Jesteś tutaj: Strona główna / poezja JOANNA JANKOWSKA (KĘCEL)

poezja JOANNA JANKOWSKA (KĘCEL)

2014-02-09

PRZEDSTAWIAM WAM (z kają) POETKĘ JOANNĘ JANKOWSKĄ (KĘCEL) Z BOBOLIC , Z KTÓRĄ TO NAWIAZAŁEM JUŻ TWÓRCZY KONTAKT I KTÓREJ TO WIERSZE WKLEJAM NA FORUM W TEMACIE ,,goniąc za literką - puniek.

,,Cóż można napisać o sobie?


Nazywam się Joanna Jankowska (Kęcel). W tym roku skończę 43 lata. Jak na życie z mukowiscydozą, moją nieodłączną „przyjaciółką”, to chyba niezły rekord. Dlatego też nie martwię się zbytnio upływającym czasem, bo wiem, że każdy rok do przodu jest jak los wygrany na loterii, w tym wypadku – loterii życia. Łapię więc to życie i swój oddech za rogi i przeciągam przez kolejne dni, tygodnie, miesiące i lata… "o prostocie przemijania mogą mówić zmarszczki one wiedzą najlepiej". Także te od uśmiechu.
Moje prawdziwe lub rzekome ;) wesołe usposobienie nie chroni jednak od strachu i wątpliwości. Aby oswoić lęk przed przyszłością, a zarazem dać upust nagromadzonym przez lata emocjom, zaczęłam w 1996 roku pisać wiersze „pisanie wierszy to malowanie obrazów/przenoszenie na płótno zbawienia/grzesznych myśli i czynów/plastyczna obróbka glinianych dzbanów codzienności i wieczności /zaplatanie ze sznurka  węzłów na przemian nienawiści i miłości/ to malowanie nadziei”. Potem wszystko potoczyło się błyskawicznie –  zajęcie II miejsca w konkursie „Literacki Start” Biblioteki Wojewódzkiej w Koszalinie w 1997 r., wyróżnienia w konkursach poetyckich w Kołobrzegu, Szczecinku i Koszalinie, i debiut w miesięczniku „Arkona” wydawanym przez Czesława Kuriatę. W 2001 roku spełniło się moje marzenie – pierwszy tomik poetycki pt. „Wyrok na życie” ze wstępem i wyborem moich wierszy przez Pana Czesława Kuriatę. Długo nie wierzyłam, że to rzeczywistość, a nie sen... Dość szybko udało mi się zebrać „materiały” na następny tomik, który ukazał się w 2004 r. i nosił tytuł „Płonące księżyce”. Na kolejny tomik czekałam już znacznie dłużej, i to nie tylko ze względu na brak dostatecznej ilości wierszy, ile na brak funduszy na jego wydrukowanie. Kiedy w 2011 r. ukazały się wreszcie „Gliniane dzbanki codzienności” pękałam z dumy, ale nie z powodu samozadowolenia z moich wierszy, co z całej oprawy. Taki tomik sobie wymarzyłam – w twardej oprawie, na śliskim papierze, z przepięknymi i kolorowymi zdjęciami okolic Bobolic, w których moje wiersze powstają. Za ten tomik jestem i będę wdzięczna dozgonnie Fundacji MATIO z Krakowa.
Niewiele teraz piszę. Proza życia skutecznie zabija poezję „Morderca kobiet i mężczyzn / Morderca poezji / Proza życia”. Jest jednak kilka-kilkanaście wierszy, które czekają na poprawienie, opracowanie i doszlifowanie. Czekam na wiosnę...

Joanna


zapach wiosny
rozmytej jeszcze śniegiem
lecz już dziki

zapach pąków
rozwiany jeszcze wiatrem
lecz już słodki

zapach raju
zamknięty jeszcze skórą
lecz już wolny

 

przede mną budzi się noc
ciężka od zapachu 
maciejki

za mną wędruje kot
lekki od prążków
księżyca

we mnie rodzi się perła
z drogi mlecznej
o smaku lodów waniliowych

 

Żagle

wodne motyle
z pęcherzem schowków
pod taflą

wodne ptaki
ze skrzydłem gładkim
nad wodą

letnie mieszkanie
dla wiatru

 

Lato
pachnie miłością
rozczarowaniem
zwątpieniem
lekkością

pogodą
rozkwitem
spełnieniem
litością

nadzieją
romansem
rozpaczą
powrotem

 

Mlecze

W żółtych mleczach
złamane słońce
kołysze promienie

Żółtymi mleczami
soczysta trawa
maluje wilgotność

O żółtych mleczach
wieczorne niebo
wyśpiewuje drzewom

 

trawa to 
myśli ziemi
zielone od snów

nie depczcie jej
gdzie świetliki
będą się modlić?

