Jesteś tutaj: Strona główna / Od Janka Zbuntowanego

Od Janka Zbuntowanego

2014-02-15

15 komentarzy

kaja
2014-02-22 10:51
Już niestety nie jestem młoda ale młodsza i dziękuję Wam za Wasze wspomnienia, że chcecie się dzielić, że macie czas i cierpliwość wklepywać długie teksty !!!! Dzięki.
irena1
2014-02-21 18:28
Hey Jasiu Zbuntowany! Budzisz we mnie dawne wspomnienia! Pewnie większość ludzi - młodych Hipisów urodziło się po Stanie Wojennym i nasze wspominki są dla nich -bla- bla- historią, Jedno jest pewne byliśmy chcąc nie chcąc Ideowi, nie tylko idealistycznie nastawieni do życia. Rzeczywiście- pamięć o tamtej hip- chacie, przypadkowo zresztą stworzonej albo raczej w skutek braku cechy modnej dziś tj. asertywności mimo wszystko przyprawia nie o dreszcze . Wtedy także przyprawiała- Wojtka również. Nie raz spaliśmy na podłodze w przedpokoju przykryci prześcieradłem aby inni mogli się u nas przespać. Goście często byli z podróży albo w kiepskim stanie psychicznym przyszli po wsparcie i kubek herbaty popularnej oraz zjeść kilka sucharów żołnierskich( zęby sobie na nich można było połamać)- nic innego w domu nie było . Bieda z nędzą!. Ale była życzliwość, czas dla innych i przysłowiowy kawałek podłogi. Przetrwaliśmy tamten czas dzięki temu ,że był w do mu zakaz jakiegokolwiek ćpania. I poszukiwanie Boga- w różnych formach, na różnych duchowych ścieżkach. Choć dla mnie we mnie Istnieje tylko Jedna Droga - . Ale to wszystko - ten domowy tłum na 18 m2 Ciebie nie dotyczył, rzeczywiście. Mieliśmy przecież nie tylko znajomych, ale także Przyjaciół Domu i TY byłeś jednym z nich. Zostaliśmy przez Was- naszych |Przyjaciół wzbogaceni- ja na pewno- na całe życie. Mimo, że jestem już na zupełnie innym etapie swojego rozwoju niż 35 lat temu( jak to brzmi!) to z ogromną wdzięcznością myślę o Tobie i innych Przyjaciołach - dziękuję Wam za wszystkie dary otrzymane dzięki temu kim byliście i jesteście .A Tobie dziękuje za stałe uwrażliwianie sumienia i ten szok- pozytywny szok, jakiego doznał mój i Tarzana Syn Bartosz gdy podczas Twojej wizyty u nas w domu ze swoim synem - chyba Robertem- Bartek doświadczył, ujrzał na czym polega autorytet ojcowski. Do dziś to pamięta. Dzięki Jasiu. Pozdrawiam- Hey- Irena
Jasiek
2014-02-21 11:30
Irenko, jednak doszedłem do wniosku, że nie byłem u Was osobą uprzywilijowaną. Po prostu byliśmy zaprzyjaźnieni. Przyjeżdżałem do Was jako do przyjaciół, a nie na hip-chatę, bo jestem hippisem, więc mi się tu należy i mogę się poszarogęsić. Podobne problemy z ludźmi miałem i ja, kiedy u siebie zacząłem organizować spotkania a'la zloty. Oczekiwałem, że ludzie będą przyjeżdżać nie tyle do miejsca, co do mnie i że będą lojalni wobec gospodarza miejsca, a bywało różnie.
