Jesteś tutaj: Strona główna / Podsłuchane...sami o sobie

Podsłuchane...sami o sobie

2015-04-25

Gabrysia Mruszczak nagrała kolejny film o pielgrzymce. Czekamy na premierę. Udostępniła nam rozmowy, które nagrywała do filmu, a które w nim się nie znajdą. Taki trochę brudnopis bez szczególnej edycji. Być może kogos to interesuje, być może dla kogoś to ważne...
------------------------------

ROKSI  z Krakowa


-Jak tu trafiłeś?

Pierwsze wrażenie Pierwszy raz spotkałem się z tą pielgrzymką jak byłem na wakacjach z rodzicami, 16 lat miałem, 81 rok? Coś takiego. Pielgrzymka przechodziła przez miejscowość w Górach Świętokrzyskich, tam gdzie byłem z rodzicami na wakacjach. Poszła fama, że Idą hipisi, narkomani, żeby uważać. Tam taki zalew był Chlewiska – miejskość. Nad zalewem pojawiła się grupa nagusów, nago się kąpali i to był taki szok, lekki, bo to inne czasu, naturyści kojarzyło się z czymś zakazanym, gdzieś na Zachodzie. I pomyślałem, że chętnie bym poszedł na taką pielgrzymkę. Potem poszedłem, 2, 3 lata później.  To była pierwsza pielgrzymka , w ogóle.  Teraz ta pielgrzymka taka bardziej moralna się zrobiła ale  ja sobie nie wyobrażam, że  mógłbym w innej iść . Sama idea pielgrzymowania jest fajna, taka wciągająca, że się idzie i jakaś cel ma się przed sobą. Jest czas, żeby sobie przemyśleć, pogadać ludźmi, często o istotnych sprawach, gdzie normalnie  tak się z ludźmi nie rozmawia, bo nie ma czasu, może inne sprawy sa ważniejsze. A tu jest dużo czasu. Można pomedytować.  Często sam idę z tyłu żeby sobie przemyśleć. Także: raz idea pielgrzymowania  -  to tu odkryłem, a dwa, że jest ten duch tu liberalny, nie ma nakazów , zakazów, dyscypliny szczególnej, trudno mi porównać, ale z tego co słyszałem na innych na innych jest duży rygor i trochę mniejsze wymagania tu są , krótsze etapy, nie ma takiego ćwiczenia. Szpak przyiągał otwartością, jak się chodziło do kościoła, to raczej ciężko wyobrazić  można sobie było rozmowy na pewne tematy były tabu,  na pewno nie w kościele, na pewno nie na mszy, generalnie to było takie oficjalne, formalne. A tutaj Szpak jest taką otwartą osobą, tzn. wtedy taki był, teraz on bardziej konserwatywny bardziej się zrobił. Wtedy w pielgrzymce szły osoby, które z Katolicyzmem nie miały nic wspólnego. Jeśli idą buddyiści czy zadeklarowani buddyści, prawda a tutaj się jednak znajduje wspólny język, wspólną płaszczyznę taką duchowość, może taka trochę rozmyta, ale jednak duchowość . Nawet jeśli się ktoś deklaruje jako ateista , który nie wierzy w Boga osobowego, czy w ogóle w Boga  Ale jednak go to pociąga, szuka jest jakby na tym etapie  pytania szukania   odpowiedzi. Bo jeśli nie miałby tych pytań no to by go tu pewnie nie było. Także to jest charakterystycznym rysem tej pielgrzymki i wartością  samą w sobie tej pielgrzymki. Do teraz do tej pory tak jest. Przemiany, uzdrowienia, cudaJa ta przemianę na własnej skórze to poczułem, to było tak mi zostało, że chodzę na ta pielgrzymkę mimo upływu kilkudziesięciu lat. Jeśli byłem w połowie lat 80 tych, a teraz mamy połowę drugiej dekady 21 wieku o czymś to świadczy myślę.  Ja miałem takie… eksperymentowałem z narkotykami, to był  taki etap poszukiwań, buntu. Niebezpiecznych zabaw, jeśli można to zabawą nazwać. Ja tu zostałem  uzdrowiony. Ale rzeczywiście chciałem tego, bo czułem, że już sam sobie nie dam rady z tym, i tu nastąpiła taka ewidentna ingerencja Boga. Tak  myślę. W pewnym momencie już miałem taką intencje, że idę po to, żeby być wyzwolonym z takiego nałogu.  Pola Makowe, strzykawki To się trochę z tego sensacje robi, to nie była pielgrzymka taka bardzo katolicka – kościelna, nie była formalnie przez kościół uznana wręcz, z jednej strony był kościół, który tak niechętnie. Były wsie, że jak słyszały, ze jak idzie    pielgrzymka zwana hipisowską, to się barykadowały bo ksiądz z ambony powiedział, Uwaga – idą! Narkomani. Trudna młodzież ludzie się bali, jakaś wieś,  nie ma się co dziwić. Ale rzeczywiście    była jakaś duża grupa ludzi, która  to wynikało z ideologii, stylu życia że używała narkotyków tych twardych też. Zdarzało się rzeczywiście, że wtedy mak jeszcze legalny tan taki  wysoko opiumowy. Ta pola makowe były rozsiane wszędzie, to były szkody, że jakaś tam grupa wyskakiwała w bok i wycinała, trzeba było robić zrzutki, żeby chłopu wynagrodzić straty, żeby nie zgłaszał tego na milicje. A wtedy milicja wyłapywała , teraz to można iść w ogonie 5 km i nic ci nie grozi, a wtedy milicja wyłapywała te tyły zamykała  ludzi z tej pielgrzymki,  tym bardzie że ona tak nieoficjalnie szła, wszystko było czystą improwizacją, także rzeczywiście się zdarzało, dochodziło Do różnych ekscesów na tych pielgrzymkach związanych z tym, jakieś narady konsylia, część ludzi chciała wyrzucać tych ludzi co ćpali, ,  inna optowała, żeby mimo wszystko zostali, no bo, co im zostanie? Jeżeli  tu ich nie będzie zostali, bo jeśli ich tu nie będzie to co ulica i gdzieś w rynsztoku, wstrzykiwanie heroiny,  a tu była zawsze nadzieja, że złapią innego ducha, że coś ich natchnie, że się nawrócią, przemienią. I rzeczywiście dużo ludziom pomogła ta pielgrzymka, części nie, ale tak czy inaczej, to tu była jakaś alternatywa tych ludzi. W społeczeństwie byli na marginesie, a tu byli akceptowni, w pewnym sensie, oczywiście. Kryli się z tym nałogiem, pokątnie to robili. Szpak docierał do człowieka,  na początku on był jednym z współorganizatorów, teraz jest głównym bo to z ramienia Kościoła. Ale wtedy ludzie się samoorganizowali. Wtedy nie było jedzenia, noclegów, i  trzeba było organizować to sobie, każdy czuł się współodpowiedzlany. Szpaku miał tedy więcej czasu, żeby takie indywidualne rozmowy prowadzić,  nie wiem czy to teorią można nazwać, bardziej takim duchowym wsparciem człowieka o pokazywaniem mu innej drogi  i przez Chrystusa, przez żywego,  prawdziwego Boga, a nie takiego oddzielonego murem zinstucjonalizowanego, takiego, który działa, uzdrawia, to też z jego głębokiej wiary wypływało, i chyba tak jest cały czas. Mimo upływu czasu, mimo  że człowiek  słabnie fizycznie.  
Było kilka takich pielgrzymek, gdzie ja sam doznałem takiej pomocy, boskiej interwencji, wręcz, nie byłoby tego gdyby człowiek sam tego nie chciał, poprosić albo otworzyć się na działanie Boga. To była moja druga pielgrzymka, gdzie zostałem uzdrowiony, ale były też w latach 90-tych, takie pielgrzymki, że widać było, ze duch działa, fale łaski płynące z nieba, tam nikt nikogo nie namawiał, żeby śpiewać, tworzyć happeningi, to się działo samo, tak energetycznie z pałerem ostrym W latach 90-tyc. Z Kazimierza Dolnego z 89 roku. Potem miałem przerwy, nie chodziłem co roku. Teraz to już bardziej, to już takie przedszkole, ale ludzie ciągną do tego, działa ten duch i mam nadzieje, że pociągnie dopóki Szpak będzie żył. Kiedyś powiedział, że chciałby być pochowany w Częstochowie, bo wie, ze  tam go ludzie z pielgrzymki odwiedzą, ale czy będę te pielgrzymki… teraz chyba jest 36. Nie wiem czy to ktoś pociągnie jak szpaka by zabrakło, -------------------------------------------------