 

Zabłąkany wśród traw
stary świerszcz
z siwą kępką włosów na głowie
na jesiennym liściu 
gra smutną melodię

żegna lato

 

z końcem lata
umiera życie

biedronki
pogrzebią je w lesie
a nimfy zapłaczą

na gołej polanie
odprawią mszę cichą
zaproszą wrzosy 
i drzewa
a elfy zatańczą

pod złotą kopułą
będzie padało
mech westchnie
smutno
a gnomy zanucą

tylko nadzieja 
z kwiatem paproci
we włosach
odejdzie daleko
z uśmiechem
tajemnym

 

Powroty

zapachem 
skoszonej trawy
odszedł wieczór 
wypełniony Tobą

zabrał ze sobą
tobołek z pocałunkiem
i walizkę z dotykiem

zostawił 
tęsknotę i wiarę
w nową zieleń

 

Październik

Drzewa oblane
jasnym miodem
rosną obok ula

Jesienne pszczoły
nie mogą spać -
w oczach mają łąkę

 

jesienny liść - 
kropla brązu
z kasztanowych 
włosów Boga

 

Drzewa umierają
w samotności

lekko zdziwione
zmarznięte
zachrypnięte od 
wołania

Drzewa umierają
stojąc

bez wytchnienia
obolałe
stopami dotykając 
ziemi

Drzewa umierają
nocą

niepotrzebne
stare
poranione od
litości

 

Na końcu świata
będę silna 
wcieleniem kamienia
w jego skorupie
dojdę do bram
łoskotem zawołam
i cicho wejdę

W zieleni ogrodu
jest miejsce
na kamień -
Jaszczurka litości
grzeje na nim
ciało

 

Dopowiedzieć do końca 
żyję
Dopowiedzieć do końca
kocham
Dopowiedzieć do końca
umieram

Któż potrafi

 

Gdy jest mi smutno
tak jak dzisiaj
bez przyczyny
patrzę w 
rozgwieżdżone niebo
by tam znaleźć
iskrę ciepła

ciała niebieskie
wysyłają jednak 
zimne światło

 

w hamaku z gwiazd
kołysze się granat
i nagą stopą 
dotyka ziemi

co noc
łapię go za palec
i zasypiam pomiędzy 
drzewami

 

Przystań

potrzeba mi rąk
by się wznieść

potrzeba mi serca
aby czuć

potrzeba mi ciszy
żeby żyć

wokół tylko
morze wiatru

 

Wyrok na życie

przeznaczenie nie zapukało
do moich drzwi
nie przyśniło się w nocy
nie stanęło na drodze

ono zapłakało nade mną
i odeszło
nie pokazując twarzy

 

Femme fatale

femme fatale
małego miasteczka
nie siedzi w knajpie
ani w kiepskim teatrze

z aniołami 
o brudnych twarzach
gra w kości
o lepszą przyszłość

 

Nie spotkałam jeszcze anioła
chociaż szukałam go
w każdej przydrożnej kafejce
w czerwonym autobusie
na plaży

przyglądałam się twarzom ludzi
rozlepiałam ogłoszenia
wzywałam w modlitwach
tupałam i krzyczałam

Anioł patrzył z góry
ironicznie się uśmiechał

 

W przedsionku do nieba
segregacja życzeń.

Święty Piotr z aktami 
i ściągawką pod pachą
aktualizuje dane:
- tych życzeń dawno nie spełniamy
- tamtych nie ma w spisie
- a te...
te Bóg zapomniał podpisać.

Więc czego można się spodziewać?
Okna z widokiem na ziemię.

I Święty Piotr z małym batem
popędza maruderów
między pulchne amorki.

 

lubię się całować
czy to grzech ?

lubię się kochać
czy to zbrodnia ?

więc dlaczego
nie mogę
dostać rozgrzeszenia
od samej siebie?!

