Jesteś tutaj: Strona główna / ZAPISKI SIOSTRY JASI 1983 r. - Pielgrzymka z Piekoszowa

ZAPISKI SIOSTRY JASI 1983 r. - Pielgrzymka z Piekoszowa

2013-03-04

 

Siostra Jasia przekazała nam zapiski, które prowadziła na pielgrzymkach od 1983r.

(w skróconej wersji)

Dziękujemy Małgorzacie za zeskanowanie zapisków !

 

 

 

1983 r. - Pielgrzymka z Piekoszowa do Częstochowy w Jubileuszowym Roku Odkupienia



Pielgrzymki młodzieży w tym roku miało nie być. Zamierzona była pielgrzymka rodziców - na razie z terenu Warszawy - jednak nie zgłosił się nikt.
Natomiast w podcieniach okalających kościół św. Anny na Krakowskim Przedmieściu w dniu 5 sierpnia  było, jak zwykle o tej porze, pełno. I to pomimo puszczonej w obieg informacji, że pielgrzymki młodzieży nie będzie. Mie ma na nią  zezwolenia - ani władz kościelnych, ani państwowych.
W mówiącego te słowa Andrzeja wlepione 400 par oczu wyrażają żal, protest i bunt. Nie chcą nawet słyszeć o tym. Po to tu przyjechali z nadzieją na wspólną wędrówkę do swojej Częstochowy. Cały rok czekali na tę pielgrzymkę. Jakim prawem ktoś im jej zabrania?
Andrzej mówi jeszcze, że w tym samym czasie odbywa się "rockowisko" w Jarocinie. Obiecał, że tam będzie - trzeba, by tam był.
Proponuje, by wszyscy pojechali do Jarocina, "wasze życie już jest pokutą, należy wam się trochę radości! "A potem pojedziemy wszyscy do Częstochowy. 'Bóg tak chce."
Szmer protestu i głosy: Andrzeju, i Ty... nas... w to bagno?!" ..... Atmosfera staje się napięta. gorąca. Andrzej mówi jeszcze: "Ja muszę być w Jarocinie w niedzielę" 7-go- obiecałem! Idźcie sami, dojdę do was!" Nikt nie chce nawet o tym słyszeć. Rozpaczliwe szukanie wyjścia z sytuacji. Mateusz proponuje: - "nie musimy iść z Warszawy", wyruszymy z Kielc. Diecezja Kielecka obchodzi w tym roku swój jubileusz. Dobrze się składa! Wymusić zezwolenie. Wymodlić je. Nie dać się odepchnąć. Przeważają jednak rozsądek  i atuty: nowa trasa, nie znana jeszcze połowę krótsza, pełna niezależność i swoboda. Br. Borys podejmuje się ustalić z ks. proboszczem z Piekoszowa całą trasę pielgrzymki, możliwie atrakcyjną. Piekoszów to najbliżej położona koło Kielc miejscowość ze znanym sanktuarium maryjnym - Matki Boskiej Miłosiernej. Podobne miejsca wyznaczą szlak tegorocznej pielgrzymki, już wstępnie teraz naszkicowany na mapie Polski w podcieniach kościoła Św. Anny w Warszawie.
3 Siostry Franciszkanki - misjonarki gotowe pójść z nami, z żalem muszą się wycofać, nie otrzymały zgody swojej przełożonej z uwagi na nielegalność pielgrzymki.
Wysłannicy Andrzeja jadą do Jarocina, by zawiadomić o podjętych w Warszawie decyzjach i zachęcić innych do pielgrzymki. Zadecydowała więc młodzież.

Noc przy kościele przy ul. Hynka. Przedtem pierwsza Msza św. wspólnotowa. Przed Mszą, w czasie jej trwania i długo, do późnego wieczora liczne spowiedzi. Zgodnie z wezwaniem Andrzeja: „wszyscy muszą się wyspowiadać teraz, przed pielgrzymką.”
W realizacji tego zadania pomagają mu bardzo księża z kościoła św. Franciszka, gdzie się znajdujemy.
W homilii Andrzej mówi, aby każdy osobiście szedł z Chrystusem. Obojętnie skąd się idzie - cel jest jeden. Formalnie - Częstochowa, w istocie rzeczy przemiana duchowa, która ma się w nas dokonać, z pomocą tej, do której idziemy. Trzeba się krytycznie ocenić, dlaczego nas nie chcą. Mówi o potrzebie pojednania. Mówi, że być może jest to ostatnia pielgrzymka. Nie musi być zawsze jednakowo. Prosi „o świadectwa spotkań z Chrystusem i Jego działania, o zmianie życia dzięki niemu.
Jeden z uczestników daje świadectwo, jak po ostatniej pielgrzymce wyszedł z nałogu. Tak go umocniła w postanowieniu niewracania do niego, że - zmuszony podawać morfinę ojcu choremu na raka - sam jej nie wziął.
W czasie Mszy św. „harcerz” przynosi wiadomość, że udało mu się, dotrzeć do Ks. Prymasa, który /rzekomo/ oświadczył, że nic nie wie o zakazie wzięcia udziału w Warszawskiej pielgrzymce młodzieży „hippisowskiej” i polecił ks. Uszyńskiemu, by ją dopuścić. Ma być telefon dziś jeszcze w tej sprawie. Telefonu jednak nie było.
W nocy przyjechała lek. Teresa z narzeczonym Janem. Razem z S. Genią śpimy we czworo na podłodze w zakrystii.