Jasio Zbuntowany
2014-02-20 21:41
Hey Irenko! Witam Cię serdecznie. Wpierw Cię przedstawię, bo nie wszyscy wiedzą, że byłaś sakramentalną żoną Tarzana, autora książki "Mistycy i narkomani". Wojtek, czyli Tarzan zmienił Ci w niej imię z Ireny na Marię, jak zresztą większości innym osobom, zwłaszcza w jej pierwszym wydaniu. Ach, to były czasy, byliśmy młodzi. Poznaliśmy się w latach '70, ale regularnie bywałem w Waszej hip-chacie latem i jesienią 1980 roku, kiedy pracowałem w nowosądeckim jako skoczybruzda, a do Was na każdą sobotę i niedzielę przyjeżdżałem z "Żubrem". A na waszej chip-chacie był tramwaj non stop. Raz ze zmęczenia zaczęłaś płakać. Zacząłem się dopytywać Ciebie i Tarzana dlaczego. Wtedy powiedzieliście mi, że jesteście zmęczeni przepływem ludzi u Was. Ale jednocześnie za każdym razem dodawaliście: "Jasiu tu nie chodzi o ciebie, ciebie to my zapraszamy", przez co czułem się u Was osobą uprzywilijowaną. Oj mieliście ciężko. Zero intymności, nie mogliście nawet spokojnie zjeść i odpocząć. A wiesz, że ja wtedy, nie zdawałem sobie nawet z tego sprawy. Ta hip-chata mieściła się przecież w jednym maleńkim pokoiku w którym to jeszcze w Stanie Wojennym ukrywaliście w pawlaczu nad drzwiami uciekiniera z Czechosłowacji "Kwiatka". To był już dosłowny horror. A pamiętasz jak przed samym Stanem Wojennym przyjechałem do Was. Było to 8 grudnia. Salezjanie na Tynieckiej zorganizowali sympozjum na które zaprosił mnie Ks. Kazimierz Kutz, wówczas jeszcze kleryk. Było nas tam sporo hipów.. A u Was na hip-chacie, też ładnie się zebrało. Noc była przegadana. A cały Kraków maksymalnie oflagowany. Na jednym z afiszy Polska przedstawiona w zasiekach z drutu kolczastego. Rozbryzgana krew i napis: Stan Wyjątkowy. Za parę dni, kiedy już wróciłem do Warszawy w wszystko się zaczęło. Bywał też u Was Iwan z Ukrainy. Podobno mieszka teraz w Lublinie. Ach co teraz się w Kijowie dzieje. Czy to prawda, że dziś zostało zabitych w mieście około 70 osób? Irenko na dziś wystarczy. Serdecznie pozdrawiam. Hey! Jasiek.
irena1
2014-02-20 19:21
Jasiu, witaj medialnie! Zrobiło mi się tak nostalgicznie po obejrzeniu tego filmu. Nostalgicznie i sentymentalnie- ale to pewnie kwestia upływającego czasu, wspomnień raczej niż perspektywa na przyszłość .Wspomnienie LUDZI z przeszłości- myślę tu o Wojtku Tarzanie, o Hermesie, Kapłanie, Indianinie, Susle, Eli" Hermesowej", Ks. Szpaku I Dino i wielu innych. Czy szliśmy wąską Drogą? Pewnie nie. Dawne czasy to dla wielu był taki właśnie parasol ochronny od dziwactw- ja sam to nazwałeś .Wojtek Tarzan nie jeden raz to powtarzał, że jedynie wśród hipisów może być sobą- jak wszyscy pozostali. To było i pewnie nadal jest miejsce dla Szaleńców Bożych, dla Dzieci w ciałach dorosłych. gdzie jest możliwość poczucia się blisko innych podobnych do siebie, których nie rozumie świat- a może którzy sami tego świata nie rozumieją? Wiele lat upłynęło od mojej wspólnej z wieloma drogi. A jednak nadal , dziś mam w sobie dawną wrażliwość na piękno, przyrodę , sztukę. Czy na Boga, jak TY? Obawiam się, że nie w takiej skali, nie tak bezpośrednio. żal .Właśnie z żalem myślę o dawnych, może biednych czasach, ale w których był "żąr", pragnienie bliskości z ludźmi i Bogiem, naturalność i szczerość. Żal mi, że mój konsumpcjonizm pochłonął wiele z dawnych ideałów. Na szczęście nie wszystko. Jak słucham Ciebie Zbuntowany Jaśku to zazdroszczę i podziwiam. Ja jestem coraz bardziej pogodzona z własną niemożnością a może tchórzostwem, żeby jeszcze raz Zacząć iść Wąska Drogą. Pozdrowienia dla całej Rodziny- zwłaszcza dla Wspaniałej Zony. Irena Irena
Taka Jedna
2014-02-17 23:26
Witaj Zbuntowany. Masz racje, każdy ma swoją drogę, tę najlepszą dla niego, wąską, wąziutką. ale tylko ta droga jest słuszna. I choć czasami wydaje nam się, że możemy innych na nią zaprosić,że inni powinni nią pójść, to zapominamy, że to jest tylko nasza droga.Ale dobry Bóg sprawił,że nasze drogi się krzyżują,czasami biegną obok siebie, czasami chwilę razem.I dobrze ,aby w takim momencie pobyć razem. Choć potem trzeba się rozstać, to te wspólne chwile mogą dać nam siłę i nadzieję na wytrwanie, gdy znów będziemy wędrować swoją ścieżką samotnie. Nauczyłam się tego od moich- nie moich dzieci. Na początku też chciałam je prowadzić swoją droga,uchronić od błędów i cierpienia. Teraz wiem ,że chwilę szliśmy razem,ale oni idą dalej swoją drogą. Mam nadzieję,że wspomnienia wspólnie spędzonych chwil dadzą im siłę i nadzieję, że wytrwają na swojej ścieżce. I widzisz, nie spotkaliśmy się chyba i może się nie spotkamy, ale ta chwila, kiedy zajrzałam tu, na ten film , jest naszą wspólną chwilą. Dziękuję Ci ,bo Twoje słowa są dla mnie wielką wartością.A poza tym wierzę,że nasze drogi skrzyżują się po tamtej stronie. Tak więc...do zobaczenia...Szczęśliwej drogi....
