Pielgrzymka Licheń - Częstochowa 1985 r. z pamiętnika siostry Jasi
2014-11-29
Pielgrzymka pod każdym względem „szczytowa” !
LINK DO BALLADY O JEZUSKU O KTÓRYM MOWA NIŻEJ
Po pierwsze: okradzeni doszczętnie nocą w pociągu, w drodze na pielgrzymkę , z całorocznych oszczędności, mieliśmy wszystko: żywność „z darów” / od XX Salezjanów z Poznania i z Krakowa: ser reaganowski, mleko w proszku, ryż , płatki owsiane, kostki margaryny, zupy/ od Kustosza Sanktuarium w Licheniu ks. Machulskiego pokaźny zastrzyk pieniężny /40 tys. złotych/ i podwiózł do Kramska. I w tej sytuacji – dwie przeciwstawne postawy: Waldek z Ciosańca, nie mogąc uczestniczyć w pielgrzymce, przyniósł w plecaku 10 kg. cukru, zebranych po kilogramie wśród mieszkańców wioski /w tym czasie cukier był na kartki/ - i druga: Jacek n.b. Zasłużony w opracowaniu trasy, teraz nieupoważniony pobierał na własną rękę opłaty od uczestników pielgrzymki i po dwóch dniach zniknął.
- Po drugie: był świetny zespół muzyczny przewodzący całej pielgrzymce, skupione przy Andrzeju /z gitarą/ wszystkie gitary, flety, dzwoneczki, kastaniety, grzebienie … Przy pięknej pogodzie towarzyszącej przez pierwsze cztery etapy, szliśmy bez przesady w tańcu. Cala droga była nasza. Pozwalała na to trasa - drogi boczne, wolne od ruchu kołowego, przecinające żniwne łany i łąki Ziemi Wielkopolskiej. Wieczorem zaś po przyjściu na nocleg odbywał się prawdziwy „Sacrosong”dla mieszkańców. Repertuar był niezmiernie bogaty, prócz zespołu byli utalentowani soliści z własnym programem: Andrzej /„Idź Mojżeszu” , „Ballada o Jezusku”, „Nie będziemy nigdy sami' i in./. „Organista' robiący furorę swoim wielooktawowym głosem, „Dylan” … - Tak było w Kramsku, Dobrej Warcie , Sieradzu. Zwieńczeniem tych wieczornych występów było „Misterium Pokoju” w Burzeninie, niepowtarzalne, spontaniczne, wspaniałe widowisko rozgrywające się na tonącym już w mroku rynku, który stał się wielką estradą świateł; płonących świec i lampionów, muzyki , poezji, modlitwy o pokój i wielkich improwizacji pantomimicznych – żywa pacyfa, padanie krzyżem … Na Burzeninie zakończyły się artystyczne szaleństwa. Przyszedł zimny deszcz, który lał się z nieprzerwana intensywnością przez cztery dni i noce. W krytycznym dniu zostaliśmy zmuszeni do zatrzymania się na nieplanowany nocleg w Szyndzielowie, gdzie udzieliła nam dachu nad głową remiza strażacka, węgla „użyczyła” /przez piwniczne okienko/ szkoła, zaś miejscowy Ośrodek Zdrowia obdarował obficie lekami przeciw grypowymi i witaminami. Pod koniec czwartego dnia przestało padać , ale ciężkie chmury wisiały jeszcze nisko; po obu stronach drogi prowadzącej do Krzepic jawił się obraz klęski: stojące niemal całkowicie w wodzie snopy zżętego zboża. Kościół Kolegiaty w Krzepicach był tego wieczoru miejscem mini Misterium Pokoju z udziałem nielicznej grupy mieszkańców. Młody człowiek z Krzepic podszedł do mikrofonu i w imieniu mieszkańców Krzepic przeprosił za uprzedzenia do naszej pielgrzymki i wszelkie inspirowane tym niewłaściwe zachowania swoich współziomków względem naszych ludzi.
- Po trzecie: obecność na pielgrzymce biskupa Zimniaka, który szedł z nami z Warty do Sieradza i na postoju wspólnie z nami, na trawie spożywał posiłek.
- Po czwarte: Niewiarygodna wprost gościnność mieszkańców Sieradza. Pewna starsza kobieta, od dawna nie opuszczająca swego mieszkania, zaszła przy pomocy córki z drugiego piętra swego bloku, by przywitać pielgrzymów , których miała u siebie gościć, szczęśliwa, że dane jej było dożyć tego momentu. Niektórych mieszkańców spotkał zawód - nie starczyło dla nich gości. A wychodzącym następnego dnia na trasę, przyniesiono jeszcze wspaniałą „wałówkę” !
- Po piąte: autentyczny cud, doświadczenie skuteczności wspólnej, pełnej wiary modlitwy. Ugotowaną w nocy w podziemiach Kolegiaty mleczna zupę na ranne śniadanie, gdzie talentem kucharskim błysnął kl. Jasio SDB, wystawiliśmy właśnie na zewnątrz,- gdy znów zaczęło padać ! Gary z zupą z powrotem pod dach ! W kościele trwała jeszcze Msza. Andrzej w modlitwie wiernych zawołał: „ Ludzie, gdy wszyscy krzykną : Boże daj słońce ! - Bóg musi usłyszeć i wysłuchać !” 500 osób krzyknęło trzykrotnie tak głośno, że czcigodne mury kolegiaty zadrżały: „Boże, daj słońce !” - I ku zdumieniu wszystkich, wychodzącym z Kościoła po Mszy, ukazało się bezchmurne, w pełnym blasku sierpniowego słońca, niebo.
- Po szóste: 150 kg. „reganowskiego” sera ! Żelazna pozycja w naszym codziennym posiłku, ku radości wegetarianów, których spora grupa zawsze w pielgrzymkach uczestniczy. Pudełka po serze to wspaniały materiał na lampiony...
CDN..
PODZIĘKOWANIA DLA MAŁGORZATY I SARY ZA POMOC W "OBRÓBCE MATERIAŁU".
2021-12-13 02:42