6.08.


Pobudka o godz. 5-tej. Jedziemy wszyscy do kościoła św. Anny, skąd po porannej Mszy św. ma wyruszyć warszawska pielgrzymka do Częstochowy. Wobec wczorajszych informacji czekamy jeszcze na ostateczną decyzję.
Podsłuchane na przystanku tramwajowym przy ul. Hynka rozmowa dwóch kobiet obserwujących tłumnie wsiadającą do tramwaju młodzież: „okropni, brudni, długowłosi — co to za młodzież, patrzeć nie można, wstrętne, to trzeba tępić!”.
I - również podsłuchane przy wyruszaniu pielgrzymki akademickiej przy kościele św. Anny: „Boże, jak wspaniale, żeby tak jut zawsze było, żebyśmy już nigdy nie widzieli komunistów!”.
Tymczasem ostatnie rozmowy ks. Andrzeja w sprawie naszej pielgrzymki:
- U ks. Uszyńskiego: ”postanowiliśmy iść z Kielc”. Ks. Uszyński.: „Tak? Z Kielc?” Andrzej: „proszę o błogosławieństwo”. I odpowiedź ks. Uszyńskiego: „Błogosławię”.

Z Ks. Prymasem rozmowy nie było osobiście, ale Sekretarz Ks. Prymasa oświadczył, że Ks. Prymas nie stawia przeszkód, by pielgrzymka nasza wyruszyła z Kielc.


Wkrótce znajdujemy się na Dworcu Centralnym, zalegając cały hol. W oczekiwaniu na pociąg pośpieszny do Kielc spędzamy tam 3 godziny, budząc zrozumiałe zainteresowanie i sensację wśród podróżnych i skrajnie różne reakcje i komentarze.
Zjawiła się nagle S. Kazia, ta sama, która dotychczas rokrocznie towarzyszyła nam jako pielęgniarka, ale nie tylko; równie gorliwie i ofiarnie, jak opatrywała obolałe nogi i koiła inne dolegliwości, tak rozdawała medaliki, obrazki i łakocie, których miała zawsze pełno. Teraz zaś mówi: "co wy robicie. bez zezwolenia nie dojdziecie. Rozwiążą was! Czas jeszcze się wycofać'"
Najlepiej jechać pośpiesznym – 15.10, Jasne, że większość nie ma na bilet przecież miało się, już z Warszawy iść pieszo. Homer przejmuje w swoje ręce inicjatywę. Kto ile może wrzuca do krążącej pomiędzy koczującymi na Dworcu czapki, a że wielu nie wiele ma to, efekt jest niewielki - ok. 3.000 zł. Przeciętnie zatem po 7,50 zł. na osobę. Farmer liczy na to, że kolejarze też ludzie - i nie zawiódł się. Wszyscy bowiem znaleźli się wkrótce w Kielcach a następnie, tym samym sposobem w oddalonym o 4 km od Kielc Piekoszowie.
Pod wieczór tego dnia , wiejską drogą biegnącą od stacji w Piekoszowie do wsi, rozpoczął się właściwy, pątniczy szlak. Wołanie Jezu Chryste, Synu, Boży, zmiłuj się nade mną" Z tym rytmicznym półśpiewem 400 - osobowa grupa młodzieży z całej Polski, z obrazem Jezusa Miłosiernego na czele i łopocącą na lekkim  wietrze pacyfką, weszła w mury okalające zabytkowy kościół i gościnną plebanię.
Ks. Proboszcz Józef Budziosz okazał się wspaniałym człowiekiem i gościnnym  , gospodarzem.Wskazał stodoły, pozwolił rozbić namioty na przykościelnym placu, udostępnił pokoiki swojej plebanii, poczęstował kolacją oraz otworzył wrota kościoła w celu odprawienia późnym wieczorem Mszy św. W homilii Andrzej mówił o sensie pielgrzymowania.