 

PIOTR KURA:

Początek lat 80-tych, kontestacja, bunty. Po pierwsze były bunty przeciwko systemowi, komunistycznemu, buntowaliśmy przeciwko narzuconym normom. W rodzinach tradycyjnych hierarchicznych, gdzie całkiem inne były narzucone jakieś filozofie, którym myślmy się przeciwstawiali, no były koncerty, ja jeździłem do Jarocina i tam się dowiedziałem, że jest pielgrzymka hipisów. To było dla mnie dziwne, wiedziałem, że sa zloty, razem żeśmy się trzymali, że jest jakaś wspólnota rodzina, gdzie człowiek czuł się bezpieczny. W tym czasie dużego wyboru nie było. Albo być w partii, być  dobrym  harcerzem komunistycznym, a ż  harcerstwa komunistycznego  zacząłem się buntować  i  z Jarocina zacząłem  wyjeżdżać na te zloty  i pielgrzymkę. I na tej pielgrzymce zacząłem wnikać w sprawy duchowe,  o co tutaj chodzi, że tutaj jest inaczej, inna msza nie wyklepana, że można się wypowiedzieć, że ten ksiądz (szpak) rozumie  co się mówi, że  on nas słuchaj, rozumiał co się mówi. Nie było tak jak jest w parafiach, że trzeba słuchać rodziców , a jak nie, to jest się złym człowiekiem.  To nam się podobało (msze szpaka)   I ja to  podchwyciłem. I bardzo dużo ludzi przychodziło na pielgrzymki, żeby czuć się jak w rodzinie, ale pod ochroną kościoła. Że to była nasza  msza hipisowska, że możemy się wypowiedzieć, na luzie czuć, możemy być ubrani jak my chcemy niekoniecznie w białych koszulach z krawacikami i w bucikach błyszczących,  tak jak grzeczne dzieci.  Ja pochodzę z tradycyjnej rodziny śląskiej śląska opolskiego. U mnie było jeszcze trudniej. Ja byłem wychowany pod rygorem pruskim , gdzie trzeba było iść do kościoła wyglądając jak grzeczny chłopczyk i tu nagle taki chłopiec z małego miasteczka śląskiego zaczął się buntować i zapuszczać włosy -  to był szok. Szok u ludzi w kościołach. Oglądano się za nami, krzyczano, wyzywano, ze narkomanami jesteśmy. To był taki przełom, ja byłem pierwszy w mojej miejscowości, który zapuścił włosy z tradycyjnej rodziny ślązaka. Rodzice chcieli mi w nocy włosy spalić, wymyślali cokolwiek, żebym wyglądał normalnie. A myśmy się czuli fajnie, bo  wiedzieliśmy, że mamy w tym wszystkim aprobatę księdza Szpaka, który prowadził tą pielgrzymkę, ze w każdej chwili przyjeżdżał do nas do mieszkań. U mnie tez były zloty, przyjeżdżali kapłani, którzy byli przyjaciółmi księdza Szpaka. Chodziliśmy na te msze. Na tamte czasy to był szok. Bo ludzie na Sylwestra się bawią, a u mnie dwunasta w nocy poszliśmy,  do kościoła, załatwiłem u proboszcza, zamiast szampana, to żeśmy sobie msze  odprawili. Dla nas młodzieży, która lubi się bawić w Sylwestra odprawić mszę świętą? To mało było takich ludzi. I szybko z tych ludzi, którzy myśleli w sposób duchowy, sposób, który nam Andrzej szpak przedstawiał,  zaczęliśmy inaczej pojmować słowo, bunt, pokój. Bo ks. Andrzej Szpak  dawał nam do zrozumienia,  że nie mamy się buntować przeciwko człowiekowi, że mamy nienawidzić człowieka, buntować się przeciwko rodzicom, mamy przyjąć pokój Chrystusowy. A największym znakiem tego pokoju, oprócz tej pacyfy, która nosiliśmy -  jest Krzyż. Więc nagle, w tym ruchu hipisowskim,  w tej całej rodzinie, komunie wyodrębniła się druga cześć   hipisów chrześcijańskich.  Do pacyfy dołączaliśmy  krzyż i staraliśmy się naśladować Chrystusa. Oprócz tej pacyfy, koralików, folkloru hipisowskiego nosiliśmy krzyże.  Tak jak nosi z muzyków Black Sabat, do dzisiaj nosi, żebyśmy się wyróżniali, że jesteśmy chrześcijanami. To było trochę szokujące dla rodziców . Wyglądamy jak narkomani, do kościoła się nie chcemy grzecznie ubierać i nagle mówimy o Chrystusie. Więc, ten odłam się uwidocznił i po jakimś czasie większość ludzi na pielgrzymki zaczęła chodzić z odłamu chrześcijańskiego. A z tego pierwszego odłamu hipisów  niechrześcijańskich , zaczęli organizować c swoje  zloty, które później przenieśli z Częstochowy z pola namiotowego na Olsztyn.  Happeningi msza, Msze św. z ks. Andrzejem Szpakiem polegały nie na monologu, tylko na dialogu. Ksiądz Szpak uczył  nas, że mamy rozmawiać  z Bogiem i go słuchać, a nie odklepać msze, jak tradycjonaliści,   którzy Ida do kościoła, a w poniedziałek są złymi ludźmi i trzeba się ich bać. Jako młodzi ludzie braliśmy sobie to serca, odrzucaliśmy później narkotyki, różnego rodzaju nałogi, a niektórzy z hipisów tak się zakochiwali w tych wartościach chrześcijańskich, ze stawiali się takimi jakby Guru. Oni pokazywali na pielgrzymkach Szpakowskich, że powinno, się żyć wg przykazań miłości, które Chrystus nam dał w postaci ewangelii. No i zaczęli organizować happening. Szli przez wieś to ubierali korony cierniowe,  zakładali