Jesteś tutaj: Strona główna / MANTRA DLA OBRAŻONYCH

MANTRA DLA OBRAŻONYCH

2014-09-01

 

Hahahahaha - poważna sprawa. Hahahaha. Działa natychmiast, o ile ma się odwagę spróbować. Można nagrać sobie i odsłuchiwać w komórce jak Cię dopadnie FOCH!

Mantra dla Obrażonych (należy powtarzać na głos do ustąpienia objawów)

"Jestem takim ważnym indorem, że nie mogę pozwolić, aby ktoś postępował zgodnie ze swoją naturą, jeżeli mi się to nie podoba. Jestem takim ważnym indorem, że jeśli ktokolwiek powiedział albo postąpił inaczej, niż się spodziewałem – ukarzę go swoją obrazą. O tak, niech dostrzeże, jak ważna jest moja obraza, niech spadnie ona na niego jako kara za jego zachowanie. Przecież jestem ważnym, bardzo ważnym indorem! 

Nie cenię swojego życia.
Do tego stopnia nie cenię swojego życia, że nie jest mi żal tracić jego bezcenne minuty na pielęgnowanie urazy. Zrezygnuję z minuty radości, z minuty zabawy, z minuty śmiechu i oddam te minuty kultywowaniu własnej frustracji. Jest mi obojętne, że z tych minut złożą się godziny, z godzin – dni, z dni – tygodnie, z tygodni – miesiące, a z miesięcy – lata. Nie jest mi żal spędzić lata swojego życia w stanie obrazy – przecież moje życie nie jest wcale cenne. 

Nie potrafię spojrzeć na siebie z dystansem.
Do tego stopnia nie potrafię spojrzeć na siebie z boku, ze nigdy nie zobaczę swoich ściągniętych brwi, nadąsanych warg, swojego zbolałego oblicza. Nigdy nie ujrzę, jak bardzo jestem śmieszny w tym stanie i nigdy nie roześmieję się z powodu swojej nieadekwatności. Nigdy. Przecież nie potrafię spojrzeć na siebie z dystansu.

Jestem bardzo urazowy.
Jestem tak bardzo urazowy, że muszę przez cały czas strzec swojego terytorium i reagować obrażaniem się na każdego, kto na nie wkroczył. Powieszę sobie na czole tabliczkę: „Uwaga! Zły pies!” i niech no tylko ktoś spróbuje jej nie zauważyć! Otoczę swoją urazowość wysokim murem i będę miał gdzieś, że przez te mury nie widzę, co dzieje się na zewnątrz – przynajmniej moja urazowość będzie bezpieczna. Przecież jest mi tak bardzo droga.

Zależę od innych.
Tak bardzo zależę od innych, że nie przegapię ani jednego spojrzenia, ani jednego słowa, ani jednego gestu. Będę stale obserwować innych, będę oceniać każde ich zachowanie w stosunku do mnie i jeśli zdecyduję, że nie jest ono właściwe, to natychmiast pokażę im, w jakim stopniu nie mają racji! Obrażę się, by ukryć, jak bardzo jestem zależny od innych.

Jestem niewolnikiem.
Jestem niewolnikiem słów i zachowań innych ludzi. To od nich – moich panów – zależy mój nastrój, moje uczucia, moja samoświadomość. To nie ja – to oni są za to odpowiedzialni. To nie ja – to oni są winni temu, co się ze mną dzieje. To nie ja – to oni powinni coś zrobić, żebym poczuł się lepiej. Tak, lubię być marionetką – przecież jestem niewolnikiem innych.

Zrobię z muchy słonia.
Wezmę tę na wpół zdechłą muchę i zareaguję na nią swoją obrazą. Nie napiszę w pamiętniku, jak piękny jest świat – napiszę, jak podle mnie potraktowano. Nie powiem przyjaciołom, jak bardzo ich kocham – poświęcę cały wieczór na opowiadanie o tym, jak bardzo mnie sponiewierano. Będę musiał wpompować w muchę tyle swoich i cudzych sił, by uczynić z niej słonia. Przecież muchę można łatwo przepędzić, a słonia – nie. Dlatego nadymam muchy do rozmiarów słoni.