7.08 ETAP I Piekoszów - Rykoszyn - Zajączkowo - Małgoszcz - 20 km

Była to niedziela, a w Piekoszowie odpust Ks. proboszcz zaprosił nas do uczestniczenia w sumie odpustowej dając nam miejsce w przodzie kościoła, przed ławkami. Wielu mieszkańców wsi Piekoszowa zostało w tym dniu obdarzonych uściskiem pokoju przekazanym im przez przybyszów. Zapewne też długo pamiętać będą tę odpustową Mszę, w czasie której ci "inni" młodzi ludzie wydawali się być tak blisko Boga. Ich inność była tak naturalna i pełna prostoty, choćby i w tym, że siedzieli na posadzce a ksiądz ich brał często w czasie Mszy do rąk gitarę. Przejmujący śpiew młodej dziewczyny - Ali, przy akompaniamencie jej gitary "kim jestem dla Ciebie Boże, że o mnie pamiętasz", powtarzany jako refren przez wszystkich, urzekał głębią i ukazywał każdemu znajdującemu się w kościele jego własny dramat. Wielbili swego Jezusa Miłosiernego, stojącego teraz przed ołtarzem, słowami: "Uwielbiaj duszo moja mesjasza Jezusa, uwielbiaj swego Boga" - i po hebrajsku: " baruk haszem Hameszija Jeszua, baruk haszem Adonai!" a Piekoszowskiej Madonnie Miłosiernej wrażali swą miłość powtarzanym wielokrotnie śpiewem: "Maria., Maaaaryja, Maaaaaaaaryja".
W czasie komunii ich "Pan biegł przez pola, lasy, by komunii stał się cud."
Tych co wyszli Panu na przeciw by się spotkać, było bardzo wielu. Nie wszyscy  jednak jeszcze byli zdolni odpowiedzieć "tak" na słowa wieczornej homilii o sensie pielgrzymowania, którego trud podjęli przecież dobrowolnie. Sensie oczyszczającym, pokutnym. A przecież potrzeba tak niewiele. wystarczy tylko z głębi serca powiedzieć: "Panie, przebacz"!
Wychodząc z kościoła śpiewają wszyscy: " Nie bój się, nie lękaj się, Bóg sam wystarczy". Gdyby ich tu widziała pewna starsza kobieta z Kielc, nie padłyby z jej ust słowa tam wypowiedziane: " ja bym to wystrzelała i na haku wieszała.... "
Wyraźnie innego zdania był niezapomniany ks. proboszcz, który obdarował odchodzącą 400 - osobową grupę żywnością, pokaźną kwotą pieniężną z niedzielnej tacy. Pod wieczór dotarliśmy do Małgoszczy , która przywitała nas pierwszym deszczem. Przywiezione wcześniej bagaże trzeba było szybko nakrywać, by nie przemokły. Na szczęście deszcz miał charakter burzowy i długo nie padał, Dzięki protekcji miejscowego proboszcza kupujący, mimo niedzieli i późnej pory- w pobliskim sklepie "od schodów kuchennych"  pomidory i cebulę na kolację.
Od ks. Proboszcza otrzymujemy wspaniałą herbatę "orange". W miejscowej organistówce mamy doskonałe warunki do przygotowania kolacji. Nocleg dla "sztabu" też świetny, u pp Niechciałów. Rodzice 7-miorga dzieci zostali obecnie sami - dzieci są już "na swoim” P.Niechciał okazał się gawędziarzem - mówiłby do rana. P. Niechciałowa chwali się, że 3 - ch synów wychowała na górników i ma za to odznaczenie państwowe.
Po śniadaniu i Mszy św. odprawionej w miejscowym zabytkowym kościele wyruszamy w dalszą drogę, 15 km do Oksy. Żegnają nas liczni, zgromadzeni przy kościele Małgoszczanie okazując wyraźnie życzliwość i sympatię.

8.08 – Etap II – Małgoszcz- Żarczyce – Węgleszyn – Oksa– 15km.

Zatrzymujemy się na terenie kolonii - wiejska droga wzdłuż lasu, domy w lesie, przy końcu drogi jezioro.  Znowu krótki, burzowy deszcz. Jakaś starsza kobieta mówi: "Za wami burza idzie, od kiedy ta pielgrzymka idzie, deszcz Z nimi". Ktoś znowu podsłuchał! "Szli tędy długowłosi, te wampiry". To znów:
- "Pielgrzymi, myślałby kto - matka to na pielgrzymkę wygnała - dobre dwa drągi i do matki przegnać. Zanim do Częstochowy dojdą dzieci narobią!"
To co podsłuchane, było nieistotne wobec dobrodziejstw jakimi obdarzyła nas Oksa.
Po krótkim deszczu było już tylko słońce. Wokoło las, w lesie moc jeżyn.
Las jest przyjacielem hippisów można się w nim zeszyć, być całkiem sobą, odnaleźć siebie. Długo w noc trwały różne modlitwy w grupach, śpiewane, mówione , wygrywane 'na "gitarach" 'i fletach. I niekończące się spowiedzi - długie rozmowy Z  Andrzejem. Takie są też stale na trasie. Czy wystarczy dni i nocy pielgrzymki, by wszystkich chętnych wyspowiadać - jest sam jeden. Pozostali duchowni to klerycy: Franciszkanie Borys i Jurek. Jezuita diakon Witek oraz kleryk Jarek ze Szczecina.
Nocujemy u Wawrzyńskich. Jest tam mała Renatka - dziecko, które lgnie do wszystkich. Młodzież jak zwykle - w stodołach,  kwaterach i namiotach. Na śniadanie wspaniałe mleko, które ma być dostarczone do skupu. "trzeba było bardzo raniutko o nie zadbać. Pierwszym odgłosem wstającego z zimnej, srebrnej mgły ranka było skrzypienie kół mleczarskiego wozu. zbierającego wystawione
na skraju drogi bańki z mlekiem.
"Msza św. odbyła się już w  pełnym słońcu, na skraju lasu. przy współudziale naszych gospodarzy i niektórych mieszkańców wsi.  Na zakończenie pobytu w Oksie wspólnie zdjęcie z gospodarzami i Renatką i zaraz potem wymarsz w dalszą drogę - do Dzierzgowa.