butelki po alkoholu, puste paczki po papierosach. Nieśli taką jaki krzyż belkę poprzeczną, żeby ukazać, że przez te nałogi krzyżujemy Chrystusa. Niektórzy kładli się na ziemie, w jakiś tam postawach. Ludzie przechodzili obok pielgrzymki i każdy się zastanawiał co  tu chodziło? Po jakimś czasie dochodzili do wniosku, ze coś to miało na celu. Te filozofie danego człowieka chciał nam przekazać. Niektórzy hipisi byli takimi guru. Bardzo dużo ludzi zaczęło myśleć takimi kategoriami, że skoro są w Kościele Katolickim, a katolicy nie żyją po katolicku to znaczy, że coś tu jest nie w porządku. Szukali miejsca, gdzie by tu realizować swoją duchowość. Szybko to podłapały sekty. Przyjeżdżały na pielgrzymkę Hindusi  z ruchu Hary Kriszna  no i też   werbowali do siebie hipisów. Przyjeżdżali zielonoświątkowcy werbowali do siebie. Z różnych sekt, odłamów przyjeżdżali żeby właśnie, werbować hipisów do siebie i przedstawiali, że katolicy żyją źle, my żyjemy tak jak ty mówisz, chodzimy do kościoła, czytamy biblie. Dużo hipisów do nich przeszło. Sekty miały raj w tamtym czasie. Teraz to by nie przeszło, bo większość ludzi, którzy teraz chodzą to są potomkowie, trzecie pokolenie , dzieci hipisów. Ludzie wychowani  w danej kulturze danej  religii.  Wiedza po co przyjechali na tę pielgrzymkę. Teraz rozmowa nt. medytacji buddyjskiej, hinduskiej nie za bardzo  by przeszła, bo gdybym się zagabywał młodego człowieka, czy on wie,  co to jest matra, medytacja   to nie zdziałałbym za dużo, bo teraz jest inaczej podchodzi do życia, jest Internet, sa media. Kiedyś nie było Internetu, telefonów kom. – globalnego medium przekazu. Cuda uzdrowienia, przemiana Teraz to człowiek jaką filozofię chce wyznawać, znajdzie sobie w Internecie. Jeżeli chodzi o przemianę. Jeżeli byłem człowiekiem buntującym się, trudno powiedzieć czy to był hipisizm, zapuszczałem włosy, bo inni mieli długie włosy, spotkałem takich ludzi dobrze się z nimi czułem. Mówiłem do nich bracie, siostro Mieliśmy taki sposób witanie się Indiański  (gest) no jedno   trzeba było przyznać, ja przejeździłem całą Polskę „na stopa”, wiele miesięcy i ja nigdy nie byłem biedny. Zawsze gdziekolwiek spotykałem hipisa, zawsze mnie ugościł. Zawsze miałem dach nad głową, jedzenie, a nawet niektórzy mi dawali pieniądze, jak gdzieś na imprezę pojechałem.  Pod tym względem ludzie się niesamowicie kochali, szanowali. Nie było jak teraz, że człowiek obawia się drugiego człowieka, że ukradnie, oszuka. Między nami tak było. Owszem, zdarzały się czarne owce, to wiadomo. Byli tacy, którzy chcieli ten bunt hipisowski przełożyć na agresję, no ale jakby nie bunt hipisowski, to nie powstałoby wiele organizacji. Pierwsza to nasza  Partia Zielonych, ludzie którzy interesowali się ekologią. Druga to Pomarańczowa Alternatywa we Wrocławiu. Przyjeżdżaliśmy do Wrocławia, ubieraliśmy pomarańczowe czapki  krasnoludków, naśmiewaliśmy się z milicjantów. Do dzisiejszego dnia we Wrocławiu sa te krasnoludki  w posiaci małych figurek rozmieszczonych po cały mieście, na Rynku jest cały plan. To właśnie powstało od hipisów.     Bardzo dużo Ruchów  powstało, które teraz są aktywniejsze. C o najważniejsze Green Pace . Cały styl ekologiczny. Bardzo dużo hipisów było w Solidarności. Ja tez tam byłem. Milicja miała pole do popisu, że mieć za co nas pałowac. Ja byłem pałowany wiele razy, cała noc byłem pałowany, czasami nie wiedziałam za co, nawet jak miałem zegarek  to wmówili mi, że ukradłem ten zegarek. Im się nie podobało wszystko: nasz wygląd, nasz bunt. Chociaż można by im było jedną sprawę wytłumaczyć, że przeciez udało im się na początku lat 60-tych wmówić młodziezy, żebyśmy się buntowali pzreciwko rządowi.  No bo hipisowm było na rękę, żeby hipisi przyjęli system komunistyczny i przyjęli ideologię komunistyczną  dlatego żeby pozyskac ideologię komunistyczną. Tylko że oni nie wiedzieli, że to pójdzie w innym kierunku.  Dlaczego hipisi, oprócz tego, że nazywli się braćmi, żyli tzw. Komunie . To właśnie  powstało z systemu komunistycznego. Myśmy nazywali te miejsca , gdzie się gromadziliśmy w Bieszczadach, pemiętam u prezesa mieszkaliśmy – nazywaliśmy komuną. Nikt nie wiedział skąd to się wzięło, bo przecież komunizm w Polsce był. Myśmy się przeciw temu buntowali, myśmy nie wiedzieli skąd to słowo się pochodziło, właśnie od komunistów.  Tylko że poszło to trochę  w innym kierunku. Myśmy zaczęli  przykładac wagę  do naszych braci w Ameryce,   oni dali tą spuściznę z lat 60-tych. Z wielkich slotów z Wodstoku. Ten Wodstok , który teraz jest w Polsce to jest niebo a ziemia, w ogóle nie ma nic wspólnego z tym  z lat 60-tych.

