Jesteś tutaj: Strona główna / Msza nad Gangesem ...

Msza nad Gangesem ...

2011-02-14

 

 

Przyjaciele! Dzięki zrządzeniu Opatrzności Boga Ojca wszelkiego Stworzenia spotkało się troje ludzi: Rakesz – hinduista, Jerzy Maharadż – Polak ze Szwecji– wyznawca Krśny i Andrzej Szpak – ks. katolicki, powstała niezwykła podróż koncertowo-pielgrzymkowa z ideą świeta Stworzenia swiata i człowieka po Indiach. Rakesz wierzy, że ominie go już kolejna reikarnacja, bo stara się BYĆ DOBRYM. Zorganizował nam hotel, restauracje z odpowiednim kucharzem i dofinansowywał zawsze, kiedy brakowało.

Jerzy Maharadż – godność biskupa - po przeczytaniu wiadomości na stronie o naszym wyjeździe, sam dobrowolnie za własne pieniądze na samolot, zaoferował nam pomoc jako przewodnik i wszelką inną na jaką będzie go stać. Grał na bębnie podczas wszystkich koncertów także w kościołach, służył jako tłumacz przemówień, modlił się nieustannie i nigdy nie dawał złego przykładu, zawsze uśmiechnięty, kiedy potrzeba służył do stołu, załatwiał z hotelarzami, kelnerami, kierowcami autokarów. Jest DOBRYM CZŁOWIEKIEM.

Andrzej Szpaku – ks. katolicki uzyskał od swoich Przyjaciół na wyjazd do Indii 45 000 zł. Echo Sacrosongu zdobyło za koncerty 15000 zł. Wyjazd przygotowywała także ekipa Jerzy Południak i Dorota Borowiak – organizatorzy lotów i koncertów, Bernadetta Sikora – choreograf, Artur Krause –administrator strony echosacrosongu, Adrian Skoczylas – tłumacz scenariusza i konferansjer, Tomas Pyzik – dyrygent, Państwo Skoczylasowie – doradcy, Marian Misiakiewicz – fotograf i drukarz ulotek, Stanisław Chrzanowski – pielęgniarz, oraz wszyscy muzycy i chórzyści – prze liczne i męczące próby wraz z kocertami dla sponsorów.



Najogólniej w tym miejscu! PRAGNIEMY LUDZIOM WIELKIEGO SERCA W TYM MIEJSCU GORĄCO I SERDECZNIE PODZIĘKOWAĆ. NIECH BÓG W SWEJ OPATRZNOŚCI BĘDZIE DLA NICH WSZELKIM DOBREM. SZCZĘŚĆ WAM BOŻE!

SUPERNOWOCZESNE LOTNISKO W DELHI

RAKESZ:

TAKSÓWKA POD LOTNISKIEM

DROGA DO HOTELU

HOTEL:

MSZA W HOTELU:

JUREK APOSTOŁ MAHARDŻA:

CENTRUM MIASTA - TEREN BAZARU:


Na szczyt wjeżdżasz busem 30-osobowym, z trzema hamulcami, płacisz 30 zł.na polskie. Widzisz w dali 4-tysięczniki ze sniegiem a za nimi, tylko przez lornetkę 6-tysięczniki. 8-mio tysięczników i Mont Ewerestu nie dojrzysz. To chyba tak jest, że te najwyższe szczyty mają oparcie na niższych itd. Do Himalajów mają dostep Chiny, Indie, Pakistan, Tybet, Nepal i inne. Schodząc widzisz ubogie domki, kamienne, płaskie, kolo nich krowy i kozy. Dzieciątka ubożuchne, jak dasz 10 Rupii - 70 groszy to ci je tak ściśnie rączką, że nie zapomnisz...Po drodze drzewa owocowe i liściaste: palmy i baobaby, innych nie znam. Liście nie opadają, ale drzewa jakby spały. Można też spotkać dziewczyne całą w przecudnych kolorach i też można się zachwycić. U nas sexapil i musisz głowę odwracac, a tam się mogłem napatrzeć na fantazję tęczowych kolorów i opalone piękne twarze. Chyba twarz jest u dziewczyny najwazniejsza – nie? Bo na końcu wszystkiego, jako korone stworzenia, Bóg stworzył piekną, młodą dziewczynę i żonę. Widzieliśmy jak kilka dziewczyn niosących drewno na głowie szły pod górę szybciej od nas choć boso. Na ogniu można bardzo dużo...Po drodze są tak trudne zejścia, ze przechodzenie obok drzewa nad przepascią 60 osób spowodowało, że ledwie zdążylismy przed nocą. Gdyby nie… strach pomysleć. W hotelach tez mówili, że jeszcze nie mieli 60-cio osobowych grup. Co zrobić jak się tyle zgłosiło i zapłaciło. No bo wiedzieli, że taka 3 tygodniowa wycieczka do Indii gdzie indziej 12 000 zł. Od samego początku w Polsce 36 lat temu widziałem, ze hipisi produkowali np. koszulki firmowe i za to jeździli po świecie.