 

Plamą czerwieni
zdobywam świat
krwiście
ogniście

Plamą błękitu
dotykam nieba
mgliście
przejrzyście

Plamą fioletu
chwytam życie
łapczywie
dotkliwie

 

Przemijanie

o banale
przemijania
cóż napisać

jest we mnie
twardość 
i przywiązanie 
do tego wcielenia

o prostocie
przemijania
mogą mówić
zmarszczki
one wiedzą najlepiej

 

Pierwsza młodość
już minęła
byłam za mała 
żeby kochać

Druga młodość
mija 
nie zdążyłam 
pokochać

Co zrobię 
ze starością?

 

... naznaczeni cierpieniem
chociaż lato już blisko
naznaczeni westchnieniem
chociaż noc jest tak nisko
naznaczeni zwątpieniem
chociaż...

 

okrągłe winogrono
rozgryziona pestka
zieloność traw
zdeptane źdźbło
rozszerzona źrenica
ból istnienia

moje lato

 

uciekła mi młodość
a była pod oknem

uciekło mi życie
a było pod drzwiami

śmierci nie będę 
goniła

 

Moim życiem jest
taniec i śmiech
to Bóg tak postanowił
tylko nie pomyślał
że mój przerywany oddech
zaprzecza Jego planom

 

Czy po śmierci
idziemy do piekła
czy też obdarzeni łaską 
zasypiamy w niebie
to nieważne
najważniejsze że mamy 
jedno życie do kochania

 

pachniesz grzechem
a mógłbyś nocą
gęstą od bólu

pachniesz grzechem
a mógłbyś świtem
białym od myśli

pachniesz grzechem
a będziesz musiał
rozgrzeszeniem

 

Jeżeli musisz
- odejdź
tylko nie patrz
czy płaczę
nie próbuj 
dotknąć ręki
nic nie mów

Jeżeli możesz
- zostań
tylko nie patrz
czy się śmieję
nie próbuj
pocałować
nie rób nic

tylko bądź

 

gdy dotykasz 
moją pierś
sprawiasz mi ból
ale ciepły

gdy całujesz
moją twarz
sprawiasz mi ból
ale słodki

gdy odgarniasz 
moje włosy
przynosisz mi
ukojenie
lecz niepełne

w niespełnieniu
ocalenie

 

Nie dotykaj moich rąk
są gorące
sparzysz się

Nie dotykaj moich warg
są kąśliwe
poranią cię

Dotykaj moich ramion
są spragnione
twoich pieszczot

 

Przytul mnie mocno
niech poczuję
twoje ciało we mnie
do granic bólu
do krawędzi łez
do nagłego krzyku
do ciepłej krwi

może stamtąd
przyjdzie ocalenie
przed rozpaczą

 

Ostry kamień 
znaleziony na plaży
zranił Twoją dłoń

pojawiające się kropelki krwi
zlizywałam powoli
sunęłam językiem
od palców do nadgarstka

zadrżałeś

to znak 
że jestem ci
potrzebna

 

We wnętrzu Twojej dłoni 
mieszkam
jest mi ciepło i dobrze
nie chcę się wyprowadzać
chociaż moje miejsce
ma zająć ktoś inny

ale to będzie jutro

 

Biedronki

scałował
wszystkie twoje piegi 
by razem z nim
chodziły po świecie
w poszukiwaniu chleba
dla głodnych ust

 

Nie umiem kochać tak do końca
uciekam tuż przed metą
zagłębiam się w siebie
w mroczne i zimne korytarze
i zwijam jak piąstka dziecka
do której nikt, zwłaszcza Ty
nie potrafi wejść

 

podczas nocy
z niekochanym mężczyzną
na małej poduszce
leżą czarne myśli -
martwe ptaki

 

Kochanek

zmęczony
kochaniem ciebie
odszedł

sina dal
zrobiła się ciemna
od chmur 
na jego czole

 

Przeboleję ciszę
która trwa
wieczność

przeżyję pustkę
która ciągnie się 
po wieki

nie wytrwam 
w miłości
która jest oddaniem

 

Piosenka o zmroku

Siąść na kanapie
wśród świec i mroku
przestać myśleć 
że samotność z boku
oswoić ją, poznać
przytulić do siebie
myślami nie wybiegać 
znowu do ciebie

nie czekać, nie tęsknić
lecz ukryć się we śnie
gdzie razem w ogrodzie 
zbieramy czereśnie
gdzie kocham, gdzie czuję
że jesteś tak blisko
że słów nie potrzeba 
by objąć to wszystko