9.08- Etap III- Oksa - Kossów - Radków - Dzierzgów - 11 km.

W drodze nawałnica gradowa - nie oszczędziła nikogo z idących. Nie było gdzie się schronić. Nie popsuła ona jednak nastroju. Nie osłabiła ducha. Wręcz przeciwnie - w bolesnych uderzeniach gradu czuło się coś jakby z dotyku Boga, coś co pomaga człowiekowi uświadomić sobie jego małość, bezsilność i  zależność od Boga a jednocześnie ufać jego mocy uchraniającej. Burzę tę wspomina potem jedna dziewczyna w kościele w Janowie: ".Andrzeju; ja tej spowiedzi nigdy nie zapomnę, to było niezwykłe wspaniałe!"
'Wyprzedzający grupę ze służby zaopatrzeniowo - kuchennej stawali na głowie, by przemoknięci do suchej nitki bracia nie musieli długo czekać na gorący posiłek, by mieli gdzie wysuszyć się i ogrzać. W znajdującej się na trasie małej knajpce zamówiono dla nich herbatę. Mieszkańcy Dzierzgowa okazali się bardzo gościnni i chętni przyjmować pielgrzymów do swych ciepłych nie raz bardzo ciasnych kuchni. Andrzeja z klerykami przyjął obszerny dom Szczerbów. Całą noc trzeba było suszyć przemoczone zupełnie habity i sutannę. Andrzej zadecydował: kupić 3 kg czosnku! Rozdano wszystkim przy kolacji czosnek i - ani jednego przypadku przeziębienia. Nikt nie miał wątpliwości, że był to cud.
Ten dzień był piękny i wyruszyliśmy po śniadaniu przygotowywanym o świcie w "letniej kuchni” i  ,wypożyczonych garach, udając się najpierw do miejscowego, zabytkowego kościoła, położonego na wzgórzu.
Tam odmówiliśmy różaniec i - na trasę. Po południu dotarliśmy do Przyłęka - Szlacheckiego.
Wieś Przyłęk- Szlachecki zdawała się spać w upale sierpniowego słońca.
Pobyt w niej zapowiadał się wspaniale zanim cała grupa dotarła na miejsce, wysłannicy nawiązali cenne kontakty - najpierw z Ks. Proboszczem - ks. Bielą, poetą, trzeba go było odszukać, był właśnie w polu doglądając zwózki zboża.
W obszernym chłodnym pokoju starej plebanii dwa duże psy - owczarki podhalańskie, wylegujące się na kanapie i na dywanie. Ks. Proboszcz wyjaśnia, że trzyma te psy Od czasu, gdy jego poprzednik został na plebanii napadnięty i zamordowany. Psy wobec nas zachowują się łagodnie - lepiej nie próbować ozy potrafią być groźne dla obcych. Wewnątrz ganku plebanii, na ścianie, mały obrazek św. Jana Bosko. Pytanie do Ka. proboszcza: "Czy to salezjańska placówka?" Odpowiedź nie, ale lubię św. Jana Bosko. Taki wariacki święty, Tacy powinni być święci"
Ks. Proboszcz podpowiedział, że tuż obok szkoły jest boisko z murawą świetne miejsce na rozbicie namiotów a gdyby było za małe, to obok  …stary cmentarz. W szkole jest kuchnia harcerska i przemiła, bardzo uczynna kierowniczka kuchni p Stenia. Pana dyrektora szkoły chwilowo nie było, ale zarówno pani dyrektorowa jak i P. Stenia pozwoliły zająć boisko i korzystać z urządzeń kuchennych, namioty harcerzy rozbite były  nad rzeką. Pan dyrektor jednak, zobaczywszy