- O Szpaku: Ksiądz Andrzej Szpak charyzmę miał od początku.  Aż do teraz. Przynajmniej do wczoraj wieczorem.  Nie wiem, co dzisiaj będzie miał. Takiego ks. Szpaka znam od początku i takiego do wczoraj pamiętam. Andrzej zawsze był dla ludzi. A poza tym  ks. Andrzej szpak jest zakonnikiem, ze zgromadzenie ks. Salezjanów więc Pan Bóg dał mu taką łaskę przemawiania do młodziezy , to jest ich charyzmat  zakonny. On potrafi  zrozumieć  tych ludzi, dogadać się. Inny ksiądz mógłby się zgorszyć, źle zrozumieć. Narkotyki Na początku tych pielgrzymek - ja już chodzę od ponad 30 lat - przyjeżdżali chorzy, uzależnieni  ludzie, którzy chcieli ten nałog zaspokoić, więc  musieliśmy pilnować;  jak przechodziliśmy przez wieś, jakieś pola makowe  lub coś z tym związane, żeby nie wykosili makówek. Niektórzy się gorszyli, że pielgrzymka idzie z takimi ludźmi. Ks. Szpak tłumaczył, że to sa chorzy ludzie, zawsze stawał nie tylko, że w  obronie,  ale też w takiej kontrze do hipisów niechrześcijańskich, że trzeba przez miłośc Chrystusa pokochac takiego człowieka, że trzeba go poprowadzić. I przez to były straszne różne dyskusje. Kłóciliśmy się, czy tych ludzi wyrzucać, zakazać nawet jakieś palenie papierosów, bo jest to pielgrzymka ludzi wierzących. No a tamci, nie wierzący, narkomani, chcieli iśc ta pielgrzymką, bo idą hipisi razem. Ale chcieli mieć swoją filozofię. To wszystko przekształcało się w jakąś dyskusje. Cała msza czasami parę godzin trwała. Każdy chciał te swoją rację wypowiedzieć. A co najciekawsze każdy był wysłuchany. Nawet jeśli przyjechał z rodziny patologicznej na tę pielgrzymkę. On wiedział, że nikt go w domu nie wysłucha, ojciec jest niedobry, matka tez. Nie wyniósł z rodzinnego domu miłości, to wiedział, że na pielgrzymce te miłośc dostanie, nawet jeśli byłby najgorszym człowiekiem, narkomanem   on wiedział, że ks. Szpak go wysłucha, zrozumie i że będzie mogł przez te 2 tygodnie pielgrzymki  pójść. Czasami po pielgrzymkach na zlotach różne rzeczy się działy. Jak ktoś  był w strasznym  nałogu , jeżeli przedawkował to i śmierci się zdarzały.  Sam widziałem chłopaka, który zmarł na moich oczach. To były tragedie. Wtedy z tego całego ruchu powstał jeden człowiek, który nazywał się Marek Kotański, który zaczął tym wszystkim  pomagac, naśladując  człowieka, który potrafi się bezinteresownie tymi narkomanami zająć. Powstały te wszystkie ośrodki Kotana, gdzie on tych narkomanów przymował, starał się ich leczyć i na głowie stawał.   ----------