światełko ze świecy
mrugnęło niespiesznie
wciąż czekam na ciebie
więc przybądź koniecznie

 

Chwile ukradzione
krótkiemu życiu
zostawiam dla ciebie
zaszywam w poduszce
z makami na brzegach
i czekam

nocą
w cieniu lampki
do policzka tulę
aksamit materiału
pilnuję chwil
by nie uciekły

ale odchodzą

rano
pusta poszewka

 

Saksofony

Nocą
na dachach domów
grają saksofony

niekoniecznie cicho
niekoniecznie jasno

Nocą
po dachach domów
wędrują koty

niekoniecznie cicho
niekoniecznie jasno

Nocą
pod dachami domów
słychać szepty

szepty o miłości

niekoniecznie ciche
niekoniecznie jasne

 

kochaj mnie 
ciemno
żebym nie widziała

kochaj mnie
cicho
żebym nie słyszała

kochaj mnie
zawsze
żebym nie czuła
nienawiści do ciebie

 

gubię siebie
szukam ciebie
gubię ciebie
szukam siebie

poplątanie
pomieszanie
węzły w rzęsach
rysy w twarzy

coraz ciężej

żurawie z kluczem 
naszych zamków
odleciały

 

rozplątać to
co zaplątane

wyjaśnić to
co zagmatwane

powiedzieć to 
co schowane

zostać przy tobie

 

Może kiedyś się spotkamy
dwa światy
nie stykają się nigdzie
ale księżycowy most już budują
on nas zaprowadzi tam
gdzie będziemy dbać o różę
Małego Księcia gdy on
wyruszy w podróż