na boisku przy, szkolę górę naszych namiotów, śpiworów i plecaków - wpadł w panikę: "Co to ma znaczyć? Zezwolenie jest? Jakim prawem? Ja osobiście nie mam nie przeciwko temu, ale mnie nie wolno, to teren szkolny, państwowy." Odpowiadam spokojnie: "przecież to jest też młodzież, polska młodzież, dzieci tej samej ziemi. Chodzi tylko o jedną noc, rano jedziemy". Lecz p. dyrektor: "'Muszę o tym zgłosić w Gminie", - jak pan uważa, może jednak pan wskaże nam miejsce, gdzie można by rozbić namioty". Pan dyrektor zameldował o nas w Urzędzie Gminy, ten zaś zadzwonił do Urzędu Wojewódzkiego w Kielcach. Do godziny miała być odpowiedź, czy wolno nam tu być, czy nie... ponieważ odpowiedzi nie doczekaliśmy się, należało uznać to za milczącą zgodę.
Po rozbiciu namiotów dzwon wezwał na wieczorną Mszę. Spokojna wieś ożywiła się: "Kumo, chodźcie na Mszę, taka fajna Msza, ksiądz będzie tańczył i grał na gitarze"! Harcerze zaś i p. Stenia: "Jak dobrze, żeście tu przyszli, do tej pory było tu nudno a teraz tak fajnie!". Jeden dziadek, widząc tu i ówdzie parkę, mówi: Nie jeden, tylko dwoje - ozy to nie kurs przedmałżeński?".
Do Przyłęku dotarł swoim samochodem "K...". Odtąd służył nam codziennie przy zakupie chleba.
Na budynku szkolnym zawiał afisz o treści: " I Festiwal piosenki potrzebnej w  Przyłęku Szlacheckim - pole namiotowe , godz. 21 "Noc pogodna, ciepła sprzyjała temu. Dla Andrzeja była to kolejna noc długich spowiedzi.
Rano znowu świetne mleko przeznaczone do skupu. Kupujemy je u poszczególnych gospodarzy po cenie Skupu, różnej. Kilka domów dało nam mleko, nie przyjmują pieniędzy. Byli tam samotni, starzy ludzie. Dla wielu mieszkańców pojawienie się naszej pielgrzymki było atrakcją, radością. wychowali dzieci, które poszły w świat i zostali sami. Teraz żegnali często ze łzami niecodziennych gości.
Niedaleko szkoły pole makowe - nietknięte.
Po śniadaniu Msza Św. w zabytkowym kościele w stylu romańskim. W homilii Andrzej mówi o chwale Boga żyjemy nie dla siebie, dla Boga. Adoramus Te. Domine - Amen. Nikt nie może być panem drugiego, tylko Bóg. Nie nazywamy się mistrzami, każdemu to grozi. Tak upadł anioł - Sensem anioła jest chwalenie Boga. W opiniowaniu drugich nie generalizujmy. Mówimy o sobie dobrze. Nie osądzajmy człowieka według jednego jego czynu, nie podsumowujmy go, można wyrządzić krzywdę. Chciejmy bardziej siebie poznać. Chwałę Boga odczytujmy w nas samych z najmniejszej iskierki Bóg może rozpalić wielki ogień:
Bogdan daje świadectwo: przestał ćpać po 2 - ch latach brania.
Ks, proboszcz obdarowuje nas na pożegnanie 3O - kilogramową kostką margaryny z darów. Pozostawiamy po sobie idealny porządek i czystość. Pan dyrektor zjawia się na pożegnanie już po odejściu grupy i lustrując boisko mówi: "myślałem, że będzie gorzej". "Czy było coś źle' - pytam. "No. nie " odpowiada jakby z zażenowaniem.

