu się żyć. Był już tak bardzo zmęczony swoim własnym gniewem, że aż upadł na kolana.

Nie modlił się, właściwie nie pamiętał już nawet jak to się robi, ale mimo to zapragnął pójść do Kościoła na Mszę Świętą.

Gdy wracał z Kościoła, spotkani sąsiedzi śmiali się z niego i drwili mówiąc: "A ty to po co tam poszedłeś?Taki z ciebie wstrętny człowiek i do Kościoła ci się zachciało iść?" - Ludzie nastawali na niego, jak tamci z Ewangelii na niewidomego żebraka, gdy chciał dotrzeć do Jezusa.

Nasz bohater właściwie nawet się nie dziwił tym wszystkim ludziom, że się tak z niego śmiali, z powodu jego pójścia na Mszę Świętą. Wiedział, że wielu z nich do tej pory krzywdził. Co więcej,  im bardziej wszyscy się z niego śmiali, tym bardziej chciał chodzić na Mszę Świętą, mimo że nawet nie pamiętał jak się modlić.

Pewnego dnia, gdy był już naprawdę nieszczęśliwy i zmęczony własnym gniewem, nad którym nie umiał już wcale panować, stanął przed swym lustrem i wypowiedział słowa Ewangelicznego żebraka:

Panie Jezu, ulituj się nade mną i spraw abym przejrzał.

 

I wiecie, że tak jak żebrak, rzeczywiście przejrzał i to NATYCHMIAST!!! Spójrzcie sami co zobaczył:

Na początku jego powrót do Pana Jezusa pozwolił mu dostrzec, że nosi w sobie bardzo poranione serce. Sam w swoim życiu, gdy był małym chłopcem, doznał wielu krzywd i smutku, a ludziom którzy go krzywdzili jeszcze nie przebaczył. Dzięki temu, że zastanowił się nad sobą samym i zaczął prosić o pomoc Pana Jezusa, zrozumiał, że był bardzo okrutny dla swojej córeczki i dla swojej żony i jeszcze dla wielu innych ludzi. Zrozumiał, że ranił ich dokładnie tak samo, jak on sam był dawniej raniony. Zrozumiał też, że jeśli nie wybaczy tym, którzy jego krzywdzili, gdy był małym chłopcem, nie da rady sam być dobrym tatusiem dla swojej córeczki.

Gdy to wszystko pojął, gdy tak przejrzał, to pomyślał sobie, że nie da rady się już zmienić na dobre, że to dla niego za trudne, że jest za późno. Zbyt wiele lat tkwił w takim cierpieniu, zbyt wiele lat sprawiał też cierpienie innym.

Ale wtedy człowiek ten przejrzał po raz kolejny.

Zobaczył jak wielką nadzieję pokłada w nas Jezus Chrystus, poczuł ogromną siłę od Pana Jezusa, która go odmieniła. Uwierzył Jezusowi bardzo mocno i ta wiara go uzdrowiła, tak jak owego żebraka. Uzdrowiła go, bo dzięki niej patrząc widział! Patrząc zobaczył oczami duszy, dlaczego tak źle postępował i zobaczył też jak wielką nadzieją jest dla Jezusa Chrystusa każdy człowiek i on też! Mimo że grzeszył.

Powolutku z dnia na dzień stawał się coraz lepszym tatusiem dla swojej córeczki i lepszym mężem dla swojej żony...

... a sąsiedzi już dawno zapomnieli, że kiedyś z tego człowieka był taki łobuziak, od kiedy bowiem przejrzał, szedł już zawsze z Jezusem Chrystusem, a jego córeczka już nigdy więcej przez niego nie zapłakała.

 

 

 

Jeśli jesteśmy blisko Jezusa Chrystusa,

to ZAWSZE patrząc, widzimy.

 

 

rys.: Ewa Letki

komentarz: Kasia Chrzan

Brak komentarzy

Dodaj komentarz

do góry tworzenie stron internetowych