BLOG JOANNY JANKOWSKIEJ KĘCEL


12 komentarzy

kaja
2014-03-01 10:56
Saro z mojej strony dopowiedzeniem do Twojego posta niech będą dwa moje ulubione wiersze Ewy Tomaszewskie z tomiku Podzielona Róża pt. "Różowa Prządka" i "Przestroga"
Sara
2014-02-27 21:54
Prawda co do istnienia szatana i rzeczywistości piekła była tłumiona przez wiele lat i miało to zgubny wpływ na zbawienie ludzkości. Wszystkie wzmianki o piekle zostały zniesione, a człowiek popadł w fałszywe poczucie bezpieczeństwa. Dlatego teraz, dzisiaj, niewiele osób wierzy w istnienie diabła i otchłań piekła. To kłamstwo było klęską ludzkości i w rezultacie wiele dusz zostało utraconych, bo zaprzeczono istnieniu piekła. Grzech śmiertelny nie jest już uważany za coś realnego, więc nie próbuje się go unikać. Ci, którzy służą Mojemu Synowi, Jezusowi Chrystusowi w Jego Kościołach mają obowiązek tak przygotować dusze, aby były godne wejścia do Królestwa Niebieskiego. Piekła można uniknąć poprzez zrozumienie konsekwencji grzechu śmiertelnego, jednak słowem się o tym nie wspomina. Dusze giną dlatego, że nigdy nie były odpowiednio pouczane, jak unikać grzechu i szukać skruchy. Aby stać się godnymi wejścia do Królestwa mojego Syna, musicie wykorzystać czas swojego życia, żyjąc według Słowa Bożego. Proszę, nie ignorujcie prawdy, bo jeśli tak zrobicie, będziecie zgubieni. Módlcie się, módlcie się, módlcie się, aby ludzkość uznała, że szatan istnieje, bo dopóki tego nie zrobi, nigdy prawdziwie nie przyjmie Obietnicy Odkupienia przez mojego Syna. Wasza ukochana Matka Matka Zbawienia
Sara
2014-02-22 17:59
Moja szczerze umiłowana córko, gdy nasila się walka o dusze, wiele osób w pierwszej kolejności zacznie wątpić w Moje Istnienie, zanim całkowicie Mnie odrzuci. W umysłach ludzi powstanie nowy, fałszywy Mój substytut. Będą śmiało używali Mojego Imienia, ale słowa, które będą Mi przypisywali, nie będą pochodziły ode Mnie. Oświadczą, że Bóg nie pozwoli, aby grzechy człowieka zaciemniły Jego Sąd. Bóg raczej zignoruje grzech, ponieważ nie ma on większego znaczenia, gdyż człowiek jest słaby i zawsze będzie popełniał grzechy, nie ważne jakie. Powiedzą wam, że Jezus wybaczy wszystkim, bo Jego Miłosierdzie zastąpi Jego Sąd. Będzie to kłamstwo, ale wiele osób w to uwierzy i w ogóle nie poczują się w obowiązku, aby unikać grzechu i prosić o przebaczenie, ponieważ zostaną już przekonani, że grzech naprawdę nie istnieje. Te właśnie dusze najbardziej potrzebują modlitwy. Niech nikt, nigdy nie myli Mojego Miłosierdzie z Moim Sądem, bo to są dwie różne rzeczy. Moje Miłosierdzie będzie udzielone tylko tym wszystkim, którzy okażą skruchę za swoje grzechy. Nie będzie ono udzielone tym, którzy stoją dumnie przede Mnie, ze swojej strony nie próbując nawet szukać przebaczenia. Kiedy przyjdę sądzić, świat zadrży. Gdy Moje Miłosierdzie się wyczerpie, Moja Sprawiedliwość opadnie jak siekiera. Ukarzę złych, którzy będą już nie do uratowania. Człowiek nigdy, ani na chwilę, nie może ignorować Mojej Obietnicy. Przyjdę zebrać wszystkie dzieci Boże, ale niestety, wiele z nich nigdy nie wejdzie do Mojego Raju, ponieważ odrzucą Mnie, Moje Istnienie i istnienie grzechu. Wasz Jezus
Sara
2014-02-19 08:56