11.08. Etap V – Przyłęk Szlachecki -Lelów - Mełchów - 18 km

Mełchów to mała wioska - 60 domów. Nie ma własnego kościoła parafialnego, Należy do parafii Lelów. Posiada małą kapliczkę z Matką Boską Lelowską i wmurowaną wewnątrz tablicą upamiętniającą udział Brata Alberta w Powstaniu styczniowym - 30.IX.1963 r. Tam stracił nogę.
Wieś przyjęła nas gościnnie. Oddano dla naszego użytku remizę strażacką. zaś w domu Wachowiczów, gdzie gotowaliśmy  gospodyni zabiła nawet koguta na zupę i przyniosła z ogrodu jarzyny. Wprawdzie na 150 l zupy miało to znaczenie symboliczne ale liczy się fakt.
Z niestrzeżonej, otwartej remizy zginęły w nocy puszki z pasztetem do chleba. 'Niestety, czystość wspólnoty wydaje się nie raz 'być już bezpowrotną przeszłością a głoszone idee braterstwa. miłości, niepotwierdzonymi w niejednym życiu tylko słowami.

12.08 – Etap VI – Mełchów - Lelów - Bystrzanowice - Janów – 14 km


Wstający 12.08. pogodny ranek w Mełchowie każdy witał po swojemu. Dla kuchni był to kolejny ranek intensywnej pracy przy sporządzaniu śniadania, by nie opóźnić wymarszu, który nigdy nie był na głodno.
K…. klęczał półsiedząc, przy swoim samochodzie. z twarzą zwróconą ku słońcu, z zamkniętymi oczyma, wyłączony. Z wnętrza samochodu płynęły dźwięki hinduskiej muzyki.
Po śniadaniu różaniec przy kapliczce. i króciutkie słowo Andrzeja. którego treścią było: "pokora jest podstawą doskonałości". A potem wymarsz do Janowa oddalonego o 14 km. Do naszych znaków: obrazu i pacyfki doszedł trzeci wielki brzozowy krzyż Był to piątek - wielu podjęło się w tym dniu pościć.
Było upalne popołudnie, gdy dotarliśmy do Janowa, zatrzymując się przy zabytkowym, parafialnym kościele. W pomieszczeniach plebanii umożliwiono nam ugotowanie  mlecznej zupy na kolację. W pobliżu kościoła możliwość rozbicia namiotów a dla nie mających ich - stodoły i kwatery w domach mieszkańców Janowa. Opinie są zgodne - życzliwi, gościnni ludzie. Waldek, nasz nieoceniony kucharz chwali się: "ale mnie ugościli, nawet postawili Vermuth. Gdzie indziej gospodyni "drogie dzieci, błogosławię wam,życzę wam szczęścia i rozpłakała się.
We wnętrzu zabytkowego, chłodnego kościoła wieczorna Msza św. Dźwięk gitar i harmonijny śpiew "Da pacem, Domine" i zaraz potem: "Przed obliczem Pana uniżmy się - wszystkie Boże troski zostawmy Mu  Pan sam wywyższył nas. Jego jest chwała ,i cześć."
Andrzej w homilii mówi o nieskończonej, miłosiernej miłości Chrystusa do nas. O ileż jesteśmy szczęśliwsi ,i bogatsi od człowieka Starego prawa, którego syntezą mądrości była bojazń Boża i pamięć o wzsystkim, co Bóg, uczynił dla swego. ludu. My zaś, gdy odprawiamy Mszę św. mamy świadomość; że Emanuel jest wśród nas, z miłości daje nam się cały, byśmy życie mieli. Spróbujmy odnaleźć w sobie miłość Chrystusa, którą wstydliwie, ukrywamy.
Po Mszy św. i po herbacie festiwal piosenki religijnej pod gołym niebem. Sprzyjał temu pogodny wieczór i niczym niezakłócona atmosfera przyjaźni ciepła, która charakteryzowała szczególnie tę pielgrzymkę a byliśmy już blisko celu naszej wędrówki.

13.08. – Etap VII – Janów - Piasek - Olsztyn – 14 km.

Poranek był słoneczny. Dziewczyny przygotowywały śniadanie - stosy kanapek z chleba ze smalcem i cebulą, z margaryną i dżemem. Śpiewały przy tym „Godzinki"; bliskość Częstochowy wyzwoliła u niektórych tę inicjatywę.
Poranna Msza św. w janowskim parafialnym kościele była już ostatnią na trasie. Nastał więc czas. By wypowiedzieć wszystko, co jeszcze nie zostało wypowiedziane. wyznane,'wybaczone, przyrzeczone - by w każdym dokonał się istotny cel pielgrzymki Formalny, wiadomo, już dobijamy, ale ten właściwy, duchowy - przemiana  słabych, grzesznych ludzi w dzieci Boga. Śpiew: " Misericordiam Tuam Domine in aeternum cantabo!" Andrzej zachęca do publicznego wyznania tego co w czasie pielgrzymki zostało uchybione, zaniedbane, nie dotrzymane, z grzechów przeciw wspólnocie. Padają więc publiczne oskarżenia się  i przeproszenia. Przepraszają jedni drugich: "Chcę przeprosić za to, że często o was źle-myślałem, "Przepraszam Krakersów za to, te wczoraj się z nich śmiałem". "To ja wziąłem puszki z pasztetem - jeszcze go nie zjadłem, oddam" /Dotrzymał słowa/. "Chcę wyznać, że patrzyłem nieskromnie na dziewczyny" i zaraz Andrzej: "widzicie dziewczyny, jak winnyście dbać o skromny strój, by nie kusić chłopaków!" "Chciałbym przeprosić za to, że nie mogłem pójść z wami z Kielc i że musiałem świecić wam w oczy obiektywem". "chciałbym przeprosić, że przy odbieraniu bagaży złościłem się". Klerycy przepraszali wszystkich, że nie okazali każdemu z osobna dostatecznej miłości bliźniego. Ktoś jeszcze, że "zjadł ukradkiem czekoladę". I wiele innych.
Homilia jest  dialogowana - refleksje, prośby, przyrzeczenia. "Chciałbym, byśmy się modlili to, by Duch św. nie zagasł w naszych sercach". "Chciałbym, by ta pielgrzymka była dla nas tym, co pozwoli nam stać się prawdziwymi  dziećmi Boga" I wszyscy : prosimy Cię Panie! Maryja jest tą, którą mocno dziś pokochałam. Stała się dla mnie kimś bardzo bliskim. Dzięki tej pielgrzymce będę od dziś modlić się do Niej.
Popołudniu docieramy do Olsztyna. Jest pochmurno i chłodno. Planowane ognisko na skałkach właściwie nie odbyło się. Trzeba wcześniej  położyć się spać. bo jutro wszyscy bez wyjątku muszą wstać o świcie.