 

PASTOR - FRYDERYK DOMARADZKI

Na pielgrzymkę trafiłem w 81 roku. Nie byłem na całej pielgrzymce. Pamiętam, że z Piekoszowa szła. To było dość inspirujące podejście do wiary. Naturalne wynikające z wnętrza. Inspirujące. Na kontraście przynajmniej tego co się działo przynajmniej na tradycyjnych  mszach. I to mnie na tyle zainspirowało, że zacząłem sobie takie pytania stawiać. Takie podstawowe pytania, dotyczące  Boga siebie samego, też zacząłem szukać, czytać biblie.. To doświadczenie takich pielgrzymek było dla mnie takie inspirujące do tego, żeby postawić sobie głębsze pytania dotyczące mojej obecności tutaj na ziemi. Szpak był takim troszeczkę innym księdzem  niż ja widziałem Księzy, powściągliwych schematycznych. Bezpośredni kontakt, naturalny, inteligentny. Myślę, że to jego stosunek do Boga był zachęcający. Był takim chodzącym żywym świadectwem chrześcijanina. Duchowość Na pewno te dwie rzeczy w tym ruchu hipisowskim, z którego wywodzę się : autentyczność taka szczerość, to mnie bardzo ujęło, było inspirujące i kreatywność. To pozwalało otwierać się na nowe doświadczenia. We właściwym tego słowa znaczeniu w poszukiwaniu Boga -  to mnie zainspirowało. A to mnie zaprowadziło do poszukiwania Chrystusa. Wcześniej nie stawiałem sobie takich pytań. Bardziej kierunek wschód  buddyzm – to mnie interesowało. Natomiast tutaj Jezus okazał się przyjacielem człowieka, a jeszcze bardziej w kościele protestanckim mogłem się tego dowiedzieć.  Tam też się nawróciłem. Dlaczego wracasz?To jest sentymentalna podróż, bo od 81 roku dwie tylko pielgrzymki nie udało mi się odwiedzić. Od 10 lat ze względu na swoje obowiązki pastorskie i edukacyjne jestem dość krótko, jestem po kilka dni. Przejeżdżam tu ze względu  na relacje z ludźmi. Na relacje z Andrzejem szpakiem. Nie wiem, czy  mogę nazwać się jego przyjacielem. Ale chciałbym wesprzeć tu jego wpływ na ludzi.  Dzielę się tym Chrystusem, którego sam otrzymałem.  To jest pierwszy zasadniczy powód mojej obecności  na tej pielgrzymce. -----------------