Jestem ubogi.
Jestem na tyle ubogi, że nie mogę znaleźć w sobie okruchów wielkoduszności – by wybaczyć, okruchów autoironii – by się roześmiać, okruchów szczodrości – by nie zauważyć, okruchów mądrości – by się nie przyczepić, okruchów miłości – by przyjąć z pokorą. Ja po prostu nie mam tych okruchów, przecież jestem bardzo, bardzo ograniczony i ubogi.

Jestem nieszczęśliwy.
Jestem tak bardzo nieszczęśliwy, ze słowa i uczynki innych ludzi stale dotykają mojego nieszczęścia. Przecież jestem bardzo ważnym indorem, ale nie cenię swojego życia, nie potrafię spojrzeć na siebie z dystansem i kocham nadymać muchy, jestem bardzo urazowy, zależny od innych oraz ubogi. Nie obrażajcie mnie, tylko mi współczujcie. Bo jestem bardzo nieszczęśliwy". Osho 

Z reguły pomaga już po piątym powtórzeniu… Na głos, Kochani, na głos 

3 komentarzy

miki
2014-09-03 18:56
A ja się zastanawiam - kiedy ktoś wymyśli, że obrażanie to jakaś choroba. Dziś się dowiedziałem, że osoba, która moje życie zmieniła w koszmar jest po prostu chora...ta choroba, która polega na tym, że osoba chora niszczy innych, manipuluje, gnoi, klnie na forach, nie posiada hierarchii wartości nazywa się podobno borderline. Kiedyś to się nazywało egoizm i chamstwo. co ciekawe to podobno choroba naszych czasów i coraz więcej osób na nią choruję a psychiatra rozpoznaje ją m.inn. po tym, że po wyjściu pacjenta ma ochotę wbić zęby w futrynę.
szuwarek
2014-09-02 17:07
Przy okazji chciałbym podzielić się inną mantrą która dla odmiany jest pozytywna, tzn. nie zwraca się do negatywnych cech ale mówi o pozytywach: "om purnam adah purnam idam / purnat purnam udacyate / purnasya purnam adaya / purnam eva vasisyate"[1] co znaczy że "om" jest doskonałe ale i świat z niego powstały jest doskonały bo z doskonałego powstaje tylko doskonałe. Ale nawet jeżeli doskonałe od tego zabierzemy to i tak doskonałe pozostanie. Jakoś tak miałem niedawno do zrobienia pewną robotę przy której się stresowałem że nie będę mógł ją poprawnie wykonać i wtedy przyszła mi ta mantra na myśl i w jednej chwili przestałem się stresować że coś mi nie wyjdzie, bo skoro wszystko jest i tak doskonałe, to czym się tu przejmować? Miałem do pomalowania pokój i razem z wyczyszczeniem ścian i zaklejeniem dziur i wszystkimi innymi czynnościami nie wydawało mi się że mógłbym to zdążyć zrobić w wyznaczonym czasie, bo już byłem dużo "w plecy". Ale zacząłem sobie śpiewać i malować i zupełnie przestałem się tym przejmować że nie jest to tak jak moje ego sobie wyobraziło. Po prostu robię swoje i nie przejmuję się efektami, choćby dlatego że nie zawsze są one ode mnie zależne. Co do tej mantry, to uważam ją za bardzo głęboką wiedzę. Jeszcze ponad 100 lat temu, a więc zanim Cantor[2] rozwinął swoją teorię mnogości[3] uczeni (filozofowie, matematycy) sprzeczali by się o to czy po odjęciu całości od całości pozostanie całość, i mieli by rację we wszystkich przypadkach oprócz tych które dotyczą nieskończoności, a jaka miała by być doskonałość jeśli właśnie nie nieskończona? To o co hindusi znali tysiące lat temu w Europie odkryto dopiero niedawno nie mówiąc już o tym że kosztowało to odkrywcę zdrowie psychiczne i być może wcześniejszą śmierć, co jednak zawsze mi w Cantorze imponowało, że potrafił wytrwać w swoim mimo wszystkich okoliczności które się przeciw niemu obróciły dla samej wartości pokazania prawdy, dla samej wartości mówienia tego w co się wierzy, nie na podstawie jakichś wyobrażeń czy intuicji, ale tego co musi wyniknąć z przyjętych reguł, tak jak to jest w matematyce. To że