"Kochać się" - w języku młodzieżowym znaczy : uprawiać sex, proszę nie mylić z przykazaniem: "Kochaj bliźniego jak siebie samego"
Zbuntowany
2014-02-19 00:31
" Na końcu świata będę silna wcieleniem kamienia" ,"lubię się całować czy to grzech? lubię się kochać czy to zbrodnia ?" ,"Czy po śmierci idziemy do piekła czy też obdarzeni łaską zasypiamy w niebie to nie ważne najważniejsze że mamy jedno życie do kochania " Całować siebie po rękach można, ale w ucho, czy oko, to samemu siebie się nie pocałuje. No ale po co? Czy to grzech? Albo: "lubię się kochać" Kochaj bliźniego swego, jak siebie samego. Jeśli ktoś nie potrafi siebie kochać, to jak będzie kochał bliźniego?
Sara
2014-02-18 18:59
PS. Odniosłam się do słów wierszy: " Na końcu świata będę silna wcieleniem kamienia" ,"lubię się całować czy to grzech? lubię się kochać czy to zbrodnia ?" ,"Czy po śmierci idziemy do piekła czy też obdarzeni łaską zasypiamy w niebie to nie ważne najważniejsze że mamy jedno życie do kochania "
Sara
2014-02-18 11:01
A jednak , to ważne .................................................. ..........Najważniejsze - co wybierzemy, niebo ,czy piekło, i że nie będzie innych wcieleń ! ... Diabeł - kłamca i złodziej dusz - to przeciwnik Boga ,odwieczny wróg człowieka, co nie jest straszeniem, a Prawdą. ...Diabeł też ma swoje przykazanie miłości : Kochaj , kropka . Czym się różni to przykazanie diabelskie od Bożego ? Tym ,że w Bożym Przykazaniu Miłości, po słowie kochaj , nie ma kropki, lecz dalszy ciąg: kochaj jak Ja - jak Jezus . ... Mówi o tym prześlicznie Ania Golędzinowska, można ją znaleźć na youtubie !,wiele się od tej młodej dziewczyny, zakochanej w Bogu - przez Maryję - nauczyłam, choć stara już jestem /polecam z całego serca/.
szpaku11
2014-02-18 09:31
JOASIU KOCHANA. Przy okazji TWOICH cudnych wierszy, które wywołują spore nasze osobiste przyeżycia, chciałbym sie zwierzyc z pewnej refleksji. Minowice, na zlotach dzieliliśmy sie przeżyciami - które się przede wszystkim z życiu liczą - od osoby do osoby. Tutaj pozostajemy sami ze sobą, chcyba że będziemy szczerzy jak Ty i podzielimy się nimi na stronie. Dziękowac tym ,którzy to robią. Czyjeś pprzezycia wyzwalają w nas człowieczeństwo. A przecież Chrystus był przede wszystkim CZŁOWIEKIEM I CHCIAŁBY ABYSMY BYLI JEDNYM CIAŁEM W CZŁOWIECZEŃSTWIE. "NIC CO LUDZKIE NIE JEST NAM PRZECIEŻ OBCE". BRAWO KAJTKI. DZIĘKUJEMY CI KOCHANA SARO. I PRZYZNAJEMY SŁUSZNOŚĆ PUŃKOWI ZA ZAUWAŻENIE WIERSZA "Śnieg".
kajtki
2014-02-09 21:44
Gdzieś po drodze stoi krzyż Ty przechodząc popatrz wzwyż W samotności swej wiszący Jezu Chryste konający Będziesz płakać, lamentować Życia jego chcesz uchować Będąc blisko On Tobie powie - Chcę żyć, a nie leżeć w grobie Aleluja; ucieszy się lud - Juże jest z drewna stał się cud A spadnie deszcz, łzy Tobie obmyje Bo oto znów Jezus Żyje..
PUNIEK
2014-02-09 16:54
. . . I JEST FAJNIE , BO TWÓRCZO .
Sara
2014-02-09 15:12
Życzę Ci Joanno Poetko ! - niezliczonych pocałunków Boga Oblubieńca ! ... Cień zakwitnie słońcem ... czas się zatrzyma na orbitach pustych ... w samotnym locie przestworzy wiecznością popłynie chwila - złotą bramą Nowego Dnia ... pobiegniesz łąką ku Niebu schyloną gubiąc łzy w kolorach ... ... Obiecuję modlitwę.
Puniek
2014-02-09 13:34