ANDRZEJ:

Było duże środowisko ukierunkowane na duchowość, chrześcijaństwo związane było z wyzwoleniem kraju to 84 rok kiedy poszedłem po stanie wojennym. Poszedłem za namowa kolegów, było wiele osób z Bydgoszczy. Przyjechaliśmy  do Góry św. Anny  tam zaczęliśmy , miałem ZENITA, którym robiłem zdjęcia mamie.  Andrzej – słyszałem już   wcześniej, że  jest  tak pielgrzymka Nie mówiło się wtedy „młodzieży różnych dróg” tylko  hipisowska , pojemne słowo hipisi. Duchowość – Andrzej mi bardzo od razy, odczułem jego wielka troskę o ludzi, którzy szli. Facet 40-letni z krwi i kości , silny, nie mający dzieci, ale chcący mieć te dzieci, kochający jak ojciec.  i. Czuło się jego troskliwość , słuchanie,   miał siłę powiedzieć cos głośniej, przeciwstawić się sytuacja przykrym, ale one… ja wtedy byłem bardzo idealistycznie nastawiony do świata, miała 19 lat po maturze, co dalej studia.

- Czy byłeś hipisem?

Byłem, ha, ha, ha. Wciągałem się formalnie  w pankowo-hipisowskie klimaty, formalnie.  Czy byłem hipisem? Na pewno nie pod względem, że spałem z wieloma kobietami, posiadanie wielu dzieci, w tym sensie nie, Bardziej duchowo, radość, rozmowy, zrozumienie, alkohol – kontrolowanie na wesoło. Kwestia wolności jest podstawowa. Karol Wojtyła JPII ładnie powiedział o wolności „kto nie będzie sobie rozkazywał, zawsze będzie niewolnikiem”. Wtedy jak miałem 19-lat to ja sonie nie bardzo umiałem rozkazywać. Wiadomo, feromony klimaty, jakieś  emocja wchodzenia w dorosłość.  Andrzej właśnie zasiewał te ziarenka bycia  wolnym ale z powody posiadania władzy nad sobą. Ograniczeniem niedobrych rzecz w sobie

- Co cię zaskoczyło jak zobaczyłeś  takie zbiorowisko hipisów?

Bardzo się ucieszyłem, bo ten hipizm, podobał mi się muzycznie. Ja mam fioła na punkcie muzyki. Jak zobaczyłem tych ludzi – kolorowo, widziałem wodstok, tych moich idoli z lat 70, 80. Mój brat mnie zaraził muzyka hipisowską, Jimi Hendrix, The Doors .Jak wyglądały msze? Człowiek pamięta rozrywki, a nie pamięta rzeczy normalnych. Przede wszystkim były inne niż teraz. Były dyskusyjne, Teraz jest taka tendencja, zresztą bardzo mądre są te wypowiedzi Dawida, kazania Andrzeja, każdy ma cos ciekawego, mądrego do powiedzenia. Były dyskusje, pytania, czasami chaos, ludzie pytali nie zawsze dostawali odpowiedzi , brakowało czasu, była taka przepychanka , intelektualizm, wtedy było dużo tez wnikliwego analizowania, które doprowadzało do oddalania się,  czasami, no ale dyskusje były twórcze i prowadziły do jakiś tam ciekawych wniosków. Mi teraz brakuje teraz na pielgrzymce. ...Milicja, władza - jak wchodziliśmy na Jasna Górę było takie hasło , że ktoś coś, czy jakiś biskup jakieś władze kościele nie chciały, żebyśmy my tam wchodzili frontem, tylko poszli bokiem. Na marginesie powiem, że wtedy usłyszałem muzykę hary krisznowców i pojechałem do jakiegoś tam ośrodka  i przez niech zaraziłem się wegetarianizmem i przez 7 lat nie jadłem mięsa, teraz jem jest to we mnie wiem, że zwierzęta cierpią, jestem hipokrytą, jestem zbyt słaby, żeby rzucić to zabijanie pośrednie, ale chciałbym. Pielgrzymka była pośrednim bodźcem.

- Co zostało z tamtych pielgrzymek, ze znów jesteś? Co ci dały?