jego walka zahaczyła nawet o religię i w pewny stopniu odbywała się nawet na poziomie wojny religijnej z Kroneckerem to już zupełnie inna sprawa, mówiąca raczej o tym jak bardzo ludzie są przywiązani do swoich wyobrażeń i jak trudno jest to zmienić nawet w takim przedmiocie jak matematyka gdzie niby wszystko powinno opierać się na dowodach. W każdym razie jest na pewno jeszcze wiele takich wyobrażeń których nie będziemy się w stanie łatwo pozbyć i nie jedną walkę przyjdzie stoczyć w przyszłości, ale myślę że nie ma się czego bać, ani trudności, ani przegranej, wszystko bowiem i tak jest już doskonałe, tylko nasze dualistyczne myślenie nie potrafi tego pojąć, ale pewnie i ono ma w sobie jakąś doskonałość. Om [1] w youtube jest tego dużo, ale akurat nie mogłem znaleźć tej wersji którą lubię, więc sobie odpuściłem, kto chce sobie sam poszuka. [2] http://pl.wikipedia.org/wiki/Georg_Cantor [3] http://pl.wikipedia.org/wiki/Teoria_mnogo%C5%9Bci
szuwarek
2014-09-02 15:46
Jestem takim ważnym indorem że muszę tu napisać. I chociaż jestem in-doorem to czasem też zamieniam się w out-doora i wychodzę do biblioteki żeby sobie pościągac inne ważne rzeczy, a przy okazji, czemu nie, się trochę po-wywnętrzać. I właśnie teraz ja, in-door, a czasem out-door, będę to robił bo mi po prostu wolno. Więc pierwsze spostrzeżenia: jakie dla wszechświata ma znaczenie to co uważamy o sobie? To tak naprawdę tylko nasz problem jakie sobie przeszkody stawiamy. Ale widocznie już tak jesteśmy zaprogramowani żeby to robić. Tylko dla kogo wtedy działamy, dla siebie samych, dla swojego rozwoju, czy też dla tego kto nas zaprogramował? Śmieszne jest kiedy ludzie w trybie "ja wam jeszcze pokaże" powielają to przeciw czemu niby sami się sprzeciwiają. Trochę to jak taka fala. Niedawno Szpaku molestował mnie nie już o tym że powinienem się ustatkować (choć pośrednio i o tym) ale co ja takiego z siebie daje, co po mnie zostanie (w tym dla potomności). Gdybym był złośliwy to powiedziałbym że jak byłem młodszy to mnie takie rzeczy przejmowały ale już wyrosłem z tego, ale to by było głupie już z samego faktu posługiwania się wiekiem jak gdyby był on jakimś wyznacznikiem mądrości. Bo tak się składa że jeszcze niedawno szafowano tym porównaniem gdy w rzeczywistości nie przedstawiano ludzi starszych i mądrych kontra młodszych i głupich, ale ludzi zgnojonych przeciwko tym którzy wciąż mieli otwarte horyzonty i być może naiwną nadzieję. W tej sytuacji wolałem się znajdować wśród tych których nazywano głupszymi. Ale wracając do wszechświata, Szpaka i celu życia. Wydaje mi się że każdy powinien sam sobie taki cel ustalić a nie kupować go od innych i się wg. nich porównywać. Pewnie jakaś tolerancja też w tym gra rolę, to co jest ważne dla mnie wcale nie musi być ważne dla Ciebie i na odwrót, pewnie żyjąc w społeczeństwie godzimy się na pewne zasady, ale z drugiej strony czy ktoś nas oficjalnie pytał o zdanie, czy cały ten społeczny kontrakt nie został już podpisany za naszymi plecami? Dlatego wydaje mi się takie ważne żeby wyrobić sobie własne wartości i własne cele w życiu, chociaż może i jest tak jak pisze cytowany tu Osho że życie to podróż w której bardziej chodzi o odkrywanie niż realizowanie tych celów. Jakby nie było możliwość spojrzenia na to wszystko z boku i oderwania się od bolesnego w sumie przywiązania do siebie daje nam jakąś korzyść i jedyne co nas tak trzyma to że trudno jest się tak w jednej chwili rozprogramować, do tego trzeba naprawdę dużo roztropności.

Dodaj komentarz

do góry tworzenie stron internetowych