BARDZO DAWNO TEMU , LECZ W TYM STULECIU , MIAŁEM KONCERT NA ROCZNICĘ POWSTANIA MONARU. SŁUCHAŁO MOICH BLUESÓW MOŻE Z 1O OSÓB , A WSZYSTKICH LUDZIKÓW NA ROCZNICY BYŁO Z 200 . MUZYCY OKREŚLAJĄ TO JAKO GRANIE DO PUSTEJ STUDNI , LECZ MNIE TO INTERESOWAŁO . GRAŁEM , BO CHCIAŁEM GRAĆ , CHOĆBY DLA PTAKÓW CZY MOTYLI ; NIE DLA APLAUZU I UZNANIA LECZ DLA TYCH , KTÓRZY BYĆ MOŻE GDZIEŚ W ODDALI SCHOWANI ZA DRZEWEM JAK MYSZKA KOŚCIELNA UKRYWAJĄCA SIĘ PRZED KOTEM , SŁUCHAJĄ CO GRAM I ŚPIEWAM . PO KONCERCIE PODSZEDŁ DO MNIE NIEZNANY STARSZY LECZĄCY SIĘ ĆPUN I POWIEDZIAŁ : - Przyjacielu. To było wspaniałe , dzięki ci za koncert . TO BYŁ MÓJ SUKCES , TEN NAJISTOTNIEJSZY CEL MOJEGO KONCERTU , KTÓRY OSIĄGNĄŁEM I KTÓRY BYŁ STYMULATOREM DO DALSZEJ MOJEJ TWÓRCZOŚCI . WIELE OSÓB JEST ŚLEPA ! ŚLEPA NA WSZYSTKO : NA KULTURĘ , NA TWÓRCZOŚĆ , NA OTWARTOŚĆ , NA INNOWACJE , NA BEZINTERESOWNOŚĆ , NA OBŁUDĘ , ZAKŁAMANIE I FAŁSZ , I SIEDZI W TEJ SWOJEJ PUSTEJ STUDNI DO W KTÓREJ GRAŁEM , KRYTYKUJĄC WSZYSTKO I WSZYSTKICH CO NIE JEST PO ICH MYŚLI .TO NIC , ŻE SOBIE JAKOŚ RADZĄ I ŻYJĄ , ŻE MAJĄ FURY , PRACĘ I WYSOKIEJ KLASY KOMPUTERY .TO NIC , ŻE NAWET ŚPIĄ NA PIENIĄDZACH I POTRAFIĄ ZNALEŹĆ DROGĘ ŻYCIA , ZBIERAĆ PLONY Z TEGO ŻYCIA I NAPEŁNIAĆ SOBIE NIMI SWOJE BRZUSZKI .SĄ JEDNAK ŚLEPCAMI SWOICH SKOSTNIAŁYCH POGLĄDÓW ZAMYKAJĄC SWOJE OCZY NA COŚ NOWEGO I INNEGO NIŻ TO CO MAJĄ W SWOICH GŁÓWKACH . NIE WIDZĄ PIĘKNA , KOLORÓW , ZNACZENIA ŻYCIA , STROFEK POEZJI , NUTEK MUZYKI , WIARY W WIECZNOŚĆ , BŁĘKITU NIEBA , ZIELENI ŁĄK , KWIATÓW I PTAKÓW . SĄ ŚLEPI I PRZYSTOSOWUJĄ SPOSÓB ŻYCIA DO SWOJEJ ŚLEPOTY. POWINNO SIĘ W ŻYCIU BYĆ TWÓRCĄ I DAWAĆ , A NIE TYLKO BRAĆ , NIE ŻYĆ TYLKO W SWOJEJ ŚLEPOCIE . MYŚLĘ , ŻE TAKIM TWÓRCĄ BYŁ TAKŻE JEZUS CHRYSTUS . ON NIGDY NIE POŻĄDAŁ CZEGOKOLWIEK DLA SIEBIE , CZEGO BY NIE PRAGNĄŁ DLA CAŁEJ LUDZKOŚCI , DLA CIEBIE I DLA MNIE . NADZWYCZAJNE RZECZY , JAKICH DOKONAŁ NA ŚWIECIE , NIE STANOWIŁY JAKIEJŚ WŁAŚCIWEJ TYLKO JEMU WYŁĄCZNOŚCI , ALE BYŁY NATURALNYM WYNIKIEM JEGO STANU DUCHA , KTÓRY POSIADA TAKŻE KAŻDY CZŁOWIEK . JAKO MISTRZ I TŁUMACZ PRAWDY , NIE CZYNIŁ NIC W CELU WYKAZANIA WYŁĄCZNOŚCI SWEGO BOSKIEGO POCHODZENIA . PRZYNIÓSŁ ON ZIEMI NOWY IDEAŁ I Z TEGO CO PAMIĘTAM , TO TRZEJ JEGO TOWRZYSZE POJĘLI W PEWNEJ MIERZE , CZYM BYŁ TEN NOWY IDEAŁ ŻYCIA , PADLI TWARZĄ NA ZIEMIĘ , ZDJĘCI TRWOGĄ I PODZIWEM .TWÓRCZOŚĆ TO DAR BOŻY , A CI KTÓRZY NIE MAJĄ W SOBIE TEGO DARU , MAJĄ INNE POZYTYWNE CECHY O KTÓRYCH NAWET NIE WIEDZĄ . GDY PRZEZ PRZYPADEK DOSTAŁEM DO PRZECZYTANIA TOMIK WIERSZY PANI JOANNY JANKOWSKIEJ , KTÓRA NOTABENE MIESZKA W MIEJSCOWOŚCI ,GDZIE JEŻDŻĘ UCZYĆ GRAĆ DZIECI NA GITARZE , NATYCHMIAST GO PRZECZYTAŁEM .TOMIK MA TYTUŁ ,, gliniane dzbanki codzienności ,, I JAK TO ZWYKLE U MNIE BYWA , OTWORZYŁEM GO NA PRZYPADKOWEJ STRONIE . BYŁ TAM WIERSZ ,,śnieg ,, I PO PRZEMYŚLENIU TYCH KILKU ŚŁÓW STWIERDZIŁEM JEDNO : Ja już nie będę pisał wierszy , lecz będę je tylko czytał .To nie moja działka twórcza ! Uciekam w swoje ballady bluesowe .TO BYŁO DLA MNIE TWÓRCZE STWIERDZENIE I OBY TAKICH STWIERDZEŃ W MOIM ŻYCIU BYŁO WIĘCEJ . A TO TEN KRÓTKI WIERSZ . ŚNIEG . Zmartwienia Boga spisane na kartkach wypadają z kosza Na ziemi pada śnieg .

Dodaj komentarz

do góry tworzenie stron internetowych