-Ciekawe pytanie. Słuchałem ostatnio płyty z tekstami haba kuka z tekstami Kaczmarskiego i tak jest taki tekst „Ludzie mnie pytaj, pytają, a ja nie mam na wszystko odpowiedzi.” Niby proste ale czasami na siłę  szukam odpowiedzi a ich nie ma lub trzeba sobie dać czas. Ale przyjeżdżam.  Jezus jest tutaj istotą… Od tamtej pielgrzymki ja odszedłem od Kościoła , wchodziłem w buddyzm, który dał mi bodziec do uważności, później spotkałem człowieka (jak Mieszkałam na Mazurach) co ty szukasz w jakiś buddyzmach, wszystko jest w chrześcijaństwie I 15 lat temu wróciłem do Jezusa,  czuje tutaj rozpalanie ogniska. Jak się do ogniska nie dokłada rwa to ono ugaśnie. Ja tutaj przyjeżdżam, żeby te drwa dorzucać poprzez modlitwę, poprzez ciebie, dziewczyny które piją herbatę. Mnóstwo rzeczy wchodzi w grę – cała wędrówka – śpiewy modlitwy, ja się dużo modliłam , bardzo dużo, próbowałam iść do klasztorów, nie chcieli mnie u kamedułów. Jest dużo powodów, żeby tu być. Bardzo dużo. Ta intensywność,  jak człowiek wyskoczy z życia  i wchodzi w intensywność  tej liturgii, niekoniecznie w kościele się dzieje, na tych drogach naszych, tez jest liturgia, czasami… np. teraz siedzę w rogu nie chce być za bardzo wśród ludzi, nie chce iść na adoracje. Ale prawdopodobnie jutro już pójdę, żeby tego drwa podrzucić.


JACEK:


Tak z rozpędu tu  chodzę, co roku tutaj chodzę, podoba mi się tutaj, czasami mniej, czasami więcej. Do pewnego momentu była specyficzna pielgrzymka, trudno było opuścić takie specjalne wydarzenie, teraz  trochę się to zmienia.

- Co cię urzekło?

Usłyszałem od kolegów z Wrocławia, że jest to wydarzenie. Taka pielgrzymka, o której mało kto wie. Podziemne zdarzenie, które prowadzi ksiądz nieakceptowany przez wadze kościele, państwowe. Tak mi się wydawało, że to jest coś ciekawego, dostępnego dla nielicznych. Na pewno Ks. Andrzej Szpak jest postacią nietuzinkową, chociaż poddaną presji  z różnych stron, presji kościoła, jego przełożonych, presji oczekiwań ludzi, którzy chodzą  na pielgrzymkę, z niektórymi sprawa daje sobie rade z niektórymi jest mu trudniej. Ostatnio stał się księdzem konserwatywnym, może bardziej konserwatywnym niż kiedyś. Wtedy miał opinię ks. Bardzo liberalnego, wprowadzał pewne zmiany, na pielgrzymce pojawiały się pewne zdarzenia możliwości , których nie dawał Kościół na co dzień. Np. sławna msza dialogowana, gdzie każdy mógł się wypowiedzieć, możliwość nieskrępowanego wypowiadania swoich opinii, dyskusji, sporów, mocnych sporów. Pytali dlaczego?   Np. dlaczego komunia jest pod jedna postania A nie dwoma? Różne były spory. Często wewnątrz doktryny katolickiej, często spoza, bywali ludzie innych wyznań. Zielonoświątkowców, protestantów, hary kriszna. Teraz jest inaczej. Andrzej trzyma sie sztywnych zasad. Dziwi mnie się, że się tych zasad trzyma wyraża różne poglądy. Co masz z pielgrzymki?Na pewno 2 tygodnie bliższego kontaktu z Panem Bogiem . Można tu spotkać ludzi, którzy podobnie myślą, chodzą… Czy mi to coś daje? Pewnie za jakiś czas, może 50 lat, 100, może będzie mi to policzone?  --------------------------------------------------