14.08 – Etap VIII - Olsztyn – Częstochowa - Jasna góra – 14 km

Pobudka o godz. 4-tej i zaraz śniadanie, dla przygotowania którego czworo ludzi "pracowało całą noc - chleb z margaryną, dżemem i herbata.
Po śniadaniu, wymarsz do Częstochowy. U progów miasta milicyjna służba drogowa.
Trzech chłopców podbiega i wręcza milicjantom snop polnych kwiatów. Polne kwiaty zdobią obraz, krzyż brzozowy, głowy dziewczyn i chłopaków, rozdawane są na prawo i lewo ludziom gęsto zalegającym chodniki... W miarę wchodzenia do miasta nasza grupa rośnie, dwu - trzykrotnie. Co raz ktoś doskakuje - żywiołowe okrzyki powitania, uściski  Nieustanny śpiew - rytmiczny, z oklakami z unoszeniem rąk, euforyczny. Pierwsze szeregi tradycyjnie w białych,strojach. Wśród nich najprzedniejszy trubadur Oldżik, Czechosłowak. Zakochał się w polskiej Czarnej Madonnie i polskiej dziewczynie Ewie i już trzeci raz jest z nami; pokonując niesamowite trudności. by uzyskać zezwolenie na przyjazd do Polski. Euforia osiąg szczyt kulminacyjny. Udziela się ona tłumowi zalegającemu gęsto chodniki po obu stronach Alei. Po  wielu twarzach widać łzy wzruszenia. "Skąd jesteście. Można się do was dołączyć?". Przy podejściu do Sanktuarium padamy na kolana i trwamy tak długą chwilę ze śpiewem "Maria" na ustach. To najpiękniejszy. najbogatszy moment, jesteśmy u celu,u bram Jej stolicy.
Wiemy, że Ona nas tu widzi, cieszy się, te przyszliśmy i wie o nas wszystko.
Bo potem to już formalności: przywitanie i pokropienie wodą święconą przez O.'Emanuela z Klasztoru Jasnogórskiego i przepychania się w ciasnocie do kaplicy - Bardziej czujemy Ją tu, u podnóża klasztornej góry, niż w mrocznej kaplicy - zamkniętą za żelazną kratą, gdzie umundurowani porządkowi nie pozwalają ani chwili zatrzymać się, przed Cudownym Obrazem poganiając pielgrzymów do wyjścia, bo już czekają następni.


Z naszymi bagażami zatrzymaliśmy się u Braci Szkolnych przy ul. Pułaskiego O godz. 20-tej Msza św. na polu namiotowym rozpoczęła się w niezwykłej scenerii. Mrok szybko ogarniał ziemię, ale zanim spowił ją całkowicie, w oczach zapadł głęboko odblask gasnącego zachodu poprzecinanego smugami ciemnych chmur i rysującego się na tym tle sylwetki obrazu krzyża i pacyfki i Andrzeja.