Samo miasto Rishikesh jest cudne, dla porównania jakby miasto nad Morskim Okiem, nie tylko schronisko, z widokami na takiej samej wysokosci góry jak Tatry. I dla podobieństwa handel na wszystkich ulicach tak jak na Krupówkach w Zakopanem od tego czasu, kiey zaczęli przybywac ludzie zachodu. Potrawy hinduskie, ale sklepy także z artykułami zachodnimi. Marketów jednak nie widziałem NIGDZIE. Chociaż tyle, jak w dawnej Polsce, w każdym sklepiku coś innego i zarabia tysiące i mają pracę. Jednak za dużo tych ubogich z przeróżnymi cepeliami. Wciskają ci je, gonią za tobą, aż musisz rąbnąć - GO! Dla dzieci trzeba mieć monety w kieszeni i tym się odznaczały dzieci z Rzeszowa. Czychają na ciebie małpy na drzewach, na poręczy mostu nad Gangesem o wysokości 30 m i żadna nie spadnie, chociaz przeskakują karkołomne odległości. Jak nie uważasz to ci porwie okulary z nosa, a jak chcesz odzyskać musisz dać banana. Jak ją łajesz to ci pokazuje zęby. W Polsce widziałem dziki w Gdyni, a i niedźwiedź zaglądnie do zagrody góralskiej.

 

 

6. Wracasz z Rishikesh do Delhi przez Haridwar – 50 km. Wita cię olbrzymi posąg Sziwy nad Gangesem. Ludzie wchodzą tłumnie do wody i się oczyszczają, cały dzień. I się nie krępują, jak u nas na pielgrzymce. Wierzą, że nawet ze zbrodni…a czym jest aborcja? Tak jak u nas w konfesjonale, przynajmniej raz w roku. Do brzegu przyczepiony łańcuch, żeby słabszych nie porwał silny prąd. O godz. 18.00 o zachodzie słońca,„nabożeństwo” Pudży. Tłumy ludzi na brzegach, policja sprawdza ubranie, kapłani przez silne głośniki zaczynają modły, dużo światla, machanie głowniami ognia, dymy kadzideł i głośne dzwonienie. Trwa to pół godziny. O godz. 18,30 natychmiast robi się ciemno i coraz chłodniej. Idziesz na miasteczko, pełno straganów z warzywami z potrawami, jesteś ostrożny, żeby zbyt ostrymi potrawami nie nabawić się biegunki. Podano mi smaczną kawę. Jurek Maharadż nie pije ani kawy, ani coli, ani alkoholu, nie jada mięsa od lat, ale się nieustannie modli i jest mądry. I ma dużo miłości w sobie. Wcale się nie spodziewał, że Lady Chandy zafunduje mu samolot, bo był z nami jako ekumenista miłości do naszego Jednego Stwórcy. Na niektórych straganach świątki i religijne przedmioty. We wnękach sklepików wszędzie bóstwa, tlące kadzidełka i boskie postacie otoczone girlandą. Gdzie u nas w sklepach ołtarzyki?

 

GANGES I RYTUALNA KĄPIEL:

 


"OŁTARZYKI"



 



 

 

Msza nad Gangesem:



ZEJŚCIE Z GÓR:




 


WYTWARZANIE OPAŁU Z KROWICH ODCHODÓW:



Wielkim miastem turystycznym jest Jaipour. Wejścia do niego broni olbrzymi fort rozłożony po górach i łaczony murami wijącymi po szczytach. We forcie mieszkania pałacowe, swiątynia. Widoki przewspaniałe, możnaby oglądac pół dnia, ale czas goni, trzeba dojechac do miasta głównego. Miasto nie do zdobycia, dlatego zachowały się piękne budowle, swiatynie także na zbiorniku wodnym, w dali, z tamą dla spiętrzenia wody. Nie wiem czy jest elektrownia, ale po całych Indiach sieć elektryczna jest olbrzymia. Idąc do zamku spotykasz wracający z wycieczki tabun słoni. Nie dotykają cię trąbą, ale tuż tuż. Na słoniu dwóch turystów i jeździec. Tylko raz mogą na dzien zrobić taki spacer do góry i na dół. Proszą, żebyś się załapał...Oczywiście raj dla fotografów wszędzie. Dlatego i my co chwila robimy sobie zdjęcia. Wjeżdżamy do miasta prosto pod pałac, najważniejszy obiekt Jaipouru za –chyba- 400 rupii. Tubylcy 40. Niech turyści płacą, hindusi dobrze kalkulują. W pałacu izba zbroi hinduskich – oszałamiające, dalej izba z tak pięknymi , bardzo kolorowymi obrazami, żebyś wszystkie chciał mieć w domu, sklep z pałacowymi sukniami, narzędziami, na końcu kawa pałacowa za 75 rupii. Takie tempo, że nie ma czasu na przystanek przy kuszących straganach, bo znowu byś kupił niepewną potrawę, zbyt ostrą i biegunka gotowa. 12-stu miało takową. A jak się przeziębiło 20-stu, to wracając z gór wszyscy wyzdrowieli. Niesamowite.. Jednak codziennie odprawiała się Msza o zdrowie i bezpieczeństwo jak u nas na pielgrzymce. Wcale nie zgorszysz chrześcijaninie Hindusa jak będziesz szedł drogą z modlitwa na ustach. Będzisz miał uznanie.”Kto wyzna mnie przed ludźmi tego i ja nie zapre się przed moim Ojcem” – mówi Jezus.

Jaipur:


Zwiedziliśmy jeszcze wspaniały meczet i 2 świątynie hinduistyczne we Vrindawan. Jedną wybudował król, który stal się wladca Vrindavan ale kto to spamięta imię. Inną, 7-mio pietrową z białego marmuru zwiedzaliśmy do samego szczytu z widokami na przedziwne religijne miasto, w których biedacy są szczęśliwsi, bo bogaci boskim duchem. Bhaga - znaczy bogactwo.U nas jest tak samo. Służę Siostrom Karmelitankom, które są wegetariankami całe życie. Wolno im jeść tylko ryby, ale nigdy nimi na śniadanie nie częstują. We Vrindavan przepiękne „wille”, pałacyki, a obok nieremontowane nigdy stare mieszkania biedaków. No ale idzie postęp. Wszędzie. W Indiach też. Chyba każdy hindus ma komórkę i dzięki niej szybciej się dorabia.

 

NACZYNIA ZE SKÓREK BANANA:

Koncertowaliśmy dla dostojników duchowych i merów miasta w świętym miejscu nad wodą. Obokbyła olbrzymia swiatynia ze złotym postumentem jako centrum. Doprawdy nie mieliśmy zawodowego przewodnika, nie będę wiecej zmyślał o tej świątyni. Ale po tym koncercie poszliśmy do domu guru maharadża na wegetariański obiad. Coś przepysznego. Jakie specjały! Pani Alicja przytyła niestety 2 kg. A wokół nas szalały małpy. Istna plaga. Musza być siatki nad jedzącymi, bo by skakały na stół. Zaśpiewaliśmy polskie biesiadne piosenki oprócz idiotycznej – „a kto z nami nie wypije, niech się…Niestety pito wśród nas tu i tam, ale tylko wśród jak się to mówi „naszej młodzieży”. Szpaku przez 3 tygodnie ani grama. Bez chwalenia się ale nie chciałem być gorszy od maharadża, który bez przerwy przesuwał paciorki z mantrą…. Katolicy muszą się zacząć zacząć modlic naprawdę. To przecież Komunia z Bogiem w codziennym życiu. Bez Niego NIE MA NIC!!!!!!!!

 

 

Innego dnia zagraliśmy w pałacu amerykanki Lady Chindy nad świetą rzeką Jamuną, drugą po Gangesie. Lady jest katoliczką, żoą hinduskiego bohatera Indii. Z sentymentu, dała nam i maharadzowi 3 000 USD, które oczywiście wtopiły się w wydatki przewidziane przez Opatrzność, o której powiedział wielki kaznodzieja, „że wcześniej wstaje dla nas niż słońce”. Pałac ciągle odnawiany przez artystów. Oczywiście gościnna kolacja po koncercie ze stołem szwedzkim i potrawami tylko wegetariańskimi. Syn Lady, wspaniały książę, bardzo pochlebiał pięknemu zespołowi a my jemu.