Zbuntowany
2014-02-16 21:18
///TROCHĘ SIĘ ZMIENIŁEŚ WIZUALNIE. /// ................Puniek wszystkie dziewczyny to samo mi mówią. Tylko żona ciągle powtarza, że nic się nie zmieniam, i że jaki byłem drań :)) takim zoztałem. ...............Wszystkich pozdrawiam niepoprawnie, ------------------------------------- HeY !
PUNIEK
2014-02-16 20:13
TROCHĘ SIĘ ZMIENIŁEŚ WIZUALNIE.
Zbuntowany
2014-02-16 19:59
Milimetr, ależ oczywiście, że Ciebie z Twoją Rodzinką zapraszam. Pamiętam jak bardzo serdecznie ugościłeś mnie w Lukowie. Pomidory z czosnkiem, dla mnie była to nowość. Fajnie sobie żeśmy pogadali. Ach tęskni mi się za Twoim śpiwaniem. Jak słucham tego: Zakwitnie zeschła ziemia, zakwitną drzewa, zakwitną łąki, zakwitną nieba.... I zatwardziałe zakwitną serca.!!!....to coś się ze mną dzieje. HeY Ludzie, czy można jeszcze mocniej to wyrazić, niż jak zrobił to Milimetr? Jak słucham jak Ty to śpiewasz, to jakbym wznosił się do Nieba. Normalny odlot.
Zbuntowany
2014-02-16 19:26
WERSJA POPRAWIONA......... Admin, proszę poprzedni mój komentarz skasować. Dziękuję Ci Alicjo. Moim zamierzeniem było dojście czytelnika do takich wniosków. Bóg jest sprawiedliwy. Za grzech musiała być śmierć. Tylko, że za nasze grzechy Ktoś Inny umarł. Gdyby nie On, bylibyśmy zgubieni. On jest naszym przebłaganiem za grzechy. Dla tego kto Jezusa odrzuca, pozostaje w swoich grzechach. Grzech polegający na odrzuceniu Jezusa, jest grzechem przeciw Duchowi Świętemu, który nie może być odpuszczony, ani w tym życiu, ani w przyszłym. Czy zdajemy sobie sprawę z tego, co Jezus dla nas uczynił? Spójrzmy na krzyż i pomyślmy: Według Bożej sprawiedliwości, to ja powinienem na tym krzyżu zawisnąć. A On niewinny powiedział do swego Ojca, Ja wezmę ich grzechy na siebie. A kiedy wziął wszystkie nasze grzechy na siebie i zawisł na krzyżu, wtedy Bóg odwrócił od Niego swoje oblicze, bo nie móbł patrzeć na grzechy. Dlatego słońce które świeci dla dobrych i złych, dla Niego zgasło. Ludzie pod krzyżem drwili z Niego. Jezus osamotniony, rozpięty na krzyżu między niebem, a ziemią wołał: Boże, mój Boże, czemuś mnie opuścił? Dziś tak łatwo grzeszymy, bo odpuszczenie grzechów tak niewiele nas kosztuje.
milimetr
2014-02-16 19:26
:) skoro masz takie zamiary, to może i mi się uda odwiedzić jeszcze Twoje strony , tym razem z rodzinką...