16 komentarzy

zbuntowany
2017-02-15 14:03
https://www.youtube.com/watch?v=qIHfuihoz70 ----------------------- https://www.youtube.com/watch?v=0kNGnIKUdMI
zbuntowany
2017-02-15 14:01
posłuchajcie Drogi do Woodstock
krzyś
2017-02-13 20:14
Miałem wtedy 18 lat a pamiętam jakby to było wczoraj!!!
szpak11
2016-04-30 19:49
EWANGELIA O CHRYSTUSIE MIŁOSIERNYM**** Praktykowal milość samarytańską na każdym kroku. Mówił: „Cokolwiek uczyniliście jednemu z tych maluczkich Mnieście uczynili”- do każdego z nas kieruje te słowa.*** „I on jest synem Abrahama”- mówi o Zacheuszu i o wszystkich takich odrzuconych na ”margines” w środowisku społecznym.*** „Idźcie i starajcie się zrozumieć: miłosierdzia chcę nie ofiary.” *** „Nie sądźcie, abyście nie byli sądzeni”*** „Czemu to widzisz źdźbło w oku brata swego, a belki w swoim oku nie widzisz?*** „Odpuszczaja się jej liczne grzechy, bo bardzo umiłowała”*** „Nikt Cie nie potępił niewiasto? . Nikt, Panie.I ja cię nie potępiam. Idź a odtad już nie grzesz”.*** „Słyszeliście że powiedziano: nie zabijaj. A ja wam powiadam, każdy, kto się gniewa na swego brata winien jest sądu”. Za słowo „głupcze” groził piekłem ognistym.*** Dostarczył biednej, młodej parze na weselu w Kanie wina dla gości.*** Bronił poniżanych, jadał z włóczęgami, szukał zagubionych, leczył wszystkich chorych. Ustanowił piękne prawa społeczne, wiecznie aktualne. Szczęście dla: cichych, płaczących, miłosiernych, prześladowanych, czystych. Pod jednym warunkiem, że będą w Niego wierzyć. Nakazywał 77 razy przebaczać na dzień, gdy ktoś przeprasza. Za kubek wody obiecywał nagrodę proroka.
Jan
2016-04-28 15:07
http://www.klubinteligencjipolskiej.pl/2015/06/marek-s-program-eliminacji-polakow/
Herbert
2016-04-27 20:18
Jezus powiedział: «Strzeżcie się, żeby was nie zwiedziono. Wielu bowiem przyjdzie pod moim imieniem i będą mówić: "Ja jestem" oraz: "Nadszedł czas". Nie chodźcie za nimi! I nie trwóżcie się, gdy posłyszycie o wojnach i przewrotach. To najpierw musi się stać, ale nie zaraz nastąpi koniec». Wtedy mówił do nich: «Powstanie naród przeciw narodowi i królestwo przeciw królestwu. Będą silne trzęsienia ziemi, a miejscami głód i zaraza; ukażą się straszne zjawiska i wielkie znaki na niebie. (...) Będą znaki na słońcu, księżycu i gwiazdach, a na ziemi trwoga narodów bezradnych wobec szumu morza i jego nawałnicy. Ludzie mdleć będą ze strachu, w oczekiwaniu wydarzeń zagrażających ziemi. (...) A gdy się to dziać zacznie, nabierzcie ducha i podnieście głowy, ponieważ zbliża się wasze odkupienie». (Łk 21)
Jan
2016-04-27 12:59
Pacyfiści i hippisi w czerwcu będzie w Polsce wojna. Wy tu tak ładnie sobie gadu gadu, wspominacie z łezką w oku czasy pokoju, beztroski, a tu szykują nam wojnę. http://www.dailymotion.com/video/x464w51_dr-zbigniew-kekus-zydzi-przygotowuja-polakom-holocaust-jeszcze-w-tym-roku_school -----------------------https://www.youtube.com/watch?v=CVjr7yaiVCw-----------------http://krucjatarozancowazaojczyzne.pl/
Mirek
2016-04-26 20:24
Ze łzami w oczach przeczytałem dziennik pielgrzymki, to były piękne chwile.. Porywający entuzjazm Andrzeja, poczucie wspólnoty, przepiękny śpiew Ali i droga..
Grażyna z Prudnika
2014-12-02 18:41
jestem tam z biegnącym Borysem 0:49! Alleluja!
alicja
2014-08-22 10:13
Tak ... każdy dzień tej pielgrzymki był znakiem OPATRZNOŚCI, która niemożliwe przeistaczała w możliwe ... widziałam, doświadczałam ... NIECH JEZUS MIŁOSIERNY BĘDZIE UWIELBIONY!!! Często słyszę, że takich mocnych doświadczeń już teraz nie ma ... nie zgadzam się z tym zdaniem, gdyż i w tym roku, pomimo dwóch dni "ukradzionych codzienności" mogłam doświadczyć ... TEJ SAMEJ MOCY, TEGO SAMEGO DUCHA, TEJ SAMEJ SŁABOŚCI ... Rzeczywistość Boża jest niezmienna; to jedynie my podlegamy przemianom ... albo na lepsze ... albo na gorsze, bo wciąż jesteśmy WOLNI.
Taka Jedna
2014-08-21 22:20
ACH !!!!!!!!!!!!!!!
koma70.70
2013-03-13 08:11
I pozdrowienia dla siostry Jasi!
koma70.70
2013-03-13 07:59
Nie było mnie wtedy jeszcze z Wami ale dzięki tym zapiskom śnieg który dziś widzę za oknem wydaje mi się zieloną trawą, a smutni,zmarznięci ludzie idący do pracy (lub bez pracy) to radosna,rozśpiewana,kolorowa grupa do drodze do Ziemi Obiecanej...
Skywalker
2013-03-08 10:20
Jak się na żywo zapisuje, to jednak inaczej wszystko wygląda niż we wspomnieniach. Piękne... Powinna z tego powstać książka....
Mała Mi
2013-03-07 18:36
i ja ..........
szpaku11
2013-03-06 21:11
Przeczytałem jednym tchem

Dodaj komentarz

do góry tworzenie stron internetowych