7 komentarzy

kajtek
2015-05-15 08:24
Andrzej czy aby nas nie przeceniasz? Dziękujemy Tobie za pamięć o nas, zabrałem głos tylko na mszy pożegnalnej z podziękowaniami i tam dodałem, że wspaniale działasz pielgrzymką mając na myśli to, że Twój wkład na wszystkich pielgrzymkach jest kolosalny i nie ma w tym żadnej przesady, gdyż jesteś podstawą zdyscyplinowania pielgrzymki.
Weronika
2015-05-02 18:09
Dzieci będą pewnie kiedyś dumne, że dla ojca "święty spokój" nie był największą wartością.
milimetr
2015-04-30 20:40
Masz rację Weronika, ja za sztandarowego hipisa płace codziennie poprzez docinki, kpiny i uśmieszki , często w pracy , a pracuje po budowach jak i w innych miejscach. I po co mi to?, też mam dziecko, drugie ma termin za trzy tygodnie, po co miał bym sie tak szarpac , nie lepszy świety spokój? i to wszystko w imię jakiejś sztandarowości? A może to coś wiecej niż sztandarowośc ?, a może więcej niż nazewnictwo? np. choćby - hipis?
Derwisz
2015-04-30 00:31
Zapowiada się ciekawy reportaż. Gabrysia ma do tego talent, więc z miłą chęcią film obejrzę. Wiem, że praca nad takim materiałem, a zwłaszcza montaż wymaga mnóstwa czasu, gdyż sam próbuję się w to bawić. Czekam zatem cierpliwie na premierę ;)
Weronika
2015-04-29 18:27
Zamyśliłam się nad ostatnim zdaniem... Może to nadinterpretacja z mojej strony, ale rzuca mi się w oczy przeciwstawienie: "sztandarowy hippis" a "uczciwy mąż, żona, ojciec, matka". Myślę, że gdyby rodzice uczyli mnie hippisowskiego podejścia do życia, ułatwiłoby mi to drogę. Sztandarowy to przecież chyba nie typowy, tylko wzorcowy? To znaczy taki, w którym w dużym stopniu spełniają się idee, które podkładamy pod słowo "hippis". A są to dobre idee, więc smutne, jeśli zmiana jest tożsama z porzuceniem... Gdybym miała dzieci, chciałabym być dla nich i uczciwą matką, i uczciwym hippisem. Podoba mi się zdanie: "Kryterium człowieczeństwa zawsze był u nas Jezus Chrystus". Kryterium musi być Ideał. Bardzo porusza mnie scena, gdy Piłat wypowiada znamienne: "Oto Człowiek". Kiedy zastanawiam się nad swoim człowieczeństwem, te słowa uderzają. Ale to oczywiście bardzo dobre uderzenie!
szpaku11
2015-04-26 19:18
Jacek! Jedyni, którzy się nie zmienili od lat i dialogują z wszystkimi i o wszystkim na pielgrzymce są Kajtki. Są dowodem, że można mówić także dzisiaj co komu do głowy przyjdzie. Nikt w historii Ruchu nie mówił do dzisiaj w trakcie kazań takich …………….sami sobie dopowiedzcie. A może chciałbyś Jacek, żeby wszyscy byli tolerowani na pielgrzymce oprócz katolików? Dla mnie katolik to CHRISTMEN. Kryterium człowieczeństwa zawsze był u nas Jezus Chrystus. W Jego Osobie każdy się może zobaczyć Człowiekiem. On we wszystkim był nam LUDZIOM podobny oprócz grzechu. Nawet był długowłosym. Szpak ma grzechy ale będą mu może zakryte przez jakieś podobieństwo do Najmiłosierniejszego. Miłosierdzie Boże jest podstawą przebaczenia nam i samemu sobie oraz rozumienia innych. Każdy człowiek jest VARIUS - INNYM. Jezus jadał z pogardzanymi celnikami, obronił przed ukamienowaniem grzeszną niewiastę, Jemu i dwunastu Apostołom usługiwały cztery kobiety, które w tamtych czasach się nie liczyły w herarchii społecznej, uwolnił od siedmiu demonów Magdalenę, która nie zdając sobie sprawy chciała namaścić nieboszczyka w grobie, a tu się jej objawia Najukochańszy jako Zmartwychwstały, do swego zdrajcy powiedział – przyjacielu, dialogował o swoim królestwie z poganinem Piłatem, nie tylko nie narażał się okupantowi rzymskiemu swoim nauczaniem i postępowaniem lecz uzdrowił sługę poganina setnika, otworzył Raj dla "kolegi" ukrzyżowanego łotra za jeden akt życzliwości -‘ten nic złego nie uczynił’, ukochał ludzi biednych i chorych, otwierał okno w nocy dla zagubionych jak Nikodemowi - "uczonemu w Piśmie", wykonując posługę niewolnika umywał nogi swoim uczniom. Dzisiaj jest nieskończenie kolejny raz HISTORYCZNYM FENOMENEM w osobie papieża Franciszka, geniusza całości i mistrza w szczegółach prozy życia. A na koniec powiem z obserwacji, że obojętnie jakim kto nie był sztandarowym hipisem, to zmienił się kiedy został uczciwym mężem, żoną, ojcem lub matką, bo kryterium moralności i człowieczeństwa jest również MACIERZYŃSTWO I OJCOSTWO - także szpakowskie wobec przeznaczonych mu hipisowskich owieczek do momentu odnalezienia.
Ewa
2015-04-26 12:15
- czytam ostatnią wypowiedź Jacka i dla mnie to typowe przelewanie z pustego w próżne - szczególnie w zestawieniu z tym co napisał Szpaku wyżej, o zespole z Maroka, który zaprasza itd. Generalnine to nie mój problem i obszar zainteresowań - to czy Szpak jest taki, czy śmaki, czy sie zmienił, czy nie ale lubię jak, to co ludzie mówią ma choć odrobinę sensu , wielu wstąpiło np. do RAŚu, niektórzy zmienili obywatelstwo, czy wyznanie (ci najgłosniej krzyczą, że zmienił sie Szpak). Dla mnie osoby - która wróciła po 18 latach na momancik-wszyscy sie zmienili oprócz Szpaka Próbujemy szukać wielkiego mistycyzmu, duchowości, mienimy sie poetami, filozofami, psychologami (i to nie tylko na pielgrzymce ale i na Rainbow) a tu i tu chyba trzeba zacząc od podstaw: POMAGAJ KAŻDEMU KTO O TO PROSI, BĄDŹ DOBRY DLA INNYCH, NIE OBGADUJ, NIE WYŚMIEWAJ. NIE KWAŚ nawet jesli ktos wydaje ci się ewidentnym głukiem, DAJ COŚ OD SIEBIE - choćby usmech, BĄDŹ PRZYJACIELEM nie cwaniakiem, NIE BĄDŹ ZAWISTNY, NIE CHOWAJ URAZY, NIE WYWYŻSZAJ SIĘ itd....Szpak nigdy nie był liberałem :) :) :) :)

Dodaj komentarz

do góry tworzenie stron internetowych