alicja
2014-02-16 17:23
Niech Spawiedliwy wymierza sprawiedliwość ... wersja ludzkiego sądu jest pozbawiona miłosierdzia. Poza tym ... na placu stanął Jezus i coś pisał palcem na piasku ... i dotarło do mnie, że moje grzechy również zasługują na śmierć, którą On z miłości do mnie wziął na siebie. Popieram jednak twoją dbałość o zachowanie przykazania - NIE CUDZOŁÓŻ. W dobie swobody seksualnej Twój głos w tej sprawie jest bardzo potrzebny, aby szczególnie młode pokolenie nie dało się zwieść kłamstwu, że prawdziwa miłość kobiety i mężczyzny tkwi jedynie w pożądliwości cielesnej,
Zbuntowany
2014-02-16 16:23
Kiedyś Edek Stachura - zwracając się do nas hippisów siedzących w kawiarence Altanka przy ul. Świętojańskiej w Warszawie powiedział: "Buntownicy, egzystęcjonaliści, młodzi zbuntowani, a starzy będziecie pogodzeni." Coś w tym jest. Tak jak by wiedział. Wypiliśmy razem z nim jego białe wino wytrawne, wypaliliśmy jego Chesterfildy, prowadząc z nim dość ekscytujące rozmowy. Był nami zafascynowany. Jakby nie dowierzając w nasz autentyzm, wybrał trzech spośród dziewiętnastu: Artosa z Żoliborza, Andrzeja Raka z Zacisza i mnie. I zaprosił nas do siebie do Chrzanowa pod Krakowem zebyśmy pomieszkali u niego ze dwa tygodnie. Chciał się przekonać, czy tacy jesteśmy w powszednim życiu. Potem poszliśmy na Barbakan. Mówiliśmy mu jak nas gliny prześladują, jak ciągle wzywają nas do Pałacu Mostowskich... A on to przeżywał, płakał i tłukł głową o Barbakan. Siedzieliśmy tam na murach do godziny około 22,00 . Była to sobota 24 lipca 1979 roku. Umówiliśmy się z nim na poniedziałek pod Krokodylem. I odprowadziliśmy go do autobusu 160 który jechał do Dworca Centralnego. Sted miał jechać pociągiem do Wrocławia, do Grotowskiego. Pożegnaliśmy się z nim. Potem i my się rozjechaliśmy. W poniedziałek spotkaliśmy się pod Krokodylem, a Sted nawalił, przepadł. Czuliśmy się zawiedzeni. No cóż bywa i tak. Po jakimś czasie na mieście pojawiły się nekrologi informujące o śmierci Sachury. Do głowy nam nie przyszło, że spędzaliśmy z nim ostatni wieczór jego życia. Potem robiliśmy sobie wyrzuty sumienia, że być może pod wpływem naszych opowiadań niewytrzymał zrezygnował z wyjazdu do rocławia, a może nie zdążył na pociąg.... Alicjo i Milimetr dziękuję Wam za ciepłe słowa. Oby każdy z nas mógł zdążyć na ten ostatni pociąg. Ach te moje zamki z piasku, te fatamorgany nie raz wyprowadziły mnie na manowce. Ale czterech synów już się ożeniło i najstarsza córka wyszła za mąż. Z nami została jeszcze piątka. Niewykluczam, że jeszcze raz postawię tipi. Z osiedla hippi wyszły nici. Nie otrzymałem zgody na poszerzenie drogi przez własny las. Taką zgodę mogę otrzymać dopiero za 6 lat. Tymczasem całkiem realnie, zarysowała się nowa perspektywa złożenia gospodarstwa agroturystycznego. Na budowę domków kempingowych nie potrzeba zezwolenia. Wszystko ładnie się składa. Jeden syn jest świetnym kucharzem, drugi ogrodnikiem, Trzeciego teść ma duży zakład produkcji domków kempingowych, może robić domki nadające się do całorocznego zamieszkania. Ja mam las, więc drewno swoje itd. Jeśli będą jeszcze hippisi istnieć, to może jakiś zlot zrobimy. Hippisi będą mieszkać w jednych domkach, a hippiski w drugich. Razem spać nie będzie wolno, z tym, że przyzwoitek, które by sprawdzały nie będzie. Bedzie to na zasadzię zaufania. Lecz jeśli chciałby ktoś jawnie cudzą łożyć, to jak nakazał nam Mojżesz w Prawie - będziemy takich kamienować. Zobaczcie jak to będzie wyglądać: https://www.youtube.com/watch?v=UakeeMY4heY
alicja
2014-02-15 23:09
Witaj Jasiu, ze wzruszeniem oglądałam ten film ... marzenia są drogowskazem, a życie naszą drogą ... obyśmy nie zboczyli z tej wąskiej, dzikiej i nieujarzmionej, heyka - alicja
milimetr
2014-02-15 18:13
:) To drewniane tipi kojarzy mi się z jedną sytuacją , kiedy późnym wieczorem gdy siedzieliśmy przy ognisku przyszła Twoja żona i powiedziała" choć ty mój hipisku , dzieci już senne czekają na modlitwę" Zapamiętałem to dogłębnie , pożegnałeś się z nami i poszedłeś zmęczony do domu. Może budujesz zamki z piasku ale Twojej autentyczności nikt Ci nie odbierze... Widzisz Jasiu , może i bym odważył się zrobić ten krok , ale widząc Twoją rodzinę jak Ciebie potrzebowała jakoś nie miałem sumienia , a czułem że Ty byłbyś zdolny oddać się cały temu o czym marzyłeś . Myślę że to nie miejsce a droga jest naszym miejscem, życzę Ci byś to przyjął i mógł dalej nią pójść w pokoju i spełniony , nie zatrzymując się - czy takiego człowieka jak Ty może coś zatrzymać przed tym co kocha? wątpię. Pozdrowienia dla rodzinki:)

Dodaj komentarz

do góry tworzenie stron internetowych