KOŃCZĄ SIĘ FUNDUSZE -  MODLITWA:

LADY ZAPRASZA DO PAŁACU I OFIARUJE 3 TYS. DOLARÓW...

 

 

RIKSZA LADY, KTÓRĄ PORUSZA SIE W OBSTAWIE UZBROJONYCH W KARABINY MASZYNOWE OCHRONIARZY:

Zagraliśmy trochę krócej w szkole dla tysiąca dzieci. Brązowe, tańczące mrowie. Żywiołowo reagujące na nieznane słowa. Całkiem inna muzyka ich tak przykuwała, że nie drgnęli 1,5 godziny. Wyczuwali jej świętość. Bo to był SACROSONG – swiety śpiew którego inspiruje Duch Świety. Dali nam prezenty z ich „bóstwami”. Lecz jako ci sami ludzie coraz bardziej zdajemy sobie sprawę, ze mamy tego samego Boga za Stwórcę i Ojca. Własnie to jest Ideą naszego objazdowego festiwalu.



Najpiękniejsze urodziny w moim życiu były 28.01. Daliśmy piękny koncert w kaplicy arcybiskupa Delhi i jednocześnie nuncjusza apostolskiego Indii. Była obecna ambasada polska, minister kultury z kilku katolickimi urzędnikami rządu, różni gości specjalnie zaproszeni i prasa z polskiego radia. Emitowano piękny wywiad.

http://echosacrosongu.wrzuta.pl/audio/5SVHKFbgg74/indie_-_echo_sacrosongu_-_jan_pawel_ii


 

\

ŚWIĄTYNIA LOTOSU:



Na koniec powiem, że nie potrafie wyrazic i opisać wszystkich uczuć, wrażeń, przeżyć, wzruszeń jakie towarzyszyły naszej wyprawie życia. Nie zasłużyłem sobie na to co mnie spotkało. A co umysł i serce młodych ludzi doznało lecąc po raz 1-wszy samolotem i to do Indii nie da się wyrazić ani pojąć. Sam nie mogę całkiem uwierzyc, że to się wydarzyło. Życzę Wam z całego serca spełnienia podobnych marzeń. Jeszcze ostatnie przeżycie. W każdej świątyni, a zwiedziliśmy ich w sumie 10-sięć, modliłem się do Stworzyciela wszystkich istot i rzeczy za Was. Szpaku.

AUTOR ZDJĘĆ WOJTEK- PASTOR:



7 komentarzy

vishnu
2012-03-18 21:57
piękne zdjęcia i idea..... Pozdrawiam Serdecznie !!! Hare Kryszna Bracia I Siostry!!!!!. Życzę Więcej takich Programów...
czako
2011-06-02 17:16
Bardzo hetnie tesz bym pojehał,jak jeszcze zdaży się okazja-Szpaku daj znac jak by co,Pozdrawiam ;czako;
Wojtek
2011-02-22 21:46
bardzo fajna wyprawa, pozdrawiam :)
Magda M
2011-02-20 16:39
wspominam i płaczę ..
alicja
2011-02-19 07:34
Żadne słowa nie wyrażą tego, co czuję po przeczytaniu tego reportażu - jedyne, które cisną się na usta to BÓG JEST WIELKI i CI KTÓRZY POSZLI ZA NIM OGLĄDAJĄ CUDOWNY ŚWIAT!
redneck
2011-02-18 12:42
Widze, ze mj stary przyjaciel, ks Andrzej Szpak sie nie zmienil, pomimo odgornego nacisku. Dalej jest soba z otwartyym horyzontem. Otwarty na innych a za razem wierny swoim idealom. Super pomysl wyprawy w do egzotycznych Indii, wraz z osobami, ktore moga rowniez to co jest tak naprawde ukryte przed zwyklym turysta. Andrzeju powodzenia w zyciu od starego gwardzisty z przed chyba juz 30 albo wiecej lat
h-anna
2011-02-15 20:50
\"U nas sexapil i musisz głowę odwracac, a tam się mogłem napatrzeć na fantazję tęczowych kolorów i opalone piękne twarze\" :D :D :D

Dodaj komentarz

do góry tworzenie stron internetowych